czwartek, 14 grudnia 2017

Browar Warmia i Browarnik Tomek połączyli siły i ... nawarzyli piwa!

Olsztyn, to piękne miasto na Warmii - tak moi drodzy, na Warmii, a nie na Mazurach - w którym się urodziłem, wychowałem i do którego, po wielu latach mieszkania w Trójmieście wróciłem. To miasto wspaniałej natury, lasów, jezior, a także dom trzech stacjonarnych browarów: Kormorana, Warmii oraz Ukiela (niestety, Juranda już nie ma). Z każdym z browarów jestem dość mocno zaprzyjaźniony, każdy odwiedzam od raz częściej, raz rzadziej, więc przyszedł pomysł, by zrobić coś w końcu razem.

Podczas jednej z wizyt w Browarze Warmia, dość luźno sobie rozmawiałem z piwowarami tegoż właśnie, czyli z Danielem Dudą i Łukaszem Milą i doszliśmy do wniosku, że można by było coś uwarzyć. Doszliśmy do wniosku, że ja wymyślę koncept piwa, to jakim bym chciał by ono było, a chłopaki mój pomysł dostosują już do właściwej receptury i tak się właśnie stało. Potrzebna była jeszcze zgoda właścicieli browaru, którzy bardzo entuzjastycznie przychylili się do pomysłu. Najważniejsze w tym wszystkim było to, by było to piwo, jakiego jeszcze chłopaki w browarze nie warzyli. Moim pomysłem tkwił wokół zimy, a że akurat był okres przedświąteczny, to pomyślałem o piwie świątecznym (nie, nie, bez tony przypraw), ale idea upadła, z powodu nikłego czasu realizacji, a poza tym, podobny pomysł był już realizowany przez chłopaków. Jakkolwiek, bardzo możliwe, że do tegoż powrócimy w przyszłym roku, także nic na razie nie zdradzam. W takim wypadku, trzeba było szybko zmienić koncepcje. Trzonem przyszłego piwa był wysoki baling i to, co na razie mogę wam zdradzić, to fakt, że piwo będzie miało 19% ekstraktu. Reszta, by budować lekko napięcie, w miarę upływu czasu do premiery. Tak, jest taki plan, który ... cichosza!

Tak więc, dość charakterystycznego dnia, bo 13 grudnia, roku pańskiego 2017, spotkaliśmy się o ósmej rano w browarze, by pomysł wcielić w życie. Wszystko zaczęło się, na magazynie słodu, gdzie wraz z Łukaszem, wsypaliśmy 250 kilogramów ześrutowanego słodu do kotła zaciernego.



No, a potem kolejne etapy ciężkiej, mozolnej, piwowarskiej pracy. Tak, tak, warzenie piwa i cała otoczka wokół tego, to nie jest przysłowiowa bułka z masłem. Tak więc było dodawanie gipsu i mierzenie pH, odpowiednie przygotowanie kadzi filtracyjnej wraz z odpowiednim zasypem łuski ryżowej. 






Sprawę wszystkich ustawień warzelni, bardzo sprawnie, ogarnął Daniel, pokazując mi wszystko na monitorze i opisując, co? jak? gdzie? i kiedy?. Wybaczcie, ale to było tyle informacji i wiedzy, że niestety nie jestem w stanie tego wszystkiego teraz to powtórzyć. Jedno jest pewne, nie dałbym rady tego powtórzyć. W międzyczasie sprawdziliśmy, jak prezentuje się zacier.


Przyszedł czas na warzenie chmieli. Jakie to będą chmiele? Wszystko w swoim czasie moi drodzy. Mogę zdradzić, że będą to cztery odmiany i będzie chmielone także na zimno. Na początek, na warkę, czyli prawie tysiąc litrów, odmierzyliśmy cztery kilogramy chmielu, z czego pół kilo poszło na goryczkę, a trzy i pół do whirlpool'a. 



No, ale zanim dodaliśmy chmiel do kotła i do whirlpool'a, to trzeba było zaznać trochę innej, mniej przyjemnej pracy. Trzeba było przygotować zbiornik fermentacyjno-leżakowy, do którego po zagotowaniu i wychłodzeniu, przepompuje się brzeczkę. Jak pisałem wyżej, to już nie jest tak fajna, tak przyjemna praca.



Nie tylko w leżakowni było mycie, a także i na warzelni, gdzie po przepływie zacieru do kadzi filtracyjnej, trzeba było umyć także kadź zacierno-warzelną.



Do tego doszła kontrola barwy i klarowności no i zapodanie chmielu.





Dalszymi etapami pokierowali już Daniel i Łukasz, a ja zacząłem ogarniać temat etykiety oraz innych spraw związanych z ... Wkrótce, moi drodzy :) Jedno, co mogę Wam zdradzić, to, że podczas przepompowywania brzeczki z warzelni do tanka, unosił się fantastyczny, bardzo intensywny, owocowy zapach. Ja już nie mogę się doczekać. Aha, brzeczka została zaszczepiona drożdżami Safale US-05.

Efekt finalny, hmm, po nowym roku oczywiście. Kiedy dokładnie? Powiem tylko, że na pewno nie będzie to styczeń. Jestem przekonany, że wasza cierpliwość zostania sowicie wynagrodzona. 

Kończąc ten wpis, chciałbym serdecznie podziękować kierownictwu Browaru Warmia oraz Danielowi i Łukaszowi, za podchwycenie tematu, za zielone światło i pomoc w realizacji oraz przesympatyczną atmosferę wokół projektu. Wierzę, że to początek bardzo fajnej warmiobrowarnikowej przygody.



Do usłyszenia, spisania wkrótce!

sobota, 9 grudnia 2017

Z wizytą w browarze Bruuveri Panimoravintola w Helsinkach

Ostatnim przystankiem na szlaku moich browarnych peregrynacji po Helsinkach był Bruuveri Panimoravintola. 



Browar zlokalizowany jest przy ulicy Fredrikinkatu 63 i jest czynny w poniższych godzinach: poniedziałek-wtorek 11:00-01:00, od środy do soboty od 11:00 do 02:00, a w niedzielę od 12:00 do północy. Sam brewpub mieści się w piwnicach centrum handlowego.

Wystój lokalu całkiem przyjemny. Dużo drewna i dość wygodne ławy do siedzenia.




Podchodzę do baru i tu zaczynają się niemiłe niespodzianki. Pierwsza jest taka, że nie ma zgody na zwiedzenie browaru, ani na rozmowę z piwowarem. Powiedziano mi (niezbyt sympatycznym tonem), że mogę sobie strzelić fotkę przez szybę, co też, niestety, uczyniłem.



Jak widać, instalacja mówi nam, że jest to prawdziwy mikrobrowar. I nie ma w tym przesady, gdyż na barze, dowiadujemy się, że piw browaru dostępnych jest ... tylko jedno. Tragedia jednym słowem
  



Jak widać, na powyższym obrazku, nie ma ani słowa o stylu. Jedyne, co się dowiedziałem od barmana, to to, że jest to jasne ale. Tyle i aż tyle. Co do wrażeń degustacyjnych, to wybaczcie, ale przemilczę. Poza tym na kranach, piwa z innych fińskich browarów, z których skosztowałem jeszcze czeskiego pilsa Marsalkka III. Całkiem  dobry był to pils.

Gdy potem rozmawiałem z piwowarem browaru Stadin Panimo, to dowiedziałem się, dlaczego tak słabo dzieje się w Bruuveri Panimoravintola. Otóż, browar, który kiedyś warzył więcej niż jedno piwo, który zdobywał medale na konkursach w Finlandii i poza granicami kraju, którego piwo było bardzo dobre, a atmosfera w browarze była prześwietna, został niedawno wykupiony przez ... koncern, dzięki czemu na kranach zawsze jest tylko jedno piwo, a reszta mocy warzelnych browaru, wykorzystywana jest przez koncern do warzenia eksperymentalnych warek na potrzeby przyszłych nowości wypuszczanych na rynek. 

Ale, żeby nie było tylko narzekań, to w tym brewpubie, można podobno doskonale zjeść, jakkolwiek, ani piwo, ani atmosfera w środku, nie zachęciły mnie do skosztowania smakołyków z menu. 

Konkludując, miejsce to bardzo mnie zawiodło, a byłem pełen nadziei, czytając wcześniejsze opinie na temat tego browaru. Piwo słabe, obsługa niesympatyczna, atmosfera w środku dość drętwa. Nie zachęcam do wizyty, no chyba że celem zaliczenia kolejnego browaru. Byłem, zobaczyłem i właściwie już zapomniałem. Tyle ode mnie!

czwartek, 7 grudnia 2017

Z wizytą w browarze Il Birrificio w Helsinkach

Po ostatnich, bardzo ciekawych, wydarzeniach w Olsztynie, przyszedł najwyższy czas, by uzupełnić relacje z wizyt w helsińskich browarach. Tym razem kilka słów o browarze Il Birrificio.


Il Birrificio znajduje się przy ulicy Fredrikinkatu 22. Otwarty jest od poniedziałku do niedzieli, w godzinach: poniedziałek-czwartek 11:00-23:00, piątek-sobota 11:00-01:00 oraz niedziela 11:00-15:00. Od razu chciałbym nadmienić, że moja wizyta w tym browarze, nie była zbytnio przemyślana. Czemu tak piszę? Ano dlatego, że tego samego dnia, tyle że ciut wcześniej, odwiedziłem dwa inne browary i jak się pewnie domyślacie, byłem już trochę ... pełny. Moja wizyta w Il Birrificio przypadła na godzinę tuż po dwudziestej drugiej. W środku było kilka osób, ale nie było tłumów. 


Nie było także piwowara i nie dane mi było zwiedzić browaru. Mogłem popodziwiać tylko tanki fermentacyjno-leżakowe przez szybę. Ale z tego, co mi barman powiedział, warzelnia ma wybicie pięciuset litrów, a tankofermentorów jest sześć.




Bar w lokalu, zaopatrzony jest w dwanaście kranów, z czego cztery okupowane były przez piwa Il Birrificio. Reszta okupowana była przez piwa z innych, zaprzyjaźnionych fińskich browarów.


Zamówiłem zestaw degustacyjny, który składał się z czterech sampli. Jako, że na kranach były akurat cztery piwa gospodarzy, więc do zestawu zamówiłem je właśnie. Były to: Gose, New England IPA, Saison i Steam lager. Kosztowało mnie to całe 10 euro.


Z tej czwórki, zachwyciły mnie Gose i New England IPA. Jeśli chodzi o wrażenia związane z pozostałymi dwoma piwami, to wybaczcie, ale będę szczery, wypiłem je szybko, bez większego zachwytu. Podczas degustacji piwa, mogłem na ścianie podziwiać 'cykl życia piwa', że tak to ujmę.







Do degustacji, jako akompaniament, zamówiłem genialnego hot-doga (Birri's Hot-Dog L), w którego wnętrzu, główne miejsce zajmowała kiełbasa robiona na miejscu, która dość mocno, przypominała naszą białą kiełbasę. Te dobro kosztowało również 10 euro.

Po wypiciu czterech sampli i zjedzeniu hot-doga, dość już zmęczony, wyruszyłem w drogę powrotną do hotelu.


Konkludując, Il Birrificio jest, na pewno, godnym miejscem do polecenia w Helsinkach, jakkolwiek, jak zaznaczyłem wcześniej, ja sam popełniłem błąd, że odwiedziłem go już po kilku dość obfitych degustacjach w dwóch innych browarach. Jak będę ponownie w Helsinkach, to odwiedzę to miejsce jeszcze raz na świeżo. Tak, czy siak, polecam serdecznie i na zdrowie!

wtorek, 5 grudnia 2017

Oficjalne otwarcie Browaru Ukiel w Olsztynie

W ostatnią sobotę, w Olsztynie, miało miejsce oficjalne otwarcie trzeciego stacjonarnego browaru, czyli Browaru Ukiel. Włodarze browaru, czyli bracia Maciej i Adam Uszpolewicz oraz Leszek Gałaszewski, na to uroczyste wydarzenie zaprosili przyjaciół browaru, właścicieli olsztyńskich i warmińskich pubów i restauracji, sklepów, hurtowni, zaprzyjaźnionych piwowarów zawodowych i domowych, a także przedstawicieli lokalnych mediów. Miałem i ja, wraz z osoba towarzyszącą, to szczęście, że tez mogłem uczestniczyć w tym uroczystym i przesympatycznym wydarzeniu. 

Przybyliśmy na miejsce o godzinie 15:00, bo na tą godzinę zaplanowano zwiedzanie browaru wraz z gospodarzami. Jako, że nie lubię przychodzić z pustymi rękami, to obdarowałem gospodarzy browarnikowymi prezentami.

 
Sam, nie uczestniczyłem w zwiedzaniu browaru, gdyż wiele razy juz w nim byłem i postanowiłem dać trochę więcej przestrzeni tym, którzy do tej pory nie mieli jeszcze okazji podziwiać Browaru Ukiel.




Ja w tym czasie podziwiałem złoty medal, który Browar Ukiel zdobył na ostatnim Konkursie Piw Rzemieślniczych, który odbywał się wraz z Poznańskimi Targami Piwnymi. Nagrodę przyznano w kategorii West Coast IPA. Przyznam szczerze, że nie pamiętam sytuacji, by jakikolwiek browar, zdobył medal, jeszcze przed rozpoczęciem sprzedaży swoich piw. Może dzięki temu, świadomość o tymże browarze, zawita na dłużej w umysłach polskich smakoszy dobrego piwa. 


Była także okazja, aby zajrzeć na magazyn, by zobaczyć jak piwo prezentuje się w butelkach okraszonych firmowymi etykietami.



