wtorek, 9 sierpnia 2016

PINTA Party 2016, czyli obchody pięciolecia istnienia Browaru Pinta na polskim rynku piw rzemieślniczych

Pięć lat minęło jak jeden łyk Ataku Chmielu, można spokojnie sobie powiedzieć. Pięciolecie pierwszej warki słynnego, kultowego wręcz Ataku Chmielu, mamy już dawno za sobą, jakkolwiek chłopaki z Browaru Pinta, postanowili fakt swego istnienia od ponad pięciu lat na polskim rynku piw rzemieślniczych uczcić w szczególny sposób i zorganizowali spotkanie ze swoimi przyjaciółmi, współpracującymi hurtownikami, właścicieli lokali piwnych, sklepikarzami, blogerami oraz po prostu fanami. Impreza, pod hasłem Pinta Party 2016, odbyła się, na świeżym powietrzu, w 'klubie' Kufle i Kapsle Saison. 

Mimo, że pogoda, na samym początku, nie dopisywała, to wraz z upływem czasu i przybywaniem kolejnych gości, robiło się coraz cieplej i na niebie, do czasu późnej pory, świeciło przyjemne słońce.

W trakcie imprezy, goście mogli spróbować kultowych pozycji Pinty, a także piw z zagranicznych browarów, z którymi to współpracowano w przeszłości, przy warzeniu kooperacyjnych piw. Nie zabrakło także piwnych pozycji z zaprzyjaźnionych polskich browarów. Wiadomo, piwo lubi zagrychę, więc ekipa Pinty przygotowała także przekąski ciepłe i zimne.

Do tego, było coś nie tylko dla ciała, ale także i dla duszy, a mianowicie koncerty zaproszonych kapel. Wystąpiły trzy zespoły: Sportowcy, Nanosojuz i kultowa Apteka. Po doborze kapel, można spokojnie stwierdzić, że ekipa Pinty, wychowała się w 'pankowych' klimatach, co się oczywiście bardzo chwali.

W trakcie biesiady, Pinta przygotowała nie lada niespodziankę dla wybranych szczęśliwców, czyli butelkę Ataku Chmielu z pierwszej warki, którą wyżej wymienieni mieli okazję skosztować.

To nie była jedyna siurpryza tego wieczoru. Ekipa browaru poinformowała o kilku istotnych rzeczach, a mianowicie o budowie swojego fizycznego browaru w okolicach Bielska-Białej (dokładna lokalizacja nie została ogłoszona; cały czas to wielka tajemnica), którego roczna wydajność w szczytowej fazie rozwoju ma wynosić 60 tysięcy hektolitrów. Można rzec, że to prawie taka sama wydajność, jak w Browarze Ciechan chociażby. Kolejna ważna wiadomość to taka, że udziałowcem w Browar Pinta został Cedric Gendaja, założyciel i właściciel firmy Smak Piwa. Kolejną ciekawą inicjatywą, o której poinformowali gospodarze, była informacja o rozpoczęciu akcji Pinta Hop Tour, czyli warzeniu serii piw z chmielami z egzotycznych zakątków świata, miedzy innymi z Rosji, Korei Północnej. Pierwszym piwem z serii ma być Rye Wine z chmielem rodem z Argentyny. Była także wzmianka o nowym piwie z serii Pinta Miesiąca. W sierpniu ma to być nie lada gratka, bo piwo uwarzone w kooperacji w PSPD (Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych), o przyjemnej nazwie Przyjaciel Stowarzyszenia (Quintupel).

Zabawa w czasie celebracji pięciolecia Pinty, była na tyle przednia, że za bardzo nie miałem ani chęci, ani czasu, ani fantazji, by latać z aparatem i robić mnóstwo zdjęć. Udało mi się trochę ustrzelić, jakkolwiek - czego bardzo żałuję - nie mam fotografii z gospodarzami, tylko jedno i to w niepełnym składzie. Nadrobię to podczas jubileuszu dziesięciolecia. Obiecuję! To, co udało mi się uwiecznić, dostępne jest poniżej.














Na koniec tego wpisu, chciałbym chłopakom z Pinty, czyli Ziemkowi, Grześkowi i Markowi, serdecznie podziękować za zaproszenie na to jakże przyjemne wydarzenia, za ugoszczenie podczas tych kilku pełnych wrażeń godzin, a także za cudownych pięć lat, za wspaniałe piwa, które od początku polskiej piwnej rewolucji, dostarczają mi niesamowitych wrażeń, z kultowym Atakiem Chmielu na czele oraz za wszystkie przejawy genialnego kumplostwa i serdeczności przez tych pięć lat właśnie. Dziękuje bardzo! Na zdrowie Pinta!