Przedstawiam piwo PINTA Dyniamit.
Zawartość ekstraktu: 16,5%.
Zawartość alkoholu: 6,0% obj.
Kolor: miedziano-herbaciano-pomarańczowy, lekko mętny.
Zapach: intensywny, goździkowo-cynamonowy, w tle lekkie nuty chmielowe i dyniowe.
Smak: słodkawy, wyraźnie goździkowy, wyraźne także lekkie nuty dyniowe oraz cynamonowe, w tle przyjemna, delikatna goryczka.
Piana: kremowa, dość wysoka, średnio gęsta, średni czas opadania, zostawia miłe osady.
Pasteryzacja: tak.
Termin przydatności do spożycia: 6 miesięcy.
Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.
Podsumowanie:
Kolejnym piwem z Browaru Pinta, które uraczyło moje podniebienie, a dziś gości w moim blogu, jest Dyniamit. Tak, jak Naked Mummy z AleBrowaru, jest to kolejny pumpkin ale na polski rynku piwnym. Niektórzy polscy piwosze zauważają, że premiery Pinty i AleBrowaru, ostatnimi czasy zawsze mają miejsce albo w tym samym czasie, albo w bardzo zbliżonych terminach. Do tego, premiery ichnie zazwyczaj dotyczą piw podobnych stylowo. Częśc braci piwnej mówi o rywalizacji AleBrowaru i Pinty. Moim zdaniem tak nie jest. Nie od dziś wiadomo, że chłopaki z Pinty i AleBrowaru znają się doskonale i jestem przekonany, że warząc podobne piwa w tym samym czasie, chcą po prostu stworzyć dwie różne wariacje danego stylu, które będą równolegle dostępne na rynku. Nie wchodzą sobie w drogę, tylko po prostu raczą nas swoimi pomysłami na dany styl. To samo dzieje się teraz, gdy oba browaru zbliżają się do premier swoich piw świątecznych. Należy się tylko cieszyć, że chłopaki z obu browarów mają swoje własne pomysły i wprowadzają je w życie, co powoduje, że nasz rynek piwny staje się bardziej ciekawy, bardziej różnorodny. Ale wracając do Dyniamitu. Piwo ma bardzo ładną, lekko mętną barwę. Piana także może się podobać. W zapachu, tu jest inaczej troszkę, niż w przypadku wspomnianej wyżej Mumii. Zapach moim zdaniem taki bardziej świąteczny, przesycony goździkami. Dynia słabiej wyczuwalna niż w Mumii. Nie twierdzę, że jest zły, wręcz przeciwnie, jest bardzo przyjemny. Podobnie rzecz się ma ze smakiem. Tu także goździki dominują, ale o dyni nie zapomniano. Smak słodkawy, ale naprawdę bardzo przyjemny. Piwo jest umiarkowanie wysycone i jest bardzo treściwe. Naprawdę, bardzo przyjemnie się je pije. Etykieta, która zdobi Dyniamit, w stylu znanym z poprzednich wyrobów Pinty. Ładna kolorystycznie i ten zarys szyderczej dyni w tle. Bardzo mi się podoba grafika i dobranie kolorów. O wszelkich najważniejszych danych nie muszę wspominać. Duży plus. Konkludując, zarówno Dyniamit i Naked Mummy to dwa bardzo ciekawe piwa dyniowe, choć dwa zgoła różne spojrzenia na pumpkin ale. Mi oba bardzo smakują i będą częstymi gośćmi w moich szklankach, Dyniamit pewnie częściej zagości ze względu na dostępność.
Moja ocena:
Kolor: - 10
Piana: - 7
Zapach: - 8
Smak: - 8
Etykieta: - 10
Ocena końcowa: 8,23/10
Cena: 7,50 PLN [SMAK - Gdańsk-Przymorze]
piwo dosyć dobre, ale ja nie mam porównania bo nie piłem jeszcze Mumii. mam nadzieję, że będzie mi jeszcze lepiej smakować. pozdr
OdpowiedzUsuńNo polecam także spróbować Mumii, choć mówię, nie obiecuj sobie czegoś na kształt Dyniamitu, bo piwa oba są różne. pozdrawiam :)
Usuń