czwartek, 24 października 2019

Piwo w Korei Północnej na World Travel Show w Nadarzynie

W ostatni weekend, w podwarszawskim Nadarzynie, miało miejsce bardzo ciekawe wydarzenie. W halach Ptak Warsaw Expo odbyły się turystyczne targi z cyklu Warld Travel Show. W czasie trzech dni w kilku halach, wystawiali się producenci sprzętu turystycznego, biura podróży, organizacje turystyczne, linie lotnicze i inne powiązane instytucje i firmy. Można było także spotkać znanych polskich podróżników i wagabundów, takich jak chociażby Martyna Wojciechowska, Aleksander Doba, czy Wojciech Cejrowski. Była cała masa wykładów branżowych i opowieści podróżniczych. Pośród tego wszystkiego, w tym roku po raz pierwszy w historii tychże targów, pojawiło się stoisko poświęcone Korei Północnej. Odpowiedzialnym za ten stan rzeczy, był znany pewnie wam Emil Truszkowski z kanału 'Pozdro z KRLD'. W Niedzielę, podczas trzeciego dnia targów, miał zaplanowaną czterdziestopięciominutową prezentację. Temat, który wybrał, to 'Piwo w Korei Północnej'. Do przeprowadzenia tejże prezentacji zaprosił mnie, więc cóż było robić, trzeba było w niedzielę wybrać się do Nadarzyna. 

Po przyjeździe na miejsce, zastałem dedykowane stoisko. Ozdobione zdjęciami z Korei Północnej. Pełne materiałów o tym kraju, map, gazet, produktów koreańskich, takich jak papierosy, napoje, mydło, cukierki i inne. Piwo, oczywiście także. Do tego telewizor, na którym były puszczane filmy, które Emil zmontował podczas swoich wielokrotnych wypraw do tego kraju. Do tego sam Emil w dresie sportowców północnokoreańskich oraz czołg, który kupił w trakcie naszej wspólnej wyprawy do Korei. Nie mogłem się odróżniać od gospodarza i także założyłem zakupiony w Pjongjangu identyczny dres.  



 
Nasz wspólna prezentacja była zaplanowana na 12:45, więc od mojego pojawienia się na stoisku, mieliśmy trochę czasu, by sobie pogwarzyć, ułożyć plan prezentacji, a także pozwiedzać trochę teren wystawowy. Nieopodal stoiska 'Pozdro z KRLD', zlokalizowała się, między innymi, ekipa Polskich Linii Lotniczych LOT, które odwiedziliśmy, by sprawdzić plany uruchomienia bezpośrednich lotów na trasie Warszawa-Pjongjang. Przyjęto nas bardzo sympatycznie. Bardzo miła, pełna dobrego humoru rozmowa i wyjaśnienie, że pewnie w najbliższej przyszłości nie ma szans na wysłanie Dreamlinera do Pjongjangu. Czekamy zatem dalej hehe.



Gdy już wymieniliśmy masę uprzejmości, słodyczy z ekipą LOTu, czas był się zbierać na wykład. Całe spotkanie z publicznością rozpoczął Emil, który przedstawił się oraz zarys prezentacji, by po chwili przedstawić mnie, a jak jak prawdziwy Koreańczyk z północy, wjechałem na scenę ... czołgiem! Czołg przetransportował na scenę puszkę piwa Taedonggang.



W trakcie trzech kwadransów, obaj z Emilem, opowiedzieliśmy trochę o najnowszej historii piwa i browarnictwa w Korei Północnej. wspomnieliśmy o największym browarze Taedonggang w Pjongjangu oraz piwach warzonych w tymże, czyli słynnych numerach od 1 do 7 (szczegóły tutaj). Zahaczyliśmy o szacunkową liczbę około trzystu minibrowarów w KRLD, które można spotkać w hotelach, kręgielniach, na basenach, w innych miejscach rozrywki, a także w zakładach pracy. Tu przytoczyliśmy najważniejszy czynnik lokacji tychże, a mianowicie problemy z paliwem, a co za tym idzie dystrybucją piwa na terenie kraju, przez co, instalacje browarnicze musiały powstawać tam, gdzie chciano pić piwo. Nie obyło się bez przedstawienia stołecznych barów oraz integracji piwnej z Koreańczykami,a także coraz większej dostępności i różnorodności piw w sklepach oraz marketach. Oczywiście, na obecną chwilę, w Korei warzy się tylko lagery, do produkcji których wykorzystuje się słód jęczmienny oraz ryż i dwie miejscowe odmiany północnokoreańskich chmieli. Niektóre z nich są naprawdę dobre, szczególnie te ciemniejsze takie jak ciemny laer dostępny w Koryo Pyongyang Hotel i lager bursztynowy z browaru w hotelu Yanggakdo. Nie mogło tez zabraknąć tematu Browaru Pinta i ich chmielnego cyklu podróżniczego 'Pinta Hop Tour', rozmów na temat pozyskania lokalnego chmielu i innych szans biznesowych z tym związanych. Wielkim zaskoczeniem dla słuchaczy był fakt, że Browar Taedonggang eksportuje swoje piwo i to nie tylko do Chin, ale także do Europy. Aha, bym zapomniał, nie mogliśmy ominąć tematu wielkiego testu piw północnokoreańskich, który odbył się podczas naszej wizyty w Korei. Nasze wrażenia, zaskoczenia i rozczarowania, ogólny odbiór,  także krótka rozprawka o wadach występujących w miejscowych lagerach . 






Publiczność, która pojawiła się w liczbie kilkudziesięcioosobowej, przez cały wykład, wsłuchiwała się w to, o czym rozprawialiśmy i można było wyczuć dość mocne zainteresowanie Koreą Północną i tematem piwa w tymże tajemniczym, dla większości Polaków, kraju. Były pytania, a po wykładzie prośby o spotkanie i wspólne zdjęcia. 


Byłem dość mocno zaskoczony, że na targach turystycznych, temat Korei Północnej, więcej temat piwa w tymże kraju, wzbudził takie zainteresowanie. Dość powiedzieć, że na widowni były osoby, które w grudniu lecą z Emilem na Sylwestra do Korei. Ponadto, stoisko 'Pozdro z KRLD', było tym, które, nie okłamuje was, było najtłumniej odwiedzanym w czasie niedzieli targowej. Naprawdę, cały czas była sporo grupka osób, która miała całą masę pytań.

Także, dzięki Emilowi i mam nadzieję, że także trochę i dzięki mojej osobie, wiedza o tym państwie będzie dostępna dla szerszej grupy Polaków, dzięki czemu chęć odwiedzenia tego, innego niż wszystkie, kraju wzrośnie. A chętnych jest naprawdę bardzo wielu.


Po wykładzie, sympatyczny operator, który filmował dla organizatora targów, poprosił mnie o kilka ujęć z czołgiem północnokoreańskiej armii. Także pewnie, wkrótce pojawię się w innym medium.


Dziękuję jeszcze raz Emilowi za zaufanie i zaproszenie do wspólnego poprowadzenia piwnej prezentacji. Wierzę, że to dopiero początek i jeszcze nie raz, będziemy mieli okazję porozmawiania o piwie i przedstawienia zmian, jakie sie w tym temacie będą niewątpliwie działy w Korei Północnej. Do spisania i do usłyszenia.

czwartek, 17 października 2019

Z wizytą w Browarze Vrest w Gdańsku

Trójmiasto, od momentu mojej przeprowadzki do Olsztyna, dość często odwiedzam. Tak średnio raz na miesiąc. Jakkolwiek nigdy nie miałem okazji odwiedzić jednego z tamtejszych browarów. Chodzi o Browar Vrest z Gdańska. Tak, tak, browar powstał w 2015 roku, a ja dopiero zdążyłem złożyć wizytę w nim w ostatni weekend. słyszałem o nim i piwie warzonym przez tamtejszych piwowarów, bardzo różne opinie i sam chciałem sprawdzić, jak faktycznie wygląda sytuacja.


Browar zlokalizowany jest w dzielnicy Wrzeszcz, przy ulicy Słowackiego 23, na terenie dawnej jednostki wojskowej. Jest częścią, że tak to ujmę, centrum kulturalno-rozrywkowego Stary Maneż. Odwiedzając to miejsce, miałem to nieszczęście, że nie trafiłem ani na piwowara, ani na menadżera, ani na właściciela, dzięki czemu nie miałem okazji zwiedzenia całego browaru. Na szczęście, część instalacji jest na widoku klientów odwiedzających ten lokal. 

Zacznę od tego, że tuż po przekroczeniu progu browaru, ukazują się nam przyjemne, ładnie zaaranżowane i urządzone wnętrza, co powoduje od samego początku, że odczuwa się pewien rodzaj sympatii do tegoż piwnego miejsca. Jest drewno, są cegły oraz elementy metalowe. Do tego przyjemne oświetlenie. Naprawdę podoba mi się wnętrze lokalu. 

Tuż koło baru, zlokalizowana jest dwunaczyniowa warzelnia. Pojemności "garnków" niestety nie znam, ale wyglądają na dziesięciohektolitrowe. To samo tyczy się dwóch zbiorników fermentacyjno-leżakowych, które zlokalizowane są tuż obok warzelni. Gdzie jest reszta zbiorników? Nie powiedziano mi. 




Oferta piwna browaru, to pięć różnych piw, z czego cztery z nich to podstawowa oferta i jedno rotujące, nazywane tutaj Niecodzienne. Tak więc w piwnym menu znajdziemy: Jasne (jasny lager), Pils, Pszeniczne, Ciemne (ciemny lager) oraz te Niecodzienne właśnie.  Tym razem była to AIPA.





A jak te piwa smakują i wypadają w porównaniu do gdańskiej, restauracyjnej konkurencji? Z wyglądu wszystkie prezentują się bardzo dobrze. W sferze aromatyczno-smakowej, tak naprawdę, tylko AIPA wypada bardzo dobrze. Naprawdę, piwo mi mocno zasmakowało i oprócz próbki, zamówiłem jeszcze dwie szklanki tego pysznego wywaru. Reszta piw, hmm, już tak mocno nie zachwyca. Spokojnie można wypić, ale radość z ich spożywania nie jest wielka, jak w przypadku AIPY, że tak to ujmę.  Konkurencja gdańska, w tychże stylach, oferuje znacznie więcej. 



Pod względem cenowym, naprawdę jest spoko. Piwo małe (0,3 litra) kosztuje 8 PLN, a duże (0,5 litra) 12 PLN. Deska 5 próbek po 100 mililitrów., to koszt 15 PLN. Jak na gdańskie, trójmiejskie standardy, to naprawdę rozsądne ceny. 


Oprócz piwa, w Browarze Vrest można także dobrze i całkiem niedrogo zjeść. W trakcie naszej wizyty, spróbowaliśmy zupy rybnej, skrzydełek z kurczaka oraz pysznych deserów. Wszystko bardzo smakowite.

Jedna jeszcze ciekawa rzecz, którą udało mi się zaobserwować w trakcie wizyty w Browarze Vrest. Otóż, klientów było całkiem sporo, mimo wczesnej pory (13:00 w sobotę). Co ciekawe, około 80% odwiedzających to miejsce, to ... kobiety. Naprawdę bardzo sfeminizowana klientela, czego nie uświadczyłem w żadnym z trójmiejskich browarów restauracyjnych. Nie mam nic naprzeciw, jakkolwiek bardzo mnie to zaskoczyło. 

Co jeszcze ważne podkreślenia, to w Browarze Vrest natrafimy na naprawdę bardzo sympatyczną i uśmiechnięta obsługę, dla której nie ma rzeczy niemożliwych jeśli chodzi o komunikacje z klientem. Jest bardzo miło. 

Podsumowując wizytę, muszę przyznać, że Browar Vrest to bardzo sympatyczne, przytulne miejsce do spędzenia wolnego czasu, gdzie można skosztować piwo warzone na miejscu, może nie najwyższych lotów, względem miejscowej konkurencji, ale pijalne, a także uraczyć się bardzo dobra kuchnią. Wasze zdrowie! 

niedziela, 6 października 2019

Z wizytą w Browarze Chmury w Giżycku

W pierwszą sobotę października udałem się na Mazury, do Giżycka, by odwiedzić wkrótce otwierający się Browar Chmury. Do złożenia wizyty w tymże browarze, zaprosili mnie Michał Lubas - właściciel tegoż przybytku oraz główny piwowar, znany w warmińsko-mazurskim piwnym światku, Karol Makowczenko. 
 

Chmury zlokalizowane są przy ulicy Nadbrzeżnej 11, w przepięknej okolicy Kanału Giżyckiego, tuż nad samym jeziorem Negocin, nieopodal przystani Dalba. Browar, jak wspomniałem powyżej jeszcze nie jest otwarty dla klientów, ale to nastąpi w ciągu najbliższych trzech, maksymalnie czterech tygodni. W środku, widać cały czas ostatnie szlify wykończeniowe, jakkolwiek piwo w tankach już leżakuje i właściwie można by było nim częstować już klientów, ale cierpliwości moi mili. 

W browarze zainstalowany jest sprzęt browarniczy śląskiej firmy Masters Sp. z o.o.. W jej skład wchodzi dwunaczyniowa warzelnia (kocioł zacierno-warzelny oraz kadź filtracyjna) i sześć zbiorników fermentacyjno-leżakowych. Warzelnia ma wybicie 5 hektolitrów, a zbiornikiki fermentacyjno-leżakowe pojemność 10 hektolitrów, co informuje nas o tym, że by zapełnić każdy ze zbiorników, potrzebne są dwa oddzielne warzenia. 





Jak widać na powyższych zdjęciach, warzelnia umiejscowiona jest tuż przy drzwiach wejściowych, dzięki czemu przyszli klienci, będą mieli niesamowitą okazję podziwiać ją za każdym razem, gdy będą przekraczać próg Browaru Chmury. Co jeszcze jest bardzo ciekawe, ładne i nadaje miły klimat temu miejscu, to ściana tuż za warzelnią, przyozdobiona jest paprociami i pomimo faktu iż nie są to kwiaty naturalne (z wiadomych względów), to jednakowoż, robi to fenomenalne wrażenie. Cześć tej ściany jest przeszklona, dzięki czemu, odwiedzający widzą także tanki. 





Wnętrze lokalu, przywodzi na myśl nowoczesną nadjeziorna tawernę. Umeblowanie to drewniane stoły i krzesła oraz mały minibar przy barze głównym. Wszystko to z pięknym widokiem na Jezioro Niegocin. W niedalekiej przyszłości, będzie dostępny także taras tuż nad wodą (w okresie wczesnowiosennym i późnojesiennym przeszklony) oraz drugi na pierwszym piętrze, na dachu lokalu. Bar wyposażony jest w sześć nalewaków (liczba równa liczbie zbiorników fermentacyjno-leżakowych), a ściana tuż za barem wyposażona jest w wielobarwne oświetlenie, które w zależności od pory dnia, roku i kaprysów klientów, można dowolnie zmieniać. Na podświetlanej ścianie za barem, wkrótce pojawią się także półki na alkohole mocniejsze oraz inne alkoholowe i bezalkoholowe napoje. 




W trakcie wizyty w Browarze Chmury, ja wraz z moją drugą połową, mieliśmy okazję skosztować trzech, z czterech obecnie leżakujących, piw. Były to: Cumulus Fructus (Belgian pale ale ze śliwką), Pileus (pils) oraz Citrrus Fibratus (American pale ale). Jak widać, nazwy typowo 'chmurzaste'. W tanku leżakował jeszcze, bardzo świeży Altostratus, czyli Hefeweizen. Co mogę powiedzieć o tychże piwach po degustacji? BPA i pils bardzo dobre, naprawdę, a APA podana była jeszcze przed chmieleniem na zimno i przed klarowaniem, tak więc te właściwe doznania, będzie można docenić za jakiś czas, jak Browar Chmury będzie już otwarty dla klientów, ale już teraz mogę powiedzieć, że potencjał w tym piwie jest. 

 Karol Makowczenko


Cumulus Fructus 

Piwo pite było w jednym z czterech dostępnych, brandowanych szkiełek. Najważniejsze info - jest shaker, które to szkło ja bardzo mocno lubię. 

 
Piwo, jak widać, już jest, menu do piwa się tworzy. Jak mnie poinformowano, Browar Chmury będzie kładł nacisk na potrawy z jeziornych ryb i inne regionalne mazurskie dania. Będą drobne przekąski do piwa. Co dokładnie będzie na karcie? O tym dokładnie was poinformuję za kilka tygodni, gdy odwiedzę Browar Chmury ponownie, na dłuższą degustację i smakowanie miejscowych przysmaków. 

Podsumowując moją krótką, ale bardzo ciekawą wizytę, muszę przyznać, że nie mogę się doczekać otwarcia Browaru Chmury, by móc ponownie je odwiedzić i w pełni cieszyć się warzonym tam piwem. Już teraz widać, że miejsce ma wielki potencjał, dysponuje wspaniałą miejscówką i na pewno będzie dosyć popularnym piwną destynacją, zarówno wśród giżyckiej lokalnej społeczności, jak i turystów, szczególnie wodniaków. Już teraz zapraszam was na Mazury i polecam wam odwiedziny w Browarze Chmury, a całej ekipie browaru, bardzo serdecznie jeszcze raz dziękuję za zaproszenie, wszystkie informacje oraz degustację leżakowanych obecnie piw. Do zobaczenia już wkrótce. 

wtorek, 1 października 2019

Gdzie jeszcze w Korei Pólnocnej można się napić piwa?

Trudno mi to pisać, ale muszę. Przyszła pora na czwarty, ale niestety, ostatni wpis poświęcony piwu w Korei Północnej (KRLD). Tym razem kilka słów o innych ciekawych, niejednokrotnie niezbyt oczywistych miejscach, gdzie można napić się piwa i to warzonego w danym miejscu w Pjongjangu. 

Nikt tak naprawdę nie wie, ile w Korei Północnej (KRLD) jest browarów. Niektórzy mówią, że kilkadziesiąt, a niektórzy mówią o liczbie trzystu nawet. W Korei, tak naprawdę istnieje tylko jeden duży browar i oczywiście jest nim Taedonggang Brewing Company. Reszta to są zazwyczaj małe browary, a właściwie mikrobrowary, warzące jednorazowo w granicach od trzystu do pięciuset litrów. Dość powiedzieć, że piwo warzy się w hotelach, restauracjach, domach handlowych, kręgielniach, parkach wodnych czy dworcach kolejowych. Patrząc na to na początku, może nas to szokować, a nawet wywoływać śmiech, jakkolwiek miało to i ma nadal swój sens. 

Koreańczycy z północy bardzo lubią piwo i jest ono ważne w ich codziennym życiu. Jednakże, ze względu na sankcje, na nieregularną i nie wystarczającą dostępność benzyny w niedalekiej jeszcze przeszłości, na dystrybucję piwa i to też nie wszędzie i zawsze, mógł pozwolić sobie tylko największy browar w Państwie. To było właśnie główną przyczyną, powstawania niezliczonej masy mikrobrowarów. Tak, między innymi, powstały browar w hotelu, w którym nocowaliśmy w Pjongjangu, a mianowicie w Pyongyang Koryo Hotel. W tymże hotelu mieści się Koryo Restaurant wyposażona w instalację do warzenia piwa. Niestety, nie było mi dane jej zobaczyć, jakkolwiek w miejscowym pubie, wzrok piwosza cieszą dwa zbiorniki wyszynkowe, o pojemności około 300 litrów (prawdopodobnie podobne wybicie ma także warzelnia), które serwują dwa różne piwa: Yellow Beer (jasny lager) oraz Black Beer (ciemny lager). 





Oba piwa, co ciekawe, bardzo dobre. Yellow Beer, w niewielkim tylko stopniu przypominał polskiego koncernowego lagera, a bliżej mu było do ... coś na kształt saisona w wersji dolnofermentacyjnej. Black Beer za to, to naprawdę bardzo porządne piwo (numer 1 tego wyjazdu). Piwo w stylu czeskiego tmave, wyraziste pod względem aromatycznym i smakowym. Do tego pięknie prezentujące się w kuflu. Naprawdę dobrze wykonane piwo. 


W tej samej Koryo Restaurant, ale piętro wyżej, także serwuje się piwo lane, jakkolwiek już nie jest to te warzone na miejscu. Pochodzenie nie do końca znane, ale najprawdopodobniej jest to piwo browaru Taedonggang. 



Innym, głównym hotelem w Pjongjangu, w którym zatrzymują się turyści jest Yanggakdo Hotel, w którym także zainstalowany jest browar, którego wnętrza także nie dane mi było zobaczyć, jak zresztą w innych miejscach także (poza browarem Taedonggang). Warzy się w nim i rozlewa tylko jedno piwo. Jest to ładnie prezentujący się, przyjemny,  ciekawie aromatyczny, smakowity i dość rześki amber lager. Naprawdę bardzo dobre piwo, które szybko znika z kufla.



Jak wspomniałem wyżej, piwo warzy się także w domach handlowych. Przykładem takiego jest chociażby Taesong Department Store, gdzie w zapleczu jednej z restauracji jest zainstalowany mikrobrowar, w którego ofercie jest jasny lager. Mimo całkiem niezłej prezencji i przyjemnej obsługi, piwo z domu handlowego Taesong, okazało się niedopracowanym jasnym lagerem, w którym dość mocno wybijał się diacetyl. 




Wraz z towarzyszami podróży do KRLD, miałem tez okazję odwiedzić jeden z dwóch zakładów przetwórstwa spożywczego, a mianowicie Golden Cup Food Processing Plant, w którym także ... zainstalowany jest sprzęt warzelny. Warzy tam się tylko jedno piwo, a jest nim - a jakże - jasny lager. Można się go napić korzystając z ... basenu umiejscowionego w zakładzie, który jest dostępny dla pracowników, ich rodzin, jak i turystów. Prawda, że niezbyt oczywiste miejsce na browar, ale jakże intrygujące? Samo piwo okazało się całkiem przyzwoitym jasnym lagerem.


W Pjongjangu jest też nowoczesna, wielotorowa kręgielnia Golden Lane Bowling Alley, w której także warzy i serwuje się piwo. Niestety, z powodu tajfunu, który pokrzyżował nam trochę plany, nie zdążyliśmy dotrzeć do tego miejsca i sprawdzić co i jak się tam warzy.  

Drugim miejscem, w którym akurat byłem, ale nie miałem okazji skosztować piwa, a to z powodu tego, że korzystałem z uroków parku i wodnych atrakcji, jest Munsu Water Park. Olbrzymi park z kilkunastoma zjeżdżalniami, rwąca rzeką, sztucznymi falami, wieżami do skoków, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. W tymże parku zainstalował się kolejny mikrobrowar, a mianowicie Haedangwa Microbrewery. Do tej pory czuję wielki smutek, żal, że nie wiedziałem o tym wcześniej, gdyż szybciej skończyłbym wodne wybryki i udał się rozpoznać ofertę browaru. Następnym razem.

Jak widzicie, mikrobrowary w Korei Północnej można spotkać praktycznie wszędzie.  Sam jestem ciekaw, gdzie jeszcze są one zainstalowane. Przyjdzie mi to sprawdzić podczas kolejnej wyprawy do tego kraju ... mam nadzieję na powtórny wypad.

Kończąc ten wpis, chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Otóż w Korei Północnej w parkach można pić piwo, spożywać alkohol. U nas, jak wiecie, nie można. Idąc do parku, można spotkać biesiadujących i śpiewających Koreańczyków, którym towarzyszy piwo lub soju (wódka północnokoreańska na bazie ryżu). Ja sam miałem okazję pić piwo w parku w Pjongjangu, a co więcej, udało mi się poczęstować polskim piwem (Witbier kooperacji Browar Ukiel i Browarnik Tomek), jednego z wypoczywających w parku Koreańczyków. Wypił witbiera z wielką przyjemnością i przyznał szczerze, że nigdy wcześniej nie miał okazji pić takiego piwa. Ocenił na bardzo dobre. Sam także  korzystając z okazji i przyjemnych okoliczności muzyczno-tanecznych, skusiłem się na piwo na trawce ... nie jedno tak naprawdę. 



Podsumowując ten wpis, muszę jeszcze raz powtórzyć, że piwo jest bardzo popularnym napojem alkoholowym w KRLD. Koreańczycy w wolnych chwilach lubią raczyć się nim i okazji do skosztowania różnych, przynajmniej w stolicy, mają wiele. Dostępne jest ono w wielu miejscach, zarówno tych turystycznych, jak i tych, które określilibyśmy mianem 'dla lokalsów'. Sam jestem ciekaw ile to jeszcze ukrytych mikrobrowarów jest w Pjongjangu i poza nim, bo trzeba wam wiedzieć, że w innych miastach i na prowincji też są mikrowarzelnie, znane miejscowym, niezbyt dostępne dla turystów. Mam jednak nadzieję, że kiedyś i te miejsca będzie mi dane zobaczyć i skosztować z nich piwa. Na obecną chwilę kończę temat piwa z KRLD. Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się go wam przybliżyć i was zaciekawił. Wkrótce natomiast wpisy ilustrujące piwo w innym kraju. Wasze zdrowie!