Kolejny piątek i kolejna płyta na blogu. Dziś, dla mnie, jeden z kultowych albumów death metal'owych. Przedstawiam supergrupę zza oceanu ... Lejdis end Dżentelmen ... oto Incubus i ich drugi album 'Beyond the Unknown'. Dla tych, co myślą, że chodzi o cienką, popowo-rockową grupę z Kalifornii, to uprzedzam, że tak dziecięco i lekko tu nie będzie. Dziś wita was Incubus z Luizjany, ten najwłaściwszy i najlepszy. Tak naprawdę można rzecz, że chodzi też o ten brazylijski Incubus, gdyż, dwóch z założycieli pochodzi z Rio de Janeiro. Niestety chłopaki z luizjańskiego Incubus, za sprawą lelaków z Kaliforni, musieli zmienić nazwę na Opprobrium i teraz wydają płyty pod tym szyldem Opprobrium. Wznowienia starych albumów niestety także.
Z wielką chęcią napisałbym w tym wpisie kilka słów o pierwszym przegenialnym, przekultowym, przeciężkim albumie Incubus, czyli 'Serpent Temptation', ale mam go w oryginalnej wersji tylko na winylu, a wznowienie CD, które posiadam, zostało wydane pod szyldem Opprobrium, to album który ponownie został nagrany, ze zmienionym wokalem i wydaję mi się, że bardzo dobrej, ale jednak ... tak chyba mogę to nazwać ... kopii, nie ma co tu przedstawiać.
Album
nagrany został nagrany i wydany przez Nuclear Blas Records w 1990 roku. Ja sam, mam wydanie z 1990 roku o numerze NB 039 CD. Egzemplarz, który posiadam, to obecnie rarytas, biały kruk. Teraz w sklepach muzycznych można zakupić ten album, ale już sygnowany przez Opprobrium, a oryginał na aukcjach osiąga dość wysokie ceny.
Skład Incubus na 'Beyond the Unknown' to: Francis M. Howard (gitara i wokal), Mark Lavenia (bas) oraz Moyses M. Howard (perkusja). Mimo faktu iż basistą zespołu był wtedy Mark, to wszystkie partie basu na tym albumie nagrał Francis.
Album, po pierwszym odsłuchu, który miał miejsce jakieś 23 lata temu u mojego metal kumpla Grześka, nie bardzo przypadł mi do gustu. Ale nagrałem sobie go na kasetę Sony, właśnie u wspomnianego kumpla i po kilku odsłuchach w domu, zakochałem się w tej płycie. Już pierwszy numer, czyli 'Certain Accuracy' mówi nam, że tu będzie się działo! Genialna, troszkę chropowata kompozycja z super riffami, co zresztą mógłbym napisać o wszystkich tu numerach. Więc napiszę tylko o tych moich ulubionych. Pierwszy z nich, czyli 'The Deceived Ones', to genialna podróż muzyczna, podczas której przewodnikami naszymi są gitara, bas i perkusja. Wiodą nas przez przez mistyczne, groźne otchłanie ciężkich metalowych rubieży. Jest szybko i zarazem melodyjnie. Jeden z klasyków death metal'owych na pewno! Kolejnym takim numerem, którego można słuchać godzinami jest 'Freezing Torment', którego tytuł był kiedyś moją ksywką, której używałem na wielu forach internetowych. Zresztą sam właśnie tytuł już mrozi krew w żyłach, a muzyka? Muzyka, kawałek po prostu niszczy, przygniata do dywanu w domu, powoduje, że czujemy się mali i zamraża nas w tej konwulsyjnej pozycji. Posłuchajcie moi drodzy, jakie genialne riffy i solówki nam tu kolega Francis zgotował. Miazga! Najlepszy dla mnie numer na tym krążku. Następnym numerem, który trzeba poznać i się mocno wsłuchać, jest 'On the Burial Ground'. Niesamowita jazda i genialne artyleryjskie riffy, które przywołują nam na myśl kostuchę z kosą w dłoni, jadącą na czarnym koniu przez mglisty czarny nocny las, by dotrzeć do najgłębszych zakamarków naszej duszy. Ach, no po prostu fenomenalne dzieło! Zresztą, jak pisałem wyżej, wszystkie utwory rozwalają i to z siłą ciosu Lennox'a Lewis'a, po którym na ring padł Andrzej Gołota. Sami się przekonajcie, tylko dobrze ustawcie gardę najpierw.
Brzmienie jest fantastyczne. Takie surowe, szorstkie, mistyczne i magiczne zarazem. Z początku nie podobało mi się za bardzo, szczególnie brzmienie perkusji. Szybko jednak się do tego przekonałem i teraz uważam, że brzmienie też jest super. Zresztą swoje paluszki wkładał tu także znany już wam mistrz Scott Burns, więc lipy się nie spodziewajcie.
Skoro już wy, moi przyjaciele, tu zaszliście, to zapraszam do odsłuchu na mojego 'chomika'. Folder incubusowy chroniony jest hasłem. Chciałbyś go poznać? Zapraszam do kontaktu prywatnego:
"Nie ma lipy" jak mawia klasyk. Prawdą jest, że to aż tyle czasu upłynęło od momentu, gdy puściłem Ci tę płytę? Niezłe z nas staruchy Panie Browarniku :). Beyond the unknown miałem pierwszy w Polsce. Pamiętasz zresztą skąd. Byłeś więc drugim osobnikiem, który ją usłyszał. Niezły wynik. Zawsze jednak wolałem jedynkę - Serpent Temptation. Mam ją na CD ze zmienioną okładką, nowymi tekstami, zmienionymi partiami basu oraz wokalami. No cóż, oryginalna wersja wyszła wyłącznie na winylu, a tych jak wiesz nie zbieram. Nie można zapominać o demówkowych dokonaniach Incubus, które otrzymałeś na urodziny. No i na koniec zapytam Cię jak dwudziestoletni specjalista od wydań z aukcji internetowych. Stary, podaj matrix, bo pewnie masz pirata :)))). No i dawaj Rush za tydzień, a na pewno znów objawię się jako recenzent.
OdpowiedzUsuńHehehe, matrix - rozbawiło mnie to :) Tak Doktorze G., mam też demówki, za które oczywiście jeszcze raz bardzo dziękuję! Jak widzisz sporo lat minęło, a my cały czas starzy metaloscy ziomale i cały czas słuchamy Incubus i oto chodzi!!! Stay tuned!
UsuńPS. Co do Rush, to masy to jak w banku :)
Tak na marginesie. Doktor G jest w serialu kobietą :). Za dużo Ty tej złej muzyki słuchasz, aniołeczku.
OdpowiedzUsuńja zakupiłem czechosłowackie wydanie w Pradze w 92 roku. Świetny kawał metalu, oczywiście z Morrisound... thrash till death !!!
OdpowiedzUsuńbazyl
Tak jest!!!! Incubus rulez!!! \m/
UsuńNiestety mam tylko kopie , ale ją ubóstwiam gdyż lubię czystą porcje solidnej gitarrrrrrrry. aha .fakt . to stara płyta, ale niech sie młodzi ucza jak się gra soczysty death metal ps. piwo też uwielbiem
OdpowiedzUsuńDZIEŃ BEZ PIWA TO DZIEŃ STRACONY
Zgadzam się, stary, dobry, soczysty death metal, to tak naprawdę końca lat 80-ych i początku lat 90-ych! Pozdrawiam i na zdrowie!
Usuń