piątek, 30 sierpnia 2013

Kącik Piwnego Melomana - SINK - Vega-Tables

W dzisiejszym odcinku Kąciku Piwnego Melomana gości grupa, która najprawdopodobniej nie jest znana szerszej publiczności, jakkolwiek warta jest uwagi i tego wpisu. Chciałbym przedstawić wam grupę Sink i ich fantastyczny album 'Vega-Tables'. Pierwszy raz usłyszałem ten zespół i ten album jakieś 20 lat temu, gdy mój super kumpel Borys zapuścił winyl Sink na swoim kultowym gramofonie. Od razu się oczarowałem dźwiękami 'Vega-Tables'.
 
Album został nagrany i wydany przez City Slang w 1991 roku. Ja w swojej kolekcji mam CD z tegoż samego roku o numerze SLANG 013. Płytę zakupiłem jakieś dziesięć lat temu na eBay za 2 euro.
  

Skład Sink na 'Vega-Tables' to: Ed Wenn (gitara i wokal), John Ruscoe (gitara), Purple Paul Sky (bas) oraz James Kermack (perkusja).
  

Sink i 'Vega-Tables' to genialne, melodyjne, gitarowe granie połączone z przyjemnym wokalem. Na płycie znajduje się 14 kawałków, z czego 4 to takie krótkie muzyczne 'performansy', jak mawia mój kumpel, o tytule 'Buddha' oznaczone kolejnymi numerami. Tak naprawdę wartymi słuchania są numery właściwe. Większość kawałków jest różna stylistycznie, muzycznie troszkę też, jakkolwiek wszystkie razem tworzą pewną, cudowną całość. Już pierwszy numer, czyli 'Digging' pokazuje nam genialny kunszt kapeli. Cudownie melodyjna piosenka, gitary wprost niszczą. Następnie, przyjemnie łechta nasze uszy, bardzo delikatna kompozycja 'One Final Kick in the Head'. Utwór lekko ckliwy, subtelny, który i tak dla mnie nabiera prawdziwej cudowności dopiero pod koniec trwania, zresztą sami to usłyszycie. Następnymi kompozycjami, które zasługują na szerszą uwagę to 'Pepper' oraz 'Shivers'. Pierwszy bardzo przypomina mi genialnych muzycznych z Waszyngtonu, czyli Fugazi (to nie jedyny kawałek, który przypomina troszkę dokonania tej kapeli). 'Shivers' natomiast to przemiłe, bardzo melodyjne i wesołe gitarowe dzieło. Jeden z moich ulubionych utworów na albumie. Zaraz potem mamy ciekawy aranżacyjnie utwór tytułowy. Na początku dziwaczny, daje sporo ciekawych doznań. Mówiąc językiem 'winylowca' drugą stronę rozpoczyna 'Drainpipe Jane'. To pierwszy utwór Sink, który moje uszy usłyszały. Lekko melancholijny kawałek z bardzo przyjemną sekcją refrenu. Morda zaczyna się mocno uśmiechać, gdy zaraz po tej kompozycji do naszych uszu zaczyna dochodzić 'Echo'. To właśnie ten drugi numer w którym ja słyszę Fugazi. Genialne gitary i bas. Numer genialnie się kończy. Szczerze polecam posłuchać. W tym numerze, na tej płycie, Sink osiągnął apogeum. Nie znaczy to, że dalej nic ciekawego już nie znajdziemy na krążku, gdyż 'Misery Town' oraz 'What Do You Think' to także klasa sama w sobie. W 'Misery Town' strasznie lubię partię saksofonu i końcówkę. Zresztą uważam, że Sink to grupa, której muzycy są mistrzami kończenia swoich kompozycji. W 'What Do You Think' także druga część rządzi, ehhhhh!
 
Brzmieniowo jest troszkę płasko. Instrumenty dość słabo odseparowane, słychać to dobitnie. Mimo wszystko, płyty słucha się bardzo miło. Nie męczy, a wręcz bardzo relaksuje'.

Zresztą sami posłuchajcie sobie utworów z tej płyty wchodząc na mojego 'chomika':

A za tydzień? Za tydzień moi drodzy, będzie dawka fantastycznego death metalu i znowu będzie o dżentelmenie, który zowie się Scott Burns. Zapraszam!

2 komentarze:

  1. Mam wszystkie dokonania Sink wydane na CD. Bardzo dobry zespół. Problem jest taki, że wiele lat temu niewiele osób znało muzykę tego zespołu, a obecnie zostało pewnie nas dwóch :). No i pamiętaj, że Twój ''super kumpel'' Borys miał opisywany winyl od kumpla z ulicy Rataja. Odnośnie kultowego gramofonu - przeniosłem go kiedyś z Borysem do Naleśnika i o mało nie padłem z wycieńczenia. Ważył chyba ze 30 kilogramów i miał naklejkę Texaco. Ot taka reminiscencja z przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doktorze G. - zgadza się Borysek miał ów winyl od kolegi Maćka z Rataja. Co do Texaco, to w pewnym czasie była to legenda i owoc pożądania na osiedlu i nie tylko :)

      Usuń