piątek, 27 czerwca 2014

Kącik Piwnego Melomana - LOUDBLAST - Sensorial Treatment

Nastał ostatni czerwcowy piątek, więc ponownie zajrzałem do swojej płytoteki, by wybrać jedna z płyt, która pojawi się w Kąciku Piwnego Melomana. Padła na francuską grupę Loudblast. Nic francuskiego wcześniej tu nie było, jak dobrze pamiętam. Loudblast to jedna z pierwszych kapel, z tak zwanego, cięższego metalu, która było mi dane poznać. Kasetę tego zespołu kupiłem w połowie 1990 roku. Pamiętam, jak z moim kumplem Szymonem, słuchaliśmy jej na moim starym 'kaseciaku' pod blokiem sąsiadki, która słysząc dźwięki i wokal, których nie rozumiała, przeganiała nas spod swojego balkonu. Ach, to były czasy!


Album 'Sensorial Treatment' został nagrany i wydany na CD i LP nakładem Jungle Hop International w roku 1989. W moich zbiorach jest właśnie te LP o numerze bocznym JH 117. 


Skład jednej z najsłynniejszych francuskich kapel (obok Massacra, czy Aggressor) na albumie 'Sensorial Treatment' to: Stephane Buriez (gitara i wokal), Nicolas Leclercq (gitara i wokal), François Jamin (bas i wokal) oraz Joris Terrier (perkusja).


Na 'Sensorial Treatment' mamy 9 (w wersji CD jest 10) technicznych, potężnych, super metalowych kawałków. Album od pierwszych nut wpada w ucho, jakkolwiek potrzeba kilku przesłuchań, by tak naprawdę poznać i polubić ten album. Niektórym moim znajomym, ciężko było szczególnie przyzwyczaić się do częstych zmian tempa i diabelskiego wokalu Stephane, jak to określili. Na albumie znajdują się właściwie same hity. Nie ma tu słabych kawałków, jakkolwiek kilka zasługuję na szczególna uwagę, a są to 'Fatal Attraction', 'Visions of your Fate', 'Agony', 'Trepanning' oraz 'Malignant Growth'. Pierwszy z nich otwiera album i wprowadza w mosiężny nastrój płyty. Tytuł od razu przywodzi na myśl film, gdzie główne role graja Michael Douglas i Glenn Close, którego klimat jest podobny do tego, co mamy w tym kawałku. Drugi, czyli 'Visions of your Fate', to arcyciekawe riffy, które przejeżdżają przez uszy słuchacza niczym walec. Walec ugniata nam mózgownice w takim samym natężeniu, jak ugniata asfalt. Kolejny, mowa o 'Agony', to dla mnie absolutny numer 1 na albumie. Mroczne, złowrogie intro, a potem już fantastyczna gitarowo-perkusyjna jazda. No i ten wokal. Majstersztyk! 'Trepanning', który otwiera stronę B płyty, to również dawka monumentalnych, ciężkich riffów. Słuchając tego, człowiek czuje się, jakby przebywał na sali operacyjnej i był poddawany straszliwym, medycznym torturom. 'Malignant Growth' znowusz, to najszybszy numer na płycie. Rewelacyjny! Album, w wersji LP, wieńczy krótka, sympatyczna, metalowa improwizacja o tytule 'Pouss Mouss'. Po takim zakończeniu, mamy tylko przyjemne wspomnienia z odsłuchu

Brzmienie płyty jest niesamowite. Na myśl przywodzi brzmienie płyt Voivod z końca lat 80-ych. Album niszczy, a zarazem dodaje niesamowitej energii i siły. Dla mnie, to najlepszy francuski album w historii metalu. Szczerze polecam tym, którzy nie słyszeli.

W następnym odcinku, ponownie wrócimy na rodzimy rynek muzyczny.

2 komentarze:

  1. Jednym z najlepszych utworów Loudblast jest umieszczony jako bonus na CD opisywanej płyty ''Oath of allegiance''. Bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, obecnie słabo pamiętam. Muszę sobie przypomnieć, ja niestety-stety, mam tylko winylka :)

      Usuń