piątek, 18 kwietnia 2014

Kącik Piwnego Melomana - FUGAZI - Fugazi

W dzisiejszym odcinku Kącika Piwnego Melomana kilka zdań odnośnie genialnego debiutu amerykańskiej grupy Fugazi o tytule tożsamym z nazwą kapeli. Od dawien dawna jestem pod wielkim wrażeniem dokonań lidera grupy, czyli gościa, który zowie się Ian MacKaye, a chodzi głównie o granie w takich kapelach jak Minor Threat, Embrace i Fugazi właśnie. Dlatego dziś zajmę się Fugazi. 'Fugazi' jest to EP'ka, która wraz z drugą EP'ką Fugazi o tytule 'Margin Walker' tworzy kompilacyjny album '13 Songs'. 


Album 'Fugazi' został nagrany i wydany nakładem Dischord w 1988 roku. Ja w swoich zbiorach mam winylowe wydanie Dischord z 2008 roku o numerze bocznym Dischord 30. 


Skład Fugazi na ich debiucie to: Ian MacKaye (wokal i gitara; znany także z Minor Threat, Embrace, Egg Hunt, czy Teen Idles), Guy Picciotto (wokal), Joe Lally (bas) oraz Brendan Canty (perkusja; znany także min. z Girls Against Boys).

EP'kę otwiera przefantastyczny kawałek 'Waiting Room'. Cudowne partie basu (ehh, no bas rządzi!) i gitary dają naprawdę wielką radość uszom. Do tego dochodzą wspaniałe słowa i super wykonanie wokalne przez Picciotto i MacKaye. No jeden z największych hitów w historii grupy. Drugi numer 'Bullfdog Front' to także hit, który mnie najbardziej rajcuje w drugiej połowie trwania, gdzie do głosu dochodzi Ian, który, genialnie wspomaga tutaj Picciotto. Kolejny numer ze strony A to także wielki hit, dla mnie chyba najlepszy na krążku ... dla mnie oczywiście. Sposób śpiewania MacKaye mnie po prostu niszczy, do tego jego gra na gitarze ... no miazga panie i panowie. Stronę A wieńczy utwór 'Burning', którego szczerze mówiąc najmniej lubię z wydawnictwa. Stronę B otwiera bardzo przyjemny, melodyjny, spokojny 'Give Me the Cure' ze wspaniała partią gitarową. W ogóle uwielbiam brzmienie i sposób grania MacKaye na tej EP'ce. Następnie przychodzi kolej na lekko zblazowany, ale genialny muzycznie i wokalnie 'Suggestion'. Krążek wieńczy superancki, lekko psychodeliczny 'Glue Man'. Całość znajdująca się na winylu jest dość krótka, bo trwa niewiele ponad 20 minut i po ostatnich nutach słuchacz prosi o więcej i więcej. 
 
Brzmienie na tej płycie strasznie mi się podoba, szczególnie gitary, o czym wspominałem wyżej, a także basu, perkusji i oczywiście partii wokalnych. Dla mnie bardzo ciekawy kawał dobrej muzyki zarówno na początek dnia, jak i na wieczór przy dobrym piwie. Naprawdę radzę się zapoznać ze starymi wyjadaczami i ich kompozycjami.

A co w następnym tygodniu? To się jeszcze zobaczy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz