środa, 20 września 2017

Z wizytą w Browarze Ukiel w Olsztynie

Już jakiś czas temu, doszły mnie słuchy, że w dzielnicy Gutkowo powstaje trzeci olsztyński stacjonarny browar. Plotki okazały się prawdą, więc postanowiłem pojechać w miejsce, gdzie mnie więcej miał znajdować się owy piwowarski przybytek, by sprawdzić, jak sprawa wygląda z danym browarem, jak przebiegają postępy. W momencie, gdy przybyłem na miejsce, okazało się, że browar jest już ... skończony. Troszkę mnie to zdziwiło, gdyż, w naszym piwnym światku bywa, że tego typu inwestycje przechodzą tak bez echa. Chodzi dokładnie o Browar Ukiel. Ukiel, dla niewtajemniczonych, to największe olsztyńskie jezioro, które przez olsztynian, pospolicie jest nazywane Krzywym. To nad tym jeziorem, odbyły się ostatnie Olsztyńskie Targi Piw Rzemieślniczych

Browar Ukiel mieści się, jak wspomniałem powyżej, w dzielnicy Gutkowo, na ulicy Żurawiej.


Za projektem Browar Ukiel, stoi dwóch przyjaciół, domowych piwowarów i cydrowników, w postaci Macieja Uszpolewicza oraz Leszka Gałaszewskiego. Wyposażeniem browaru zajęła się firma Minibrowary.pl.


Sercem browaru jest dwunaczyniowa warzelnia o wybiciu 5 hektolitrów, która znajduje się tuż naprzeciw jednego z wejść do browaru. Można rzec, że wita swoim jestestwem piwowara i wszystkich gości, którzy przechodzą przez wrota browaru.





W pomieszczeniu obok, znajduje się leżakownia, którą wypełnia siedem zbiorników fermentacyjno-leżakowych o pojemności 10 hektolitrów każdy.




Browar, według zapewnień właścicieli ma, na początku swojej działalności, wypuszczać piwa tylko w butelkach i zaopatrywać tylko lokalny rynek. Ciekawostką jest, że piwa będą pasteryzowane, a pasteryzator zanurzeniowy, jest jednym z elementów wyposażenia browaru. Przyznacie, że patrząc na wielkość browaru, jest to dość zaskakująca, ale jakże miła informacja.




Style piwne, jakie mają być warzone w browarze, to zarówno klasyka, jak i piwa nowofalowe, z użyciem chmieli polskich, jak i amerykańskich oraz innych. No właśnie, tu pewnie wszyscy będziecie sobie zadawać pytanie: kiedy, w takim razie, pierwsze warzenie? Otóż moi drodzy, już na dniach. Na pewno jeszcze latem. Jakie pierwsze piwo? To na razie tajemnica. Wkrótce się o wszystkim zapewne dowiecie.

Razem ze mną, browar zwiedzały jeszcze trzy osoby, wśród nich, jeden z piwowarów Browaru Warmia, czyli Łukasz Mila, który w rozmowach z Maciejem Uszpolewiczem, omawiał tajniki warzenia piwa, różnice w warzelniach obu browarów, a także kilka innych kwestii. Co ciekawe, panowie nie kryją, że z tego spotkania, może powstać coś ciekawego w temacie piwowarskim, za co ja trzymam mocno kciuki. 


Na koniec ważna informacja, dziś 20 września 2017 roku, Browar Ukiel otrzymał wszystkie konieczne zgody i rusza z warzeniem piwa. Jakie będzie to pierwsze? Jeszcze nie wiem, ale jak wrócę z urlopu, to na pewno Was o tym poinformuję. Zatem, wypada mi trzymać mocno kciuki za najmłodszy olsztyński browar i czekać na pierwsze piwne degustacje. Wierzę, że piwa browaru, szybko zagoszczą w umysłach olsztyńskich miłośników piwa, dzięki czemu rozwój browaru będzie przybierał na sile.

niedziela, 17 września 2017

Z wizytą w Mazurski Browar Pub w Ełku

Kilka dni temu, dowiedziałem się, że zaprzyjaźniony Mazurski Browar w Ełku, otworzył swój firmowy lokal, w tymże mieście właśnie. Jako, że browar jest dosyć młody, otworzył się ledwie rok temu, to informacja o otwarciu własnego lokalu, była dla mnie dość zaskakująca, jakkolwiek i bardzo mnie radująca. Szczerze mówiąc, odwiedzając browar w marcu, nie spodziewałem się, że pół roku później, będę odwiedzał ich firmową knajpę.


Lokal mieści się przy ulicy Armii Krajowej 36, czy można rzec, że w centrum miasta, przy trakcie prowadzącym, prosto do ełckiego dworca kolejowego. Pub jest czynny w godzinach od 11:00 do 22:00 w dniach od poniedziałku do czwartku i w godzinach od 11:00 do 23:00 w piątek, sobotę oraz niedzielę.

Tu po wejściu do wnętrza knajpy, od razu czuje się, że miejsce to, jest firmowym Mazurskiego Browaru. Piwiarnia nie jest duża. Ma zaledwie kilkadziesiąt metrów kwadratowych i dla piwoszy jest dostępny tylko jeden poziom.


Wystrój i wielkość pubu, dość mocno przypomina mi lokal AleBrowaru, ten w Gdyni. Za barem, ze ściany wystaje osiem kranów, z czego pod pięć z nich podpiętych jest pięć obecnie rozlewanych piw Mazurskiego Browaru, czyli Jasny i Ciemny Lager, Ale Jasny i Ale Czerwony oraz Pszeniczne.



Kolejne krany oraz nowe, które w niedalekiej przyszłości będą zamontowane, będą okupowały kolejne piwa z oferty browaru oraz z innych zaprzyjaźnionych (taki jest plan). Tuż za ścianą, z której wystają krany, mieści się chłodnia, w której beczki z piwem przechowywane są w temperaturze około 6 stopni Celsjusza.


W pubie, już wkrótce, będzie można także zaopatrzyć się w piwa butelkowe Mazurskiego Browaru oraz zaprzyjaźnionych i zagranicznych browarów, które będzie można zabrać ze sobą na wynos.


Piwa lane z beczki, można kupić w kilku pojemnościach, a między innymi: 200 ml, 300 ml, 500 ml, 1 litr. Można także zaopatrzyć się w pięciolitrową i trzylitrową wieżę o odpowiednich nazwach Sky Tower i Sea Tower. Dostępne są też zestawy degustacyjne Piwny Kiper (5 x 60 ml) oraz Rewolwer piwny (6 x 200 ml).





W lokalu, na razie można także zaopatrzyć się w firmowe przekąski do piwa, w postaci słonecznika, pistacji orzeszków ziemnych. Można także skosztować suszonych ryb i kalmarów. W niedalekiej przyszłości, planowana jest także kuchnia serwujące ciepłe przekąski. Można także skosztować bardzo dobrej kawy i herbaty. Planowane jest także rozszerzenie oferty o inne napoje, te alkoholowe i bezalkoholowe. Proszę cierpliwie czekać.


Tego dnia, zaopatrzyłem się w Rewolwer piwny, a później skosztowałem jeszcze dwa razy Pszenicznego, gdyż tego dnia, najbardziej mi przypadło do gustu. Naprawdę rewelacyjna pszenica. Równie smaczny tego dnia był Jasny Lager i Ale Jasny. Piwa smakowały nie tylko mi, ale także i moim towarzyszom, między innymi mojemu stałemu czytelnikowi i miłośnikowi dobrego piwa i genialnej muzyki z Ełku, czyli Darkowi Sawickiemu. Właśnie, a propos muzyki - w lokalu przez cały mój pobyt puszczana była muzyka rockowa, co podobno nie jest ewenementem, a regułą. Można było posłuchać hitów Deep Purple, Black Sabbath, The Doors, Dio i wielu innych muzycznych tuzów. To, na pewno, wyróżnia Mazurski Browar Pub, pośród innych knajp w Ełku i nie tylko. 


Podsumowując - dla mnie bardzo miły lokal, w którym widzę duży potencjał, szczególnie mając w myślach zapowiedzi właścicieli o rozszerzaniu oferty piwnej, innej alkoholowej i przekąskowej. Do tego muzyka, fajna obsługa i miejsce w centrum miasta. Można z Olsztyna wybrać się pociągiem do Ełku, wpaść na kilka piw, posłuchać dobrej muzy i po kilku godzinach, w trzy minuty dostać się ponownie do dworca i pojechać pociągiem powrotnym do stolicy Warmii i Mazur. Prawda, że ciekawy plan? Ja sam, wpadnę ponownie wkrótce, by zobaczyć kolej ne zmiany, które w lokalu będą zachodzić.

czwartek, 14 września 2017

Z wizytą w kilku piwnych lokalach w Kownie

Podczas mojej, krótkiej, jednodniowej wizyty w Kownie, oprócz trzech browarów, udało mi się odwiedzić także trzy piwne lokale, gdzie mogłem spróbować litewskiego i nie tylko, piwowarstwa rzemieślniczego.

