środa, 9 grudnia 2020

Z wizytą w Browarze Psotnik w Krzywinie

Wielkopolska, to raj dla turystów piwnych. Zlokalizowanych jest tu duża liczba browarów i to zarówno tych starych i zabytkowych, jak i też tych nowych, rzemieślniczych, restauracyjnych i przemysłowych.  Jednym z nich jest mały, wręcz mikroskopijny, ale prężny Browar Psotnik.


Browar Psotnik zlokalizowany jest w miejscowości Krzywiń przy ulicy Kościańskiej 92. Założony został przez dwóch braci Marka i Krystiana Glinkowskiego i narzeczoną Marka Barbarę Grzegorz. Początki browaru sięgają początków 2017 roku, a pierwsza warka (American Pale Ale) została uwarzona w czerwcu 2017 roku, a oficjalne otwarcie browaru odbyło się 13 listopada tegoż samego roku. 
 
Gdy ja, w słoneczny listopadowy dzień, zjawiłem się przed budynkiem Browaru Psotnik, zastałem tylko jednego z trojga browarników Psotnika, a mianowicie Marka, który serdecznym uśmiechem przwyitał mnie u wrót budynku.
 
Browar, jak widać po zdjęciu budynku, jest naprawdę mały i takaż jest tez jego warzelnia. Kocioł zacierno-warzelny ma wybicie 1040 litrów, jednakże po odgotowaniu, gotowej brzeczki wychodzi około 970 litrów. Zainstalowany kocioł jest własnej produkcji. Reszta sprzętu pochodzi od jednej z firm z Lwówka Śląskiego. 
 

 
W tym samym pomieszczeniu, ale po drugiej stronie sali, zlokalizowany jest zbiornik fermentacyjny o pojemności 1300 litrów. 
 
 
Tuż za ścianą, mamy pomieszczenie, które służy jednocześnie jako leżakownia i magazyn. Mamy tu ustawione trzy zbiorniki leżakowe, każdy o pojemności 1100 litrów.
 

 
W krzywińskim browarze warzy się zarówno klasykę (pilsy, koźlaki, pszenicę i inne) oraz nową falę (mocno chmielone 'ejle', kwasy i inne), czyli dla każdego coś dobrego. W trakcie mojej wizyty, w magazynie było kilka różnych piw w skrzynkach. Warto dodać, że w browarze na miejscu działa sklepik, więc można się zaopatrzyć we wszystkie dobra browaru. Sam tez to uczyniłem kupując dwa kartony piwa. 
 
 
Mój gospodarz Marek Glinkowski, piwowar domowy, a obecnie zawodowy, to człowiek z wielką pasją, który o swoim browarze mógłby opowiadać godzinami i to z wielkim zaangażowaniem i uśmiechem na twarzy. Przyznam szczerze, że dawno z takim namaszczeniem nie słuchałem wiadomości o browarze. Pewnie, gdybym miał więcej czasu, zostałbym dłużej i przy piwach Psotnika, byśmy spędzili kilka godzin rozmawiając. 
 

 
Podsumowując, mały ale prężny i wesoły browar z tego Psotnika. Taki właśnie psotny, trochę może nawet rubaszny. Warto odwiedzić, by zaopatrzyć się w piwo oraz posłuchać historii browaru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz