sobota, 2 marca 2013

Browar Kopyra & Browar Widawa - Shark

Przedstawiam piwo Browar Kopyra & Browar Widawa - Shark.



Zawartość ekstraktu: 11,6% wag.

Zawartość alkoholu: 4,9% obj.

Kolor: jasnozłoty, mętny.

Zapach: dość intensywny, na pierwszym planie diacetyl, w tle nuty żywiczne, cytrusowe oraz wyraziste nuty mango.
 
Smak: żywiczno-owocowy (głównie nuty owoców tropikalnych, wyraziste mango), w tle dicetyl oraz przyjemna goryczka na całej długości smaku.

Piana: biała, wysoka, gęsta, drobno pęcherzykowa, dość wolno opada.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: ok 4 tygodni.

Opakowanie: butelka 0,33l, bezzwrotna.

Producent: Browar Widawa w kolaboracji z Browarem Kopyra
 

Podsumowanie:

Kolejny wpis i następne piwo 'kolaborantów' u mnie. Tym razem przyszedł najwyższy czas na Sharka. W ubiegłym roku niestety nie miałem okazji go skosztować, a podobno był zacny i bardzo, bardzo mocno goryczkowy. No cóż, było minęło. Robiłem sobie sporo nadziei pod tym piwie, a czy te nadzieje zostały spełnione? Ano, zobaczmy. Piwo bardzo ładnie się prezentuje w szkle. Bardzo ładna barwa, mętność i piana. Czas na aromat. Tu, niestety, pierwsze skrzypce gra diacetyl. Maślaność mocna i wyraźna. Dopiero po chwili do nozdrzy dochodzą przyjemne żywiczne i owoców tropikalnych nutki. W smaku, diacetyl już nie jest taki mocny. Jest przykryty niuansami owocowymi i goryczką. Tyle słyszałem o goryczce Sharka, że megamoc i megauderzenie w jednym, a moje odczucia są zgoła odmienne. Oczywiście jest wyraźna, ale na pewno nie ekstremalna. Wysycone jest umiarkowanie, odpowiednio. Piwo wlane jest w małą buteleczkę, która ozdobiona jest bardzo ładną, minimalistyczną etykietą. Naprawdę mi się podoba. Jedyne, do czego znowu się przyczepiam, to hasło 'Recipe by Tomasz Kopyra'. Na innych wytworach 'kolaborantów' jest już po polsku i tu też tak być winno, moim zdaniem oczywiście. Co jeszcze bym zmienił w piwach spod ręki Tomka Kopyry, to zunifikowałbym język nazw piw. Ale wszystkie zwierzaki nazywałbym po polsku, albo wszystkie po angielsku. Jeszcze tylko kilka słów podsumowania. Piwo, mimo wyraźnego diacetylu da się wypić. Na zlew na pewno nie zasługuje. Mimo wszystko jednak jest to piwo namacalnie wadliwe. Niestety mimo wady, sprzedawane jest za niewyobrażalnie wysoką cenę. Ja rozumiem, że biznes jest biznes i dutki trzeba dobrze umieć liczyć, ale skoro sam autor wie o tym, że piwo nie jest do końca udane, to albo piwa nie powinno się w ogóle sprzedawać (fantastycznym przykładem jest tu Pinta i ich Jak w dym), albo sprzedawać w cenie bardzo, ale to bardzo promocyjnej. Tak powinni robić to profesjonaliście. Ja czuję się troszkę oszukany, bo oczekiwałem piwa wybitnego, a dostałem wadliwe. Liczę, że Tomek weźmie sobie moje słowa do serca, uderzy się mocno w pierś. Ja sam wrócę do Sharka, jak będzie pozbawiony diacetylu i wtedy jeszcze raz go zrecenzuje. Tym razem ocena jest taka, a nie inna. 

Moja ocena: 
Kolor: - 10
Piana: - 8
Zapach: - 4
Smak: - 6
Etykieta: - 9

Ocena końcowa: 6,42/10

Cena: 7,80 PLN [SMAK - Gdańsk-Przymorze]

4 komentarze:

  1. Zdecydowanie dobrze by im zrobiło zunifikowanie nie tylko nazw, ale etykiet w ogóle: od stylu rysunku po czcionkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież kopyt powiedział, że piwo to słabe jest, wadliwe i w ogóle jest rozczarowany po całości, więc dlaczego oszukany się czujesz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to mówił i co z tego. Sprzedaż wadliwego piwa w cenie niewadliwego jest moim zdaniem po prostu nie fair.

      Usuń