czwartek, 9 października 2014

Norweskie peregrynacje - Browar Schouskjelleren w Oslo

Ostatnie dwa dni mojego życia, to był bardzo intensywny okres. Działo się naprawdę wiele, a moje ciało cały czas domaga się odpoczynku. Mózg co chwila wysyła komendy 'zamknijcie się!' do powiek, jakkolwiek te, mimo swojego ogromnego ciężaru, nie mogą przykryć oczu. No, ale co takiego konkretnie się wydarzyło? Otóż, na zaproszenie Michała Saksa z AleBrowaru, wybrałem się z nim oraz Pawłem Piłatem, przez niektórych nazywanym 'cesarzem polskiego chmielu', na premierę kooperacyjnego piwa browarów Nøgne Ø i AleBrowar, czyli Chmiel Iunga IPA.

Cała nasza trójka spotkała się na lotnisku w Gdańsku, gdzieś na około godzinę przed odlotem do Sandefjord na lotnisko Torp. Krótka rozmowa, lekki dreszcz przed wypadem na premierę, pamiątkowa fotka i wsiedliśmy na pokład 'landrynkowego' Airbusa A-320. Kilka chwil potem start i już nie było odwrotu, wiedzieliśmy, że jedziemy podbić Norwegię i pokazać, że polskie chmiele i polski 'kraft' jest potężny, jak nordycki Thor. Ja, jako miłośnik lotnictwa cywilnego, usiadłem przy oknie i 'cykałem' sobie fotki otaczającej przestrzeni. Oto dwie, które zrobiłem tuż przed wylądowaniem na skandynawskiej ziemi. 



Norwegia przywitała nas chłodem i deszczem, można spokojnie powiedzieć, że otoczyła nas aura 'grimnessu'. Nie zastanawiając się długo, wypożyczyliśmy auto i wyruszyliśmy w ponad stutrzydziestokilometrową podróż do Oslo. Po póltoragodzinnej jeździe dotarliśmy do celu. Rozlokowaliśmy się w hotelu i ruszyliśmy na miasto. Pierwszym celem naszej wędrówki okazał się pewien mikrobrowar leżący dosłownie kilka kroków od naszego hotelu. Mowa tu o Schouskjelleren. 


Do budynku wkroczyliśmy kilka minut po godzinie szesnastej, czyli tuż, tuż po otwarciu. Na miejscu przywitał nas Jonas, który tam pracuje za barem. Kilka chwil po wejściu przedstawiliśmy się i powiedzieliśmy, jaki konkretnie jest cel naszego pobytu w Oslo. Gospodarz wiedział, że w danym dniu jest premiera Chmiel Iunga IPA, jakkolwiek, nie mógł się z nami na to spotkanie wybrać, gdyż musiał siedzieć u siebie i pracować. To, co od razu zaskakuje po wejściu do mikrobrowaru, to bogata lista piw i szesnaście nalewaków.





Jak widać po tablicy, w mikrobrowarze Schouskjelleren, dzieje się naprawdę nieźle. Za każdym razem, kiedy wstępuje się w progi lokalu, to zawsze w ofercie mamy 10 piw uwarzonych na miejscu. Są to, jak można zauważyć, 'nowofalowe' piwa. Sześć pozostałych kranów, zajmują zawsze inne norweskie i zagraniczne 'krafty'. My, będąc na miejscu skosztowaliśmy po trzy różne piwa. Ja zamówiłem sobie Joca (Pale Ale), Walter White (White IPA) oraz James Brown (Brown Ale). Muszę stwierdzić, że biała IPA i brązowe ale były naprawdę zacne, piło się je z nieukrywaną przyjemnością. Michałowi i Pawłowi, degustowane piwa także bardzo przypadły do gustu. Jeśli dobrze pamiętam, to także zachwycali się piwami Joca oraz Hoppy Shadow (Black IPA). Tym ostatnim najbardziej zachwycał się Paweł. Aha, jeszcze jedno ... ceny iście norweskie, jakkolwiek Jonas postarał się, byśmy bardzo miło wspominali wizytę w Schouskjelleren.

 Udødelige Ursula (Saison), Joca (Pale Ale) i First To Die Loses (IPA)

Co do samego browaru, to został on otwarty (w obecnej formie) w 2010 roku. Początki browaru sięga natomiast roku 1800. Przez kolejnych dwieście lat, browar wielokrotnie zmieniał właściciela i był przenoszony z miejsca na miejsce. Wielokrotnie była zamykany i otwierany na nowo. Na miejscu obecnie jest zainstalowana nowoczesna aparatura. Warzelnia ma wybicie 5 hektolitrów, tanki leżakowe także. Tanki znajdują się w dwóch budynkach, jeden w miejscu, w którym jest lokal, a drugi znajduje się około 20 metrów od tego pierwszego.




Czas w browarze mijał bardzo szybko. świetne piwo, sympatyczne rozmowy, norweska gościnność i sporo naprawdę genialnej, sympatycznej atmosfery. Miejsce warte odwiedzenia będąc w Oslo, na pewno! Ja, a pewnie także Michał i Paweł, szczerze to miejsce polecamy.


Wizyta w Schouskjelleren była jednakże tylko preludium do najważniejszego, ale o tym już w następnym wpisie.

4 komentarze:

  1. "Ostatnie dwa dni mojego życia, to był bardzo intensywny okres"... Piszesz już z tamtej strony? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, można rzec, że obecnie mam świadomość bycia w czyśćcu i czekam teraz na decyzję w którą stronę mam się udać ;)

      Usuń
  2. "Ostatnie dwa dni mojego życia, to był bardzo intensywny okres" - no nie, bloger z takim stażem to jednak powinien wiedzieć, że między podmiotem a orzeczeniem nie stawiamy przecinka ;)

    OdpowiedzUsuń