środa, 27 czerwca 2018

Z wizytą w browarze Piwnica Rajców w Gdańsku

Niecałe dwa dni temu, w piątek 15 czerwca, swoje podwoje dla gości, otworzył nowy, szósty już browar w Gdańsku. Do zacnego grona w postaci Brovarni, Piwnej, Lubrowa, Vrest i PG4, dołączył ten najnowszy, czyli Piwnica Rajców. Trójmiasto, w ogóle, tworzy się prawdziwym piwnym, browarnym zagłębiem, gdyż jeszcze Sopot i Gdynia mogą pochwalić się browarami, a są nimi Browar Miejski Sopot oraz Browar Port.


Browar odwiedziłem przy okazji trójmiejskiej premiery piwa Mazurski Witbier, który uwarzyłem wraz z Mazurskim Browarem. Moja wizyta miała miejsce jakieś dwie godziny przed oficjalnym rozpoczęciem imprezy premierowej. By móc zwiedzić cały browar, wraz z jego sercem i wszystkimi innymi narządami wewnętrznymi, umówiłem się z głównym piwowarem Łukaszem Milą, by mnie po tym nowym przybytku oprowadził. Nazwisko piwowara Piwnicy Rajców pewnie brzmi dla was znajomo. I bardzo dobrze, gdyż Łukasz odpowiadał za receptury i warzył wcześniej w olsztyńskim Browarze Warmia. Tam był jednym w dwóch, oprócz Daniela Dudy, piwowarów. Jako, że właściciele Browaru Warmii odpowiedzialni są także za browar Piwnica Rajców, to Łukasz wraz ze swoim dobytkiem, przeniósł się do Gdańska, by objąć stanowisko głównego piwowara w tymże nowym browarze. Warto też nadmienić, że drugim piwowarem w Piwnicy Rajców jest Tomasz Szczukiewicz. 


Browar Mieści się w samym centrum Głównego Miasta w Gdańsku, na Długim Targu, tuż przy Fontannie Neptuna oraz Dworze Artusa. Browar wraz z restauracją czynny jest codziennie od 12:00 do 22:30, choć chyba w sezonie letnim obowiązują inne godziny, ale tych dokładnie nie znam. Wybaczcie. 

Łukasz, zabrał mnie oraz wesołą gromadkę w postaci mojej sympatii i przyjaciół, którzy mi towarzyszyli podczas ekskursji po browarze, do odwiedzin browaru. Zaczęliśmy jego serca, czyli warzelni. Jest to nowoczesna, w pełni zautomatyzowana, dwunaczyniowa warzelnia słowackiej produkcji PSS Svidnik o wybiciu 12 hektolitrów. Aparatura pozwala na wpisywanie różnych programów i na zapamiętywanie receptur, które piwowar może, po wcześniejszym wpisaniu w program, wybierać tuż przed rozpoczęciem warzenia.



Zbiorników fermentacyjno-leżakowych zainstalowanych w browarze jest w sumie osiemnaście, z czego dziesięć o pojemności 24 hektolitrów, a osiem o pojemności 12 hektolitrów. Te większe znajdują się tuż przy barze i jednej z sal restauracyjnych. Goście mogą podziwiać je zza szyb. 




Te mniejsze tanki, są dla gości niewidoczne i znajdują się w jednym z pomieszczeń za kuchnią. Idzie się do niej całkiem niezłym labiryntem. 



Na obecną chwilę, tylko w tych właśnie mniejszych tankach leżakuje piwo, a to ze względu na trwający jeszcze proces odbioru tych większych przez Główny Urząd Miar. Na obecną chwilę w tych tankach leżakują jasny ale, pszeniczne oraz pils i tymi właśnie piwami poczęstował nas Łukasz. Przyznaję bez bicia, nie tylko ja zresztą, że wszystkie te piwa były naprawdę wyborne. 




Dwa z tych piw są obecnie serwowane na kranach. Trze im piwem, które tego dnia także gościło na barze, było Monachijskie Ciemne, uwarzone w Browarze Warmia. 
 

