Dziś, podczas kolejnego mojego spotkania z etykietami, chciałbym podzielić się z Wami, swoimi bardzo subiektywnymi przemyśleniami na temat etykiet piw, których już nie spotkamy na sklepowych półkach. Rzecz będzie dotyczyć szaty graficznej zdobiącej, tak zwane, 'smoki' z Browaru Fortuna z Miłosławia. Jak nadmieniłem wyżej, piwa z serii 'smoków' nie są już produkowane. Jeszcze kilka miesięcy temu można było napić się Złotego Smoka, Czerwonego Smoka, Srebrnego Smoka oraz Czarnego Smoka. Piwa te, nie były może szczytem marzeń piwnych koneserów, jakkolwiek często je pijałem i lubiłem zawsze się wpatrywać w etykiety zdobiące butelki 'smoków'.
Przód butelki zdobiły etykiety główne oraz krawatki. Co od razu rzuca się w oczy, to fakt, że etykiety są metalizowane, co od razu przypadło mi do gustu. Motywem przewodnim etykiet głównych był (w moim przypadku nadal jest), jakże by inaczej ... smok. Skrzydlaty legendarny stwór ze skrzydłami, który na tych etykietach może troszkę przypomina smoka znanego ze 'Shreka', jakkolwiek jego mityczność spokojnie można zauważyć. Na każdym piwie z serii przybiera inna pozę, dość groźną i mistyczną. Smoki są niby takie same, ale każdy jest inny, tworzą taką jakby smoczą rodzinę, co chyba było zamiarem marketingowców Fortuny. Każdy posiada inny charakter oraz inną moc. Smok na każdym z piw jest w innym kolorze, odpowiednim do nazwy piwa, czyli na przykład postać smoka na etykiecie Złotego Smoka jest złota i tak też to się ma w stosunku do pozostałych 'smoków'. Tło etykiet też jest w odpowiednim kolorze do nazwy piwa, z białym środkiem wypełnionym, czymś na kształt akantu, w kolorach także współgrających z nazwą piwa. Nazwy piwa napisane są czcionką przypominającą ta stosowane w czasach średnich i poza Czerwonym Smokiem, kolor czcionki jest odpowiedni do nazwy piwa. Wszystko to tworzy taki 'rycerski' charakter etykiet i piwa także, co na mnie działało dosyć mocno. To w pewnym sensie spowodowało, że kiedyś sięgnąłem po 'smoki'. Etykiety główne dodatkowo zawierają informację o tym, jakie piwo jest wlane do butelki (niestety napisy te mocno się zlewają z tłem i są słabo widoczne) oraz nielubianą przez prawdziwych piwoszy, o oryginalnej czy też tradycyjnej recepturze. Krawatki, zdobiące szyjki butelek, kolorystycznie bardzo pasują do reszty, zwieńczają całość. Zawierają logo Browaru Fortuna oraz rok powstania browaru w Miłosławiu.
Kontretykiety miłosławskich 'smoków' dość szczególne, bardzo duże, w kształcie prostokąta. Kolorystyka zgodna z etykietami na przedzie butelki. Dość szczegółowe w wyrazie. Zawierają nazwę piwa, skład, informacje o pasteryzacji. Jest także krótka historyjka o rodzaju piwa. Znaleźć tu można też dane teleadresowe, informacje o zwrotności, pojemność butelki, kod kreskowy. Na poszczególnych 'smokach' można także dostrzec medale, jakie piwa otrzymały. Etykiety w tle zawierają sympatyczny szczegół w postaci ornamentu, znanego z etykiety głównej, co dodaje dostojności kontrze, a także tej 'rycerskości'.
Wszystko to tworzy przyjemną oprawę. Mi się bardzo etykiety 'smoków' podobały. Czuję wielki sentyment do nich oraz do samych 'smoków'. Na pewno 'smoki' wyróżniały się na półkach sklepowych, bez trudu można było je odnaleźć w gąszczu innych piw. Nawet bez nazw, wiadomo było z jakim 'smokiem' mamy do czynienia. Wszystkie cztery etykiety są spójne, tworzą całość, jak gdyby taki bardzo krotki komiks. Tak naprawdę mankamentami jedynymi, które można tu przedstawić, to fakt, że etykiety nie zawsze były równo przyklejone i to, co opisałem już wyżej, gatunki piw na etykiecie głównej bardzo niewidoczne.
Konkludując, 'zmierzch smoków' już za nami. Wielka to szkoda, mimo faktu, iż piwa te miały zarówno tak samo wielu zwolenników, co przeciwników. Czy jeszcze kiedyś 'smoki' otoczą nas swoją magią? Pewnie nie, ale na pewno są częścią historii polskiego browarnictwa.
Te etykiety to był impuls żeby chwycić za te piwa. Między innymi przez stylistykę zapadły mi w pamięć i mają swoje specjalne miejsce w moim piwnym sercu ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że odczuwamy to samo :) Pozdrawiam!
UsuńJa też do smoków mam wielki sentyment i bardzo za nimi tęsknię. Zawsze będą mi się kojarzyły z początkami mojego świadomego picia piwa. To między innymi od nich zacząłem swoją prawdziwie piwną drogę :) Ponadto Czarny i Czerwony Smok to były naprawdę bardzo dobre piwa, w rewelacyjnej cenie.
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że nie tylko ja tak mam :) Też największym sentymentem darzyłem Czerwonego Smoka.
UsuńCzerwony to był lider w stadzie ;)
OdpowiedzUsuńAle czarny też był niczego sobie, taka lepsza wersja Fortuny Czarne. A Złoty był chyba poziom wyżej niż nowy Miłosław, chyba...
I ja mam podobne zdanie Maury :-)
UsuńNa dodatek raz piszę jako podpiwek, raz jako rajca :P No, z tej okazji pozdrowię sam siebie, Tomku :D
UsuńPozdrawiam!
Czarny i Srebrny to moi ulubieńcy. Smoki darzę sentymentem, ponieważ kojarzą mi się z początkiem piwnej przygody. Usilnie na nie polowałem, bo poza nimi znałem tylko Ciechana:)
OdpowiedzUsuńJa przyznam Ci się Marcin szczerze, że Srebrnego piłem tylko raz i jakoś mi nie przypadł do gustu, za to Czarnego i Czerwonego to żłopałem litrami :)
UsuńKurcze myślałem, że tylko ja zacząłem swoje piwne oświecenie od Smoków ;-)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że już nigdy nie napije się Czerwonego albo Czarnego Smoka...
Szkoda, to prawda ... Pozdrawiam. Tomek!
UsuńPrzyłączam się do żali, a dorzucając swoje 3gr. - Złoty i Srebrny ;-)
OdpowiedzUsuń