wtorek, 21 sierpnia 2018

Brewing News, czyli amerykański kraftowy miesięcznik branżowy

Ciekawą rzeczą, która łączy świat kraftu w Stanach Zjednoczonych, jest pisemko branżowe Brewing News. Jest to miesięcznik, w którym możemy dowiedzieć się o wszystkim tym, co obecnie dzieje się w świecie amerykańskiego piwowarstwa rzemieślniczego.


Swoim zasięgiem pismo obejmuje cały kraj oraz niektóre prowincje Kanady, jakkolwiek w różnych częściach Stanów, dostępne są dedykowana wydania. I tak na przykład Great lakes Brewing News dostępne jest w Illinois, Indianie, Michigan, Minnesocie, Ohio, Pensylwanii, Wisconsin i Ontario. Ja sam będąc ostatnio w Las Vegas, miałem do czynienia z Southwest Brewing News, gdzie możemy poczytać o tym co dzieje się w Nevadzie, Arkansas, Teksasie, Arizonie oraz Nowym Meksyku. Specjalny dodatek jest ściśle dedykowany Kalifornii. 

Gazetka ma szesnaście stron, w których możemy poczytać o tym, co ostatnio się wydarzyło w browarach na wymienionym terenie, o tym, jakie nowe browary powstały oraz jakie piwa się pojawiły na rynku. Tak, tak, tu także wspomina się o premierach.


Znajdziemy tu wywiady z właścicielami i menadżerami browarów, właścicielami lokali piwnych, piwowarami zawodowymi i domowymi. Jest także garść informacji o nowinkach technicznych stosowanych w browarach, nowych trendach piwnych. W każdym numerze znajdziemy także jedną recepturę piwa. 


Są oczywiście także reklamy. reklamują się browary, firmy stawiające i serwisujące browary, piwne lokale, sklepy piwne i dla piwowarów domowych, firmy oferujące opakowania do piwa (butelki, puszki, kartony, itp.) oraz inne podmioty związane z branżą. 


To, co jednak mi najbardziej przypadło do gustu, jeśli chodzi o te czasopismo, to mapy znajdujące się w środku. Przedstawiają one poszczególne stany z zaznaczonymi browarami, najlepszymi knajpami piwnymi oraz sklepami dla piwowarów domowych. Obok map mamy pełną listę wyżej wymienionych, dzięki czemu możemy zobaczyć, ile w danym mieście, stanie znajduje się browarów, na przykład. Jest też legenda, dzięki której możemy łatwo zorientować się, z jakim browarem mamy do czynienia. Sa one podzielone na: brewpuby, mikrobrowary, nanobrowary, duże browary, taproomy, czyli wielokrany firmowe (te najczęściej połączone z mikro i nanobrowarami) oraz browary kontraktowe. 



Jak możemy zauważyć, w Teksasie przykładowo mamy 196 browarów, z czego w samym Austin, stolicy stanu, mamy ich aż ... 40. Jak na miasto, w którym mieszka niecały milion mieszkańców, to wynik naprawdę zacny. Muszę przyznać, że aż przeszła mi myśl o planowaniu wyjazdu do Teksasu na dłużej. Mapy uaktualniane są co miesiąc. 

Brewing News, dostępny jest właściwie w każdym browarze i wielokranie. Podmioty te subskrybują te wydawnictwo i co miesiąc otrzymują kilka numerów. Roczna subskrypcja kosztuje 20 dolarów, więc koszt nie jest dość wygórowana. Odwiedzając browary, można zauważyć ludzi popijających piwo i równocześnie czytających Brewing News.

Podsumowując, bardzo ciekawa drukowana pozycja i przyznam się wam szczerze, że z chęcią zobaczyłbym coś podobnego w Polsce. Oczywiście mamy Piwowara, ale to po pierwsze kwartalnik, a po drugie charakteryzuje się on trochę inną specyfiką oraz zupełnie różną dystrybucją. Obyśmy więc, doczekali w Polsce coś na kształt tego amerykańskiego pierwowzoru. Wasze zdrowie!

czwartek, 9 sierpnia 2018

Święto Warmińskiego Piwowara w Dywitach oraz imprezy towarzyszące

W pierwszą sobotę sierpnia, tak jak to miało miejsce w zeszłym roku, w podolsztyńskiej wsi Dywity, odbyło się, już po raz czwarty, Święto Warmińskiego Piwowara.


Impreza, która już dość mocno zapadła w regionalną tradycję i tym razem była dla miejscowej ludności, olsztyniaków, a także osób przyjezdnych z innych rejonów Warmii, Mazur i dalszych zakątków Polski, wielkim wydarzeniem, mimo swojej dość mocnej regionalnej przynależności. Święto jest ściśle powiązane z Warmińskim Konkursem Piwowarów Domowych, w którym, w tym roku, rywalizowały piwa w czterech kategoriach: rosanke, Belgian IPA, American wheat oraz Polish DIPA. Jak wam jest pewnie wiadomo, zwycięzca w kategorii rosanke, współwarzy swoje zwycięskie piwo w Browarze Kormoran. 

Piw do konkursu zgłoszono kilkadziesiąt w tym jedenaście w warmińskiej królewskiej kategorii rosanke. Eliminacje wyłaniające piwa do finału odbyły się w przeddzień święta w Browarze Warmia. W ocenie jakości piw, wzięło udział kilkunastu sędziów z całej Polski. 


Gdy wyłoniono finalistów, następnego dnia, kilka godzin przed otwarciem święta, sędziowie zebrali się ponownie, by wyłonić zwycięzców w każdej z kategorii oraz wyłonić tego najważniejszego, który uwarzy piwo w Kormoranie. 
 

Po długich sędziowskich obradach, degustacji i konsultacji, w końcu wyłoniono zwycięzców. W poszczególnych kategoriach wygrali: Belgian IPA - Andrzej Wójciak, American wheat - Artur Milczarczyk, Polish DIPA - Rafał Krzywicki, a w rosanke - Ireneusz Misiak, nasz rodzimy, olsztyński super piwowar, który znany jest z tego, że nie boi się wyzwań, którego piwa potrafią połechtać wiele podniebień. Co ciekawe, ogólnopolski ranking piwowarów domowych 2017 roku, zakończył na czwartym miejscu. Jak widać, zwyciężył fachowiec, prawdziwy czempion. Wielkie gratulacje Irek!

Pomiędzy sędziowaniem, osoby przybyłe do Olsztyna, miały możliwość zwiedzić także najmłodszy olsztyński browar, czyli Ukiel. Gospodarze w Gutkowie (dzielnica Olsztyna, w której mieści się browar), ugościli wesołą ekipę bardzo przyjaźnie i profesjonalnie i oprócz wszelkich informacji o historii browaru, zaprosili także na degustacji piw browaru. Ekipie sędziów, spotkanie w Ukielu bardzo mocno przypadło do gustu, co spowodowało, że nabrali sił na kolejne godziny związane z warmińskim konkursem. 



Po wyłonieniu zwycięzców konkursu, do otwarcia święta zostało jeszcze kilka dłuższych chwil i wszyscy zgromadzeni mogli podziwiać postępy w rozstawianiu się dostawców. Do Dywit tego dnia przyjechały takie browary, jak: olsztyńskie Kormoran, Warmia i Ukiel, a także kontraktowy Dziki Kocur oraz mazurskie Mazurski Browar z Ełku i Drugie Dno z Działdowa oraz założony przez olsztyniaków, a mieszczący się na Podlasiu Browar Stara Szkoła. Broway Kormoran i Ukiel, były obsługiwane przez olsztyńską knajpę Pijana Czapla. 










Każdy z browarów, przywiózł po kilka piw beczkowych, a także piwa w butekach. Te, które najbardziej mi przypadły do gustu, to: 1 na 100 z sokiem pigwowca i modem oraz Kwaśna Wiśnia (tak, tak, eksperyment) z Kormorana, West Coast IPa z Ukielu, Pandemonium z Dzikiego Kocura, Bezecnik z Drugiego Dna, Ale Czerwony z Mazurskiego i Perzowe ze Starej Szkoły. 

Do Dywit zjechał też, znany i lubiany piwowar domowy Mariusz Sekulski, czyli wszem i wobec znany Chłop Bosy, który przywiózł na święto pięćdziesięciolitrową beczkę piwa pruskiego na miodzie. Odszpuntowanie beczki tego piwa, równo o 16:00 rozpoczęło Święto Piwowara Domowego. W ceremonii odszpuntu udział wziął sam wójt gminy Dywity. Wójt był też bym pierwszym, który skosztował piwo Chłopa Bosego. Powiedział, że dobre. 




Ovczywiście, nie zabrakło także stoiska Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, na którym oprócz krzewienia wiedzy o warzenia piwa w domu, ubiegłoroczny zwycięzca Warmińskiego Konkursu Piw Domowych Paweł Morawski, prowadził pokaz warzenia piwa w domu. 

