piątek, 9 stycznia 2015

Rozmowy okołopiwne - Pinta, czyli polski rzemieślniczy fenomen

W momencie, kiedy to nowy rok 2015 stał się faktem, zacząłem myśleć o podsumowaniu zeszłych już dwunastu miesięcy (wkrótce pojawią się wpisy podsumowujące). W głowie, między innymi, krążyły migawki związane z browarem roku i zatrzymałem się na dłuższą chwilę przy Browarze Pinta i zacząłem zagłębiać się to, czym dla nas piwoszy jest ta, cały czas jeszcze, kontraktowa inicjatywa. Przeszukując szuflady szarych komórek mojego mózgu natknąłem się na słowo, które najbardziej oddaje charakter jestestwa Pinty. Tym słowem jest fenomen.

Dlaczego tak uważam? Postaram się to wyjaśnić w kilku zdaniach.

Po pierwsze, jest to pierwszy w pełni rzemieślniczy browar w Polsce, który od początku swojej działalności za cel przyjął sobie rozruszać trochę zastygły (jeszcze kilka lat temu) polski rynek piwa. Poza tym, pierwszy browar kontraktowy (choć cały czas nie wszystkim się takie sformułowanie podoba), czego w naszym kraju wcześniej właściwie nie było.

W marcu 2011 roku, po raz pierwszy, zostało uwarzone piwo Atak Chmielu, które wielu polskim smakoszom piwa otworzyło oczy. Mi na pewno. Piwo w mało znanym stylu (American India Pale Ale), mocno chmielone, posiadające wyrazisty aromat i smak, z goryczką na niespotykanym dotąd poziomie, wlane w butelkę, która oblepiała etykieta która szokowała graficznie, stylistycznie, tematycznie i rzucała się mocno w oczy podczas wizyty w sklepie. Od momentu pojawienia się na rynku, już nic w polskim piwowarstwie nie było takie samo. Pinta zaskarbiła sobie tak wielu fanów, że butelki w sklepach znikały z prędkością bolidu formuły 1, tak samo działo się także z piwem w beczkach sprzedawanymw lokalach piwnych.

 
Sukces Ataku Chmielu i innych piw warzonych przez trójkę sympatycznych chłopaków (Ziemowit Fałat, Marek Semla i Grzegorz Zwierzyna) sprawił, że misja odkrywania piwnego świata w polskim narodzie stała się faktem. Polscy smakosze dobrego piwa byli raczeni piwami warzonymi w stylach, których próżno szukać było w browarach koncernowych, regionalnych, czy nawet restauracyjnych. Trójka śmiałków warzących początkowo tylko w Browarze na Jurze w Zawierciu, a od całkiem niedawna także w Zarzeczu, inspiracji do swoich piw szukała w różnych częściach świata, między innymi w USA, na Wyspach Brytyjskich, Niemczech, Belgii, Finlandii, Francji, Japonii. A wiele jszcze miejsc mają do odwiedzenia celem zaczerpnięcia kolejnych natchnień. Browarnicy Pinty, mimo faktu iż nie eksperymentowali aż nadto, jak to obecnie niektóre browary mają w zwyczaju, to dostarczali naszym podniebieniom piw, których próżno było wcześniej szukać w większości sklepów.

Jak pisałem wyżej, zaskakiwali i czarowali nas nie tylko smakiem, ale także oddziaływali na nasz zmysł wzroku. Do tej pory, etykiety piwne Pinty, te dawne z boska brunetką i te obecne, to po prostu mistrzostwo świata. Wyważone, a jednak genialne w swoim wyrazie i przekazie. Do tego, nazwy piw które są pewnego rodzaju zabawą we własnym gronie, jak i z konsumentami dóbr browaru. Kontry zawierające pełny, szczegółowy bardzo skład, temperatury serwowania, rodzaje szkła, a nawet pasujące do danego piwa potrawy. Zupełne nowum na naszej polskiej ziemi.


Pinta, także jako pierwsza, w czasach niebytu browaru w Grodzisku Wielkopolskim, na w miarę szeroką skalę przybliżyła Polakom piwo grodziskie. Nie zapomnieli także o porterze bałtyckim i zaproponowali jego mocniejszą, imperialną wariację. Polski chmiel także nie był obcym dla pintowców. 


Skorzy do współpracy, do kooperacji, nie raz pokazywali, że piwem można cieszyć się nie tylko samemu, ale i z innymi. Tak powstały piwa we współpracy z innymi polskimi rzemieślnikami, wielokranem, z zagranicznym browarem, a także przy współudziale walijskiego blogera. Za każdym razem chłopaki z Pinty i osoby z nimi kooperujące, przedstawiali nam ciekawe piwa, a do tego nieźle się przy tym bawili, pokazując, że piwo łączy, a nie dzieli.


To po piwa Pinty tworzyły się kolejki, a wraz z nimi 'komitety kolejkowe' w specjalistycznych sklepach. To za sprawą ich piw mieliśmy do czynienia z zapisami. To ich piwa szybciej znikały, niż się pojawiały w sklepach i wielokranach, a właściwie zanim się pojawiły, to już ich nie było. Najciekawsze jest to, że piwa zacne, to ceny ich wcale nie były jakieś mega wysokie, a mogły być, naprawdę.


Pinta znowu, jako pierwszy polski browar rzemieślniczy w Polsce, otworzył firmowy lokal piwny. Jest nim Viva la Pinta w Krakowie

To wszystko byłoby niczym, gdyby właśnie nie troje ludzi, którzy stworzyli Pintę. Jak wielu różnych klientów browaru mówi: 'Z Pintą współpracuje się najlepiej'. Chyba tu jest właśnie sekret fenomenu Pinty, czyli ludzie ją tworzący. Bo piwo obroni się samo, obroni się nowa wariacja stylu, smak, nawet sama oprawa, ale to właśnie ludzie w piwie są najważniejsi. Zawsze to powtarzałem i powtarzać będę. W przypadku wielu sytuacji, widać wyraźnie, że dla chłopaków klient jest najważniejszy. Zarówno ten, który dystrybuuje, ten co sprzedaje, a głównie ten, który pije. Pinta traktuje ich niesamowicie poważnie i to jest coś, czego wielu włodarzy naszych firm powinno się nauczyć. Do tego dochodzi bardzo wyważony, nie szokujący marketing i kontakt z ... fanami, przyjazne nastawienie, dobry humor, wszechobecny 'dasizm' i niesamowita kultura. Co jeszcze? Chyba to, że sama Pinta, osoby ją tworzące oraz ich piwa, nigdy nie były kontrowersyjne. Zawsze wszystko to dostarczało pozytywnego odbioru. Trudno się dziwić więc, że dla wielu Pinta była, jest i pewnie będzie, rzemieślniczym browarem numer jeden. Jak to ktoś kiedyś powiedział (wybaczcie, nie pamiętam już kto z moich znajomych): 'Pinty nie da się nie lubić, tym bardziej nie da się ich nie cenić!'. Coś w tym jest, zaiste!

Pinta po prostu czaruje i oczarowuje nas, pomimo faktu, że czasem narzekamy, że nie wszystkie piwa wywołują EWOW! - Efekt WOW, to nie da się powiedzieć jednak, że są nudne i co najważniejsze słabe jakościowo. W sklepach nie ma możliwości przejścia obojętnie obok półek z wystawionymi piwami Pinty. To jest fakt po prostu. 

W następnym odcinku 'rozmów wokół piwa', kilka słów o innym polskim rzemieślniku. O którym? do zobaczenia następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz