Kolejny miejscem, które nawiedziłem w Kownie był browar Avilys. Browar restauracyjny zlokalizowany w samym sercu miasta, przy jednej z uliczek na starym mieście. Był to piwny przybytek, którego mój kamrat Tomek mi nie polecał, gdyż podobno piwnie ten browar stoi słabo. A jak było w rzeczywistości?
Po wejściu do środka, witają nas bardzo dystyngowane i trzeba przyznać, bardzo ciepłe wnętrza. Od razu można wyczuć, że miejsce nastawione jest na klientów z grubszym portfelem oraz turystó, gdzie własne piwo jest tylko jednym z dodatków do całokształtu.
Tuż przy barze znajduje się dwunaczyniowa warzelnia o wybyciu ... No właśnie, pan kelner nie widział. Wygląda na 5 hektolitrów.
Obok dwa poziome zbiorniki wyszynkowe i to tyle, co można zobaczyć i o co można zapytać.
Na kranach, tego dnia, były tylko dwa piwa i jak się dowiedziałem, to zazwyczaj jest reguła. Można było skosztować lagera niefiltrowanego i lagera miodowego. No i cóż mam napisać o tych piwach. Wypite w kilka sekund i zapomniane. I niefilter i miodowy słabiutkie. W miodowym, w aromacie i smaku, było tyle miodu, ile naszych drużyn piłkarskich jest obecnie w europejskich pucharach. Słabo, słabo i jeszcze raz słabo.
Tak więc Tomek miał rację, browar nic ciekawego nie oferuje i to zarówno dla miłośnika piw rzemieślniczych, jak i dla miłośnika piwnej klasyki. O zacności piwnego trunku, przypomina tylko, butelka Samuel Adams Utopias, którą można podziwiać we wnętrzu tego lokalu, w jednej z gablot. Tak więc, będąc w Kownie, można odwiedzić, ale na pewno nie będzie to wizyta długa (tak, jak nasza) i na pewno piw tego browaru nie zapamiętamy, a na pewno nie w tym pozytywnym znaczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz