piątek, 1 listopada 2013

Kącik Piwnego Melomana - SOLVENT - Demonstration Tape (1997-2007)

Nastał kolejny piątek, więc czas najwyższy na kolejny odcinek Kącika Piwnego Melomana. Bardzo długo zastanawiałem się, czy dziś 1 listopada, w Święto Zmarłych publikować w ogóle wpis, ale w końcu doszedłem do wniosku, że owszem, opublikuję. Jakkolwiek chciałbym dziś jakby wtopić się w charakter dzisiejszego dnia i nie epatować tutaj strasznymi złowieszczymi metalowymi dźwiękami, czy awangarda polskiego, czy zagranicznego rock'a, a napisać kilka słów o czymś co bardzo relaksuje i powoduje, że możemy sobie pokontemplować. Przedstawić dziś wam chcę album z gatunku elektro / nowych brzmień. Jest to składanka najlepszych utworów muzyka, który kryje się pod pseudonimem muzycznym Solvent, o tytule 'Demonstration Tape (1997-2007)'.


Album został skompilowany i wydany w 2007 roku przez Ghostly International. Wyszło tylko jedno wydanie tego albumu, limitowane zresztą o numerze GI-70. Album składa się z dwóch krążków, które w sumie zawierają 27 utworów z różnych okresów działalności Solvent.


Solvent to jedna osoba, czyli Jason Amm, urodzony w Zimbabwe, a mieszkający w Kanadzie muzyk, kompozytor i producent. Czasami występuję także pod innym muzycznym aliasem, a mianowicie Black Turtleneck.  

Składanka 'Demonstration Tape (1997-2007) to jeden z tych albumów w mojej kolekcji, na którym tak naprawdę podoba mi się tylko kilka numerów, aczkolwiek gdybym tego albumu i tych kawałków nie miał w kolekcji, wiedziałbym, że byłaby ona sporo uboższa. Na kompilacji jest kilka naprawdę genialnych numerów o których troszkę tu napisze i które serdecznie chciałbym polecić. 

Pierwszym z tych genialnych utworów, to numer trzy z pierwszego CD, czyli 'Wish'. Genialnie muzycznie, relaksujący utwór z fantastyczną ścieżką wokalną przesterowaną przez vocoder (wiadomo, uwielbiam takie wokale). Słuchając dźwięków i 'śpiewu robi się nam bardzo przyjemnie i nawet nie zauważamy, jak dochodzą do nas dźwięki następnej super kompozycji, czyli 'Hello Pop'. Delikatny numer, z przyjemnymi dla ucha sekwencjami, które delikatnie zaburzane są w tle przez, tak zwane przeze mnie, 'stuku puku', co w żaden sposób nie wpływa na nasz odbiór tego przemiłego utworu. Kolejnym godnym uwagi jest numer osiem, czyli 'Pineapple Boy'. Delikatny, subtelny, jakkolwiek bardzo wyrazisty. No ale to było dopiero preludium do genialności. Oto na horyzoncie pojawia się 'For You'. Cudowne zestawienie dźwięków z komputera, syntezatorów oraz vocoder'ovego wokalu. Jeden z moich ulubionych na tej składance, za którym na liście czai się kolejne arcydzieło o tytule 'A Panel of Experts'. Dziseiątka i jedenastka właśnie bardzo często relaksowały mnie podczas długich nocnych podróży samochodem. Ale to nie koniec niespodzianek. Wkrótce ogarnia nas niesamowity kosmos. Dzieje się tak za sprawą 'An Introduction to Ghosts'. Czasami jak słucham tej fantastycznej kompozycji, to mam wrażenie, że siedzę w statku kosmicznym. Pode mną 'matka Ziemia'. Patrzę i zastanawiam się nad całym jestestwem tej planety i wszystkich organizmów na niej żyjących. Po tych kilku ekstra utworach przychodzi czas najwyższy na drugi krążek, który rozpoczyna genialna, aczkolwiek różna w stylu do którego nas Jason przyzwyczaił, kompozycja. To 'My Radio (Extended)'. To pierwszy numer Solvent, który w życiu usłyszałem, jakieś kilka dobrych lat temu. Bardzo energetyczny kawałek o zabarwieniu klubowo-dyskotekowym. Gdy go słucham moje ciało szaleje, tańczy, wibruje, a twarz jest przez cały czas uśmiechnięta. No i ten cudny ... tak, tak ... vocoder. Kolejnym super kawałkiem jest 'Built in Microphone', który jest pełen świetnych dźwięków wprost z kosmicznej otchłani, które to wypełniają nasz pokój, ciało i umysł. Najlepsze jednak dopiero przed nami, czyli moim zdaniem najlepsze dwa numery na tej składance. Pierwszy z nich to 'Quiet Life'. Aranżacyjnie chyba najgenialniejszy na albumie. Cóż za zmiany nastojów tu mamy. Ehhh, ręce same składają się do oklasków. Tu mamy wokal bez vocoder'a, ale też superowy. Kolejnym arcydziełem jest 'Duckie'. Czaruje nas swoją pięknością. Czas jakby zwalnia, wszystko wokół takie świeże, kolorowe, słoneczne. Twarze bliskich nam osób przemijają powoli wokół naszych oczu. Kontemplujemy życie, chwilę, uczucia. Staramy się dotknąć wszystko, co nas w danej chwili otacza. Wtulić się w ukochane osoby, dać im i sobie do zrozumienia, że są czymś najgenialniejszym co nas spotkało i co na zawsze zostanie w naszych sercach. W sumie w tym momencie moglibyśmy zakończyć odsłuch składanki, bo wszystko, co jest potem przestaje mieć znaczenie. Jakkolwiek jest jeszcze jeden utwór, którego warto posłuchać, a mowa o 'Some Assembly Required'.

Oczywiście każdej osobie zupełnie inne numery mogą przypaść do gustu, może w ogóle cały album się spodobać, albo ani jeden kawałek. Ja wybrałem te, które są dla mnie ważne i które uwielbiam. 

Brzmienie, jak na ten rodzaj muzyki, o dziwo bardzo przyjemne, bez sprzężeń, znanych nam z niektórych dokonań Richard'a D. James'a, czy choćby Mike'a Paradinasa, czy Autechre. Wszystko jest tu miękkie, delikatne, czułe i super zmiksowane.

Naprawdę polecam posłuchać utworów z tej składanki, szczególnie w ten pierwszy listopadowy dzień, a znajomych i przyjaciół, którzy są chętni zapraszam na mojego 'chomika'. Album jest chroniony hasłem, który można otrzymać po uprzednim kontakcie ze mną:

W przyszłym tygodniu natomiast, pewnie będzie klasyka polskiego rock'owego grania. Ale czy na pewno? Zobaczymy. Nie będziecie zawiedzeni na pewno. To mogę wam zagwarantować. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz