czwartek, 28 lipca 2022

Z wizytą w Browarze Górniczo-Hutniczym w Krakowie

Lotnisko Olsztyn-Mazury w podszczycieńskich Szymanach, nie należy do grona polskich portów lotniczych, które posiadają bogatą siatkę lotów krajowych i międzynarodowych, ale mieszkańcom województwa warmińsko-mazurskiego daje możliwość szybkiego wypadu do kilku miejsc w naszym kraju, chociażby do Krakowa. W sezonie, w każdą niedzielę, można sobie zrobić szybki 'round trip' do stolicy Małopolski właśnie, wylatując do Krakowa nieco po czternastej (Ryanair) i mając powrót z lotniska Balice zaplanowany na pół godziny po dwudziestej (LOT). Oba loty trwają około 45 minut, więc łatwo można sobie obliczyć, że w Krakowie mamy troszkę czasu na szybkie zwiedzanie.
 
Z tejże okazji i ja skorzystałem i wybrałem się na piwny wypad na południe Polski, by odwiedzić jeden z browarów w Krakowie, w którym nie miałem okazji jeszcze być. Szczegółnie, że cena na oba loty bardzo atrakcyjna, atrakcyjniejsza niż na alternatywę pociągową. Tym sposobem, udałem się w podróż lotniczą do Browaru Górnicz-Hutniczego.
 
 
Po wylądowaniu w Krakowie, wykorzystałem jedną z dostępnych aplikacji oferujących dowozy pasażerskie na terenie Krakowa i już po paru chwilach, byłem już na miejscu. Browar Górniczo-Hutniczy zlokalizowany jest w miasteczku studenckim Akademii Górniczo-Hutniczej, stąd też jego nazwa. Mieści się dokładnie, przy ulicy Budryka 4. Czynny jest codziennie od 12:00 do północy. 
 
Przyjeżdżając na teren, na którym zlokalizowany jest browar, od razu dostrzegamy ten właściwy budynek, a to dzięki ogromnemu przeszkleniu, przez które dostrzegamy serce browaru, czyli warzelnię. 
 
 
Przekraczając progi Browaru Górniczo-Hutniczego, to co od razu się rzuca nam w oczy, to pewnego rodzaju surowość wnętrza, czyli betonowe ściany (w części ozdobione motywami browarnymi), stal oraz drewniane wyposażeniem. Na ścianach, gdzieniegdzie, umieszczono także krasnale.
 
 
 
Po lewej stronie od wejśćia mamy bar, a za nim serducho browaru, czyli lśniącą, miedzianą warzelnię, prwdopodobnie 'dziesiątkę'. Niestety, dzień moich odwiedzin to była niedziela, przez co nie miałem okazji spotkać ani piwowara, ani menadżera, więc nic oprócz warzelni (widzianej zza baru), nie udało mi się zobaczyć, ani też nie dane mi było uzyskać większej ilości informacji o samym browarze. 
 

 
W takiej sytuacji, nie było innego rozwiązania, jak skosztować miejscowego piwa. Na te miałem wielką ochotę, gdyż o piwie warzonym w Browarze Górniczo-Hutniczym, słyszałem same superlatywy. Tego dnia na kranie było dostępnych pięć piw: Pils, Pszenica, APA, Red Ale i Juwenaliowe.
 

 
Cztery pierwsze zamówiłem sobie, na początek, jako zestaw degustacyjny. Juewnaliowe sobie odpuściłem. 
 
 
Wszystkie piwa, o dziwo, jakoś mocno mnie z butów nie wyrwały. No, oprócz jednego, a dokładnie Red Ale, które naprawdę okazało się rewelacyjnym trunkiem. Dlatego też skusiłem się na kolejne o znacznie większej pojemności. Reszta, czyli Pils, Pszenica i APA, no takie dla mnie jakby ugładzone, jakby uwarzone dla niezbyt wymagającego klienta, ale może taki był zamysł. Nie były to złe piwa, ale mając w głowie opinie innych, oczekiwałem większego 'WOW!'.
 
 
Bardzo sympatyczna ekipa obsługująca bar (chyba studenci Akademii Górniczo-Hutniczej, tak jak i większość klienteli), namawiała mnie jeszcze na portera bałtyckiego i to w trzech odsłonach (podstawa plus dwa leżakowane w beczce), jakkolwiek tego dnia było prawie 35 stopni Celsjusza, więc sobie odpuściłem, a że miałem tylko plecak z aparatem (bagaż podręczny), więc nie mogłem kupić na wynos, bo i tak by mnie wpuszczono do samolotu. Następnym razem więc może skosztuję tych cymesów.
 
W browarze można także zjeść. Ja zamówiłem sobie tylko małą przekąskę, a mianowicie skrzydełka kurczęce i przy akompaniamencie Red Ale, weszły jak złoto. Poza tym, podobno robią na miejscu bombową pizzę. Sprawdzimy następnym razem także.
 
 
Browar Górniczo-Hutniczy, co ciekawe i dość zaskakujące jak dla mnie, dość mocno współpracuje z firmą Carsberg Polska i na miejscu, można zaopatrzyć się w piwa Okocimia, te butelkowe i puszkowe, jak i na kranie. Dodakowo, tuż przy samym budynku, w którym Browar Górniczo-Hutniczy jest zlokalizowany, mamy także budkę firmową Browaru Okocim, zaopatrzoną w kilka kranów oraz lodówki z piwem butelkowym i puszkowym. Przyznacie, że dość niespotykana symbioza, jeśli chodzi o piwną polską scenę.
 
 
I jak się wam podoba ten krakowski browar? Ja sam, jestem zadowolony z wizyty, mimo faktu iż tak naprawdę, tylko jedno piwo mnie przekonało w stu procentach. Pewnie w przyszłości odwiedzę jeszcze raz, by zobaczyć więcej, by spróbować więcej i zjeść więcej i zakupić coś na wynos. Myślę, że będzie ku temu okazja. Być może znowu linie lotnicze zrobią mi niespodziankę cenową. Jeśli macie ochotę sami się przekonać, jaki jest ten 'akademicki' browar, to zapraszam na wycieczkę do grodu Kraka. Wasze zdrowie!

piątek, 8 lipca 2022

Z wizytą w eMBe Pivovar w Mladá Boleslav

W trakcie mojego majowego pobytu w Czeskiej Republice, oprócz Pragi udało się odwiedzić także inne miejsca. Jednym z nich, było znane chyba wszystkim fanom motoryzacji miasto, a mianowicie Mladá Boleslav. Tak, tak, to te miasto, w którym produkowane są auta, choć nie tylko, marki Škoda. Tutaj też, tuż przy fabryce, znajduje się muzeum producenta, które również miałem okazję odwiedzić i zwiedzić.

W tymże samochodowym mieście, zlokalizowany jest także jeden browar, a mowa o eMBe Pivovar, lub jak kto woli Mladá Boleslav Pivovar.



Browar mieszczący się w starym, odrestaurowanym budynku browarnym, leży tuż nieopodal centrum miasta, a ma się wrażenie, jakby był zupełnie na uboczu, w lesie miejskim na rogatkach. Adres browaru to Na Klenici 46/9. Czynny jest w godzinach: poniedziałek 11:00-21:00, wtorek-czwartek 11:00-22:00, piątek-sobota 11:00-23:00 i w niedzielę od 11:00 do 20:00.
 
Browar mocno jest związany z miastem i jego tradycjami motoryzacyjnymi, o czym świadczy chociażby logo browaru, w którym możemy odnaleźć kształt kierownicy aut Škody, modeli z lat siedemdziesiątych.
 
 
Przekraczając progi browaru, od razu doznaje się uczucia, że to chyba jedno z najbardziej ulubionych miejsc relaksu dla miejscowych. Jest tu ich całkiem sporo, wielu z powodu lunczu, gdyż w czasie naszej wizyty, byłą to akurat pora obiadowa. Tak moi mili, w czasie przerwy obiadowej, Czesi idą coś zjeść do knajpy, gdzie oprócz jadła także piją piwo. U nas - nie do pomyślenia. 
 
Wnętrze browaru to mieszanka cegły, drewna i metalu, wszystko, jak wspomniałem wyżej w odrestaurowanych wnętrzach. 
 
 

Po lewej od wejścia mamy bar, dalej jedną z sal biesiadnych, za nią kolejną, na końcu której mieści się machinarium browarne, czyli dwunaczyniowa warzelnia, a za nią w zamkniętym oszklonym pomieszczeniu zbiorniki fermentacyjno-leżakowe. Do odwiedzin browaru zaprosił mnie menadżer browaru, Amerykanin o imieniu Michael, na którego wszyscy w browarze mówią ... Michał. Znowu się potwierdza, że imię michał, to najbardziej piwne czeskie imię. 
 




Browar, jak widać, prezentuje się zacnie, a jak samo piwo w nim warzone? Otóż moi drodzy, w menu znajdują się takie pozycje: pils, APA, IPA, Amber Lager, pszeniczne, dlikatne ale (ósemka) oraz jasny lager bezalkoholowy. Dla siebie, jako kierowcy, zamówiłem bezalkoholowe, ale moja małżonka pozwoliła sobie na sześciopak próbek, które zawierały wszystkie piwa oprócz bezalkoholowego właśnie. Deseczka prezentuje się tak.
 

