środa, 31 grudnia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku 2015!

Wszyscy widzimy, że rok 2014 dobiega powoli końca, a kolejny 2015 rok zbliża się szybkimi krokami. Z tej okazji, chciałbym złożyć podziękowania wszystkim tym, dzięki którym, pod względem czysto piwnym, ten rok był fantastyczny.


A więc tak, dziękuję bardzo (kolejność podziękowań nie do końca przypadkowa, jakkolwiek też nie stawiam tu wszystkich wymienionych na szalach wagi):

Wojtkowi Szlosowskiemu i wszystkim pracownikom Degustatorni Gdańsk. Obu Łukaszom, Panu Sławkowi i wszystkim związanym z Cafe Lamus i Lawendowa 8 oraz Wojtkowi i Tomkowi i całej ekipie zacnej Pułapki. Dziękuję Was za cudowne piwne inicjatywy, imprezy i wydarzenia piwne, piwne premiery i za to, że po prostu jesteście.

Dominikowi Stankiewiczowi z firmy Stanbud za przyjaźń i za wszystko. Zresztą Dominiku Ty wiesz za co.

Browarom Regionalnym Jakubiak, a w szczególności Anecie, Maćkowi i Markowi Jakubiak, Irminie Ochenkowskiej, Adamowi Brzezińskiemu, Marcie Łażewskiej, Piotrkowi Duszy, Krzyśkowi Fałdowskiemu i Michałowi Popławskiemu, za przyjaźń, super piwo, pomocną dłoń, zaufanie i wszystko, co z tym jest związane.

Aleksandrze i Tomkowi Rzepnickim oraz Wojtkowi Piaseckiemu-Wieliczko i całej ekipie Browaru Piwna za wszystko, czyli kolaboracje piwne, warsztaty piwowarskie, wspólne warzenia i wiele innych rzeczy. 

Panu Stanisławowi i Chrystianowi Czarneckim oraz Michałowi Saksowi z Browaru Gościszewo za kolejne genialne piwne i nie tylko doznania i za to, że wśród Was zawsze przyjemnie mija czas.

Michałowi jeszcze raz oraz Bartkowi i Arkowi z AleBrowaru za przewspaniałe wspólne inicjatywy, za przyjaźń, za genialne piwo i za ogromną ilość dobrego humoru.

Jackowi z Artezana, Ziemkowi z Pinty, Wojtkowi z Widawy, Wojtkowi z Browaru Solipiwko, Jankowi i Bogdanowi Szałom z SzałPiw, Tomkowi i Markowi z Pracowni Piwa, Michałowi, Bartkowi i Wojtkowi z Kingpina, Marcinowi z Wąsosza i Olimpu, Andrzejowi i Tomkowi z gdańskiej Brovarni, panu Krzysztofowi Pankowi z Browaru Fortuna oraz Markowi Skrętnemu z Browau Amber, za genialne piwo i za to, że zmieniacie polski rynek piwa.

Pawłowi Piłatowi, czyli polskiemu Cesarzowi Chmielu, za to, że robi wszystko by polski chmiel miał swoje odpowiednie, wyoskie miejsce w polskim i ine ttylko piwowarstwie i za to, że jest ultraziomem.

Ekipie warmińskich piwowarów domowych - Danielowi, Pałwowi, Arturowi, Jurkowi, Jankowi, Sławkowi, Adamowi oraz warmińskim propagatorom kultury piwa, czyli Pawłowi Błażewiczowi i Jackowi Niedźwieckiemu za to, że pokazują, że Warmia, że Olsztyn tez piwem stoją.

Łukaszowi i Natalii Zalewskim z olsztyńskiego sklepu Ćwiartka i Tomkowi Lipińskiemu ze sklepu Tomson za to, że z olsztyńskiej pustyni próbują zrobic krainę bogata w dobre piwo.

Genialnym piwowarom domowym z Trójmiasta i oklic, którzy dzielnie walczyli podczas PiwoWAR Battles. Jesteście genialni!

Ekipie Starej Warszawskiej z Olsztyna.

Marcinowi Chmielarzowi, Markowi Pucie, Łukaszowi Iwanowi, Eli Lucińskiej-Fałat i wszystkim innym z piwnych wielokranów zlokalizowanych na dalekich rubieżach naszego kraju.  

Andrzejowi Piątkowskiemu za to, że nie poddaje się i cały czas robi wszystko, by wkrótce nastapiło otwarcie Broearu Zamkowy Młyn w Olsztynie.

Wszystkjim piwnym blogerom i vlogerom za super znajomości i krzewienie kultury picia piwa.

Moim serdecznym piwnym przyjaciołom, czyli Tomkowi Sadowskiemu i Oli Gilowskiej oraz Tomkowi Kunachowiczowi za wszystko piwne i niepiwne także. Andrzejowi Grudniowi za super wycieczke do Żywca (oj działo się!), Marcinowi Piwnemu Turyście za piwne życzenia z najodleglejszych zakątków świta i za piwa z tychże zacnych miejsc i wielu innym osobom, z którymi spędzałem genialnie czas przy piwie. 

Oczywiście wielkie podziękowania także dla moich wiernych czytelników i fanów. Super, że jesteście.

Dziękuję także wszystkim tym, których w dobie kończącego się roku pominąłem, za co przepraszam. 

Życzę Wam wszystkim cudownego, genialnego, pełnego uśmiechu, radości, sukcesów i genialnego piwa roku 2015. By dla Was wszystkich był rokiem bez zmartwień i takim, w którym spełni się choć cz.ęść z Waszych marzeń, które jeszcze macie. Wszystkiego najlepszego moi drodzy! Piwo w dłoń i oby nam się! Do zobaczenia w Nowym Roku! :-)

sobota, 27 grudnia 2014

Piwny Ul - Piwo Z ula!

Przedstawiam piwo Piwny Ul - Piwo Z ula!



Zawartość ekstraktu: 16,0%.

Zawartość alkoholu: 7,0% obj.

Kolor: złoto-bursztynowy, mętny.

Zapach: intensywny, wyraźnie chmielowy,nuty brzoskwiniowe, morelowe, świeżej śliwki, anyżowe i delikatne cytrusowe.

Smak: wyraźnie chmielowy, nuty brzoskwiniowe, morelowe, świeżej śliwki, cytrusowe, anyżowe i delikatne miodowe, na finiszu dość wyraźna, bardzo delikatnie zalegająca, owocowa goryczka.

Piana: kremowa, średnio wysoka, średnio gęsta, drobno pęcherzykowa, opada dość szybko, zostawia przyjemne osady.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: brak danych.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Piwny Ul


Podsumowanie:

Po degustacji Izabella Single Hop z browaru domowego Łukasza Pawlaka Piwny Ul, postanowiłem od razu skosztowac kolejnej piwnej niespodzianki, czyli następnego łukaszowego jednochmielu. Tym razem, drugi prezent jaki od piwowara otrzymałem, to IPA uwarzona z użyciem polskiej odmiany Zula, lub jak mawia nasz słynny Cesarz Chmielu Paweł Piłat - 'Zulugula'. Piwo zowie się Piwo Z ula! Tak samo, jak w przypadku chmielu Izabella, Zulę Łukasz otrzymał od Pawła, który próbuje wskrzesić, ten relatywnie młody, ale prawie zapomniany i wyniszczony chmiel. Rejestracja Zuli nastąpiła 10 lat temu, jakkolwiek chmiel nie zyskał na popularności i do naszych czasów zachowało się jedynie kilka roślin. Czy obecnie zdobędzie większą popularność i przychylność piwowarską? Zobaczymy! Ja wierzę, że tak.

 
Zobaczmy, jak Zula sprawdza się w Polish India Pale Ale. Piwo po wlaniu do szklanki prezentuje się całkiem ładnie. Złoto-bursztynowa barwa, mętność oraz zdobiąca to wszystko średniej wielkości i trwałości kremowa piana. Zapach? Hmm, od razu chciałbym nadmienić, że jest intrygujący i niespotykany. Najbliżej mu do Sorache Ace, z którym niedawno mierzyli się piwowarzy z Bednar. Zapach dość intensywny, ziołowo-przyprawowo-owocowy. Mamy tu do czynienia z przyjemnymi nutami brzoskwini, moreli, świeżych śliwek, delikatnymi nutkami cytrusów oraz anyżu. Ten ostatni nie jest tak silnie dominujący, jak w przypadku Sorache Ace, jakkolwiek jest wyraźnie wyczuwalny. Zapach, który piwu dostarcza Zula naprawdę ciekawy i dość rześki. W smaku, Zula także odgrywa pierwszoplanową rolę. Tu również pojawiają się nuty brzoskwini, moreli, świeżej śliwki, cytrusów, anyżu oraz delikatne miodowe. Wszystko to wieńczy bardzo wyrazista i dość mocna, delikatnie bardzo zalegająca owocowa goryczka. Piwo wysycone delikatnie. Pijalność dość wysoka, ale ... właśnie jest jedno ale. Zule trzeba polubić, gdyż jest to chmiel, który dostarcza ciekawych doznań, ale nie wszystkim pasujących. Tak jak nie każdy lubi Sorache Ace, tak też nie każdy zakocha się w naszej Zuli. Ja sam jestem na tak i mocno bardzo kibicuję Zuli i Pawłowi Piłatowi i wierzę, że za jakiś czas zarówno Zula, jak i Izabella, będą powszechnie używanymi chmielami w polskim i nie tylko piwowarstwie. 

Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 8
Zapach: -9
Smak: - 8
Etykieta: - 5
Warka: 03.12.2014
 
Ocena końcowa: 8,39/10

piątek, 26 grudnia 2014

Piwny Ul - Izabella Single Hop

Przedstawiam piwo Piwny Ul - Izabella Single Hop.



Zawartość ekstraktu: 17,0%.

Zawartość alkoholu: 7,2% obj.

Kolor: bardzo ciemnobrunatny, prawie że czarny, nieprześwitujący.

Zapach: bardzo intensywny, wyraźnie chmielowy, byty leśne i ziołowe oraz delikatniejsze agrestowe i mango, w tle nuty palone i kawy.

Smak: intensywny, wyraźnie chmielowy, wyczuwalne nuty leśne, ziołowe i owocowe, głównie agrestowe i mango, w tle nuty palone i kawowe, na finiszu wyrazista, niezalegająca ziołowo-owocowa goryczka.

Piana: beżowa, dość wysoka, średnio gęsta, drobno pęcherzykowa, opada w średnim tempie.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: brak danych.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Piwny Ul


Podsumowanie:

Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, czas celebracji i kontemplacji oraz odpoczynku i spokoju. Ja postanowiłem zrelaksować się dodatkowo ciekawym i ... rewolucyjnym piwem. Piwo to, to wyrób piwowara domowego Łukasza Pawlaka, znanego bardziej jako Budyń Endorfinowy. Wiele osób kojarzy tego piwowara domowego z zeszłorocznej edycji PiwoWAR Battles, gdyż Łukasz właśnie zwyciężył w całym cyklu. Piwo, a właściwie piwa, którymi obdarował mnie na Gwiazdkę Łukasz, to dwa eksperymentalne jednochmiele, do uwarzenia których użył nieco zapomnianych i prawie utraconych odmian polskiego chmielu. Pierwszym z nich jest Izabella Single Hop - piwo w stylu Black IPA, uwarzone, jak sugeruje nazwa, z użyciem chmielu Izabella. Odmiana chmielu Izabella powstała jako krzyżówka chmielu Lubelskiego z męskim kwiatem pochodzenia jugosłowiańskiego i zarejestrowana w 1988 roku. W latach 90-ych, była to w Polsce podstawowa odmiana goryczkowa. Areał jej wynosił około 60 hektarów. Dalsze losy tej odmiany nie są mi znane. Obecnie jest to odmiana prawie wymarła. Zostało zaledwie kilka roślin. Próbę uratowania tego chmielu i innych także, podjął się znany wszem i wobec, nowofalowy plantator chmielu, zwany także Cesarzem Chmielu - Paweł Piłat, który po ostatnie znane rośliny przejeździł całą Lubelszczyznę. Zasadził je u siebie i w tym roku zebrał pierwsze, niewielkie plony, których szyszkami zaopatrzył Łukasza. Można rzecz, że dziś w pewnym sensie, wytaczam nowe chmielowe szlaki, gdyż jestem, poza Łukaszem, pierwszą osobą, która ma okazję skosztować piwa uwarzonego z udziałem Izabelli.


Tak więc Łukasz, we współpracy z Pawłem, postanowili sprawdzić potencjał tej odmiany polskiego chmielu. Łukasz zdecydował się na Black IPA. Zobaczmy zatem, co z tego wyszło i jak sprawdziła się stara-nowofalowa Izabella. Piwo po nalaniu do szklanki prezentuje się nad wyraz dobrze. Ciemna, prawie że czarna barwa, przez którą nic nie prześwituje. Do tego piana całkiem okazała i dość długo się utrzymująca. Zapach, już po odkapslowaniu butelki, zaczyna roznosić się po pomieszczeniu. Bardzo intensywny, wyraźnie chmielowy, w którym królują nuty leśne i ziołowe oraz te mniej wyraziste agrestowe i mango. W tle nuty słodowe. W smaku także chmiel odgrywa główną rolę i podobnie jak w zapachu, dominuje las, zioła oraz owoce, czyli agrest i mango. Na drugim planie niuanse słodowe, w postaci nut palonych i kawowych. Wszystko wieńczy wyrazista, niezalegająca, ziołowo-owocowa goryczka. Naprawdę piwo mega wyraziste i smakowite. Wysycone nisko, a pijalność wyśmienita. Przypomina mi trochę, najlepszy moim zdaniem tego typu wyrób na polskim rynku, czyli Berserkera. Naprawdę świetne domowe Black IPA, ukazujące wielki potencjał piwowara oraz Izabelli, która myślę, że jak zostanie wskrzeszona, a jej plony będą wysokie i będzie łatwo dostępnym chmielem, to wiele browarów rzemieślniczych i nie tylko, będzie darzyło tę odmianę taką samą estyma, jak najlepsze nowofalowe chmiele z USA i Antypodów. Ciekawy bardzo jestem, jak Izabella sprawdza się w jakimś jasnym górniaku? Myślę, że w tego typu piwie jest w stanie ukazać jeszcze więcej swoich walorów! Konkludując - gratulacje dla 'Izuni', Pawła i Łukasza! 

Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 8
Zapach: - 9
Smak: - 9
Etykieta: - 5
Warka: 15.11.2014

Ocena końcowa: 8,71/10

środa, 24 grudnia 2014

Piwne życzenia bożonarodzeniowe od Browarnika Tomka

Z okazji Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia chciałbym życzyć całemu polskiemu piwnemu światu, czyli właścicielom i pracownikom browarów, osobom prowadzącym i zarządzającym sklepami z piwem i piwnymi lokalami, blogerom i vlogerom i ich czytelnikom i widzom i słuchaczom, popularyzatorom kultury piwnej, organizatorom festiwali piwnych i konkursów piwowarskich, i wszystkim osobom związanym w większym i mniejszym stopniu z naszym ulubionym trunkiem, wszystkiego najlepszego, spokoju, odpoczynku, rodzinnej atmosfery, piwnych i nie tylko prezentów, smakowitego jedzenia i po prostu tego, byści cały czas cieszyli się z tego, że w Polsce warzy się piwo i to z jakim skutkiem.


Niech te Święta Bożego Narodzenia napełnią Was piwną radością o zabarwieniu najlepszych słodów, aromacie polskich i zagranicznych chmieli i delikatnym szumem piwnego wysycenia! :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozmowy okołopiwne - Co wypada, a co nie wypada robić prawdziwemu beer-geek'owi?

Poniższy tekst powstał na kanwie filmu, który wczoraj obejrzałem na vlogu mojego imiennika Tomka Kopyry z blogu Blog Kopyra Com. Dowiedzieć się można w nim, że prawdziwemu ('czru') beer-geek'owi (piwnemu maniakowi) nie wypada pić piwa w stylu American Pale Ale, które zostało uwarzone w browarze koncernowym. Przyznać muszę szczerze, że ta wypowiedź mną dość mocno wstrząsnęła.


Jak zrozumiałem z filmu, prawdziwemu maniakowi nie przystoi, nie wypada pić pewnego piwa z koncernu i się nim zachwycać. 

No bo przecież (to już moje słowa), w ten sposób robimy krzywdę małym browarom rzemieślniczym, które niosą za sobą ducha kraftu. Poza tym, gdy się zachwycimy jakimś koncernowym piwem, to go wspieramy, a co za tym idzie całe zło, które z koncernem pojawia się na rynku. Zgadzam się, że koncerny w Polsce i nie tylko, wyrządziły wiele szkód w piwnym świecie, których w większości się już nie naprawi, ale to nie znaczy, że trzeba iść na wojnę, czy palić na stosie piwa lub masowo wylewać, które te koncerny produkują.

Dlaczego mam nie napić się piwa, lekko nie zachwycić produktem, który w mojej opinii nie jest superhipermega świetny, ale w swojej klasie jest ok? Dlaczego mam od niego stronić? Czy tylko dlatego, że jest z koncernu i jest tańszy i bardziej dostępny? Czy idąc z dziewczyną, czy rodziną do restauracji, gdzie raczej nie uświadczymy piw rzemieślniczych, a w którym to lokalu mam ochotę oprócz pokarmu wchłonąć także piwo, mam sobie odmówić tylko dlatego, że mi nie wypada pić 'koncerniaka'? Zakrawa mi to na lekką paranoję.

Poza tym, czy jakieś prawo decyduje o tym, które browary mają jakie piwa warzyć? Nie przypominam sobie? Nie przypominam sobie także przypadku, by ktoś, kto przeszedł na 'jasną' stronę mocy, kiedykolwiek powrócił na tą 'ciemną', co nie znaczy, że ma stronić od takich, czy innych produktów - bo nie wypada. Koncerny i rzemieślnicy warzą piwa dla zupełnie różnych klientów. ŻAPA raczej swoim jestestwem nie przekona do przejścia na 'ciemną' stronę tych, którzy zasmakowali 'jasnej', jakkolwiek bój tu się toczy o tych nieprzekonanych i tych mniej majętnych. Tak, tak, mniej majętnych. Otóż, nie każdego beer-geek'a stać na wszystko to, co na rynek wprowadzają rzemieślnicy. Portfele piwnych pasjonatów tez mają swoją pewną nieprzekraczalną pojemność. Ja jako pasjonat motoryzacji jeżdżę Seatem, choć chciałbym którymś z modeli Ferrari, czy Aston Martin, ale mnie cholera jasna nie stać? Czy zatem wypada mi jeździć Seatem? Cholera nie wiem.


Pada w filmie argument, że wspierając koncern wspieramy zagraniczne koncerny, do których trafia cała kasa, dzięki czemu polski przedsiębiorca traci i ma pod górkę. A zastanówmy się drodzy 'beer-geek'owie'. Jakimi właśnie jeździmy autami? W jakich sklepach robimy codzienne zakupy? Ubrania jakich firm codziennie zakładamy? Kamer jakich firm używamy do nagrywania filmów na vloga? Tak moi drodzy, za każdym razem wspieramy zagraniczny koncern, który zazwyczaj odprowadza swoje zyski z polskiej ziemi zagranicę, dodatkowo nie płaci tu podatków. No cóż, ale w tym wypadku nam piwnym maniakom wypada!

Kolejną sprawą jest to, że mówi to osoba (wybacz Tomek), która co chwila robi testy piw z marketów 'Bieda', testy jasnych pełnych z polskich ... koncernów, która bierze czynny udział na Festiwalu Birofilia, jest gównym beer-geek'iem podczas premiery koncernowego Grand Championa (na ogólnopolskiej premierze tego koncernowego piwa większość przybyłych osób to ... beer-geek'owie). Dodam więcej, podczas tego ostatniego wydarzenia nagrywa film z przedstawicielką koncernu i dopytuje się z wielkim zaciekawieniem o cieszyński browar, o kolejne 'ciekawe' piwa, które ujrzą światło dziennie w przyszłości? Cholera jasna! Czy to WYPADA? Naprawdę, gubię się w tym wszystkim.

Wybaczcie mi ton tego wpisu, ale krew mnie zalewa, gdy słucham tego typu teksty o tym, co wypada, a co nie wypada. Czy po wypiciu kilku 'ŻAP' wypada mi się w przyszłym roku pojawić na kolejnej edycji 'Beer Geek Madness'? Cholera - nie wiem! Piwo ma łączyć, a nie dzielić. Piwo ma bronić się smakiem, a nie miejscem produkcji, pamiętajmy o tym. Gdy chcę wypić 'ŻAPĘ', Paulanera, Hoegardena czy tegorocznego Grand Championa, to sięgam po niego i piję. Gdy mam możliwość napicia się Berserkera, Rowing Jacka, czy 'Senepę IPĘ', to także sięgam po nie i piję. Czy w pierwszym przypadku mam zostać poddany publicznemu słownemu i cielesnemu linczowi? Bo nie wypada? Ehh ...

Pozdrawiam Was wszystkich na koniec, choć nie wiem, czy mi wypada :) 

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Gościszewo - Czerwony Lager

Przedstawiam piwo Gościszewo Czerwony Lager.



Zawartość ekstraktu: 12,5% wag.

Zawartość alkoholu: 5,7% obj.

Kolor: miedziano-czerwony, opalizujący.

Zapach: wyrazisty, wyraźnie słodowy, nuty pieczonego chleba, tostowe, karmelowe oraz delikatne owocowe.

Smak: wyraźnie słodowy, wytrawny, nuty pieczonego chleba, delikatne karmelowe, na finiszu średnio mocna, niezalegająca goryczka.

Piana: beżowa, wysoka, średnio gęsta, drobno pęcherzykowa, bardzo szybko opada do delikatnego otoka.

Pasteryzacja: tak.

Termin przydatności do spożycia: 3 miesiące.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Gościszewo


Podsumowanie:

Przed Świętami Bożego Narodzenia przyszedł czas na refleksje. Otóż parę dni temu degustowałem najnowsze piwo z Gościszewa, a był nim Czerwony Lager, o którym ja pieszczotliwie mówię 'miś', ze względu na etykietę. Jest to ostatnie nowe piwo, które Browar Gościszewo wypuściło w tym roku, wieńczy ono także stary typ etykietowania piw z tego małego rodzinnego browaru. Byłem zatem bardzo ciekawy, jak 'miś' wypadł podczas pożegnalnej degustacji. Piwo, po wlaniu do szklanki, z początku, prezentuje się dość ładnie. Miedziano-czerwona barwa bije mocno w oczy. Do tego dochodzi lekka opalizacja, której wolałbym jednak tu nie mieć. Piana z początku ładna, niestety szybko znika do delikatnej otoczki. W zapachu dominują aromaty słodowe, głównie melanoidyny, czyli nuty przypieczonego chleba i tostowe. Wyczuc można także karmel i delikatne nuty owocowe. W smaku bardzo podobnie. Do tego dochodzi jeszcze całkiem wyrazista, niezalegająca goryczka. Wszystko byłoby pięknie, gdyby profil smakowy był nieco dłuższy, gdyż, po ciekawych doznaniach dość szybko pojawia się w ustach delikatna pustka, która troszkę zaburza przyjemność z picia 'misia'. Wysycone jest na poziomie średnim. Butelkę, jak wspominałem wyżej, oblepia ostatnia gościszewska etykieta w 'starym' stylu. Miś na etykiecie bardzo sympatyczny, a całość utrzymana w klimacie mikołajkowo-świątecznym. Sympatycznie, ale bez fajerwerków. Ogólnie mówiąc piwo całkiem sympatyczne, choć na pewno mogłoby być troszkę lepsze. 'Miś' to edycja limitowana, więc pewnie wraz z tą jedną warką go pożegnamy. Nieco szkoda, gdyż chciałbym postać misia z etykiety widzieć częściej na piwach rodem z Gościszewa. 

Moja ocena: 
Kolor: - 8
Piana: - 6
Zapach: - 8
Smak: - 7
Etykieta: - 7
Warka: 27.02.2015

Ocena końcowa: 7,32/10

piątek, 19 grudnia 2014

Kącik Piwnego Melomana - KRYZYS - 78-81

Niedawno na polskim rynku muzycznym ukazała się płyta CD, na którą czekałem dobrych ponad 20 lat. Chodzi o 'jedynkę' grupy Kryzys. Do tej pory można było nabyć album na aukcjach internetowych lub jarmarkach, ale cena kilkuset złotych dość mocno mnie odstraszała. Widok więc digipacka ze znajomą okładką w sklepie wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech, a w środku radość. Kupiłem bez zastanowienia i pędem jechałem do domu, by móc wrzucić w odtwarzacz. Obecne wydanie, to dwupłytowy album. Pierwsze CD to właśnie 'jedynka', a na drugim znalazły się utwory nagrane w studenckim radio w Toruniu w 1981 roku oraz kawałki zarejestrowane podczas koncertu Rock Opole w dniu 27 czerwca 1981 roku. 


Album 'Kryzys' został nagrany zimą 1980 roku w Domu Kultury Ursus w Warszawie i wydany, bez zgody zespołu, na winylu przez francuską Barclay pod szyldem Blitzkrieg Records. Digipack, który od kilkunastu dni posiadam, został wydany w tym roku dzięki warszawskiej Fonografice. Numer boczny to ML 25. 


Skłąd zespołu na 'Kryzys'' to: Robert Brylewski (gitara i wokal: znany także z Deadlock, Brygada Kryzys, Armia, Izrael, 52UM), Piotr Mrowiński (gitara i wokal), Maciej Góralski (perkusja; znany także z Deadlock i Bakszysz), Tomasz Świtalski (saksofon), Dariusz Kotuszewski (bas; znany także z Deuter) oraz gościnnie Małgorzata Pyza (pianino). Skład na drugim CD to Brylewski, Góralski, Świtalski, a także Mirosław Szatkowski (wokal; także Deadlock), Ireneusz Wereński (bas; także Brygada Kryzys i Kult).

Te dwa CD, które znajdują się w digipacku, to kawał niezłej muzy, który strasznie mi przypomina dawne, moje młodzieńcze czasy. Działa na mnie bardzo retrospekcyjne. Słuchając tych numerów, cofam się o kilkadziesiąt lat i przeżywam ponownie sytuacje z mojego życia. Mimo iż, wszystko to co znajduje się na płytach brzmi nieco archaicznie obecnie, a jakość nagrań jest, hmm ... dość średnia, to jednak wszystko brzmi świeżo i przyjemnie. Są tu utwory, na których wychowałem się ja i wielu moim znajomych. Obok takich utworów jak 'Armageddon', 'Telewizja', 'Wojny Gwiezdne', 'Mam Dość', czy 'Ambicja' nie da się przejść obojętnie. Tak, jak pisałem wyżej, wywołują niesamowicie mocne wspomnienia, coś na kształt filmu 'Wszystko co kocham', w którym widziałem siebie, no i Półwysep Helski, który darzę wielkim uczuciem od małego. Kryzys i jego utwory mają podobną, a nawet znacznie większa moc, dlatego tak cudownie się ich słucha. Jest tu także utwór cover, który tak samo jak 'Alcohol' G.B.H. jest lekko zblazowany, ale jakże genialny, refleksyjny i uspakajający. Chodzi oczywiście o 'Je t'aime, moi non plus'. No coś pięknego, a to pianinko ... no po prostu bajka. Mówi się, że tamte czasy, czyli lata osiemdziesiąte, a szczególnie ich początek, to historia szarości, pustki i nicości. Jednakże dzięki takim wydawnictwom jak 'jedynka' Kryzys, jest to także historia pewnego buntu, a dla mnie, młodego wtedy chłopaczka, życia kolorowego, radosnego, ambitnego, silnego, pełnego werwy i przyjaźni. Mi słuchanie tych numerów również dodaje sporo sił witalnych i tych fizycznych. W ogóle wydaje mi się, że lata 80-e, to najlepszy okres w historii polskiej muzyki.

Obecnie, dla mnie, jest to jedna z perełek w mojej kolekcji. Bardzo się cieszę, że wyszło to wszystko na CD, bo szkoda by było, by wielu pasjonatów dobrej polskiej muzy nie miałoby okazji do delektowania się tym kawałem historii polskiej muzyki.

czwartek, 18 grudnia 2014

KKK, czyli Kuchnia Króla Kraftu - Żapotto

Po długim czasie niebytu, nadszedł w końcu najwyższy czas na kolejny odcinek Kuchni Króla Kraftu. Przed świętami, jako że na dworze całkiem zimno, postanowiłem zrobić coś treściwego, pożywnego i rozgrzewającego. Padło na risotto, które zrobiłem nieco na bazie piwa Żywiec APA, więc nazwałem danie żapotto. 

Co jest potrzebne do przygotowania tego 'żapiego' dania, obliczonego na 4 porcje? Oto składniki:
- 600 gramów surowej piersi z kurczaka - 8,40 PLN,
- 1 butelka piwa Żywiec APA - 3,89 PLN,
- 300 gramów ryżu - 1,40 PLN,
- 1 mała puszka kukurydzy - 2,51 PLN,
- 1 sos chili słodki - 3,24 PLN,
- 1 czerwona papryka - 1,60 PLN,
- 1 czerwona papryka peperoni - 0,47 PLN,
- 1 czerwona cebula - 0,50 PLN, 
- 50 gramów masła - 0,80 PLN
- sól, pieprz czarny mielony, papryka słodka, papryka ostra, papryka chili, rozmaryn, oregano oraz ojej do smażenia. Całość zamyka się w sumie około 22,81 PLN, co równa się około 5,70 PLN/porcję. 


Na początku myjemy papryczki, kroimy na drobną kosteczkę i wrzucamy do głębokiej patelni. Dodajemy kukurydzę i drobno posiekaną cebulę. Wszystko to dusimy na niewielkim ogniu. 


Gdy wszystko się dusi, myjemy piersi, by potem pokroić je również na drobne kawałeczki. Przyprawiamy je solą, czarnym pieprzem i papryką. Dodajemy do uduszonych warzyw i smażymy wszystko na średnim ogniu. 



W tym samym czasie, na drugą patelnię wsypujemy ryż i zalewamy go piwem tak, by przykryć ziarna. Ryż gotujemy (dusimy) w piwie, na średnim ogniu przez około 20 minut. W tym czasie nasza kuchnia wypełnia się mocno cytrusowymi i żywicznymi aromatami. Naprawdę boska aromaterapia.


Po wyparowaniu piwa, dodajemy ryż do mięsa i warzyw. Dodajemy sos chili, masło i wszystko przyprawiamy. Wszystko to lekko podsmażamy na niewielkim ogniu przez dosłownie kilka minut.


Po ugotowaniu się zawartości patelni, wyjmujemy talerze i podajemy gotową, bardzo smakowicie pachnącą potrawę.


Potrawa jest treściwa, smakowita, taka słodko-pikantna, ale doskonale wiecie, że ja strasznie lubię potrawy pikantne, dania wyraziste

Przygotowanie całości trwa około godziny. Danie łatwe, lekkie i przyjemne. Jeśli ktoś ugotuję taką masę jedzenia i nie da rady zjeść wszystkiego na raz, to nie zawiedzie się jej smakiem także następnego dnia. Z doświadczenia wiem, że po kilku godzinach wszystko jeszcze lepiej się 'przegryzie'. Smacznego!

A co w kolejnym odcinku? Nie wiem jeszcze, ale mogę wam obiecać, że nie będziecie musieli obecnie tak długo czekać na kolejny kulinarny wpis. Serdecznie zapraszam!

środa, 17 grudnia 2014

Brovarnia Gdańsk - Pumpkin Ale

Przedstawiam piwo Brovarnia Gdańsk - Pumpkin Ale



Zawartość ekstraktu: 13,5% wag.

Zawartość alkoholu: brak danych.

Kolor: miedziano-brunatny, mętny.

Zapach: dość intensywny, słodowo-dyniowo-przyprawowy, głównie nuty imbiru, cynamonu, gałki muszkatołowej.

Smak: Słodowo-dyniowo-przyprawowy, wyraźne nuty imbiru, cynamonu i gałki muszkatołowej.

Piana: kremowa, wysoka, dość gęsta, drobnopęcherzykowa, wolno opada, zostawia przyjemne osady.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: 3-4 tygodnie.

Opakowanie: butelka 1,0l, bezzwrotna.

Producent: Brovarnia Gdańsk
 
 
Podsumowanie:

Doskonale pamiętam zeszłoroczną wersję Pumpkin Ale z gdańskiej Brovarni. Wtedy jeszcze głównym piwowarem w tym browarze restauracyjnym był Michał Saks. Obecnie to stanowisko dzierży Andrzej Pustelnik, który wraz Tomkiem Biegańskim są odpowiedzialni za warzenie piwa w browarze. Rok temu, podczas degustacji Pumpkin Ale strasznie mi ono zasmakowało i byłem bardzo ciekawy, jak po roku poradzili sobie z nim Andrzej i Tomek właśnie. Butelkę tego przysmaku dostałem w prezencie od powyższych dżentelmenów, za co serdecznie im dziękuję. Degustacja odbyła się miesiąc temu, ale szczerze mówiąc, zapomniałem o niej i dziś wracam do tematu. Piwo po nalaniu do szklanki prezentuje się bardzo ładnie. Ciemna barwa, mętność oraz bujna czapa piany to jest to, co nasze oczy mogą podziwiać. Zapach średnio intensywny. Szczerze mówiąc oczekiwałem bardziej intensywnych aromatów, ale to nie oznacza, że mi się nie podobało. Jest dość złożony i mocno przyprawowy. Nuty słodowe i dyniowe także wyczuwalne. Smak to pełne odwzorowanie nut aromatycznych. Piwo dość mocno wysycone. Pije się, mimo to, dość przyjemnie. Piwo wlane było do litrowej butelki z zamknięciem pałąkowym. Etykieta prosta, ale wymowna. Kolory takie troszkę piekielne. W sumie ładnie, ale bez efektu oszołomienia. Piwo takie 'hellołinowe', jakkolwiek nie obraziłbym się, by było i obecnie w ofercie, bo na okres świąteczno-zimowy też by się dobrze sprawdziło. Ogólnie jestem na tak i wierzę, że w przyszłym roku znowu się pojawi.

Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 9
Zapach: - 7
Smak: - 8
Etykieta: - 8
Warka: 28.11.2014

Ocena końcowa: 8,00/10

poniedziałek, 15 grudnia 2014

AleBrowar, Veholt - Saint No More (Hoppy Dark Ale)

Przedstawiam piwo AleBrowar, Veholt - Saint No More (Hoppy Dark Ale)



Zawartość ekstraktu: 16,0% wag.

Zawartość alkoholu: 6,5% obj.

Kolor: ciemnobrunatny, mętny.

Zapach: intensywny, palony, wyraźnie chmielowy, nuty żywiczne, sosnowe oraz gorzkiej czekolady.

Smak: palony, wyraźnie chmielowy, nuty żywiczne i sosnowe, w tle nuty cytrusów oraz czekoladowe, , na finiszu wyrazista, lekko zalegająca cytrusowa goryczka.

Piana: beżowa, wysoka, gęsta, średnio pęcherzykowa, bardzo wolno opada, zostawia przyjemne osady.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: 3-4 tygodnie.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Ale Browar i Veholt w zaprzyjaźnionym Browarze Gościszewo
 
 
Podsumowanie:

Pod koniec ostatniego tygodnia, będąc w naszej stolicy, zahaczyłem Złote Tarasy i na poziomie -1 natknąłem się na sklep piwny, gdzie zakupiłem kilka piwnych nowości. Jednym z premierowych piw, było nowe Saint No More, wersja Hoppy Dark Ale, które to piwo zostało uwarzone we współpracy z Janem Halvor Fjeld w browaru Veholt. W tym roku, uwarzono w ogóle dwa 'Sejnt Noł Mory' - drugim była kontynuacja wersji z 2013 roku. No, ale wróćmy do 'nachmielonego ciemnego ejla'. Piwo, po nalaniu do firmowego, starego 'szejkera' prezentuje się całkiem ciekawie. Od razu nasze oczy raczy bujna czapa piany, która mimo upływających minut nie opada i pokazuje nam swoje potężne oblicze. Naprawdę, jakby ktoś do jej produkcji użył zmiksowanych białek jaj kurzych. Po pewnym, długim czasie, gdy opadanie, zostawia super osady na ściankach. Barwa piwa jest ciemnobrunatna i nieprzenikniona. W zapachu od samego początku uderza paloność słodowa i nuty chmielowe, głównie żywiczne i sosnowe. W tle majaczą niuanse gorzkiej czekolady. W smaku wyraziste bardzo. Od początku atak na nasze kubki smakowe przypuszczają nuty chmielowe, głownie te żywiczne, sosnowe, chociaż te cytrusowe także. Współgra z nimi paloność słodowa. W tle mamy do czynienia z nutami cytrusowymi, a wszystko to wieńczy dość mocna i lekko zalegająca cytrusowa goryczka. Mimo, że piwo jest naprawdę smaczne, to pijąc je, radość z degustacji zaburza lekko, pewna doza cierpkości. Do tego, moim zdaniem, wysycenie piwa jest zbyt wysokie. Butelkę zdobią, nowe 'Sejnt Noł Morowe' etykiety, które do końca nie przypadły mi do gustu. Ja, po prostu, przyzwyczaiłem się do starego 'Mikusia' na niebieskim tle z padającym śniegiem. Reasumując, fajne świąteczne piwo (ja sam wypiłem w kilka chwil), z pewnymi niuansami do poprawy w przyszłym roku.

Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 9
Zapach: - 8
Smak: - 7
Etykieta: - 8
Warka: 25.01.2015

Ocena końcowa: 8,00/10


Cena: 8,00 PLN [THE BEER STORE - Warszawa-Śródmieście (Złote Tarasy)]