piątek, 7 grudnia 2012

Kącik Piwnego Melomana - IRON MAIDEN - Seventh Son of a Seventh Son

Nadszedł piątek, przyjemny wieczór w domu, sączę sobie Flying Dog'a K-9 Winter Ale i przystępuję do kolejnego wpisu w Kąciku Piwnego Melomana. Po namowach wielu czytelników KPM, którzy co chwila żądają większej ilości metalu na blogu, spełniam ich życzenia, szczególnie prośbę mojego dobrego przyjaciela Grześka. Dziś, proszę państwa, przed wami, kultowa grupa z nurtu New Wave Of British Heavy Metal (NWOBHM). Ladies and Gentlemen - Iron Maiden i ich ósmy w dorobku album, a siódmy studyjny, czyli 'Seventh Son of a Seventh Son' z roku 1988. Dodatkowym impulsem do napisania wpisu o Iron Maiden, była zeszłotygodniowa informacja o tym, że grupa ponownie zawita do naszego kraju, w lipcu 2013 roku. Czekamy! 
 
Na samym początku rodzi się pytanie, czemu 'Seventh Son of a Seventh Son'? Wiem Grzegorz, Ty najbardziej chciałbyś 'jedynkę', z Di'Anno i Burr'em. Ano dlatego, że uważam, że 'Siódmy Syn Siódmego Syna' to płyta, która jest pewnym apogeum twórczości Iron Maiden. Najwyższy ich poziom kunsztu muzycznego. Cudowna historia opowiedziana od pierwszych nut do ostatniej. Po tym albumie, coś w chłopakach pękło i było już gorzej, co nie znaczy, że nie było albumów świetnych, chociażby 'Fear of the Dark', czy 'Brave New World'. Kolejny powód, który należy tu opisać, to fakt, że ten album był moim pierwszym, który miałem w swojej kolekcji. Dostałem go od mojego ojca, na moje 13 urodziny - był to rok 1988 właśnie. Była to oryginalna kaseta EMI, z cudowną poligrafią, opakowana w folię. Nie muszę chyba tłumaczyć, jaką furorę ta taśma wywołała wśród moich znajomych i nutkę zazdrości także. Teraz kasety dawno już w mojej kolekcji nie ma. Sprzedałem ją swojemu koledze z technikum Olafowi, dokładnie trzy lata później. Teraz w mojej kolekcji jest wersja CD z 1998 roku, a wkrótce pojawi się pewnie i winylek.
 
 
Skład grupy na albumie to: Bruce Dickinson (wokal), Steve Harris (bas), Dave Murray (gitara), Adrian Smith (gitara) oraz Nicko McBrain (perkusja). Niektórzy mawiają, że to 'złoty skład'. Możliwe, choć dla mnie takowym jest ten z albumu 'The Number of the Beast', z Cliff'em Burr'em na perkusji zamiast Nicko.
 

Album jest genialnym dziełem pod względem kompozycji i aranżacji, brzmieniowo także. Martin Birch, producent 'maidenów', wspiął się na wyżyny swoich umiejętności realizując ten album. Każdy utwór jest tu hitem. Jak pisałem wyżej, album jest cudowną historią, dramatem greckim wręcz. Mamy tu prolog, pełną burzliwych scen historię i epilog oczywiście. Album otwiera energetyczny "Moonchild'. Bardzo szybki numer, pełen syntezatorowych dźwięków i genialnych riffów gitarowych Dave'a i Adriana. Zaraz po nim, możemy na chwile ochłonąć, gdy 'Infinite Dreams' wita nas swoim spokojem. Spokój jednak jest to pozorny, gdyż w połowie znowu ciężkie heavy metalowe nuty dostarczają nam adrenaliny. Trzeci w kolejności to istny hit, czyli 'Can I Play With Madness'. Pierwszy raz usłyszałem ten numer i zobaczyłem do niego teledysk, w programie Krzysztofa Szewczyka 'Wideoteka'. Wideoklip zrobił na mnie piorunujące wrażenie, szczególnie moment, gdy na błękitnym niebie pojawia się czaszka Eddie'go. Zakochałem się od samego początku w tym kawałku, miłość trwa do dziś. Czwarta piosenka, czyli 'The Evil That Man Do', to jakby zwieńczenie pierwszego aktu sztuki. Potem mamy antrakt i swymi dźwiękami wita nas prawdziwe metalowe misterium (takimi słowami, wita zazwyczaj fanów na koncercie Peter z Vadera; nie wiem, czy nie powinienem uiścić tantiemów), czyli numer tytułowy. Jest to jedno z największych arcydzieł muzyki metalowej, jakie kiedykolwiek zostało nagrane. Cały zespół robi co może, by pokazać niedowiarkom, kto w metalu rządzi. Szczególnie druga część utworu jest po prostu, wybaczcie kolokwializm, mistrzowską jazdą. Później mamy troszkę pompatyczny, dostojny, rycerski wręcz 'The Prophecy'. Obecnie gdy słucham go, w myślach mam swojego dobrego kumpla z liceum, zmarłego niedawno, Szymona Czecha, który kiedyś był gitarzystą i kompozytorem grupy Prophecy. Następnym w kolejce jest 'The Clairvoyant'. Na uwagę zasługuje szczególnie początek, gdzie rozpoczyna Harris, po nim z gitarą wchodzi Adrian, zaraz po nim Dave, by w końcu dać znać o sobie Nicko. Koniec utworu natomiast, to cudowny wokal Bruce'a. Wieńczy album nieco oksymoroniczny 'Only the Good Die Young'. Stara smutna prawda, ale jakże wesoło zagrana i zaśpiewana, szczególnie sentencja, która wydobywa się z ust samego Eddie'go, czyli 'Have a good sin'.

Nie wierzę, że prawdziwi fani metalu nie znają tego dzieła, ale wierzę, że tym, dla których metal nie jest czymś wyjątkowym, jak posłuchają tego albumu, to zaczną troszkę innym okiem spoglądać na ten rodzaj muzyki. Naprawdę, polecam 'siódmego syna' całym swoim sercem.  

Album, do odsłuchu w całości, jest na moim 'chomiku':

Mam teraz problem, co zamieścić tu w przyszłym tygodniu. Może wy mi coś podpowiecie?

4 komentarze:

  1. Świetna płyta. W chwili wydania była posądzana o zwrot w stronę komercji - syntezatory. Słuchałem wtedy raczej ostrzejszych kapel. Seventh Son polubiłem jednak od razu. Faktycznie wolałbym recenzję debiutu Iron Maiden. A za tydzień. Hmmm. W ramach pokuty proszę w trybie pilnym o recenzję płyty Kreatora (najlepiej którejś z pierwszych dwóch). To za to, że mieliśmy się spotkać na ich koncercie, a Pan Browarnik nie dotarł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Grzesiek. Tak było, gdy pojawił się 'siódmy syn'. Brać metalowa naśmiewała się z syntezatorów, ale po jakimś czasie nie było im już do śmiechu :) Co do Kreatora, dałem ciała, ale nie miałem ani czasu, ani sił, ani fantazji już, by po warszawskich degustacjach gnać do Progresji, a i tak już biletów podobno nie było. Co do recenzji którejś z pierwszych płyt, się zobaczy :)

      Usuń
  2. Ja też nie dotarłem, bo mnie nie wpuszczono, mimo że dostałem informacje o puli biletów do nabycia w klubie...
    za tydzień Bathory, Celtic Frost, Danzig, Katatonia, Kyuss a z naszych Pandemonium lub Imperator...
    a ta płyta Ironów jest świetna
    pozdrawiam, Adrian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adrian, co do Imperatora czy Pandemonium, to nie mam tego w swoich zbiorach. Mam za to Into the Pandemonium i nad tym można się zastanowić :)

      Usuń