Tegoroczny zwycięzca Ireneusz Misiak i ubiegłoroczny czempion Paweł Morawski



Oprócz piwa, na miejscu można było skosztować także inne trunki, w postaci głownie nalewek, które oferował olsztyński domowy destylator-nalewkarz Marcin "El Tiburon" oraz znana i lubiana zielarka z Blanek - Anna Pacanowska.




Na festynie, można było także skosztować i zaopatrzyć się w rzemieślnicze sery, miody, wypieki i inne przysmaki, robione przez warmińskich manufakturzystów. 


Były także strawa duchowa w postaci zupy gulaszowej, smażonej karkówki, racuchów, smażonych i wędzonych ryb, różnego rodzaju kiełbas i innych. O nasze żołądki zadbała między innymi nasza słynna ludowa mistrzyni pączków Garbiela Matusiak ze Smaki Gabi.



W trakcie imprezy były także wywiady telewizyjne i radiowe z organizatorami wydarzenia, czyli z guru festynu Jackiem Niedźwieckim i wójtem gminy.



Na scenie można było posłuchać wykładów o piwie, które prowadzili członkowie Warmińsko-Mazurskiego Oddziału PSPD, między innymi ja. Zgromadzeni mogli posłuchać o historii piwa, stylach piwnych, troche o polskiej piwnej rewolucji, jak i przekonać się, jak łatwo obalić piwne mity.



A skoro byłą scena, to były także i zespoły. Do piwa, do świetnej letniej zabawy, przygrywały między innymi olsztyńskie grupy Landi (można było poczuć się jak Korneliusz Pacuda w Mrągowie)i  Staruhy grające polskie rockowe szlagiery, między innymi takich grup jak Maanam, Dżem, Perfekt i innych a także gwiazdy ogólnopolskiego formatu w postaciach Tymona Tymańskiego i Malego Reggare Rockers. Występ tej ostatniej przypadł mi do gustu, być może z faktu, że Darek Malejonek to polska legenda i jedna trzecia dawnego składu słynnej, fenomenalnej Moskwy.




Spotkanie w Dywitach, to także możliwość spotkania starych, dawno nie widzianych znajomych, z którymi w bardzo miły, nieskrępowany sposób można napić się piwa i po prostu miło spędzić czas. Tu sprawdza się najlepiej, stara maksyma, że piwo łączy ludzi. Oj tak!





Nasza lokalna, dywicka impreza to wspaniały przykład na to, jak bez wielkiego nadęcia, pompy, można zrobić bardzo przyjemne, pełne dobrego piwa, regionalne święto piwa. Frekwencja, jak co roku jest olbrzymia. Kolejek do stoisk piwnych, może pozazdrościć niejeden z największych polskich festiwali. Ludzi jest tak wiele (chyba całe Dywity się zjawiają i pól Olsztyna), że w kolejkach po piwo, trzeba stać po kilkanaście minut. 


Mnie bardzo to cieszy, gdyż widać, że lokalna społeczność jest bardzo głodna tego typu imprez i poznawania kultury piwnej oraz osób tworzących tę kulturę. Pozostaje tylko poczekać kolejny rok, by móc ponownie przezywać te wspaniałe warmińskie, piwowarskie chwile. Na zdrowie!

czwartek, 2 sierpnia 2018

Z wizytą w Browarze Kaszëbskô Kòruna w Szymbarku

Tuż po wizycie w Czarnej Owcy, ruszyłem wraz ze swoją mała gromadką, w dalszą podróż ku Półwyspowi helskiemu. Następnym przystankiem na naszym szlaku był Szymbark i Centrum Edukacji i Promocji Regionu (CEPR), w którym mieści się Browar Kaszubska Korona oraz, sławny na całą Polskę, odwrócony domek, który z naszym błędnikiem robi, co mu się żywnie podoba. 


Od mojej ostatniej wizyty w tym miejscu minęło kilka ładnych lat. Dość powiedzieć, że wtedy nie było jeszcze browaru oraz wielu innych atrakcji, które dość mocno zmieniły ten obszar. Powstał chociażby duży parking, który dodatkowo jest płatny. Zresztą w tym miejscu prawie wszystko jest płatne i to zarówno przy samym wejściu, jak i po przekroczeniu progu centrum. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że amator dobrego piwa, by napić się swojego ulubionego trunku alkoholowego, musi najpierw kupić bilet wstępu w kwocie 22 PLN. Dużo prawda? 

No, ale dajmy spokój narzekaniu w tym momencie i skupmy się na browarze. Browar mieści się w wielkim Hotelu Szymbark i jest połączony z restauracją. Tuż, niedaleko od wejścia, umiejscowiona jest dwunaczyniowa warzelnia o wybiciu pięciu hektolitrów. 
 

