Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie ogarnąć już tego wszystkiego, co dzieje się na polskim rynku piwnym. Co tydzień właściwie otwiera się nowy browar, raz na jakiś czas dowiadujemy się o wskrzeszaniu upadłych browarów, tworzą się nowe lokale piwne, zwane potocznie wielokranami oraz prawie codziennie dobiega nas informacja o kolejnej piwnej premierze. Staram się jak mogę, ale jak pisałem wyżej, mam już wielkie kłopoty by to wszystko owładnąć. Nie zliczę już piwnych premier, które mnie ominęły. Nie daję rady tego wszystkiego wypić. W Polsce jest chyba tylko jedna osoba, która stara się wszystkiego, co nasze browary wypuszczają na rynek. To Michał 'Docent' Maranda prowadzący bloga Polskie Minibrowary. Co do reszty piwnych pasjonatów, to już takiej pewności nie mam.
Trzeba przyznać, że w Polsce od jakiegoś czasu robi się bardzo ciekawie. Nic tylko się cieszyć, prawda? My konsumenci mamy w końcu ten upragniony wybór i to mimo faktu iż nasz rynek nie jest jeszcze do końca dojrzały. Mamy w Polsce sporo już doświadczonych browarów, które mimo iż są zaledwie kilkanaście, a często dopiero kilka lat na rynku, to mają już dość mocno ugruntowaną pozycję na rynku. Wystarczy wspomnieć takie tuzy jak Kormoran, Ciechan, Pinta, AleBrowar, Artezan, czy Pracownia Piwa. Dużo browarów i inicjatyw piwnych, to zupełnie nowe 'stwory', które dopiero raczkują na tym rynku. Wiele z nich od początku istnienia osiąga sukces i przychylność klientów, inne na to muszą długo pracować, a niektóre wręcz zniechęcają klientów swoimi wyrobami i swoją postawą. Jakby nie było, wszystkie te podmioty warzą piwo i to jest najważniejsze.
Ja z tego powodu tylko się cieszę, choć idąc do dobrego piwnego sklepu mam niemały problem i czasami przed półkami sterczę dobrych kilka minut, gdyż nie bardzo wiem na co się skusić. Czy wybrać dziś stout, jakiegoś pale ale, dobrego pilsa, czy coś ze świata piw pszenicznych? Sięgnąć tym razem po Pintę, Lwówka, AleBrowar, Olimpa, Widawę, czy może Kingpina, albo Faktorię? Do tego, półki są bardzo barwne. Etykiety na butelkach epatują różnymi kolorami, stylistyką, pomysłowością twórców, itp. Tak, mam problem bogactwa. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że to dopiero początek i sądzę, że za kilka lat, to będę musiał wybierać nie z kilkudziesięciu różnych marek, ale kilkuset. No, ale w końcu o to walczyliśmy ... podobno.
Podobno od przybytku głowa nie boli, jednak ja twierdzę, że przyjdzie taki czas, że nawet 'Docent' przestanie wszystko ogarniać, rynek ogólnopolski dość mocno się nasyci i małe browary, szczególnie te rzemieślnicze pójdą w pewnego rodzaju ... regionalizm. Będzie można cieszyć się ich wyrobami tylko w danym regionie, ewentualnie w kilku, dosłownie kilku pubach w Polsce. Już teraz, patrząc z perspektywy Trójmiasta widzę, że tutejsze znamienite wielokrany nie zamawiają już wszystkiego, co pojawi się na rynku. W 'bitwie' o krany zwyciężają Ci o ugruntowanej pozycji. Pozostali dostają jedną, dwie szanse i zazwyczaj na tym się kończy, a pamiętajmy, że jesteśmy dopiero na początku piwnych przemian w Polsce. Myślę, że za kilka lat nie będzie szansy na to, by w każdym większym mieście spróbować wszystkiego, co pojawi się na rynku. Oczywiście, już teraz istnieją wielokrany, które posiadają kilkadziesiąt, a nawet gdzieś koło setki kranów, ale czy idąc do takiej knajpy damy radę spróbować podczas jednej wizyty chociaż 10%-20% procent tego, co jest w ofercie? Nie, nie damy rady, a pamiętajmy jeszcze jedno - oferta takich miejsc zmienia się z dnia na dzień.
Poza tym, nasze wątroby mają także limit swojej wytrzymałości. Ja sam, będąc ostatnio na Warszawskim Festiwalu Piwa, miałem ochotę spróbować kilkudziesięciu piw, udało mi się tylko ... kilkanaście. Wielu z tych, na które miałem ochotę, skosztować już nie będę miał pewnie szansy. Najważniejszy powód, to właśnie fakt, że jest tego za dużo (już teraz), po drugie część piwnych wypustów to jednorazowe akcje, a po trzecie duża ich część dostępna jest tylko w określonych miejscach w Polsce, w których najczęściej nie mam okazji się znaleźć. Innym ważnym aspektem jest także fakt, że to wszystko zaczyna naprawdę sporo kosztować oraz też to, że przynajmniej ja przyzwyczajam się do kilku marek i lubię degustować nie tylko raz w życiu, ale być ich częstym konsumentem.
Sami widzimy, że się w kraju nad Wisłą dzieje. Cieszmy się tym bardzo. Do ideału oczywiście sporo jeszcze brakuje, jakkolwiek jest milion razy lepiej, niż kilka, czy kilkanaście lat temu, a fakt, że nie damy rady wszystkiego spróbować? No cóż, lepiej mieć taki ból głowy, niż idąc do sklepu czy knajpy i mieć do wyboru tylko kilka jasnych lagerów.
A czy Wy dajecie radę ze wszystkimi polskimi piwnymi nowościami, które pojawiają się na rynku? Uważacie, że polski rynek jest już nasycony, czy wciąż Wam mało?
Sami widzimy, że się w kraju nad Wisłą dzieje. Cieszmy się tym bardzo. Do ideału oczywiście sporo jeszcze brakuje, jakkolwiek jest milion razy lepiej, niż kilka, czy kilkanaście lat temu, a fakt, że nie damy rady wszystkiego spróbować? No cóż, lepiej mieć taki ból głowy, niż idąc do sklepu czy knajpy i mieć do wyboru tylko kilka jasnych lagerów.
A czy Wy dajecie radę ze wszystkimi polskimi piwnymi nowościami, które pojawiają się na rynku? Uważacie, że polski rynek jest już nasycony, czy wciąż Wam mało?
Może uznasz mnie za hejtera....
OdpowiedzUsuńJa już od dawna nie nadążam za piwnymi nowościami. Sprawdzam tylko styl piwa i w większości przypadków odpuszczam sobie. Widząc kolejnego pejl ejla czy cokolwiek chmielonego Ameryką mam już dość... Przesyciłem się tym dawno. Piłem nowość od szałupiw i pracowni piwa- 1- saison z US chmielem, generalnie kiepsko, mało, bardzo mało saisona.
To samo miałem z AleBrowar- John Cherry- padaka nie piwo. SzałPiw- Duke of Flanders- piwo ok (ale tylko ok). Browar Gzub- piknik z dzikiem- przecietny, dwudzik- słabo.
US chmiel to dla mnie już porażka (nic zaskakującego nie ma co się spodziewać, o ile w pale ale daje rade, tak dodajac go do saisona traci sie cały urok saisona, itd). Nowości bez US chmielu okazują się jedną wielką miną.
Jedyne po co ostatnio sięgnąłem z przyjemnością to pinty bdg (blonde jak i ambree). A tak to ciężko mi cokolwiek wybrać, wiec na te nowości patrze z przymrużeniem oka (nie wiem jak można patrzeć na kolejna ipe, czy pale ale...)
Pozdrawiam JM
Ależ wcale nie zamierzam Cię uznawać za hejtera. Masz swoje zdanie na ten temat i to szanuję. Ja w tym artykule nie chciałem dotknąć tematu kolejnych ajp i 'ameryckiego' chmielu, tylko faktu, że coraz większy wybór mamy na rynku, za którym klient po prostu już nie nadąża :)
UsuńPozdrawiam Tomek
Wiesz co? Ja trochę też jestem hejter.
OdpowiedzUsuńZa rynkiem przestałem nadążać jakoś na wiosnę. Próba skosztowania wszystkich nowości na rynku i jeszcze wracania do tych piw, które przypadły mi do gustu mogłaby zakończyć się dla mnie alkoholizmem. O ile wcześniej by mnie nie zlicytował komornik :)
Dlatego teraz poluje głównie na te gatunki, które uważam za ciekawe. Oraz na oldies but goodies (bo są piwa, które nigdy nie przestaną mi smakować) A jakie uważam za ciekawe? Głównie te, których jest mało.
Mam za to dość umiarkowany stosunek do chmieli z USA. Umówmy się - lubię je, dzisiaj kupiłem 4 piwa z czego 2 na Ameryce.
Ale... no to jest jak w nowych Star Warsach - Atak Klonów. Jeżeli ponad połowę nowych piw stanowią kolejne bardzo podobne do siebie AIPY to ja naprawdę nie mam potrzeby próbowania ich wszystkich. I tak jak dawniej nowa AIPa to była mega wiadomość, tak teraz jest pierwszym piwem do odpuszczenia.
A już wyjątkowo nie lubię sytuacji o której wspomniał przedmówca - browar porywa się na coś nietypowego, czego u nas za wiele się nie robi - robust porter, brown ale, saison, weizenbock czy dark rye a potem wszystko co jest ciekawego w tym piwie zap**** Ameryką (względnie Australią), która przykrywa wszystko. I przez to ten nietypowy gatunek smakuje jak wszystko inne z nowofalowymi chmielami. Ameryka jest jak keczup - wszystko co polejesz keczupem ma smak tylko i wyłącznie keczupu.
Zaprawdę powiadam Ci - większa jest w mym domu radość z jednej wędzonki która się pojawia w obrocie niż z dziesięciu AIP, które trwają na półkach w sklepie :)
Pozdro
Waffel
Hejter nie hejter, ale mógłby po polsku :). Ja chce nie nadążać! Ostatnio wywiązała się dyskusja nt nudnych stylów piwnych (bitter, ESB, alt, porter). Chciałbym, żeby choć jedno piwo wypuszczone przez naszych "kraftowców" zblizyło się do doskonałości. Na dzisiaj mamy szereg fajnych piw w (prawie) każdym stylu. Niestety chyba żadne nie zbliżyło się jeszcze do najwybitniejszych. mamy do czynienia ze swoistą sraczką piwną. Browary wypuszczają kolejne wersje AIPA, Imperial AIPA, Black IPA, Sigle Hop Ale i inne hamerykańce. PINTA ze swoimi "BDG", sahti itp jest tu wyjątkiem. Ostatnio dorwałem, chyba pierwszy w Polsce, Extra Foreign Stout (Perun). Piwo niezłe, niestety wcześniej zdarzyło mi się zdegustować The Kernel export Stout London 1890. Po nim już nic nie będzie takie samo! Dążę do tego, że wybór to oczywiście wartość, ale na razie nasze czołowe piwa to trzecia liga. Zacznę się cieszyć, kiedy choć jeden produkt naszych rzemieślników zacznie konkurować z Pliny The Elder/The Kernel/Stone IPA itd itp. Albo chociaż London Porterem Fullersa (nudy, prawda?)
OdpowiedzUsuń