Ostatni weekend lipca 2017 roku, to dla Olsztyna czas szczególny był. W tych dniach, odbyła się pierwsza edycja Olsztyńskich Targów Piw Rzemieślniczych. Wszyscy miłośnicy dobrego piwa na Warmii I Mazurach pamiętają nieodżałowany Warmiński Festiwal Dziedzictwa Browarniczego, który po swoich trzech edycjach zakończył swój żywot. Ostatni edycja odbyła się latem 2014 roku i można powiedzieć, że od trzech lat w Olsztynie, panowała tęsknota za piwnym festiwalem. To, o czym mogliśmy marzyć, przerodziło się w czyn i gościnnych progach Hotelu Omega (danego Novotelu), my mieszkańcy warmińskiego grodu oraz wszyscy przyjezdni, mogliśmy ponownie cieszyć piwną imprezą przez duże 'I'.
Do Olsztyna zjechały 22 polskie browary, w tym tak dla mnie egzotyczne, jak Rebelia, Kazimierz, Ignis, czy Komitet. Targi odwiedziła także cydrownia z Beskidu Wyspowego o wdzięcznej nazwie Cydr Smykan. Warmię i Mazury reprezentowały trzy browary: Warmia i kontraktowy Dziki Kocur z Olsztyna oraz Kadyk z Działdowa. Do Olsztyna, nad brzegi Jeziora Ukiel, nie dotarły wprawdzie największe tuzy polskiej sceny rzemieślniczej, jakkolwiek i tak, piwny wybór był znakomity (153 różne piwa), a i różnorodność stylów także.
Olsztyńskie targi przyciągnęły tłum zwiedzających i to każdego dnia imprezy. Ja i moi znajomi, a także wystawiające się browary, byliśmy wszyscy trochę w szoku, że Olsztyn przyciągnął tylu ludzi, tylu smakoszy dobrego piwa. Odwiedzający przychodzili całymi rodzinami, co dobitnie pokazało organizatorom, browarom i wszystkim przybyłym, że tego typu imprezy brakowało w Olsztynie.
Jak już mówiłem, wybór piw, jak na tę imprezę był ogromny. Ja sam spróbowałem piw z prawie wszystkich browarów, nawet Koreba i nie omieszkałem skosztować pysznych cydrów. Dla mnie numerem jeden na tym festiwalu było piwo z Browaru Nepomucen, a mianowicie Forest. Wypiłem kilka szklaneczek tego zacnego piwnego arcydzieła. Iglaki, które uwielbiam, łechtały moje nozdrza i podniebienie po prostu. Zresztą Nepomucen miał także i inne piwa wspaniałe podczas imprezy. Zasmakowała mi bardzo też Pina Colada i Gerda z Browaru Spóldzielczego. Poza tym, zaskoczony byłem piwami z Czarnej Owcy oraz Golema, których wcześniej nie miałem okazji skosztować. Reszta wystawców, także oferowała piwne skarby, a nowa warka Metropilis z Radugi oczarowała mocno także. Do tego pozytywnie zaskoczyli nowi, jak Kazimierz, Kadyk, czy Komitet.
Znakomitemu piwu towarzyszyło równie wyborne jadło. Hamburgery, pierogi, frytki, kanapki z mięsiwem i inne frykasy można było zakupić w jadłosamochodach. Brawo dla organizatorów, że te wozy, były w innej części festiwalowego pola, dzięki czemu, zapachy ulatniające się z kuchni, zbytnio nie wpływały na doznania płynące prosto z piwa.
Targi, to także okazja do pokazania, że piwo można warzyć w domu, co skrzętnie wykorzystał warmińsko-mazurski oddział Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, który na swoim stoisku opowiadał o tym jak warzyć w domu piwo, z czego je się warzy. Piwowarzy częstowali gości swoimi domowymi piwami, a także przeprowadzali wywiady z piwowarami browarów przybyłych na targi, a także prowadzili piwne prelekcje. Wśród pozycji programu, był także mój występ sceniczny, podczas którego mówiłem trochę po początkach i rozwoju polskiej piwnej sceny rzemieślniczej.
Podczas festiwalu, można było zaopatrzyć się także w festiwalową koszulkę oraz dwa firmowe szkiełka. Jakkolwiek, furorę robiło malutkie szkło z Browaru Raduga, które o pojemności około 150 mililitrów, z cechą 100 mililitrów. Kupowane było chętnie, gdyż pozwalało przybyłym, zdegustwować jak największą liczbę piw.
Jednak, jak zawsze powtarzam, piwo to głównie ludzi i nie inaczej było w Olsztynie. Olsztyńskie targi, tłumnie odwiedzili moi znajomi i przyjaciele, a do tego, miałem okazję spotkać znajome i bardzo lubiane twarze z zaprzyjaźnionych browarów, poznać nowych (szczególnie ekipy Golema, Ignisa i Kazimierza), a także poznać przesympatyczną ekipie cydrowni z Beskidu Wyspowego.
Podsumowując, dla mnie, organizacyjnie, frekwencyjnie, piwnie, towarzysko, pogodowo i przygodowo, Olsztyńskie Targi Piw Rzemieślniczych to impreza nad wyraz udana i zakończona sukcesem. Już teraz wiemy, że będzie kontynuowana i mam wielką nadzieję, że na stałe wpisze się w letni kalendarz Olsztyna i będzie odbywało się w tym samym miejscu, bo i Jezioro Ukiel i Hotel Omega, spisali się także wyśmienicie. Cóż mi pozostaje na koniec? Ano zaprosić Was wszystkich za rok do Olsztyna na drugą edycję. Jestem przekonany, że będzie więcej browarów i więcej jeszcze wspaniałego piwa i innych cudownych rzeczy i doznań. Na zdrowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz