poniedziałek, 14 marca 2016

Jak to jest z piwem rzemieślniczym w Szwajcarii?

Kilka dni temu, wróciłem z niezaplanowanego i dość stresującego wypadu do Bazylei w Szwajcarii. Spędziłem tam tylko całe trzy dni, a na domiar tego, nie w głowie było mi piwo za bardzo, także na zwiedzanie browarów, piwnych knajp, czy sklepów nie było prawie w ogóle czasu. Mimo faktu, że od mojego miejsca postoju, do najbliższego browaru miałem tylko 10 minut piechotą, to jednak są sprawy ważniejsze niż zwiedzanie piwnych przybytków. Uwierzcie, że są.

Niemniej jednak, postanowiłem odwiedzić jeden z pobliskich sklepów, by poznać smaki szwajcarskiego 'kraftu'. pobliski sklep Drinks of The World znajdujący się w budynku dworca głównego w Bazylei. Cóż tu dużo mówić - wybór tego sklepu na zakupy był bardzo, ale to bardzo dobry. Wybór w samym sklepie, hmm, no cóż ja mam wam powiedzieć. Po prostu olbrzymi. Piwa koncernowe, z tych browarów mniejszych oraz rzemieślnicze. Piwa ze wszystkich stron świata, rodzime szwajcarskie, z USA, Australii, Nowej Zelandii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Danii, Belgii, Norwegii, Holandii, Francji i wielu, wielu innych państw. Mnie, oczywiście, najbardziej ciekawiły te ze Szwajcarii.

Wybór (kolejny raz używam tego słowa) rodzimych piw ogromny, no ale czemu się dziwić, w Szwajcarii jest, jeśli mnie pamięć nie myli, dwa razy więcej browarów, niż Polsce. Niestety, piwna rewolucja w Szwajcarii działa troszkę inaczej, niż u nas i ich browary rzemieślnicze, w większości bardzo małe i sprzedają swoje wyroby tylko lokalnie. Można rzecz, że według naszej nomenklatury, są to browary regionalne. Style warzone przez rzemieślników w Szwajcarii, to głównie style belgijskie, ale także i ich nie ominęła moda na 'ejle' i mocne chmielenie, nie tylko amerykańskie. Często gęsto, tak jak u nas, warzy się tam piwa sezonowe, jak u nas dyniowe, czy świąteczne. Tyle, że tam, w większości są to style dopasowane do odpowiedniej pory roku i prawie każdy browar rzemieślniczy ma takich piw więcej niż jedno. Zaskoczeniem in minus, był brak rodzimych piw wędzonych. Sprzedawca w sklepie mówił, że szwajcarskiej wędzonki, jeszcze w ofercie nie mieli. Kwasów, torfiastych, słonych i paru innych też nie udało mi się w sklepie zauważyć.

Ceny szwajcarskich piw w sklepie kształtują się od 1,20 CHF do 18 CHF za butelkę.




Ja sam miałem okazję skosztowania ośmiu różnych piw, a były to: AyPiEy oraz Drummler z miejscowego (browar z Bazylei) Unser Bier, Whte Ipa z Bad Attitude, India Dark Ale z Kitchen Brew, Down Range India Pale Ale z Storm & Anchor, Chopfab American Pale Ale z Doppelleu, Pale Ale z Valaisanne (to akurat koncern) oraz Pasionara IPA Double z Trois Dames


Cóż mogę o tych piwach powiedzieć? Hmm, no może nie wybrałem reprezentatywnych piw, ale po prostu za mało miałem okazję spróbować. Na tych osiem sztuk, jedno było petardą, jedno było dobre, a sześć było przeciętnymi. Petardą okazało się piwo AyPiEy z Unser Bier. Genialna IPA chmielona chmielami z Niemiec i ... Szwajcarii. Do dziś zachodzę w głowę, który(e) to te chmiele szwajcarskie? Nie znalazłem w necie nic na ten temat. Piwo tak rześkie, tak wyraziste aromatycznie, tak świeże, jakby świeży chmiel wrzucono do niego tuż przed sprzedażą dla mnie. Wspaniały balans słodowo-chmielowy i przyjemna, nie zalegająca goryczka. Moim zdaniem klasa światowa. Dobrym okazało się także IPA od Storm & Anchor. Reszta przeciętna. Pijana, a jakże, ale nie wywołująca efektu 'WOW!'. Ale, co jest ciekawe, w żadnym z piw, nie wyczułem wad. Nie ma mowy o diacetulu, 'deemesie', metaliczności, itp. To mnie zaskoczyło.

Niestety, gdyby to był urlopowo-wypoczynkowy wypad, to pewnie spróbowałbym więcej, znacznie więcej. Ze względu na mały obszar kraju, też pewnie zwiedziłbym browary. Do dwóch zresztą mam zaproszenie. No, ale co się odwlecze, to nie uciecze.  

Szwajcaria, dla wielu z nas średnio kojarzy się z piwem, tym bardziej tym rzemieślniczym. Nie mamy okazji w polskich sklepach kupienia przysmaków z Helwetii. kto wie, może się to zmieni niedługo, bo myślę, pomimo małej ilości 'petard', że warto go piwnie dogłębnie zwiedzić. Tak, jak się domyślacie pewnie, także i tam, rządzą eurolagery koncernowe, ale w zwykłych sklepach i marketach także dużo jest piw pszenicznych oraz radlerów, tam nazywanych 'panache'. 

To tak po krótce od mnie. Kiedyś o ich browarnictwie i piwach napisze więcej, kiedy okazja do wyjazdu będzie przyjemniejsza, a i czas poświęcony piwu będzie dłuższy. A na zakończenie, takie perełki znalezione w tym samym sklepie w Bzaylei.