niedziela, 28 kwietnia 2024

IV Warmińskie Bitwy Piwne w Browarze Warmia - półfinał 1 - New England IPA

Po czterech miesiącach, po czterech emocjonujących spotkaniach eliminacyjnych, przyszedł w końcu czas na piwną batalię na poziomie półfinałowym. Pierwsze takie spotkanie, odbyło się w ostatni czwartek kwietnia, jak zawsze, w Browarze Warmia. Do batalii o finał, staneli piwowarzy, którzy walczyli w pierwszych dwóch spotkaniach eliminacyjnych. Mowa o Mirosławie Nowosadzie, Piotrze Osińskim, Bogdanie Sadowskim i Maćku Żyhałko.
 
(Bogdan, Mirek, Maciek i Piotrek)
 
Piwnym orężem podczas pierwszego półfinału były cztery piwa w stylu New England IPA. 
 
 
Tego dnia, do Warmii przybył tłum fanów dobrego piwa, którzy mieli wielką ochotę skosztowania piw półfinałowych. Było ich więcej niż na ostatnim spotkaniu, co bardzo mnie ucieszyło, gdyż podoba mi się fakt, że Warmińskie Bitwy Piwne stają się coraz bardziej popularne wśród lokalnej społeczności. To dobry, a nawet bardzo dobry prognostyk na przyszły sezon.
 
Tuż po osiemnastej, ustawiła się dłuuuga kolejka piwnych smakoszy, którzy mieli chrapkę na półfinałowe przysmaki. Prezentowały się one o tak:
 
 
Muszę przyznać, że wszystkie piwa prezentowały wysoki poziom, choć moim zdaniem wśród tej czwórki, numery 2 i 4 wyróżniały się mocniej. Na nie też zagłosowałem. Przybyli gioście, mieli jednak ciut inne preferencje od moich i w większości zagłosowali na numery 2 i 3 i to osoby, które uwarzyły te dwa piwa, przeszły do finału. Po kolei jednak. Czwarte miejsce z piwo numer 1, z liczbą głosów 18 zajął Bogdan Sadowski. Trzecie miejsce, z liczbą głosów 25, za piwo numer 4, zajął Mirek Nowosad. Czyli wiadomo już, że finalistami zostali Piotrek Osiński i Maciek Żyhałko. Będąc jednak dokładnym, napiszę, że drugie miejsce, za piwo numer 3, z liczbą głosów 49 zajął Maciek, a niekwestionowanym zwycięzcą z liczbą głosów 79, za piwo numer 2, zajął Piotrek. Można powiedzieć, że tego dnia, zwycięzca zdeklasował trochę rywali, ale faktycznie, jego piwo, moim zdaniem, było najlepsze. Niemniej, gratulacje dla dwóch piwowarów z dwóch pierwszych miejsc i do zobaczenia w finale.
 
Poniżej kilka fotek ze spotkania. Tu, chciałbym przeprosić was za słabą fotorelację z powyższej bitwy, jakkolwiek zapomniałem wziąć aparat z sobą, a to co zrobiłem telefonem, nie wszystko (przez poruszenia) nadawało się do publikacji. W przyszłym miesiącu postaram się poprawić. 
 




 
Zatem, do zobaczenia w przyszłym miesiącu. Na zdrowie!

czwartek, 25 kwietnia 2024

Z wizytą w Počernický pivovar w Pradze

Drugim, z ostatnich dwunastu browarów, które ostatnio odwiedziłem w Pradze, a który chciałbym teraz wam przedstawić jest Počernický pivovar.
 
 
Ten, położony na obrzeżach Pragi, w dzielnicy Dolní Počernice, jest jednym z tych, które dość mocno zagościły w moim serduchu. Obszar, w którym umiejscowiony jest browar, to po prostu bajkowe, ruralne klimaty. Cudowna architektura, sporo zieleni, spokój, cisza, tylko śpiewające ptaki zakłócają panującą tu ciszę. Idylliczne miejsce. W takim cudownym anturażu, zadomowił się właśnie Počernický pivovar.
 


 
Dokładny adres browaru to Nár. hrdinů 3. W tym miejscu, tradycje piwowarskie sięgają połowy XVI wieku, jakkolwiek obecny browar zaczął swoją działalność w 2016 wieku. Czynny jest codziennie w godzinach: poniedziałek-czwartek 15:00-24:00, piątek 15:00-01:00, sobota 11:00-01:00 i niedziela 11:00-23:00.
 
Przekraczając progi browaru, od razu naszym oczom ukazuje się dwunaczyniowa, miedziana warzelnia, zlokalizowana na końcu sali restauracyjnej, w otoczeniu ścian z piaskowca, drewna oraz baru z nalewakami po prawej stronie. Bardzo ładny klimat. 
 


 
W piwnicach browaru, mamy fermentownię i leżakownię. To co jest tu piękne, to właśnie fermentownia, a właściwie zbiornik do otwartej fermentacji. Fenomenalny widok. 
 
 
Jak na razie, cudownie prawda? A jak same piwa? Oferta piwna, w dniu w którym miałem przyjeność odwiedzić browar, składała się z sześciu piw: pils (Počernická 12), tmave (Počernická Barborka), pale ale (Pale ALe 11), IPA (Počernická IPA 15), pokrzywowe (Kopřivá) i lager bursztynowy (Magnat 15). Prawda, że zacny zestaw? 

 
Ja, skusiłem się na pilsa, 'ipkę' oraz te pokrzywowe. Te ostatnie, ten styl, jest dość mocno popularny w Czechach. Jest dużo browarów warzących takie piwo. Pierwsze dwa, czyli pils i IPA, to wywary wręcz fenomenalne, które można pić litrami, oferujące to, co pils i IPA powinny sobą reprezentować. Pokrzywowe natomiast, to ciekawy eksperyment, jak dla mnie. Piwo mocno słodowe i dość słodkie. Trochę dziwne, ale na pewno nie nudne. Skusiłem się na 300 mililitrów i wypiłem ze smakiem, jakkolwiek nie wiem, czy dałbym radę wypić więcej. Jest to piwo na delikatną degustację, na pewno nie na sesję, choć jak kto lubi. 
 
 
Browar oferuje dużo miejsca w środku, ale jeszcze więcej na zewnątrz. Posiadając kilka ogródków, mamy możliwość wybrania sobie lokalizacji do degustacji takiej, jaka nam się najbardziej podoba. Dla mnie petarda. Do tego sympatyczna obsługa. Miejscowi chyba to doceniają, bo już od otwarcia, ludzie przybywają tu tłumnie, głównie lokalsi. 
 
Jak dla mnie, jeden z najwspanialszych praskich browarów, jakie miałem okazję odwiedzić. Na pewno tu wrócę i to już niedługo i wam także serdecznie polecam. Wizyta w tymże była dla mnie tym przyjemniejsza, gdyż miałem fenomenalne towarzystwo w postaci Michała (Chmielotok) i Marcina (Piwny Turysta) z małżonką i psem, za co im serdecznie dziękuję.
 
 
Na zdravi!

sobota, 20 kwietnia 2024

Z wizytą w Minipivovar Fuze w Pradze

Drugi tydzień kwietnia, udało mi się spędzić w mojej ukochanej Pradze. W czasie mojej wizyty w czeskiej stolicy, miałem okazję odwiedzić kolenych dwanaście praskich browarów. W sumie, liczba odwiedzonych przeze mnie stołecznych browarów, dobiła do 45. Tym wpisem zaczynam kolejny cykl, opisujący praskie browary. Jako pierwszy, chciałbym wam przedstawić najmłodsze piwowarskie dziecko w Pradze, a mianowicie Minipivovar Fuze. 
 
 
Browar, znajdujący się na praskim Nowym Mieście, a dokładniej przy ulicy Na Florenci 2139/2, otworzył się z początkiem kwietnia tego roku. Ten nowoczesny, dwupoziomowy zakład piwowarski, połączony z restauracją, zajmuje jeden z lokali nowoczesnego kompleksu Masaryčka, w bloskiej odległości od Dworca Masarykovo. Czynny jest codziennie w godzinach 11:00-23:00.
 
Tuż po wejściu do środka wita nas nowoczesny, lekko surowy, ale kolorowy minimalizm archotektoniczny, dwymaczyniowa warzelnia na antresoli oraz muzyka, która ja kolokwialnie nazywam 'umpa umpa'. 
 
Warzelnię do browaru dostarczyła firma, która między innymi także zaopatrza w sprzęt browarniczy restauracje Bierhalle w Polsce. Wyróżnia ją, od innych znanych machinariów warzelnych fakt, że kocioł zacierno-warzelny jest przezroczysty. Wybicie warzelni to 5 hektolitrów.
 


 
Pomieszczenie fermentacyjno-leżakowe, znajduje się dwa piętra poniżej warzelni, w piwnicach obiektu. Zlokalizowane są tu zbiorniki o pojemności 10 hektolitrów, czyli jak łatwo się domyślić, by zapełnić jeden, potrzebne są dwa warzenia. Do pomieszczenia, które jest niedostępne dla odwiedzających lokal, zaprowadził mnie sympatyczny menadżer Fuze.
 


 
Wróćmy teraz na poziom 'zero'. Tam znajduje się główna sala restauracyjna z centralnie umieszczonym barem, zaopatrzonym w kolumnę z ośmioma kranami. W dniu mojej wizyty, na kranach gościło sześć piw, z czego trzy miejscowe oraz trzy gościnne, czyli dwa z browaru Zichovec oraz belgijski Kasteel Rouge 18 Blg. Te ostatnie, jest dość mocno popularne w czeskich lokalach, jak zauważyłem. 
 
 
Miejscowe dostępne piwa to TransFUZE 12 Blg (pils), FUZEnáč Polotmavý 13 Blg (polotmavé wędzone) oraz InFUZE Tmavá 14 Blg (tmavé). Napisałem wyżej, że są to miejscowe piwa, jakkolwiek w dniu mojej wiyty, usłyszałem od menadżera, że pierwsze piwa, czyli te które degustowałem, były warzone kontraktowo w browarze Zichovec, z powodu tego, że browar nie otrzymał jeszcze odbiorów sprzętu i stosownych pozwoleń. To ma się zmienić z końcem kwietnia i pierwsze miejscowe warzenia, mają mieć miejsce na początku maja. 
 
A jak te kontraktowe, miejscowe piwa? Powiem tak, sam klimat miejsca i miejscowa muzyka, dość mocno niepiwne, takie za jakim ja nie bardzo przepadam, jakkolwiek piwa to już inna historia. Wszystkie trzy, to górna czeska półka. Pils superancki, z bogatym pięknym aromatem, smakowity z genialną goryczką. Póciemne wędzone, no to bajka sama w sobie. Fenomenalny lekki wędzony lager, który można pić litrami. Wędzonka nie jest przegięta, na takim stonowanym średnim poziomie. A ciemniak? Bogaty aromatycznie i smakowo, pełny, dobrze wykonany ciemny lager. Naprawdę, gdybym nie miał w planach wizyty na Praskim Festiwalu Piwa, to wypiłbym po jeszcze jednym kufelku każdego z nich. Być może forma tych piw, to zasługa ekipy Zichovca, ale mam nadzieję, że jakość tych piw, miejscowy piwowar, odtworzy także na miejscu w Fuze. A ceny tychże piw? Dość rozsądne, jak na centrum Pragi i dość bliską odległość od Stargo Miasta. Pól litra pilsa to około 12 PLN, wędzonki około 13,50 PLN, a 'ciemniaka' to około 14,50 PLN. Prawda, że całkiem atrakcyjnie?
 


 
Z jedzeniowego menu, w czasie mojej wizyty, nie skorzystałem, ale patrząc na noszone przez obsługę dania, karmią tam chyba bardzo dobrze. Może następnym razem się skuszę.
 
Na co należy zwrócić uwagę, to bardzo miła i uśmiechnięta obsługa, za co kciuk w górę ode mnie.
 
 
Podsumowując, po wizycie w najnowszym praskim browarze, mam bardzo ambiwalentne odczucia. Piwo świetne, mimo iż obecnie warzone gdzie indziej, obsługa wyśmienita, to jednak sam klimat taki mało piwny, mało biesiadny, że tak to ujmę i ta dość mocno męcząca muzyka.
 
