Po pierwszym, genialnym chmielatonowym dniu, podczas drugiego dnia maratonu, prawie cały czas spędziłem w Degustatorni Multitap, gdzie podczas piwnego wieczoru stałem za barem i obsługiwałem maratończyków. Wspólnie z menadżerem lokalu, czyli znanym wam już Wojtkiem Szlosowskim stwierdziliśmy, że będzie to fajna okazja dla osób biorących udział w Chmielatonie, do poznania mnie bliżej, porozmawiania, wymiany uwag i po prostu miłego spędzenia wspólnie czasu.
Początek sobotniego wieczoru był dosyć spokojny, więc była okazja do wspólnym fotografii z zespołem degustatorniowym. Nastroje były bardzo bojowe.
Razem ze mną, za barem stał gdański piwowar domowy Łukasz Szynkiewicz (Browar Absztyfikant), który opowiadał o warzeniu piwa w domu, prezentował sprzęt do warzenia oraz surowce piwowarskie, a także częstował uczestników maratonu swoimi domowymi piwami.
Sielanka fotograficzna długo nie trwała, gdyż w pewnym momencie ogromna liczba chmielatonowiczów nawiedziła lokal i trzeba było zabrać się do pracy i szczerze mówiąc, a właściwie pisząc, ostra harówka trwała do późnych godzin nocnych. Piwo festiwalowe i nie tylko lało się naprawdę dużymi strumieniami.
Będąc prawie cały wieczór za barem, dopiero wtedy zobaczyłem jak ciężki to kawałek chleba. Niekończąca się kolejka klientów przed barem, ciągły ruch na kranach, sprzątanie, mycie, płukanie i ustawianie szkła, kontrola rachunków, kasy i odpowiadanie na tysiące różnych piwnych i niepiwnych pytań. Naprawdę szacunek dla ekipy za ich codzienną pracę za barem. Naprawdę robicie dobrą robotę.
Maratończycy, tak jak poprzedniego dnia, przychodzili, kolekcjonowali pieczątki, odbierali karty rabatowe, pili piwo i super się bawili.
Jak podczas wszystkich gdańskich imprez piwnych, tak i tym razem towarzystwo piwnych kamratów było zacne. Humory naprawdę dopisywały wszystkim i wszyscy super się bawili.
Tak pracowałem i cudownie się bawiłem do pierwszej w nocy. Naprawdę podobało mi się bardzo i myślę, że to nie ostatni raz, kiedy będę miał okazję stanąć za barem. Wracając do domu, wstąpiłem z moimi piwnymi kompanami jeszcze do Pułapki. Tam smaczne piwko, super pogawędki przy barze i genialna atmosfera przy przyjemnej muzyce.
Tak pracowałem i cudownie się bawiłem do pierwszej w nocy. Naprawdę podobało mi się bardzo i myślę, że to nie ostatni raz, kiedy będę miał okazję stanąć za barem. Wracając do domu, wstąpiłem z moimi piwnymi kompanami jeszcze do Pułapki. Tam smaczne piwko, super pogawędki przy barze i genialna atmosfera przy przyjemnej muzyce.
Tak właśnie minął drugi dzień Chmielatonu. Naprawdę genialna impreza. Już dziś wszyscy mówią o ogromnych sukcesie i pytają się o kolejną edycję, która na pewno będzie, ale dopiero w okolicach przyszłorocznej wiosny. Trzeci dzień sobie odpuszczam, relaksuję się, ale moje myśli cały czas są przy Chmielatonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz