Dziś w kolejnym odcinku Kącika Piwnego Melomana jedna z moich ulubionych kapel i moich ulubionych płyt, czyli Carcass i ich 'Łabędzi Śpiew', a dokładnie 'Swansong'. Dla mnie, to najlepszy album tej grupy, choć najwierniejsi fani Carcass nie darzą go zbyt wielką estymą.
Album
nagrany został nagrany w 1995 roku, a wydany rok później przez Earache Records. Ja sam, mam wydanie MOSH 1602 Earache Records z tak zwanych dual dyskiem, na którym na jednej strony mamy album 'Swansong', a druga strona jest wersją DVD, na której mamy ciekawostki związane z tymże albumem.
Skład Carcass na 'Swansong' to: Jeff Walker (bas i wokal, znany także z Electro Hippies, Brujeria, Blackstar), Bill Steer (gitara, znany także z Napalm Death, Firebird), Carlo Regadas
(gitara) oraz Ken Owen (perkusja, także znany z Blackstar).
Album strasznie mi się podoba, gdyż po pierwsze jest straszliwie ciężki, a zarazem bardzo melodyjny. Po chłopakach widać, że osiągnęli muzyczny geniusz, instrumentalne apogeum. Pomysły chociażby Steer'a są naprawdę mistrzowskie. Dla mnie w ogóle Bill to gitarowy geniusz. Słychać to szczególnie w takich numerach, jak 'Keep on Rotting in a Free World' (tu zawsze na myśl przychodzi mi Neil Young i jego 'Keep on Rockin' in a Free World'), 'Tomorrow Belongs to Nobody' (najlepszy numer na albumie, achhhh .... wrrrrrr!), 'Blackstar', 'Cross My Heart', 'Room 101', 'Generation Hexed', 'R**k th Vote' oraz 'Go to Hell' (wszystkie kawałki ze słowem 'hell' w tytule są fantastyczne, jak choćby 'Welcome to Hell' Venom!). Zresztą wszystkie numery miażdżą siłą walca, zresztą co ja będę wam tłumaczył. Zaraz sami sobie posłuchacie. Mamy tu też dodatkowy numer vel bonus, czyli 'Death Rider Da', który, hmmm, można sobie jednak podarować. Taki bardziej muzyczny żart, niż coś ciekawego.
Album brzmieniowo też miażdży. Gitary cudownie uwypuklone, bas także. Wszystko pięknie skomponowane z bębnami Owen'a. Naprawdę, gdy słucham tego u siebie w pokoju, to przechodzą mnie dreszcze, a moje pióra zaczynają pogować w rytm dźwięków płynących ze 'Swansong'.
Dobra, dość gadania, a właściwie pisania. Wchodźcie, moi przyjaciele, na mojego 'chomika' i słuchajcie sobie do woli. Album chroniony jest hasłem. Chcielibyście go poznać? Zapraszam do kontaktu:
Jeszcze tydzień temu mógłbym napisać, że Carcass nie nagrał słabej płyty. Niestety ich najnowsza produkcja "Surgical Steel" jest biedna. Ani ekstremy ich wczesnych nagrań, ani melodyjności ostatnich. Jakieś takie pitu-pitu emerytowanych licealistów. W porównaniu piwnym ma się tak do starych nagrań, jak najgorszy piwny "sikacz" do najlepszych piw polecanych przez browarnika Tomka na tymże blogu. Swansong oczywiście bardzo lubię. Jak uczęszczałem do szkoły średniej słuchałem wyłącznie dwóch pierwszych płyt Carcass, bo reszta była zbyt mało ekstremalna. Dziś, gdy jestem ramolem lubię posłuchać melodyjniejszych nagrań ekipy z Liverpoolu. No i trzeba pamiętać o płycie Blackstar "Barbed Wire Soul", bo to taki Swansong nr 2. No i jeszcze jedno. Earache naprawdę przesadza z ilością wydań płyt Carcass. Robi się z tego jakiś kabaret lub serial tasiemiec. Remaster, remaster z plakatem, dual disc, wydanie w kartoniku. Coś w stylu "Dynastii". Nie widać końca. Zaraz się okaże, że szefem wytwórni został Blake Carrington. Dual Disc nie lubię. Wymień je Browarniku na tradycyjne wydanie lub na winyl :).
OdpowiedzUsuńZgadzam się tajemniczy Doktorze No, znaczy się Doktorze G., płyta Blackstar także zacna i też jestem skłonny napisać, że to 'Swansong 2'. Pierwsze dwie płyty też lubię bardzo, szczególnie 'Symphony of Sickness'. Co do 'Surgical Steel' także się zgadzam. A co do sprawy wymiany wydania 'Swansong', to się jeszcze zobaczy. Może zaskoczę, ale drugiej strony dual dysku ... nigdy nie odtworzyłem :-D Pozdrawiam!!!
UsuńDiagnoza doktora G. brzmi - jesteś zdrowy ! Blackstar w wersji japońskiej zawiera bonusowe trzy covery i demówkę. Oto jeden z bonusowych kawałków:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=71fiNxSFDDo
Ten cover jest genialny :)
Usuńdziwne, mi sie Surgical Steel bardzo podoba, jest to powrot do sfery Necrotismu. Swansong i Heartwork sa bardzo dobre albumy, ale w porownaniu z pierwszymi albumami sami stwierdzcie, czy Swansong nieodbiega od klasycznego grindcore. Nie oceniajcie Surgical po wysluchaniu alba Swansong, oceniajcie po wysluchaniu pierwszych 3-4 plyt. Jeff zapowiadal, ze to bedzie powrot do korzeni i to bardzo dobry powrot, dla mnie plyta roku. Popatrzcie jak do korzeni wraca naprzyklad Megadeth :)))
OdpowiedzUsuńCześć Boleslav - miło, że tu zajrzałeś i napisałeś. Jak to się mówi: de gustibus non est disputandum. Dla mnie 'Surgical Steel' niestety nie jest powrotem do korzeni :( Staram się przekonac do tej płyty, ale na razie wychodzi mi to ciężko. Masz rację, 'Swansong' jest zgoła inny od wcześniejszych dokonan, ale jest tak genialny, jest apogeum twórczości Carcass, a 'Surgical Steel', to dla mnie upadek z wysokiego piętra. Pozdrawiam serdecznie
UsuńTomek :)
szkoda tylko ze plyte Surgical nie nagrywali Daniel i Michael z AE. A co tak ostatnia plyta Spiritual Beggars ?
OdpowiedzUsuńCześć Boleslav. No cóż, przykro mi, ale nie polubię Surgical Steel. Miałem nawet nadzieję, gdy zobaczyłem listę utworów z dwoma pierwszymi nawiązującymi do ich najwcześniejszych dokonań. Niestety moje wcześniejsze obawy się potwierdziły. Będzie to pierwsza płyta Carcass, której nie kupię. Cieszę się, że Tobie się podoba. Według mnie Surgical jest wtórna, brakuje jej świeżości, nie ma ducha i jest nagrana na siłę. Oczywiście według mnie. Jak mam kupić coś nowego w klimatach grind core nagranego przez legendę, to oddaję głos na płytę Nausea, która niedługo się ukaże. Na wokalu Oscar Garcia na którym opierał się Terrorizer. Za bębnami Eric Castro, którego pamiętam z faktu, że potrafił grać szybciej od Sandovala. Polecam kupno nowej płyty. Kawałek do odsłuchania:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=xYuRW4FPGDc