Niemniej jednak, polecam odwiedzić Minipivovar Fuze i skosztowanie tutejszych piw (naprawdę warto) i kuchni i przekonanie się samemu, jak się prezentuje najmłodszy piwowarski przybytek w Pradze. Na zdraví!

środa, 17 kwietnia 2024

Praski Festiwal Piwa 2024

Drugi weekend kwietnia, to wspaniały dla mnie czas. Tych kilka dni temu, wybrałem się do Pragi, w celu typowo piwnym. W tych dniach, postanowiłem odwiedzić dwanaście browarów (wkrótce relacje) oraz coroczną imprezę piwną pod nazwą Praski Festiwal Piwa (Pražský festival piva). Była to moja druga wizyta na tej imprezie. Pierwszy raz byłem na niej dwa lata temu. 

Praski festiwal, któy tym razem odbył się w dniach 12-13 kwietnia, ponownie zasiedlił pawilon na stołecznych Holeszowicach. Dokładny adres to Bubenské nábř. 306, hala 13. Festiwal ten, mimo iż stołeczny i taki ogólnokrajowy, a nawet międzynarodowy, to w porównaniu chociażby do Warszawskiego Festiwalu Piwa, impreza dosyć kameralna. 

W tym roku, festiwal gościł 50 wystawców (większość to browary), ale byłą też miodosytnia i to z Polski. Czeskich browarów było 23, reszta to zagranica. Z Czech, mogliśmy skorzystać z oferty takich znanych marek, jak chociażby: Sibeeria, Bad Flash, Axiom, Cobolis, Zichovec, Antoš, SQBRU, czy ... Budvar. Zagranica, to browary z USA, Wielkiej Brytanii, Danii, Chorwacji, Węgier, Austrii, Niemiec i Polski. Nasz kraj reprezentowały: Funky Fluid, Magic Road, Nepomucen, Pinta, Pinta Barrel Brewing oraz miodosytnia Quantum Satis Mead.
 
Większość piwa, jakie skosztowałem, to pilsy i inne lagery. Głównie z czeskich browarów, ale także z tych zagranicznych. Poziom większości z nich był wysoki, choć trafiały się i wpadki. W większości degustacji, towarzyszył mi serdeczny piwny kumpel Kuba Niemiec (The Beervault).  

Ceny piw różne. Najtańsze oczywiście lagery, pilsy i ogólnie klasyka. Najdroższe pastry souery, imperialne stouty i tym podobne sztosiwa. Można było zamawiać piwa w pojemnościach 100, 200 i 300 mililitrów. Dostępne były też piwa w butelkach i puszkach. Płatność za pomocą opaski festiwalowej, którą doładowywało się na stoisku festiwalowym. Taka różnica między Pragą, a Warszawą.
 
Praski Festiwal, nie dość, że zdobywa coraz większą renomę w samych Czechach, to także jest coraz bardziej rozpoznawalny na świecie. Cała masa gości z zagranicy, w tym także z Polski. Jak pamiętam, dwa lata temu, z Polski oprócz mnie i Michała Saksa, były tylko dwie osoby z naszego kraju, które to mieszkają w Pradze. Tym razem, było sporo znajomych z branży piwnej, co bardzo mnie ucieszyło. Ucieszyło mnie też to, że sporo Czechów rozpoznało mnie, przywitało się i stuknęło szklaneczką piwa. Bardzo, bardzo mi się miło zrobiło. 
 
Ogólnie rzecz ujmując, Praski Festiwal Piwa, to super impreza, bardzo kameralna, ale przyjemna. Do tego, jeszcze jedzeniowozy i ogródki piwo-imprezowe wokół pawilonu festiwalowego. Cacy. W tym roku, szerszy był także dostęp do toalet. Kolejek z 2022 już się nie uświadczyło. 
 
Tak mi się podobało, że jeśli się nic złego nie wydarzy, to w przyszłym roku znowu się zjawię na kolejnej edycji Praskiego Festiwalu Piwa. Poniżej kilka zdjęć z tejże imprezy. Miało być więcej, ale tak miło było, że zapomniałem, że mam aparat z sobą. Przepraszam. W przyszłym roku się poprawię.