Pierwszym na naszym szlaku był pub NIShA. Ten piwny, rzemieślniczy przybytek, zlokalizowany jest w centrum miasta, prawie w samym sercu kowieńskiej starówki. Przekraczając próg tego przybytku, od razu się wie, że trafiło się do właściwego piwnego miejsca. Po prawej stronie od wejścia znajduje się bar, z bardzo ciekawymi, pod względem wzorniczym, nalewakami (dłonie w ciekawie gestykulujące oraz łopatki). Samych kranów jest 14. Prawda, że bardzo przyjemna ilość? Naprzeciw baru mamy tablicę, na której wypisane jest piwne menu, te podpięte pod nalewaki oczywiście. No, a na nalewakach piwa litewskie oraz zagraniczne. Piwa rzemieślnicze i te z dużych browarów. 



Ja, jako, że z rzemiosłem litewskim mam niezbyt często do czynienia, oczywiście poprosiłem o piwa z tego kraju właśnie. Spróbowałem zatem pysznej Ivanki (White IPA) z browaru Laukiniai (Dzikusy) oraz przewybornego lager niefiltrowanego z dużego kowieńskiego browaru Kauno Alus. Naprawdę, tak pysznego, rześkiego jasnego lagera to już dawno nie piłem. Klasa światowa. Na koniec wziąłem jeszcze całkiem dobrego grodzisza Ogara Polskiego z estońskiego browaru Lehe. Piwo, kilka chwil przed naszym przyjściem, było jeszcze na kranie, ale ja niestety musiałem zadowolić się tylko butelką.


A wracając do butelek, to lokal oferuje szeroką gamę piw litewskich i zagranicznych, w tym z Polski. Na półkach można było dostrzec piwa z browarów Raduga i Doctor Brew. Jak mi powiedziano, polskie piwa, szczególnie z Radugi, dość często witają na kranach pubu NIShA. 



Pub wydaje się, na pierwszy rzut oka mały, jakkolwiek dla gości udostępnione jest także, dość duże pomieszczenie piwniczne oraz mini ogródek na zewnątrz. Obsługa miła, przyjazna i dość dobrze zaznajomiona z piwnymi trendami oraz światowymi markami. Można rozmawiać po litewsku, angielsku, rosyjsku i trochę po polsku. Podsumowując? Będąc w Kownie, nie można odpuścić sobie wizyty w tym miejscu.

Kolejnym przybytkiem na piwnym szlaku był pub Hop Doc, będący, no powiedzmy, jednym z pubów firmowych browaru Genys (Dzięcioł), który tez mieści się w Kownie, a którego nie udało mi się odwiedzić. Ekipa po prostu, nie chciała sobie psuć wolnej soboty, by spotkać się z nami. No cóż. Lokal mieści się przy tej samej ulicy, co pub NIShA, dosłownie, jakieś 30-40 metrów od niego właśnie. 


Wnętrze lokalu, hmm, no bardzo hipsterskie, dość nowoczesne i takie średnio piwne, że tak to ujmę. Kranów, chyba osiem, jak dobrze pamiętam, z czego piw Genysa tylko 2. Ja sam wziąłem ich piwo APA (wybaczcie, nie pamiętam nazwy), które wypiłem w ogródku szybko, bez jakichś zachwytów i ... zapomniałem. Chwile potem opuściliśmy lokal. Mój druh Tomek mówił mi, żebym wiele się nie spodziewał i tak też było. Będąc na tej ulicy, zdecydowanie lepiej dłużej zabawić w NIShA, niż planowac odwiedziny Hop Doc.

Ostatnim przystankiem na szlaku był pub Vingiu Dubingiu.


Lokal znajduje się troszkę dalej od serca grodu nad Niemnem, niemniej jednak nadal w centrum miasta, przy ulicy ... Adama Mickiewicza, kilkadziesiąt metrów od głównego deptaku w Kownie.


Tuż po wejściu do środka, wita nas bar zlokalizowany naprzeciw drzwi. Bar zaopatrzony w osiem kranów, które to w większości opanowane przez litewskie rzemiosło. 



Oprócz tego, lodówki pełne butelek, wśród których także możemy spotkac wojowników polskiego kraftu w postaci piw AleBrowaru i Kingpina.


Kanjpa jest dwupoziomowa. Na piętrze, często i gęsto odbywają się koncerty grup niezależnych. Z tyłu knajpy bardzo przyjemny ogródek, wyposażony w, nazwijmy to, stacjonarny jadłowóz. W czasie wizyty, skosztowałem między innymi przepysznego angielskiego portera Juodras kolaboracji Apynys i Tikras Alus Lab (Marcin Chmielarz byłby wniebowzięty) oraz przesympatyczny i przepyszny, deserowy Coconut Milk Stout od Sakiškių. Z tego samego browaru skosztowałem Gose with Raspberries, a także ciekawe The Dear Reaper IPA z Black Light Brewing z Druskiennik. Zacne piwo!






Obsługa w lokalu miła, choć chyba lekko przestraszona na widok zagranicznych turystów, jakkolwiek z rozmową po angielsku nie było najmniejszego problemu. Klimat knajpy, w ogóle miejsca także fajny, choć wystrój NIShA, bije Vingiu Dubingiu na głowę, dzięki czemu czas szybciej i milej płynie w NIShA właśnie. Tak, czy owak lokal przy ulicy Mickiewicza odwiedzić trzeba. 

Jak widać, w ciągu jednego dnia, miałem okazję odwiedzić trzy browary i trzy piwne lokale, a Kowno oferuje znacznie więcej i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości nadrobię zaległości.

niedziela, 10 września 2017

Z wizytą w browarze Avilys w Kownie

Kolejny miejscem, które nawiedziłem w Kownie był browar Avilys. Browar restauracyjny zlokalizowany w samym sercu miasta, przy jednej z uliczek na starym mieście. Był to piwny przybytek, którego mój kamrat Tomek mi nie polecał, gdyż podobno piwnie ten browar stoi słabo. A jak było w rzeczywistości?



Po wejściu do środka, witają nas bardzo dystyngowane i trzeba przyznać, bardzo ciepłe wnętrza. Od razu można wyczuć, że miejsce nastawione jest na klientów z grubszym portfelem oraz turystó, gdzie własne piwo jest tylko jednym z dodatków do całokształtu.


Tuż przy barze znajduje się dwunaczyniowa warzelnia o wybyciu ... No właśnie, pan kelner nie widział. Wygląda na 5 hektolitrów. 



Obok dwa poziome zbiorniki wyszynkowe i to tyle, co można zobaczyć i o co można zapytać.


Na kranach, tego dnia, były tylko dwa piwa i jak się dowiedziałem, to zazwyczaj jest reguła. Można było skosztować lagera niefiltrowanego i lagera miodowego. No i cóż mam napisać o tych piwach. Wypite w kilka sekund i zapomniane. I niefilter i miodowy słabiutkie. W miodowym, w aromacie i smaku, było tyle miodu, ile naszych drużyn piłkarskich jest obecnie w europejskich pucharach. Słabo, słabo i jeszcze raz słabo. 



Tak więc Tomek miał rację, browar nic ciekawego nie oferuje i to zarówno dla miłośnika piw rzemieślniczych, jak i dla miłośnika piwnej klasyki. O zacności piwnego trunku, przypomina tylko, butelka Samuel Adams Utopias, którą można podziwiać we wnętrzu tego lokalu, w jednej z gablot. Tak więc, będąc w Kownie, można odwiedzić, ale na pewno nie będzie to wizyta długa (tak, jak nasza) i na pewno piw tego browaru nie zapamiętamy, a na pewno nie w tym pozytywnym znaczeniu.

piątek, 8 września 2017

Z wizytą w ... drugim ... browarze Apynys w Kownie

Planując wyprawę do Kowna  i szperając po rubieżach internetu zauważyłem, że w dwóch miejscach pojawia się ta sama nazwa browaru, a mianowicie ... tak, tak, moi drodzy, chodzi o Apynys. Z początku myślałem, że to błąd, że może ten drugi, to wcześniejsze wcielenie, jakaś stara strona browaru, który wcześniej Wam tu zrelacjonowałem. Jakkolwiek, okazało się, że w Kownie są dwa browary Apynys i to mieszczące się całkiem w bliskiej odległości od siebie. Informację o tym potwierdził sam Kestutis, właściciel tego pierwszego Apynysa, który odwiedziłem, tylko powiedział, że jest to prawdopodobnie browar domowy.


W pewnym sensie jest to prawda, gdyż browar mieści się w ... domu. Zlokalizowany jest w dzielnicy, my byśmy to nazwali willowej, w której wybudowane wille kojarzą nam się bardziej z rozkwitem podobnych domów, które powstawały w Polsce w latach 60-ych i 70-ych ubiegłego wieku. Dzielnica w której zlokalizowany jest browar, to już obrzeża Kowna, a sam dom znajduje się przy ulicy Rusmenių 35. Browar istnieje od kilkunastu lat, co najmniej od 2001 roku, ale dokładnej daty, pani za barem nie potrafiła podać.


Na widok tego piwnego przybytku roześmiały mi się lica, oczy i wszystko inne, gdyż czegoś takiego się nie spodziewałem. Zresztą możecie to zauważyć na fotografii powyżej. Byłem tak 'zajarany', że tak to po młodzieżowemu ujmę, że czym prędzej me nogi rwały się by wejść do środka. Niestety, na miejscu, przyszło lekkie sprowadzenie do parteru, gdyż nie udało nam się zastać właścicieli którzy, jak nam powiedziano, wyjechali do miasta 5-7 minut przed naszym przyjazdem. To spowodowało, że nie dane nam było zwiedzić browaru. Pani za barem, powiedziała tylko, że nie może nas oprowadzić i że w ogóle jest zdziwiona faktem, że ktoś coś takiego chce oglądać. Także wybaczcie, ale nic nie mogę powiedzieć o sprzęcie, na którym piwo browaru Apynys jest warzone. Nie wiem, czy to jakaś mała profesjonalna, czy półprofesjonalna instalacja, czy tylko większe gary. 

Browar warzy kilka rodzai piwa: Apynio alus (hop beer), Lengvas alus (light beer), Vytauto alus (vitautas beer), Medaus alus (honey beer) oraz Gira (kwas). W trakcie naszej wizyty, dostępne z kranu, były tylko dwa pierwsze (proszę nie sugerować się naklejkami na beczce).



Piwa można skosztować, w barze, który znajduje się w piwnicy, lub wziąć na wynos. Jako, że nie było możliwości zobaczenia całości browaru, to wzięliśmy po dwie butelki tego, co akurat było na kranach. Piwa do butelek (pet), zostały nalane prosto z widocznego powyżej beczko-kranu, na które to butelki pani nakleiła potem odpowiednie etykiety. Etykiety były schowane pod barem i po wyszukaniu odpowiednich, zostały naklejone na właściwe butelki. Kraft pełną gębą ... hehe.



Same piwa? No powiem Wam, że nie jest to coś co pierwszego-lepszego piwnego świra by zadowoliło, ale mnie oba zasmakowały. Świeże, ładnie pachnące, pozbawione wad, a dodatkowo Apynio charakteryzował się przyjemną, niezalegającą, ziołowo-trawiastą goryczką. Czego chcieć więcej. Bardzo dobre piwa. 

Wielka szkoda, że nie udało się zobaczyć browaru w pełnej jego okazałości, ale przy następnej wizycie w Kownie, która pewnie wydarzy się zupełnie za niedługo, nie omieszkam jeszcze raz w to miejsce zajechać. Jak mi powiedział mój kamrat Tomek (tak, tak, ten dżentelmen mieszkający w Kownie), na Litwie takich browarów, jak ten, jest podobno mnóstwo. W trakcie naszej kilkuminutowej wizyty, pod browar zajechały dwa auta, z których miejscowi wysiedli, by w browarze zakupić po kilka butelek piw. Więc, jak widać, interes się kręci. No, ale w końcu istnieją kilkanaście lat na rynku. Takich miejsc, jak to, moim zdaniem w Polsce brakuje. Wyobraźcie sobie takie osiedlowe browary w każdym mieście, lub w każdej wiosce. Prawda, że bardzo ciekawa perspektywa? Co mogę Wam powiedzieć jeszcze o tym miejscu? No cóż, będąc w Kownie, jest to pozycja obowiązkowa, chociażby dlatego, by poczuć ten specyficzny, troszkę przaśny klimat. Ja tym miejscem jestem zachwycony, mimo faktu, że nie do końca jestem spełniony po tej wizycie.