środa, 16 grudnia 2020

Z wizytą w Browarze Lubrow w Borczu

Koniec roku, to taki czas, że mimo zimnej aury za oknem, ja zazwyczaj zwiedzam więcej browarów, niż wtedy, gdy piękna pogoda. Tak tez jest w tym roku. Kilkanaście dni temu, miałem okazję odwiedzić ponownie Kaszuby i zawitać do jednego z browarów, tamże ulokowanych. Mowa o Browarze Lubrow z miejscowości Borcz.


Browar Lubrow swoją piwną przygodę rozpoczął w 2012 roku, kiedy to otworzył się w Gdańsku, przy ulicy Karmelickiej, tuz przy głównym dworcu miasta. W tym roku, opuścił dotychczasową lokalizację i przeniósł się na Kaszuby do miejscowości Borcz. Tam, tuż przy Hotelu Spiż (także własność właścicieli browaru), w bardzo niepozornej stodole, zainstalował się właśnie browar. Bez żadnego szyldu, neonu, logo, i tym podobne. Trochę tak incognito. Cała instalacja browarnicza, została przeniesiona z dotychczasowej, gdańskiej lokalizacji. 

W browarze mamy zatem dwunaczyniowe serce browaru o wybiciu 10 hektolitrów, 10 fermentorów i dużą liczbę (nie liczyłem) zbiorników leżakowych, których łączna pojemność to 330 hektolitrów.






Od momentu przeprowadzki do Borcza, Browar Lubrow zrezygnował z lania piwa do butelek i przeszedł na puszki. Instalacja do puszkowania, to własnej roboty machinarium, które to właściciele sami w garażu wyprodukowali. Stworzyli także własnego hopguna, a obecnie są na etapie produkcji depaletyzatora. Puszki, do których obecnie browar wlewa swoje piwo, to te mniejsze, o pojemności 330 mililitrów. 


 

Po przeprowadzce, Lubrow nadal warzy swoje klasyczne piwa, znane z czasów, gdy browar był w Gdańsku, takie jak SKM (pils), Zachmielacz (AIPA), czy Mik Jet (Milk Stout). Do oferty doszły jednak także zupełnie nowe wypusty, jak chociażby Hop Roller (NEIPA), czy Tropic Jellies (Tropical Sour Ale). Etykiety, obecnie, bardziej odpowiadają duchowi kraftu i przywodzą na myśl, te znane z USA.

 

Sama atmosfera w browarze jest iście amerykańska. Z głośników leci muzyka grunge, można poczuć się jak na zachodnim wybrzeżu. Całą ekipa browaru, ubrana także tak rockowo. Czuć w powietrzu taki amerykański luz, co mi akurat całkiem przypadło do gustu. Miłe przyjęcie, miłe oprowadzenie po browarze, piwo, herbata, ciacho. Po prostu przyjemnie spędzony czas, mimo tego, że wokół cały czas było czuć ducha obostrzeń pandemicznych. 

Jednym słowem, jak rząd zniesie obostrzenia, oby jak najszybciej, to polecam wybrać się do Borcza, na piwo, posłuchać dobrej muzyki i smacznie zjeść. Wasze zdrowie!.

środa, 9 grudnia 2020

Z wizytą w Browarze Psotnik w Krzywinie

Wielkopolska, to raj dla turystów piwnych. Zlokalizowanych jest tu duża liczba browarów i to zarówno tych starych i zabytkowych, jak i też tych nowych, rzemieślniczych, restauracyjnych i przemysłowych.  Jednym z nich jest mały, wręcz mikroskopijny, ale prężny Browar Psotnik.


Browar Psotnik zlokalizowany jest w miejscowości Krzywiń przy ulicy Kościańskiej 92. Założony został przez dwóch braci Marka i Krystiana Glinkowskiego i narzeczoną Marka Barbarę Grzegorz. Początki browaru sięgają początków 2017 roku, a pierwsza warka (American Pale Ale) została uwarzona w czerwcu 2017 roku, a oficjalne otwarcie browaru odbyło się 13 listopada tegoż samego roku. 
 
Gdy ja, w słoneczny listopadowy dzień, zjawiłem się przed budynkiem Browaru Psotnik, zastałem tylko jednego z trojga browarników Psotnika, a mianowicie Marka, który serdecznym uśmiechem przwyitał mnie u wrót budynku.
 