Docelowo na kranach Piwnicy Rajców ma być sześć piw. Wszystkie warzone na miejscu (sytuacja z piwem z Warmii jest przejściowa). Część z nich to ma być oferta stała, a część to piwa rotacyjne i sezonowe. Taki stan będzie miał miejsce w momencie, gdy wszystkie zbiorniki zostaną już zatwierdzone i odebrane przez GUM.

Ciekawą przedsięwzięciem i gadżetem, że tak to ujmę, jest także tak zwana piwna ściana, która dostępna jest w jednej z sal Piwnicy rajców. Obecnie nie jest jeszcze aktywna, ale niedługo ma zacząć działać. Obecnie dogrywane są procedury i zasady związane z całym sposobem serwowania piwa z kranów zamontowanych na tejże ścianie. Na pewno będą specjalne karty, pozwalające na wyszynk.


Piwo, to jakkolwiek, nie jedyna atrakcja Piwnicy rajców. Otóż lokal może pochwalić siż także wyśmienitą knajpą. Ja sam skosztowałem zupy rybnej, żurku w chlebie oraz przepysznej bezy. Wszystko genialnej jakości, że aż palce lizać.



W trakcie mojej wizyty, browar nawiedzili także moi przyjaciele z mazurskiego Browaru w Ełku, którzy także przyszli na inspekcję, a także by posilić się przed zbliżającą się premierą naszego wspólnego piwa. 


Moją wizytę w najnowszym gdańskim browarze uważam za niezwykle udaną. Miejsce to oszołomiło mnie swoim niebanalnym wyglądem, miła atmosferą (pewnie dlatego, że na bardzo wielu wielkich monitorach leciały akurat mecze mundialu w Rosji), pysznymi klasycznymi piwami i smakowitą, pożywną kuchnią. Ceny, jak na miejsce, w którym browar jest zlokalizowany bardzo znośne. Mnie, ani moich towarzyszy, nie odstraszyły. Jestem przekonany, że wizytując Trójmiasto, będę częstym gościem Piwnicy Rajców. wierzę także, że Łukasz rozwinie jeszcze bardziej skrzydła swoich piwowarskich umiejętności, dzięki czemu, my smakosze piwa, już wkrótce będziemy mogli cieszyć się kolejnymi piwnymi ambrozjami wychodzącymi spod jego ręki. Będąc w Gdańsku, serdecznie was zapraszam do odwiedzin, bo warto. Na zdrowie!

wtorek, 26 czerwca 2018

Trójmiejska premiera Mazurskiego Witbiera w Cathead oraz w innych miejscowych piwnych lokalach

Dzień po olsztyńskiej premierze, w dniu Nocy Świętojańskiej, wraz z ekipą Mazurskiego Browaru, czyli Tarasaem (jeden z dwóch piwowarów) i Rafałem wybraliśmy się do Trójmiasta, a konkretniej do Gdańska, gdzie w pubie Cathead, odbyła się trójmiejska premiera piwa Mazurski Witbier. Zanim jednak dotarliśmy do Catheada, to wcześniej wybrałem się do Gdyni oraz do innych zakątków Gdańska, gdzie odwiedziłem takie lokale, jak: AleBrowar Gdynia, Pub Spółdzielczy, gdańską Degustatornię oraz Cafe Lamus. We wszystkich tych miejscach, przywitałem się z ekipą tychże pubów i zostawiłem torebki z gadżetami dla kolekcjonerów.. Dodatkowo, odwiedzając Michała Saksa, nagrałem z nim film promujący piwo Mazurski Browar. Film ten możecie podziwiać na stronie AleBrowar Gdynia, na znanym portalu społecznościowym. 






Pomiędzy wizytami w powyższych lokalach, a w tej głównej w Catheadzie, udało mi się odwiedzić jeszcze jedno nowe miejsce, o którym jednak przeczytacie tutaj, w następnym wpisie. Powiem tylko tyle, warto czekać na wpis.

Do miejsca głównej premiery dotarłem, a wraz ze mną ekipa Mazurskiego Browaru, na około 15-20 minut przed godziną dziewiętnastką, czyli czasem rozpoczęcia oficjalnej premiery. W tym czasie, współwłaściciel i menedżer lokalu, walczył jeszcze z ostatnimi przygotowaniami do premiery. Tu od razu chciałbym napisać, że tego dnia oprócz premierowego Mazurskiego Witbiera, na krany zostały podłączone także inne trzy piwa ze stałej oferty Mazurskiego Browaru, czyli Ełckie Lager Ciemny, Mazurskie Ale Jasny oraz Mazurskie India Pale Ale. Przyznacie, że przyjemny, klasyczny zestaw.