Z etykietami, a właściwie z logo, związana jest ciekawa historia, gdyż za jego wygląd odpowiedzialne są dwie młode studentki z Krakowa, które odpowiedziały na ogłoszenie ekipy browaru. Obie projektantki także zostały zaproszone na oficjalne otwarcie i nie odmówiły sobie przyjazdu do Olsztyna. 

Właściwa impreza, związana z otwarciem, zaplanowana została na godzinę 16:00. Na tę okazję, właściciele wynajęli duży, podgrzewany namiot oraz firmę kateringową, która przygotowała smakowity poczęstunek oraz zapewniła obsługę kelnerską tego wydarzenia.






Piwo, oczywiście zapewnił browar. Z kranu mogliśmy napić się medalowego West Coast IPA, z butelek polały się dodatkowo Pils, Pszeniczne i Stout.





Parę minut po godzinie szesnastej, na scenę weszli najważniejsi bohaterowie tego wieczoru, czyli włodarze browaru, który opowiedzieli historię powstania Browaru Ukiel. W głowach Macieja i Leszka, pomysł własnego browaru tlił się od dawna. Mieszkając za granicami naszego kraju, w Kanadzie, mieli okazję kosztowania ciekawych piw i chcieli to przenieść na grunt Polski. W tym czasie także załapali bakcyla domowego warzenia piwa, a także produkcji cydru. Dwa lata temu, zakupili działkę w Olsztynie, w dzielnicy Gutkowo. Działka, na której obecnie mieści się browar, zajęta była przez ... warsztat samochodowy. Dwa lata trwała realizacja projektu, stworzenie z metalowego baraku, nowoczesnego browaru. Browar Przyjął nazwę od niedaleko znajdującego się, największego olsztyńskiego jeziora Ukiel, zwanego potocznie Krzywym.



Panowie opowiadali także o planach na przyszłość, gdyż uruchomienie browaru to nie koniec działań podjętych pod szyldem Browar Ukiel. Planowane jest uruchomienie małego przybrowarnianego pubu oraz profesjonalnej instalacji do produkcji cydru, gdyż powinniście wiedzieć, że Maciej Uszpolewicz jest wielkim miłośnikiem tego jabłkowego trunku. Więcej informacji na temat samego Browaru Ukiel, możecie przeczytać w jednym z moich poprzednich wpisów, w którym opisywałem browar. Były także informacje, choć jeszcze nie dość szczegółowe, bo rozmowy cały czas trwają, na temat tego, w których miejscach będzie można nabyć piwa browaru. A trzeba wam wiedzieć, że będą sprzedawane zarówno w petainerach (niepasteryzowane) oraz butelkach (pasteryzowane)

Chwilę po zejściu ze sceny, ekipa browaru, poprosiła mnie, Artura Kamińskiego, czyli piwowara domowego i członka władz Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych oraz Damiana Kibiłko w bloga Piwne Opinie, byśmy przeprowadzili dla gości degustację, poopowiadali o degustowanych stylach piwnych, sposobie degustacji piwa i innych ciekawostkach. Tak więc było o historii i cechach charakterystycznych Pilsa, Hefeweizena, Stoutu oraz piw typu IPA, a konkretniej jego odmiany West Coast. Było przy tym trochę zabawy, nie ukrywam.



Gdy już zakończyło się nasze przedstawienie, rozpoczęła się właściwa, szumna i przyjemna impreza, połączona z degustacją przysmaków oraz dobrego piwa Browaru Ukiel. Warto zaznaczyć, że pierwsze cztery piwa, które zostały uwarzone i rozlane, prezentowały naprawdę bardzo wysoki poziom, co w przypadku rozpoczynania działalności browarniczej, nie zawsze jest regułą. 

Impreza trwała do późnych godzin wieczornych. Wraz z poznawaniem nowych ludzi i rozluźnianiem się atmosfery, w namiocie zaczęły tworzyć się pary, które w rytm płynącej z głośników muzyki, zaczęły opanowywać namiot i tańczyć z uśmiechem na twarzach. Na sam koniec spotkania, gospodarze obdarowywali swoich gości czteropakami swojego piwa.

Podsumowując, impreza udana i bardzo się cieszę, że Browar Ukiel w końcu ruszył. Dziękuję bardzo serdecznie browarnikom za zaproszenie i bardzo sympatyczne przyjęcie i trzymam mocno kciuki za powodzenie przedsięwzięcia i za rozwój browaru oraz wszystkich pomysłów z nim związanych. Kibiców w lokalnej społeczności macie wielu, więc sukces jest tylko kwestią czasu! Dzięki jeszcze raz wielkie i do ponownego zobaczenia na piwnym szlaku.