niedziela, 1 czerwca 2014

Chmielaton 2.0 - II Gdański Maraton Piwny

Nastąpił w końcu ten czas, kiedy gdańscy, trójmiejscy i chmielatończycy z innych regionów Polski stanęli ponownie na start II Gdańskiego Maratonu Piwnego, pod znanym hasłem Chmielaton. Druga edycja gdańskiej piwnej imprezy sportowej, więc tym razem mieliśmy do czynienia z maratonem pod wiekopomnym hasłem ... Chmielaton 2.0.


W tym roku, Chmielaton odbywał się w dniach 30 maja - 1 czerwca. Tak, jak rok temu, do piwnej imprezy przystąpił 9 lokali: Browar Piwna, Mini Browar Lubrow, DegustatorniaPułapka, Lawendowa 8, Flisak '76, Pub U Szkota, Loft oraz Bruderschaft. Jak można zauważyć, w porównaniu do zeszłorocznej, jesiennej edycji, odpadł jeden lokal, a mianowicie Cup of Tea (niestety Szymon nadal boryka się ze znalezieniem nowej lokalizacji na knajpę), przybył za to nowy piwny przybytek, czyli Bruderschaft.

Tak, jak podczas pierwszej edycji, trzeba było odwiedzić wszystkie powyższe 9 knajp i wypić tam chociaż jedno małe piwo, by uzyskać pieczątkę. Każdy z chmielatończyków, który zbierze pieczątki ze wszystkich 9 knajp, otrzymuje kartę chmielatonową, która uprawnia do zniżek na lane piwo w lokalach biorących udział w zabawie. Obecna karta ważna jest do 30 września 2014 roku lub do kolejnej, jesiennej edycji imprezy.

Jak rok temu, wszystko zaczęło się w Browarze Piwna. Tam uczestnicy zabawy odbierali chmielatonowe i ruszali w trasę, na której czekało jeszcze 8 innych przystanków. Kolejność odwiedzania pozostałych knajp była dowolna.
  

W Browarze Piwna skosztowałem, oczywiście, mojej ulubionej pszenicy, która cały czas raczy podniebienie wysoką formą. Pierwsza pieczątka zdobyta.
 

Za drugą stację Chmielatonu wybrałem sobie Flisaka '76, ale że podczas maratonu towarzyszyła mi ekipy gdańskiej Strefy Prestiżu oraz Wolnościowego Piwa, którzy bardzo chcieli 'zaliczyć' Degustatornię jako drugą, więc uległem pokusie. Chodziło o fakt, że w 'Degu' Wolnościowe Piwo zostawiło swój sztandar, a chmielatonowy marsz bez flagi, to kraft bez amerykańskich odmian chmieli, więc do 'Degu' trzeba było się wybrać.


W Degustatorni, na uczestników Chmielatonu czekała ... wielka niespodzianka. Knajpa otworzyła swój ogródek piwny, taki z prawdziwego zdarzenia. Miejsce, w którym jeszcze tydzień wcześniej były chaszcze, zamieniło się w przytulne miejsce do wypicia dobrego piwa na świeżym powietrzu. W ogródku znajdziemy bar zaopatrzony w pięć kranów, lodówkę z piwami butelkowymi i sporą ilość stolików, foteli i krzeseł, które to przed deszczem chronią sympatyczne parasole. W niedalekiej przyszłości powstanie jeszcze scena do występów artystycznych. Ogródek działać będzie do końca sezonu letniego, a gdy pogoda po tym terminie będzie jeszcze znośna, to i dłużej.



W knajpie wypiłem małe Oki Doki z Pinty, które akurat było chmielatonowym, promocyjnym piwem w tym miejscu.


Kolejnym przystankiem na trasie naszego piwnego biegu długodystansowego był Mini Browar Lubrow, w którym wypiliśmy ichniego pilsa, czyli SKM (Szybką Kolej Miejską).



W tle chorągiew Wolnościowego Piwa

Po czwartą pieczątkę udaliśmy do do pobliskiego Loftu. gdzie ekipa wychyliła dość szybko Primatora ESB, które okazało się bardzo sympatycznym piwem.

 

Piąta pieczątka została przystawiona w zaprzyjaźnionej Lawendowej 8.



W knajpie na rusz został wzięty chmielatonowy ESB z Browaru Artezan i tu ... wielkie, niestety niezbyt miłe, zaskoczenie. Browar, który w moich oczach w tym roku rozdawał karty, jeśli chodzi o premiery piwne, tym razem dał ciała. Piwo zostało wypite, jakkolwiek bez najmniejszej przyjemności.


Kilka kroków dalej czekały już na mnie piwne doznania w piwnej Pułapce. Tam równiez grupowe foto z dobrymi kumplami i najpierw Ninkasi AIPA, a potem bardzo, bardzo dobra Czarna Wołga ... tak, tak, z Artezana.



Następnie, wraz z pokaźną ekipą, udaliśmy się do nowej knajpy na trasie Chmielatonu, czyli do Bruderschaftu. Szczerze ... byłem tam pierwszy raz w życiu i dla mnie ten lokal to najmilsze zaskoczenie obecnej edycji maratonu. Wspaniały klimat knajpy, super sympatyczna obsługa, ciekawe wnętrze i przyjemny ogródek, dobre piwo i genialna muza. W trakcie naszej wizyty z kolumn leciał 'Child in Time' Deep Purple - genialna muza do piwa! W lokalu wypity został Chlumecki Vit, który okazał jest naprawdę wybornym hefeweizen'em. Zatem Bruderschafcie, możecie być pewni, że będę od teraz częstym gościem. Wielki plus dla knajpy! 


Ostatnie dwa przystanki, to knajpy zlokalizowane jedna obok drugiej, czyli Flisak '76 i Pub U Szkota.


We Flisaku wypite zostało piwo Holba, a w 'Szkocie' Belhaven Black Scottish Stout. W tej drugiej knajpie zebrałem także ostatnią pieczątkę i odebrałem chmielatonową kartę.



Pierwszy dzień zakończyliśmy, cała ekipą w Degustatorni. Tam chmielatoniliśmy do późnych godzin nocnych, a mój licznik wypitych piw dawno nie osiągnął tak wyśrubowanej liczby. Były rozmowy z przyjaciółmi, kumplami, ziomami, znajomymi i ledwo poznanymi ludźmi. Dobre żarcie, pełno śmiechu, genialna muza, kawały i jeszcze wiele rzeczy, które wszystkie jednocześnie, ciężko było ogarnąć rozumem.

Drugie dzień maratonu spędziłem w Degustatorni, gdzie między innymi przez kilka godzin nalewałem piwo uczestnikom imprezy. Oj działo się, działo. Spociłem się bardziej niż Bernard Barmasai po przebiegnięciu maratonu w Paryżu. Trzeci dzień sobie już odpuściłem. 

Po dwóch dniach spędzonych w Gdańsku, mogę śmiało powiedzieć, że Chmielaton dość mocno wrósł w gdański krajobraz piwny, a jego druga edycja okazała się jeszcze większym sukcesem niże edycja pierwsza. W piątek (pierwszy dzień) było tylu ludzi w lokalach, ilu ja jeszcze w Gdańsku nie widziałem. Jestem pełen podziwu dla organizatorów, dla osób z knajp biorących udział w imprezie, że to wszystko ogarnęli i to w większości z uśmiechem na twarzy. Wielkie brawo! Impreza jest wielkim sukcesem, o czym świadczą komentarze osób biorących udział w maratonie, nie tylko 'lokalsów', ale także ludzi w innych rejonów kraju, a także wielu z zagranicy. Co ciekawe i najważniejsze, wszystko odbywa się miłej, kulturalnej atmosferze. O 'chamówce' nie ma mowy. Ja do tej pory jestem pod olbrzymim wrażeniem i nadal przed oczami przelatują mi chmielatonowe obrazy. 

Koniec września i początek października to czas na Chmielaton 3.0, którego już się nie mogę doczekać. Prawdopodobnie liczba lokali przekroczy liczbę dwucyfrową, a co za tym idzie, zdobycie karty jednego dnia, dla wielu, może okazać się czymś niewykonalnym, ale oczywiście, za wszystkich będę trzymał mocno kciuki. Tych, którzy nie mieli okazji jeszcze poczuć ducha Chmielatonu, zapraszam właśnie po wakacjach na trzecia odsłonę. Bądźcie pewni, że będzie się działo i nie będzie wam mało. 

Chmielaton ... po prostu rządzi!!! Chmielatończycy wszystkich krajów łączcie się!!!

2 komentarze:

  1. ciekawe info o wrześniu - będę spraszał kumpli z poza 3city

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! Więcej info pod koniec wakacji :) Pozdrawiam!

      Usuń