piątek, 6 maja 2016

Atak Chmielu - czyli o tym, jak niewiele zmieniło tak wiele

Pięć lat temu, a właściwie już ponad pięć lat temu, pojawiło się na rynku piwo, które tak jak żadne inne wcześniej, nie odcisnęło tak wielkiego piętna w mojej piwnej świadomości. Wszystko zaczęło się od tego, że w przydomowym sklepie zauważyłem piwo, którego etykieta była tak różna od innych, że wywołała ciarki na mej skórze i spowodowała, że na dłużej stanąłem przed półką. Wziąłem je w dłoń, zacząłem oglądać i czytać i szczerze mówiąc, miałem zielone pojęcie o tym, co tam jest napisane. Wszystko to było dla mnie czarną magią, także to, co te piwo sobą reprezentowało. Pewnie wiecie już, że chodzi o piwo Atak Chmielu z Browaru Pinta. Moje pierwsze spotkanie z tymże zostało opisane w poniższym poście.


Piwo, które według wielu jest ikoną zmian na polskim rynku piwnym, wręcz wyznacznikiem polskiej piwnej rewolucji lub jak kto woli, piwnej rewolucyjnej ewolucji (o tychże zmianach pojawi się także wkrótce wpis).

Dla mnie osobiście, piwo to otworzy na bogaty piwny świat, którego wcześniej nie znałem, którego nie dostrzegałem, bądź bałem się dostrzec, wejść w jego objęcia i zostać w nim na stałe. A jednak! Te skromne 'pół litra' zmieniło we mnie bardzo wiele. Sposób postrzegania piwa jako napoju alkoholowego, chęć odkrywania piwnych zakamarków, gatunków, smaków, a także dodało mi energii do uczenia się, do traktowania piwa jako napoju nad wszech miar subtelnego i pełnego klasy. W moim skromnym życiu, wypicie pierwszej butelki Ataku Chmielu to była prawdziwa rewolucja. Czy wcześniej wyobrażałem sobie, że piwo może smakować inaczej, dostarczać niesamowitej przyjemności picia? Absolutnie nie! Wszystko zmienił Atak Chmielu.

Atak Chmielu przez pięć lat kilkakrotnie zmieniał swoje szaty. Jednym podobało się bardziej te pierworodne, innym te obecne. Browar z okazji piątej rocznicy bycia piwa na rynku postarał się pogodzić dwie zwaśnione grupy i wypuścił jubileuszową edycję z podwójną etykietą, tą pierwszą ze znaną wszystkim urodziwa brunetką oraz tą obecną. 




Pomimo tego, iż etykiety się zmieniały to zawartość butelki, czy kega zawsze była tym, czego ja od Ataku Chmielu oczekiwałem. Oczywiście, bywały warki genialniejsze i mniej genialne. Niektórzy nawet dopatrywali się zupełnie innego piwa, niż to, które było na początku. Mnie jednak zawsze to piwo ... zadowalało, że tak to słownie ujmę. Piwo to pije regularnie, co najmniej kilka litrów rocznie. Po prostu bardzo je lubię i cenię, a po drugie to taka miłość od pierwszego wejrzenia, czy wypicia jak kto woli, a wiadomo, że ją wspomina się najmocniej, gdyż to ona podłożyła podwaliny pod to, co się wydarzyło później i nadal się dzieje.


Więc czym dzisiaj miałbym się raczyć, jak nie właśnie Atakiem Chmielu, spoglądając na swoją kolekcję piwną, w której naczelne miejsce maja właśnie 4 różne butelki Ataku Chmielu. Życzę Wam wszystkim, a także całej Pincie i samemu Atakowi Chmielu wszystkiego najlepszego, najpiwnego i najsmaczniejszego. Oby Atak Chmielu był z nami przez co najmniej kolejnych 5 lat i dalej pokazywał niedowiarkom, że my możemy i my umiemy i to my otwieramy oczy niedowiarkom. 100 lat Ataku Chmielu i na zdrowie!