Niedaleko jest także główny bar browaru, który podzielony na kilka sekcji. Wszystko to wygląda dość ładnie, prezentowana oferta piwna jest dość mocno widoczna, choć miejscami ma się wrażenie, jakby wszystkiego było trochę za dużo. 




Nie zastanawiając się długo, zaraz po wejściu, zająłem stolik na zewnętrznym ogródku browaru i nie zastanawiając się długo, gdyż pogoda dawała się we znaki, szczególnie piekące słońce, zamówiłem deskę degustacyjną browaru. Zestaw taki składa się z pięciu piw o pojemności 125 mililitrów. Piwa w zestawie to: Kartuski Mnich (pils), Pucki Rybak (pszeniczne), Stężycka Malina (jasny lager o smaku truskawkowym), lager miodowy oraz Szymbarski Smok (ciemny koźlak kawowy).


Bazując na opiniach moich znajomych, którzy mieli okazję degustować, kiedyś tam, piwa z tegoż browaru, czułem lekką obawę przed rozpoczęciem degustacji. Jakkolwiek muszę się wam przyznać i to bez bicia, że nie było tak źle. Truskawkowe i miodowe, do wypicia i zapomnienia, choć przyznać muszę, że nawet mnie w ten upał orzeźwiły, za co plusika należy przyznać. Pszenica ani superancka, ani kiepska, taka w porządku, ale nie mogę powiedzieć, że była to jedna z najlepszych pszenic, jakie w życiu piłem. Za to bardzo mocno - in plus - zaskoczyły mnie pils i ciemny koźlak. Muszę wam powiedzieć, że te piwa naprawdę były dobre, szczególnie pils. Taki bardziej w niemieckim stylu, niźli czeskim. O kwiatowo-korzennym aromacie z przyjemnie zaznaczoną goryczką. Koźlak także ciekawy, z wyraźnie zaznaczonymi akcentami kawowymi.

Oprócz piw dostępnych w zestawie degustacyjnym, w browarze warzy się inne gatunki piw (sezonowo, okolicznościowo), takie jak: witbier, porter bałtycki, Maibock i inne.
 

W trakcie degustacji piw, miałem okazję poznać głównego piwowara browaru, w osobie Michała Bani, który zaprosił mnie na dół, do piwnicy, gdzie zlokalizowane są zbiorniki fermentacyjno-leżakowe oraz wyszynkowe, a także sprzęt do butelkowania piwa. W browarze zamontowanych jest kilkanaście zbiorników, o różnych pojemnościach, które jednorazowo mogą pomieścić 260 hektolitrów piwa. Można powiedzieć, że to dużo, jak na ten browar, jakkolwiek patrząc na to, jak szybko turyści wykupują piwo browaru, głównie z ciekawości i na prezent, to już ta liczba przestaje zadziwiać. Piwo, w tankach nie zalega, szczególnie w sezonie wiosenno-letnim, a w weekendy leje się strumieniami.





Jak sam piwowar mówił, browar warzy takie piwa, jakie chcą pić klienci, a wiadomym jest fakt, że wśród turystów, tak zwanych birgików, szukać ze świecą. Dlatego też, oferta jest dopasowana właśnie do gustu przyjezdnych. 

Chętni mogą kupić piwo na wynos, które dostępne jest w butelkach 0,33 litra, 0,5 litra i 1 litr, które można kupowac osobno, jak i w formie cztreo- i sześciopaków.

Na miejscu można także posilić się. Restauracja oferuje głownie dania kuchni polskiej, które dzięki nazwom kaszubskim, przekształcone są w dania wybitnie regionalne, kaszubskie. Ceny znośne, choć przy dodaniu do tego biletu wstępu (dla kilku osób), rachunek rośnie dość znacznie.

Ogólnie rzecz ujmując, wizyta w Kaszubskiej Koronie nie zawiodła mnie, gdyż doświadczyłem tego, czego się spodziewałem przed odwiedzinami, czyli na swej drodze spotkałem browar, którego oferta jest skierowana głównie do 'zwykłego kowalskiego', który po prostu lubi napić się piwa, bez zbędnego celebrowania degustacji i zastanawiania się nad tym, co dane piwo ze sobą niesie. Najjaśniejszym punktem wizyty był pils, który tego dnia pachniał i smakował wybornie i które to mogę polecić każdemu, nawet najwybredniejszemu smakoszowi. Na zdrowie!

PS. Przy okazji, chciałbym podziękować Michałowi za gościnę i sympatyczne przyjęcie mnie w browarze i oprowadzenie po czeluściach tegoż.