 
Pomimo faktu, iż tego dnia prowadziłem auto, musiałem spróbować choć łyka każdego i muszę przyznać, że wszystkie piwa były dobre, choć żadne z nich jakoś w fotel mnie nie wbiło. Ot, dobre piwa do wypicia, ale nie rozdrabniania ich na sensoryczne części. Z całej siódemki, najbardziej zasmakowały mi IPA i pils. Ważne info. W eMBe, tak samo jak w Bubenecu, piwa podaje się na porcelanowych dedykowanych podstawkach. Przyznać muszę szczerze, że nie do końca przemawia to do mnie, ale nie neguję tego jakoś bardzo.


eMBe Pivovar jednakże, może za to poszczycić się bardzo dobrą kuchnią. W dni powszednie mamy menu dzienne, które składa się z dwóch zestawów i po takim zestawie zamówiliśmi. W skład każdego z nich wchodzi zupa, danie główne oraz deser. Oba menu różnią się daniami głównymi. Jedno menu tańsze w cenie 225 koron oraz droższe w cenie 255 koron. Tego dnia, była zupa rosół, ja wziąłem te droższe i były to polędwiczki w wyśmienitym sosie, a na deser były lody. Wszystko naprawdę wyśmienite i nie dziwi mnie już fakt, że na lunch, przychodzi tu tak dużo ludzi. W weekendy, dania zamawia się z karty. Na jedzenie, naprawdę warto się tu wybrać.
 


Browar oferuje także piwo na wynos, w szklanych butelkach o pojemności 0,75 litra. Jedną z takich butelek, z 'ipą', także i ja zakupiłem, by spokojnie wypić w domu. 
 
Ogólnie, atmosfera w browarze całkiem sympatyczna, do tego miła, delikatna, relaksująca muzyka i gwar biesiadników, co lubię. Podsumowując, eMBe Pivovar, jako jedyny browar w mieście, sprawdza się naprawdę dobrze i to pod względem piwa, jak i jedzenia, tego drugiego szczególnie. Będąc w Mladá Boleslav, nie można tego browaru pominąć. Na zdravi!

środa, 6 lipca 2022

Z wizytą w Pivovar Dva kohouti w Pradze

Przyszedł - niestety - czas na to, by opisać ostatni praski browar, który udało mi się, podczas ostatnich trzech wyjazdów, odwiedzić. Mam nadzieję, że długo taki stan trwać nie będzie, gdyż myślę, że jeszcze w tym roku, stolica Pragi ujrzy mnie, a ja będę miał okazję na kolejne browarne peregrynacje. A więc wróćmy do tego ostatniego. Tym rzem na warsztat bierzemy, bardzo popularny wśród lokalsów Pivovar Dva kohouti (Browar Dwa Koguty).
 
 
Do browaru trafiłem, podczas ostatniego mojego wyjazdu (z Michałem Saksem z AleBrowaru), kiedy to brałem czynny udział w piwnym festiwalu Žižkovské pivobraní 2022. Przedostatniego dnia pobytu w Pradze, a ostatniego dnia festiwalu, już po wszystkim, po zwinięciu stoiska, zmęczeni, ale bardzo spragnieni ruszyliśmy do Dva kohouti, czyli do miejsca, o którym tak wiele dobrego słyszałem, zarówno od Polaków, którzy mieszkają w Pradze, a także od samych prażan. 
 
Browar mieści się w dzielnicy Karlin, przy ulicy Sokolovská 81/55 i czynny jest codziennie, w godzinach: poniedziałek-piątek 15:00-01:00, sobota 12:00-01:00 i niedziela 12:00-22:00. Ważna informacja, jednym z założycieli browaru i jednym z piwowarów zarazem, jest znany Adam Matuška.
 
Zbliżając się do browaru, już z oddali daje się słyszeć gwar ludzi, co oznacza że miejsce te musi być pełne miłośnikó dobrego piwa. Tak właśnie jest, przekraczając bramę Pivovar Dva kohouti, wita nas ogródek, w któym jest cała masa osób pijących piwo, jedzących i rozmawiających na różne tematy, znaczy się biesiadujących. Wszystko to lokalsi. Na ten widok, otwiera się japa i wypowiada się głośne 'WOW!'. Jak widać, sława tego miejsca, nie jest wyssana z palca. 
 
 
Wchodzimy do browaru, który już na samym początku przypomina kraftowe przybytki rodem z USA, czyli mamy dwunaczyniową warzelnię, obok przy drugiej ścianie zbiorniki fermentacyjno-leżakowe, dalej bar ze zbiornikami wyszynkowymi i kranami. Pośród tego ławy do biesiadowania.
 
 






Piwo w browarze można zamawiać przy barze (zazwyczaj jest kolejka) i za pomocą machinarium podobnego do tego. które spotykamy w barach szybkiej obsługi z żółtą emką. 
 
 
Chcąc zamówić piwo przy barze, najpierw idziemy do kasy, tam mówimy co chcemy i płacimy, a potem zamówienie przekazywane jest na pobliski bar i tam już ekipa baru nalewa co potrzeba.  Piwo leje się prosto ze zbiorników wyszynkowych jak i z kranów na kolumnie. Na kolumnie z kranami wyświetlana jest też temperatura lanego piwa. 
 
 

A właśnie - piwo. Browar warzy tylko jedno piwo spod znaku Dva kohuti, a przynajmniej jedno było tylko na liście (na kranach), a mianowicie Místní Ale (trzynastka). Reszta warzonych piw na miejscu, to piwa pod marką Matuška. Na kranach dostępne także piwa z innych zaprzyjaźnionych czeskich browarów. Ja sam, zamówiłem tego 'ejla' marki Dva kohouti i z powodu zmęczenia i wysokiego pragnienia, wypiłem je wielkimi haustami bardzo szybko. Dlatego, wybaczcie, ale nie zastanawiałem się nad sensorycznymi cechami tegoż napoju. Tak, czy siak mi smakowało.
 
 
Niestety, było to tylko jedno piwo tego wieczoru, ale obiecałem sobie, że następnym razem wpadnę tu na dłuższą wizytę, bo naprawdę warto. Super browar, miła sympatyczna ekipa, fenomenalny klimat, piwo i podobno niezłe żarcie, którego nie miałem okazji skosztować. Nadrobi się. Wam wszystkim polecam szczerze wizytę w broarze Dva kohouti, by poczuć się ak typowy młody i nie tylko prażanin lubiący napić się dobrego piwa. Na zdravi!

niedziela, 3 lipca 2022

Z wizytą w Pivovar Národní w Pradze

Opisując praskie browary, zbliżam się powoli do końca. Przed nami, a właściwie przed wami, przedostatni browar, który udało mi się - do tej pory - zwiedzić. W tymże odcinku, zapraszam do Pivovar Národní.

Browar znajduje się przy ulicy Národní 8, czyli Narodowej 8, tuż przy Teatrze Narodowym. Co ciekawe, po czesku, teatr to ... divadlo. Piękne słowo, nieprawdaż? Istne dziwadło wręcz. Browar umiejscowiony jest w dość ładnej kamienicy. Czynny jest w godzinach: niedziela-poniedziałek 11:00-22:00, wtorek-czwartek 11:00-23:00 oraz piątek-sobota 11:00-24:00. 

Jest to miejsce, któe dość mocno jest oblegane i to głównie przez turystów i po wejściu do środka, pierwsze co dostrzegamy, to brak miejsc i zamiast zająć się zamawianiem piwa, szukamy wolnej miejscówki do siedzenia. Udało się ... koło dwóch Niemców, którzy akurat siedzieli przy czteroosobowym stoliku i użyczyli nam dwóch siedzisk obok siebie. 

Gdy już udało się zająć miejsca, przyszedł czas na rozejrzenie się po browarze, po lokalu w ogóle. Tuż przy wejsciu, po prawej stronie mamy bar zaopatrzony w dwie kolumny z nalewakami. 

Dalej za barem znajduje się pomieszczenie z warzelnią. Jest to dwunaczyniowe machinarium od Pacovske strojirny.

Leżakowni nie udało się zobaczyć, ale o to nawet nie pytałem obsługi, gdyż była ona bardzo mocno zajęcta obsługą gości w lokalu, więc dałem na spokój. Może następnym razem. Zajmijmy się zatem piwem. W ofercie browaru mamy trzy piwa, któe stanowią tak zwany trzon oraz na kranie zawsze jest jedno piwo specjalne. W sumie cztery różne piwa, które można zamówić jako deskę degustacyjną. Trzonem są filtrowana i niefiltrowana jasna jedenastka, półciemna trzynastka, a  tym specjalnym, w tym czasie było piwo pszeniczne. 

Wszystkie cztery piwa o nazwie Czech Lion, bo tak są one w Pivovar Národní nazywane, poprawne, choć nie urzekające jakoś bardzo mocno. Po prostu piwa do wypicia, służące bardziej jako dodatek do jadła, niż do samej degustacji i delektowania się nimi. Deseczka wystarczyła i ta tym skończyliśmy degustację. 

Pivovar Národní to dla gości głównie restauracja, w której podobno fenomenalnie karmią. Przy siedziskach dla gości mamy otwartą kuchnię, skąd wydobywają się przyjemne zapachy. Ja, jak to zwykle w Czechach bywa, zamówiłem rosół z mięsnymi kulkami i tu, faktycznie był on najlepszy, a porcja największa. 

Pivovar Národní, to fajne miejsce dla turystów, którzy wpadają tu się posilić, dla których to piwo jest tylko dodatkiem. Dla miłośnika piwa, nie jest to miejsce, w którym mógłby znaleźć coś więcej niż tylko klasykę i to klasykę nie tych najwyższych czeskich lotów. Na zdravi!