Browar, jak widać po zdjęciu budynku, jest naprawdę mały i takaż jest tez jego warzelnia. Kocioł zacierno-warzelny ma wybicie 1040 litrów, jednakże po odgotowaniu, gotowej brzeczki wychodzi około 970 litrów. Zainstalowany kocioł jest własnej produkcji. Reszta sprzętu pochodzi od jednej z firm z Lwówka Śląskiego. 
 

 
W tym samym pomieszczeniu, ale po drugiej stronie sali, zlokalizowany jest zbiornik fermentacyjny o pojemności 1300 litrów. 
 
 
Tuż za ścianą, mamy pomieszczenie, które służy jednocześnie jako leżakownia i magazyn. Mamy tu ustawione trzy zbiorniki leżakowe, każdy o pojemności 1100 litrów.
 

 
W krzywińskim browarze warzy się zarówno klasykę (pilsy, koźlaki, pszenicę i inne) oraz nową falę (mocno chmielone 'ejle', kwasy i inne), czyli dla każdego coś dobrego. W trakcie mojej wizyty, w magazynie było kilka różnych piw w skrzynkach. Warto dodać, że w browarze na miejscu działa sklepik, więc można się zaopatrzyć we wszystkie dobra browaru. Sam tez to uczyniłem kupując dwa kartony piwa. 
 
 
Mój gospodarz Marek Glinkowski, piwowar domowy, a obecnie zawodowy, to człowiek z wielką pasją, który o swoim browarze mógłby opowiadać godzinami i to z wielkim zaangażowaniem i uśmiechem na twarzy. Przyznam szczerze, że dawno z takim namaszczeniem nie słuchałem wiadomości o browarze. Pewnie, gdybym miał więcej czasu, zostałbym dłużej i przy piwach Psotnika, byśmy spędzili kilka godzin rozmawiając. 
 

 
Podsumowując, mały ale prężny i wesoły browar z tego Psotnika. Taki właśnie psotny, trochę może nawet rubaszny. Warto odwiedzić, by zaopatrzyć się w piwo oraz posłuchać historii browaru.

wtorek, 24 listopada 2020

Z wizytą w Dobrym Browarze w Gnieźnie

W połowie listopada, wybrałem się na jesienną przejażdżkę po Wielkopolsce. Moim celem było odwiedzenie kilku znajdujących się tam browarów. Parę z tych kilku browarów udało mi się odwiedzić, ale pewnych - niestety - nie. Zacznę od ostatniego odcinka mojej wycieczki, czyli od Gniezna i od działającego tam od kilku lat, prężnego browaru restauracyjnego, który zowie się Dobry Browar. Czy jest naprawdę dobry? O tym się za chwile przekonacie.

Browar, mieszczący się w Gnieźnie, przy ulicy Grzybowo 34, został otwarty na wielbicieli dobrego piwa i jadła, w kwietniu 2018 roku, a pierwsze warzenie miało miejsce 12 stycznia, kiedy to uwarzono jasnego lagera. W browarze zainstalowana jest instalacja browarnicza firmy Pacoveske Strojirny. W głównym pomieszczeniu, tuż przy wejściu, naprzeciw głównego baru, umiejscowiona została dwunaczyniowa instalacja warzelna, w skład której wchodzą kocioł zacierno-warzelny oraz kadź filtracyjna. Wybicie warzelni 11 hektolitrów. 




Miedziany kolor warzelni genialnie kontrastuje z ogólnym wystrojem browaru, który to zdominowany jest przez beton, drewno i szkło (butelki). Wszystko to w kolorach jasnego drewna, brązów, czerni, szarości. Wszystko to można dostrzec na trzech poziomach browaru. 

Na parterze, jak wspomniałem wyżej, mamy warzelnię, główny bar, miejsca do spożywania piwa i posiłków oraz kącik winiarski. Główny bar zaopatrzony jest kolumnę z ośmioma kranami, z których lane jest warzone na miejscu piwo.

Pierwsze piętro, to dosyć pojemna, przestrzenna sala degustacyjna, na której także zainstalowany jest bar, ale także, co ciekawe, super wyglądająca i wyposażona piwna ściana, gdzie każdy używając karty, może sobie sam nalewać piwo. Takie, które akurat są dostępne w menu browaru.. Na tym poziomie, genialnie prezentują się żyrandole, które zostały wykonane z metalu i pociętych butelek. Naprawdę, fantastyczne miejsce do spożywania naszego ulubionego trunku.






Jak można zauważyć powyżej, prezentuje się to naprawdę świetnie.

Oprócz parteru i pierwszego piętra, browar posiada także piwnice, gdzie znajduje się pomieszczenie ze zbiornikami fermentacyjno-leżakowymi i beczkami, a także toalety. Dzięki uprzejmości właściciela browaru, a zarazem piwowara Bartosza Kozłowskiego i drugiego piwowara Marcina Iglińskiego, miałem okazję zejść do tejże piwnicy, przyjrzeć się miejscu, gdzie piwa Dobrego Browaru dojrzewają. W pomieszczeniu, zainstalowanych jest 9 zbiorników fermentacyjno-leżakowych, każde o pojemności 20 hektolitrów. Znajduje się też tam, maszyna do ręcznego nalewania piwa oraz dębowe beczki po porto, w których leżakuje flagowy porter browaru.






Będąc z Bartkiem i Marcinem w leżakowni, miałem okazję skosztowania ich portera bałtyckiego, w wersji saute, który wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, jakkolwiek, piwem, w których się wręcz zakochałem, był pils leżakujący i dojrzewający w jednym zbiorników. Po prostu, coś fenomenalnego, mogę wręcz przyznać, że to był wzorcowy przykład Kellerbiera. Fantastycznie aromatyczne, takie ziołowo-słodowe. Genialna, puszysta, delikatna piana i ten smak: świeży, ziołowo-słodowy i fantastyczna, dość mocna, ale nie zalegająca goryczka. No bombowe piwo! Już teraz mogę wam zdradzić, bo kupiłem karton różnych piw browaru na wynos, dla mnie pils Dobrego Browaru to istna petarda, najlepsze piwo w ofercie. Jechać do Gniezna i pić!


Jako, że Dobry Browar, to browar restauracyjny, to i można w nim się posilić. W związku, z aktualnie panującą sytuacją w kraju, tylko na wynos, ale szczerze mogę polecić Burgera Japońskiego. Genialny kawałek wołowiny w bułce, przygotowany na kształt sushi. Arcyfajne doznanie smakowe.

Dobry Browar, to także apartamenty do wynajęcia. Można zarezerwować, przyjechać, cieszyć się degustacja dobrego piwa i jadła i spokojnie przespać się w komfortowych warunkach, nie bacząc na to, że akurat nie ma nikogo, kto nocna porą miałby prowadzić auto. Ja, gdy sytuacja się unormuje, na pewno skorzystam z tej atrakcji. 

Na koniec wpisu, chciałbym serdecznie podziękować Bartkowi i Marcinowi i reszcie superanckiej ekipy, za poświęcony czas i genialną wycieczkę po browarze. Na pewno, nie był to mój ostatni raz w Dobrym Browarze w Gnieźnie. Do ponownego zobaczenia!

sobota, 21 listopada 2020

Browar Bojanowo - szybka wędrówka po zakamarkach browaru

Kilka dni temu, miałem okazję wybrać się ponownie do Wielkopolski, podczas której to eskapady, udało mi się odwiedzić, między innymi, Browar Bojanowo. Efektem mojej wizyty w tymże zabytkowym browarze, jest poniższy film, a właściwie teledysk. Serdecznie zapraszam na projekcję.

wtorek, 13 października 2020

Piwo to ludzie - Paweł Błażewicz z Browaru Kormoran

Ten wpis i film, to początek nowej, którą okraszona jest tytułem 'Piwo to ludzie'. W jej ramach spotykam się z ludźmi tworzącymi polską piwną scenę i zadaję pytania, dzięki czemu przybliżam daną osobę wszystkim miłośnikom dobrego piwa w Polsce. Pytam o sprawy związane z piwem, ale nie tylko, tak, abyście jak najbardziej mogli poznać mojego rozmówcę. 

Do pierwszego odcinka, zaprosiłem Pawła Błażewicza z Browaru Kormoran. Podczas naszego spotkania, poruszyliśmy różne tematy, ale po szczegóły zapraszam was na projekcję. Wasze zdrowie!

niedziela, 4 października 2020

Orange October, czyli prapremieraz październikowej Pinty Miesiąca w Vinyl Pub w Olsztynie

Olsztyn, pomimo dość sporych tradycji browarniczych, pięknej historii związanej z tą gałęzią przemysłu oraz faktu, że obecnie znajdują się, działają i dzielnie sobie radzą trzy browary, to nie jest to miejsce na piwnej mapie Polski, w którym odbywają się często i gęsto, piwne imprezy, podczas których króluje piwo rzemieślnicze, a właściwie każde piwo. Dość powiedzieć, że hasło 'piwna premiera" jest tu tak samo rzadkie, jak czterolistna koniczyna na łące. Dlatego też, gdy takowa nawiedza miasto nad Łyną, to cieszy się ona bardzo, ale to bardzo wielkim zainteresowaniem.

Tak samo było i w pierwszy piątek października, gdy swoją prapremierę miało nowe piwo z serii Pinta Miesiąca Browaru Pinta. Impreza związana z tym wydarzeniem, miała miejsce, w najlepszym piwnym lokalu w stolicy Warmii i mazur, czyli w Vinyl Pub. Tego dnia, wszystkie pięc kranów w lokalu, okupowanych było przez piwa z Pinty. Do tego, Olsztyn i Vinyl Pub odwiedzili Paweł Masłowski, główny piwowar i autor piwnych receptur browaru oraz Michał Koro, czyli guru handlu browaru, którzy swoimi nazwiskami sygnowali nowe piwo Pinty, a także przybliżali wszystkim gościom browar z Wieprza, jego historię, piwa i wiele innych ciekawostek związanych z Pintą. 

Jak widać, oprócz premierowego piwa, można było raczyć się klasyką w postaci Pierwszej Pomocy, powrotu po latach, czy Dobrym Wieczorem oraz dwie kooperacjami. Jak się dowiedziałem, Pinta przywiozła więcej piw, ale liczba kranów w Vinylu nie jest z gumy i musiały czekać na swoją kolej. W ciągu najbliższych dni, będą stopniowo podpinane.

Premiera piwa zaplanowana została na godzinę 18:00. Wkrótce przybyli tez Paweł i Michał oraz dość spora ekipa piwowarów domowych i zawodowych z Olsztyna i okolic, właścicieli najlepszych piwnych sklepów z Olsztyna, a także cała masa pozostałych gości. Chłopacy z Pinty byli mocno zaskoczeni, że o tak wczesnej porze, w knajpie jest pełno i właściwie nie ma już wolnych miejsc. No ale, przecież wszyscy Warmiacy wiedzą, że tak w Vinylu jest zawsze. 


Pośród pięciu piw na kranie, oczywiście jako pierwsze zamówiłem te premierowe, czyli Orange October, czyli Hazy West Coast IPA. Piwo bardzo rześkie, owocowe (pomarańczowe, cytrusowe, jak sama nazwa sugeruje), z wyraźną goryczką. Dość szybko znikające ze szkiełka. Bardzo dobra Pinta Miesiąca muszę przyznać. Polecam wszystkim, jeśli oczywiście w Vinylu jeszcze coś zostało Dodatkowo, smaku dodawały także rozmowy, wymiana doświadczeń i cała masa humoru, która przez cały wieczór przelewała się w całym lokalu. Do tego Ramones i wiele innej super muzy z czarnych płyt. 

Pinta Miesiąca super, jakkolwiek, dla mnie, piwem tego wieczór było to, które wróciło do menu Pinty po długim czasie, czyli Dobry Wieczór. Wspaniały, aksamitny, super aromatycznie i smakowo piwo. Petarda! Nigdy jakoś mnie to piwo nigdy nie czarowało, ale w ostatni piątek oczarowało mnie co najmniej trzy razy (tak mi się wydaje). Także polecam i to bardzo, dla wszystkich ciemnomaniaków.





Spotkanie z ekipą Pinty, jak i premierowe piwo i nie tylko one, spełniło oczekiwania olsztynian. Zabawa trwała do późnych godzin nocnych (już sobotnich). Piwo lało się strumieniami i co ciekawe, z zasłyszanych rozmów, dowiedziałem się, że na ponowne spotkanie z Pintą i ich piwami, nie trzeba będzie czekać kolejnych czterech lat (ostatnio ekipa Pinty i ich premiera piwa była w Vinylu ... w grudniu 2016). Na wiosnę, piwni maniacy z Warmii, będą mieli okazje ponownie cieszyć się piwami Pinty w ogromnych ilościach, ale szczegóły poznacie w najbliższych miesiącach. Na razie cichosza. 

Z tej strony, chciałbym podziękować ekipom Pinty i Vinyl Pub, za genialną imprezę premierową. Taki wydarzeń w naszym mieście brakuje, ale wierze, że dzięki Wam będzie ich stopniowo więcej, czego wszystkim miejscowym miłośnikom piwa życzę serdecznie. Wasze zdrowie!