Chwilę po wybiciu 'godziny zero', razem z Tarasem i Rafałem, weszliśmy za bar, gdzie przedstawiłem chłopaków, i opowiedziałem o historii powstania piwa. O tym, że był pomysł na piwo letnie, takie lekko niezobowiązujące, delikatne, mocno orzeźwiające. Tak właśnie padło na witbiera i teraz uważam, że był to wybór właściwy. Opowiedziałem także o przygotowaniach do premiery, o wyborze daty premiery. Dlaczego Noc Świętojańska, a nie inny dzień? No, otóż dlatego, że to początek lata, a najlepiej było je przywitać, typowo letnim piwem. Wspomniałem także o zestawach kolekcjonerskich i o tym jak można je zdobyć. Zaprosiłem także do wspólnej degustacji i rozmów z nami podczas spotkania w Cathead. Chwilę potem wszystko musiałem powtórzyć po angielsku, gdyż tego wieczoru w lokalu było sporo obcokrajowców.



Chwilę potem przy barze ustawiła się kolejka chętnych do spróbowania piwa, więc obsługa baru szybko zaczęła lać je do szklanek. Degustacja właśnie się rozpoczęła, której towarzyszyły rozmowy, a że w lokalu byli także piwowarzy domowi oraz profesjonalni, to chociażby Taras, miał możliwość poznać się i powymieniać doświadczeniami. 




Zauważyłęm, nie tylko ja zresztą, że po degustacji Mazurskiego Witbiera, większość przybyłych gości, zamawiała inne piwa Mazurskiego Browaru, co przyznam szczerze, bardzo mnie, jak i ekipę browaru bardzo ucieszyło. Największym powodzeniem cieszyła się IPA chyba, ale mogę się mylić. Ogólnie humory dopisywały, a piwo smakowało. Oto chodziło.





 
Tego wieczoru, w Cathead gościła także ekipa izraelskiego browaru kontraktowego Uncle Brew, w postaci dwóch założycieli oraz ich przyjaciół. Jako, że byli to z pochodzenia Rosjanie, to głównie Taras (pochodzi z Ukrainy), jak i ja, mieliśmy okazję pogwarzyć trochę po rosyjsku. Taras tak się z ekipa rozgadał, że ciężko było go oderwać, hehe. Pojawiły się chyba nawet plany współpracy pomiędzy piwowarami, ale do końca nie zgłębiłem tematu.


Impreza mijała szybko, w bardzo dobrej, przyjaznej atmosferze, a piwo lało się strumieniami. Podczas mojego pobytu, chyba poszły dwie, z trzech beczek witbiera. Całkiem nieźle chyba. 

Tak naprawdę, to dopiero drugie spotkanie z piwami tegoż browaru w Trójmieście. Pierwszy raz gościły one, podczas kranoprzejęcia w Pubie Spółdzielczym. Wtedy chyba także impreza się udała, choć ja sam nie miałem okazji tam być. 

W trakcie biesiady w Cathead, pojawiało się sporo pytań o zakup piw Mazurskiego Browaru w sklepach na terenie Trójmiasta. Z tego, co wiem, na obecną chwilę ciężko jest je kupić, ale być może dzięki tej imprezie, ten stan się zmieni. Na obecną chwilę, dzięki hurtowni Stanbud, na pewno w sklepach pojawi się Mazurski Witbier. Które to sklepy? Będzie ich na pewno co najmniej kilka, ale które to będą konkretnie, tego nie wiem. Na pewno będą w sklepie Smak. 

Dzię,kuję ekipie Cathead, ekipie Mazurskiego Browaru, hurtowni Stanbud oraz moim przyjaciołom, za pomoc w organizacji tejże premiery i do następnego razu, a wierzę, że następny raz będzie, ale na razie o tym cicho. Nie zapeszajmy planów. Wasze zdrowie!

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Olsztyńska premiera Mazurskiego Witbiera w Vinyl Pubie

Nastąpiła w końcu, ta długo wyczekiwana chwila i nowe kooperacyjne piwo, uwarzone razem z Mazurskim Browarem, ujrzało w końcu światło dzienne. Jako, że termin premiery piwa wyznaczyliśmy dość dokładnie, czyli na początek lata, więc w ostatni piątek piwo pojawiło się w olsztyńskim Vinyl Pubie, gdzie miało swoją oficjalną premierę. 




Premiera zaplanowana była na godzinę 19:00. Dwie godziny wcześniej, w tym samym miejscu, spotkali się piwowarzy domowi z warmińsko-mazurskiego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, dzięki czemu ja sam także zjawiłem się na długo przed premierą, by omówić dla nas ważne sprawy, głównie związane z lokalnymi piwnymi wydarzeniami, które będą się odbywały w trakcie obecnego lata. Była także możliwość skosztowania domowych piw, przyniesionych przez piwowarów. 


Na spotkanie ze mną oraz Mazurskim Witbierem, zaprosiłem dość sporą rzesze ludzi lubiących piwo, zarówno z rodziny, jaki i przyjaciół i znajomych. Nie wszyscy dali radę dotrzeć do Vinyla, jakkolwiek i tak frekwencja, nie tylko wśród znajomych, bardzo mnie zaskoczyła. Oczywiście na plus. 

W momencie wybicia godziny 19:00, wszedłem za bar, gdzie przedstawiając się, opowiedziałem o kooperacji z Mazurskim Browarem. Przedstawiłem kilka faktów na temat pomysłu wspólnego warzenia, wyboru stylu piwa, daty i miejsca premiery, a także jak dobieraliśmy składniki piwa. Omówiłem także zawartość zestawów kolekcjonerskich oraz jak można je zdobyć i zaprosiłem wszystkich do wspólnej degustacji, która chwile po moim wystąpieniu się rozpoczęła.




Chwilę po tym fakcie, poszło już w z górki. Mazurskim Witbierem raczyli się wszyscy ci, którzy przyszli tego dnia do Vinyla. Piwo lało się litrami. W trakcie degustacji, sporo osób podchodziło do mnie, pytało się moją pasję do piwa, o moje piwne podróże oraz oczywiście o moja ostatnią kooperacje. Rozmawialiśmy także o samym piwie, czy jesteśmy (ja i Mazurski Browar) z niego zadowoleni oraz to, jak odbierają go zebrani. Większość opinii było bardzo pozytywnych. Do tego niesamowita dawka dobrego humoru oraz genialnej rock'owej muzyki. Z winyli (z tego właśnie Vinyl Pub słynie chyba najbardziej) można było posłuchać The Ramones! Takie klimaty bardzo lubimy.











By nie być gołosłownym w temacie zasmakowania piwa, to od momentu 'odszpuntowania' kranu, że tak to ujmę, czyli od 19:00, do około 23:00, czyli momentu opuszczenia Vinyla przeze mnie, opróżnionych zostało dwie i pół beczki piwa, co jak na Olsztyn, to naprawdę bardzo dobry wynik. Ekipa pubu, sama była zaskoczona tym faktem. Mnie to ucieszyło także bardzo mocno. 

Jak widać zatem, premiera Mazurskiego Witbiera udała się i to nad wyraz. Zapytacie czemu tak wcześnie opuściłem lokal, ano dlatego, że trzeba było nabrać sił na następny dzień, na trójmiejską premierę naszego kooperacyjnego piwa, ale o tym, to już podczas następnego wpisu na blogu! 

Dziękuję serdecznie całej ekipie Vinyl Pubu za organizację spotkania i sprawne lanie piwa, dobrą atmosferę i świetną muzykę, dla piwowarów domowych za świetną oprawę piwowarsko-domową, dla rodziny, moich najbliższych, przyjaciół i jeszcze jednej ważnej osoby za wsparcie i dobrego ducha. Dzięki wam ta premiera nabrała niesamowitych rumieńców. Dziękuję także wszystkim pozostałym przybyłym tego dnia na tę niesamowitą imprezę i mam nadzieję, że nasze piwo nie zawiodło waszych oczekiwań.

Wasze zdrowie!