Dzisiejszy wpis miał być zwykła recenzją pewnego piwa z nowego browaru kontraktowego w Polsce. Jakkolwiek odłożyłem degustację i wpis na inny termin, gdyż jedna sytuacja wczorajszego dnia tak mocno mnie rozsierdziła, że myślałem, ze wyjdę z siebie. O co konkretnie chodzi? Już tłumaczę.
Jak część z Was pewnie wie, moimi pasjami są nie tylko piwo i muzyka, ale także fotografia. Jest ona moim konikiem, oraz sposobem na życie i pozwala mi spokojnie przeżyć od pierwszego do pierwszego, jak to się ładnie mówi. Możecie sobie więc wyobrazić, że nic tak mnie nie doprowadza do szału, jak używanie moich fotografii bez mojej zgody, czytaj ... kradzież moich zdjęć. Wczoraj taka sytuacja miała właśnie miejsce.
Otóż redakcja Tygodnika Lisickiego 'Do Rzeczy' postanowiła sobie, bez jakiegokolwiek zapytania (telefonicznego, listowego, czy za pomocą poczty elektronicznej), bez mojej zgody, po prostu wziąć moją fotografię i okrasić nią swój artykuł 'Piwny bełkot lewicy'. 'Przecież można, prawda?' - tak pomyślał pan Paweł Lisicki i cała redakcja. Pytania o zgodę, jak pisałem wyżej, nie było, bo: 'Co będziemy się gościa pytali? Nawet się nie zorientuje. Nawet nas nie czyta'. Na szczęście inni czytają i czasami coś wkleją na jeden z najpopularniejszych portali społecznościowych.
Oto zrzut ekranu obrazujący artykuł z moja fotografią:
Poniżej przedstawiam także zrzut ekranu ze strony Tygodnika Lisickiego 'Do Rzeczy', wzięty z jednego z najpopularniejszych na świecie portali społecznościowych.
Wielu z was pewnie zapyta: 'Ale o co chodzi? To przecież tylko zdjęcie!'. Tak, to jest tylko zdjęcie, które jednak jest moją własnością, które ma pewną wartość i chronione jest prawem autorskim zgodnie z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. 1994 Nr 24 poz. 83). Jest to taki sam produkt, jak utwór muzyczny, film, teledysk, obraz, etc. Na jego użycie trzeba uzyskać zgodę autora. Moje zdjęcie zostało sobie, po prostu po cichu zabrane.
Poniżej załączam moją fotografię i link do wpisu (foto nr 17 licząc od góry), w którym została umieszczona.
Gdy zobaczyłem moją fotografię w artykule postanowiłem napisać do p. Pawła Lisickiego celem wyjaśnienia kradzieży mojej fotografii. Niestety, żadnej odpowiedzi, przeprosin, chęci załatwienia sprawy w sposób dżentelmeński nie otrzymałem. Pan Paweł Lisicki oraz cała redakcja Tygodnika Lisickiego 'Do Rzeczy' postanowili zamieść sprawę pod dywan i zmienili foto obrazujące artykuł.
Można rzec: 'Dobra, zmienił foto, sprawa załatwiona! Sprawy nie było!'. Otóż nie moi drodzy, sprawa była, jest i będzie. Właśnie idę do mojego prawnika, gdzie wystosuję pismo do p. Pawła Lisickiego, w którym będę domagał się oficjalnych przeprosin oraz zadośćuczynienia. Nie zostawię tego tak, bo nie mogę. Jest to w moim i wszystkich innych interesie. Gdy odpuszczę, wiem, że dam Tygodnikowi Lisickiego 'Do Rzeczy' oraz innym podobnym podmiotom przyzwolenie na tego typu praktyki. O swoją własność i dobre imię trzeba walczyć!
No i brawo!!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze. Kradzież to kradzież.
OdpowiedzUsuńa ile powinni zapłacić? po ile takie fotki chodzą, nie znam stawek.
OdpowiedzUsuńDżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, ale nie rzecz w pieniądzach. Nie chodzi o merkantylny aspekt tej sprawy, ale fakt grabieży czyjejś własności. Moje fotki były już w kilku zagranicznych lotniczych magazynach, czasopismach biznesowych, były wykorzystywane do prezentacji oraz są na kilku stronach internetowych i zawsze dzwoniono do mnie, pisano i zawsze miło i sympatycznie dogadywaliśmy się. Chodzi o ten aspekt.
Usuńpewnie zakończy się na niskiej szkodliwości czynu lub coś w ten deseń, a do 400 zł chyba można kraść bezkarnie podobno
UsuńZdjęcia, tak jak obrazu, filmu, itp. nie da się wycenić do ściśle jakiejś ustalonej granicy, np., że jest warte mniej niż 400 PLN. Po pierwsze i najważniejsze, ważne jest to, jakiej udzielasz licencji, np. czy to licencja pełna, royalty free, jednorazowe wykorzystanie, czy inne. Po drugie wartość zdjęcia zależy także od sytuacji i miejsca w którym zostało zrobione. Zdjęcie np. momentu odgryzania ucha Hollyfielda przez Tysona, jest więcej warte niż zdjęcie pieprznika jadalnego (kurki) zrobione w lesie. Po trzecie, to ja ustalam cenę zdjęcia w zależności od typu licencji i tego komu je użyczam. Jest jeszcze wiele innych czynników, które świadczą o wartości danego zdjęcia.
UsuńOdnośnie wartości zdjęcia-oczywiście że to Ty ustalasz-ale też są pewne zasady. To nie tak że każde zdjęcie jest warte milion zł. Sam to napisałeś. Twoje zdjęcie jest ok -tyle że to nic takiego-więc raczej ja patrzę tylko pod kątem użycia -a nie samej wartości. Użyli-Ty zwróciłeś uwagę -usunęli. Sprawa może nie do końca załatwiona jak trzeba -ale zdjęcia nie ma. Powinny być przeprosiny. Sam pomyśl -czy gdyby zwrócili się do Ciebie o zdjęcie-chciałbyś jakichś pieniędzy? Myślę że nie-byle były Twoje dane na zdjęciu lub informacja kto zrobił.
UsuńNie wiem co to za gazeta -nie znam jej-ale i tak dobrze o niej świadczy że szybko (chyba) osunęła sporne zdjęcie.
javiki
dochodzi jeszcze kwestia oceny ile klików zarobili dzięki twojemu zdjęciu? Każdy klik wart jest w obecnych czasach pieniądze.
Usuńbrawo. tak trzymaj i nie dawaj sie okradac. po wygranej sprawie poiformuj wszystkich . dodasz pewności siebie innym fotografującym
OdpowiedzUsuńDziękuję. Będę informował o wszystkim po sprawie.
UsuńJa także trzymam kciuki, bo to ewidentna kradzież. Wiem co czujesz, bo kiedyś zdjęcia z mojej aukcji "pożyczono" sobie na inną aukcję. Człowiek jedzie, pstryka, obrabia, a potem jakiś złodziej zrobi 'zapisz jako' i jest szczęśliwy. Nie można popuścić, bo się złodziejstwo nauczy i będzie tak cały czas robiło.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zgadzam się z Tobą w całości!
UsuńZaraz będzie że to "lewacki" atak na niezależne polskie media w Polsce ;)
OdpowiedzUsuńUderz w stół a nożyce się odezwą...
Usuńtak właśnie wygląda poprawność polskiej prawicy stojącej na straży praworządności w tym kraju, ostatnich sprawiedliwych.
OdpowiedzUsuńA wziąłeś pod uwagę, że niekoniecznie celowo "ukradli" to zdjęcie? Brak przeprosin to inna sprawa, niż stanie na straży "praworządności", niemniej podjęli działania po informacji, że zdjęcie nie powinno się tam znaleźć bez kontaktu z autorem.
UsuńA ja myślę że nie ma już o co bić piany. Zdjęcie zmienili -czyli powiedzmy szkody nie ma. Powinni przeprosić-tu się zgodzę. Jak sam piszesz nie o kasę chodzi. Należy postraszyć -ale chyba głównym celem było usunięcie Twojego zdjęcia. Do sądu czy prawnika szedłbym gdyby to było zdjęcie w wydaniu papierowym-i nie chcieliby rozmawiać o odszkodowaniu.
OdpowiedzUsuńJedynie moim zdaniem powinni przeprosić oficjalnie.
javiki
Nie było moim celem usunięcie zdjęcia, tylko zupełnie co innego. Wyobraź sobie mój drogi javiki, że kradnę Ci auto w nocy, podczas Twojego snu. Ty rano się orientujesz, że auta nie ma. Robisz raban na całą chatę, na całą dzielnice, na całe miasto. Ja się orientuję, że się zorientowałeś że ukradłem Ci auto, że to ja zrobiłem. Postanawiam bez słowa oddać Ci auto parkując je pod Twoim garażem. Czy będziesz po tym fakcie uważał, że sprawa jest załatwiona?
UsuńWłaśnie chce oficjalnych przeprosin na łamach ich czasopisma i to w wersji elektronicznej i drukowanej + zadośćuczynienie.
Pozdrawiam!
Ja rozumiem dlaczego chcesz walczyć. Wszystko ok. W końcu nie jeden z moich znajomych z for foto miał podobne problemy. Tyle że najważniejsze -czyli zdjęcie zdjęli. W wielu przypadkach nawet tego nie chcą zrobić. Albo użyją zdjęcia do materiałów i nie chcą zapłacić. Tu jak dla mnie jest teraz ok -zdjęcia nie ma.
UsuńPorównanie do samochodu ciut nietrafione-ale niech Ci będzie.
Pilnować drani trzeba. Własność to własność i to trzeba szanować. Oczywiście trzymam za Ciebie kciuki aby się udało.
javiki
@Browarnik Tomek:
Usuń1. Porównanie zdjęcia do samochodu pachnie trochę akcją z okradaniem Kazika przez wielokrotne kopiowanie na dysku jego płyty.
2. A w formie drukowanej to właściwie dlaczego? Tzn. to jakoś z prawa wynika, czy po prostu to jest Twoje żądanie, ale równie dobrze mógłbyś żądać przeprosin w Wyborczej i w TVP1 po Wiadomościach?
Z resztą się zgadzam, błędy trzeba wytykać wszystkim.
Tak to jest, niestety w Polsce dalej ludzie są przekonani, że rzeczy z internetu są darmowe. Sam się czasami zastanawiam nad watermarkiem na zdjęciach z bloga ale kurde, jakoś mi to estetycznie by nie pasowało. Trzeba jednak walczyć z brakiem szacunku i cwaniactwem bo właśnie przez olewanie tego (no bo co komu niby przeszkadza jedno "pożyczone" zdjęcie? ... taa) dochodzi do takich sytuacji.
OdpowiedzUsuńPolecam wejść na dowolne forum foto. W większości nie ma zdjęć z podpisami czy watermarkami -to psuje odbiór zdjęć. A wielokrotnie są tam zdjęcia GENIALNE. Po prostu z tak małych zdjęc-max 1024x768 nic sensownego się nie zrobi (najwyżej odbitka 10x15). Jeśli gdzies się wychwyci kradzież zdjęcia -z reguły zaczyna się od rozmów o usunięcie-ew odszkodowanie. Gdy jest to tylko na internecie -i firma szybko usunie -przepraszając (wcale nie w gazetach i TV) większość osób nie robi problemu. W niektórych wypadkach (kolega robi zdjęcia z żużla) można trafić jako fotograf do gazety:) Na pewno inaczej należy podejść do internetu inaczej do wydruku. W tym wypadku Tomek podszedł trochę impulsywnie-ale to zrozumiałe. Natomiast szybka reakcja na zdjęcie z witryny zdjęcia-powinna być odebrana jako akt dobrej woli. Gdyby Wasze zdjęcie (z blogów) trafiło na koszulkę jakiejś sieci H&M i zostało rozprowadzone w świecie w 1mln egzemplarzy-to odszkodowanie się należy i to nie małe.
Usuńjaviki
popieram, nie popuszczać
OdpowiedzUsuńTak trzymać!
OdpowiedzUsuńZera i jedynki nie są niczyją własnością. Jedynym rozsądnym prawem autora zdjęcia jest uznanie autorstwa.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie!
OdpowiedzUsuńPrzepraszaliśmy już Pana bezpośrednio, przez facebook, skoro świt.
Przyznaje – popełniłem błąd. To ja byłem dyżurantem Tygodnika Lisickiego, mimo poważnej choroby (odpowiednią dokumentacją służę). Szukałem odpowiedniej ilustracji z zasobach wolnych. Jak to w Internecie – na bardzo szybko, już, natychmiast. Dużo klikania. Nie wiem kiedy wypadło kluczowe pojęcie. W każdym razie sądziłem, że publikuje materiał dla prasy browaru. Gdy tylko przeczytaliśmy Pańskie uwagi – natychmiast usunęliśmy inkryminowany wpis, fotografię, oraz przeprosiliśmy.
Rozumiem doskonale Pańskie racje. Akcentowanie zasad. Zwłaszcza, że sam fotografuje i wiem jak boli, gdy wielu traktuje, że one same się robią. I można zrobić z nimi wszystko. Dlatego z pewnością poprosiłbym Pana o zgodę na użyczenie. Rzecz w tym iż zrobiłem to zupełnie nie świadomie.Zapewniam, że w moim postępowaniu nie było żadnych złych intencji. Po prostu błąd. Za który, mogę jedynie ponownie Pana przeprosić. Nigdy wcześniej taki błąd mi się nie zdarzył. Cóż jestem człowiekiem jedynie.
Oczywiście jak Pan chce mnie pozwać – muszę służyć swoją osobą. Bo to był mój błąd, nie redakcji. Z jej strony na pewno przyjdzie mi ponieść konsekwencje. Nikt nie będzie odwracał kota ogonem.
z poważaniem i przeprosinami, Antoni Trzmiel
Szanowny Panie Antoni,
Usuńdziękuję za przeprosiny. Miłe to jest, jakkolwiek nie do końca załatwia sprawę. Pańskie przeprosiny zawierające 16 słów (w tym powitanie i pozdrowienia), które otrzymałem po napisaniu i publikacji tegoż wpisu, naprawdę nie rozwiązują sprawy. Nawet się Pan pod tymi przeprosinami napisanymi na FB nie podpisał. Proszę Pana ...
Druga sprawa jest taka, wierzę, że Panu się śpieszyło, jakkolwiek wyszukując zdjęcie, mógł Pan spokojnie dotrzeć do strony na której jest umieszczone, a tam jest zakładka 'Kontakt'. Szybki telefon i jestem przekonany, że byśmy się dogadali i to tak, jak tu jeden z przedmówców napisał ... być może za darmo. Pewnie wystarczyłby tylko podpis autora i link do bloga. Niestety, nie zrobił Pan tego.
Proszę mnie także zrozumieć. Nie jestem w stanie uwierzyć, że zrobił to Pan pierwszy i jedyny raz i że zrobił to Pan nieświadomie. Wierzę natomiast, że nie miał Pan złych intencji. Ja tak samo jadąc samochodem i przekraczając dozwoloną prędkość o ponad 40 km/h (zdarza mi się ... niestety) nie mam złych intencji, ale ... wybaczy Pan ... robię to świadomie.
Naprawdę jest mi obecnie miło, że Pan tu napisał i przeprosił, jakkolwiek to na czym mi zależy, to oficjalne przeprosiny na Państwa stronie (nie chodzi o stopkę i druk z użyciem czcionki wielkości 5), na FB i zadośćuczynieniu i wcale nie mam na myśli tu pieniędzy.
Wierzę także, że Państwo wiedzą, jak takie sprawy załatwia się polubownie.
Z pozdrowieniami
Tomasz Janiak
Dałbym wiele, żeby mieć dostęp do dysku twardego nieprzejednanego zwolennika własności intelektualnej, jakim jest Pan Tomasz, żeby na własne oczy zobaczyć praworządnego obywatela, nieposiadającego ani jednego nielegalnego pliku z muzyką, filmem czy odcinkiem serialu.
UsuńNiechże już "Do Rzeczy" wystosuje te przeprosiny i połechta nieco ego pana Tomasza, bo jakkolwiek rozumiem chęć ochrony swojej "własności intelektualnej", niemniej cała dyskusja nad błędem jednego człowieka trąci odrobinę żenadą i hienami, które mogą ponadawać na nielubiany tygodnik.
"To ja byłem dyżurantem Tygodnika Lisickiego, mimo poważnej choroby (odpowiednią dokumentacją służę)."
UsuńTo znaczy pracował Pan na L4? Czy też bez L4, czyli nie był Pan jednak niezdolny do pracy, ale można się tym zasłaniać?
" Rzecz w tym iż zrobiłem to zupełnie nie świadomie" - tzn. we śnie czy pod wpływem hipnozy? Weźcie się może hołoto uważająca się za dziennikarzy ogarnijcie. Nie wszystko wam wolno.
UsuńNo i widzę że Pan Trzmiel wszystko wyjaśnił-brawo za szybką reakcję.
OdpowiedzUsuńjaviki
Świadomie nieświadomie i czytelność brukowca została podniesiona przez "ciekawych" ...klik klik i wartość dla reklamodawców rośnie w mig
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że ciskanie się o głupie zdjęcie to chyba tylko pretekst. Pewnie Panu Tomkowi nie spodobała się sama treść artykułu prawicowego pisemka, bo oburzony Pan Tomek to może gej i lewicowy aktywista?
OdpowiedzUsuńWszystko jedno jak nazywa się złodziej, co robi i kim jest, ważne jest jego czyn a za swoje czyny się płaci a to że w/w pana nie stać nawet na słowo przepraszam świadczy o tym że nie ma jaj !
OdpowiedzUsuńRozumiem, że przed udostępnieniem na swoim blogu linka do "zachomikowanego" albumu (w ramach cyklu KPM) wcześniej pytasz o zgodę artystów? Bo jeśli nie, to inaczej jak cholerną hipokryzją tego nazwać nie mogę.
OdpowiedzUsuńMiałem to samo napisać. Może po prostu ktoś wrzucił paczkę z zdjęciami z Twojego bloga na Chomika, a pan Antoni sobie je ściągnął.
Usuńfoto na istocku czy fotolii to 50zł.
OdpowiedzUsuńśmieszy mnie kradzież 50zł ale nie z powodu stawki ale skomsptwa i głupoty gazety. zenada . kolego powinieneś potraktować type po grubości.
pracuje w reklamie 20 lat i takie ryzyko wstydu i utraty dobrego wizerunku przez gazetę jest głupotą