Ostatnia moja wizyta była także okazja do spotkania się z moim serdecznym piwno-chmielowym kumplem Pawłem Piłatem, który przy okazji mojego pobytu na Lubelszczyźnie zaprosił mnie na swoje włości do Karczmisk oraz na swoje pola w sąsiedztwie, gdzie mogłem przyjrzeć się jak rośnie chmiel i zobaczyć z bliska różnorodność odmian.
Po ostatnim dniu Chmielaków, kiedy to pogoda niestety nie dopisała, byłem pewien obaw następnego dnia i aury. Niepotrzebnie. Wstając rano, przywitało nas piękne słońce i temperatura, która szeptała do ucha, by porzucić ciepłe ubranie i założyć takie typowo letnie ciuszki. Paweł, jako profesjonalny gospodarz, przygotował sowite śniadanie, byśmy oboje mieli siły i wigor do wyjazdu na pola i i ich zwiedzanie. Świeże jajka od domowych kurek, pomidory z działki i miód z pobliskiej pasieki, to byli główni aktorzy sowitej porannej uczty.
Po napełnieniu naszych żołądków, kilka chwil przed dziesiątą wyruszyliśmy na pola. Moja ekscytacja tym faktem sięgała zenitu. Paweł w różnych miejscach wokół Karczmisk ma w sumie około 20 hektarów areału chmielu. Podjeżdżając pod pierwsze pole, moją twarz zdobił już szeroki, jak Mike Matarazzo w barach, uśmiech.
Na miejscu pierwszej plantacji miałem możliwość zobaczenia, jak wygląda i rośnie, uprawiana w Polsce niemiecka odmiana chmielu, czyli Magnum.
Na kolejnym polu, miałem okazję nie tylko zobaczyć chmiel, ale także skosztować wspaniałych, soczystych, słodziutkich malin, które Paweł także uprawia. W tym drugim, dla mnie arcyciekawym miejscu miałem sposobność zobaczenia wielu polskich odmian chmielu. Pierwszą z nich był jeden z moich ulubionych rodzimych chmieli, czyli Sybilla. Jak to zawsze, przy okazji rozmowy z Pawłem o tym chmielu, przywołujemy kawałem grupy Madame 'Może właśnie Sybilla'.
W trakcie, gdy chodziliśmy wokół pnączy Sybilli, natrafiliśmy też na jedną z roślin, która zawierała kwiaty męskie.
Jako kolejny, udało mi się zobaczyć jak rośnie i jak wygląda chmiel Lubelski. Jest to chmiel, którego obecnie firmy skupująca w Polsce chmiel najbardziej pożądają i głosy są takie, że obecnie areał zasadzenia tego chmielu, a co za tym stoi plony, są zbyt małe co do popytu na rynku. Za każdym razem, gdy przechodziliśmy do różnych odmian chmielu, zrywaliśmy po dwie szyszki i rozcieraliśmy je, by sprawdzić aromat. W przypadku Lubelskiego, Paweł namówił mnie by spróbować szyszki. Powiem tak, smakowita i bardzo gorzka. Paweł się uśmiechnął i powiedział, poczekaj aż spróbujesz Marynki.
Marynka właśnie to był kolejny etap wędrówki po polach. Tak, jak wcześniej usłyszałem, po spróbowaniu szyszki Marynki, silna gorycz w ustach i gardle utrzymywała się przez bardzo długi czas. Kosztując szyszkę od razu na myśl przyszedł mi PLON Czerwony.
Nie obyło się także bez pokazania mi, jednego z najbardziej ulubionych przeze mnie i Pawła polskich chmieli, czyli Iungi. Chmiel znany głównie z takich piw, jak Prometeusz z Olimpu, Pils z Browaru Piwna, który zwyciężył w tegorocznym Konkursie Piw Rzemieślniczych w kategorii Pilzner, a także Hop Sasa z AleBrowaru. Z tego, co wiem, Michał Saks jest bardzo mocno zauroczony tą odmianą naszego rodzimego chmielu.
Na swoich polach, Paweł uprawia także chmiel Hallertau Tradition.
Większość polskich plantatorów chmielu, swoje areały zasadzaa jedną, dwoma, maksymalnie trzema odmianami chmielu. Jak widać, Paweł jest bardziej uniwersalny i ma w swojej ofercie różnorodne odmiany chmielu. To jednak nie wszystko. Oprócz powyższych, także udało mi się zobaczyć odmiany które kiedyś były uprawianie. Między innymi chmiel Tomyski.
Na tym jednak nie koniec, Paweł, jako osoba, która w przypadku chmielu jest bardzo innowacyjna i patrzy szeroko w przyszłość, zasadził u siebie na polach także, jak to nazwał, 'eksperymentalne' odmiany polskich i zagranicznych chmieli, o których jeszcze za dużo nie mogę napisać, ale mogę załączyć ich fotografie, które zrobiłem.
Dopiero w trakcie takiej właśnie wizyty, mogłem się osobiście przekonać, jak bogaty jest świat chmielu, szczególnie ten polski świat. Sam jestem wielkim orędownikiem polskiego chmielu i staram się go ze wszech miar promować, co często mi się udaje. Spotkanie z polskimi chmielami dodało mi także sił i nadziei na to, że polskie browary coraz częściej będą sięgały po polski chmiel, a plantatorzy tacy jak Paweł właśnie, nie będą się bali eksperymentować z nowymi odmianami, z odmianami zapomnianymi i porzuconymi do lamusa, że polski chmiel odkryje swój bardzo bogaty potencjał. Zadowolenie z wycieczki samego gospodarza, jak i moje było przeogromne.
Jak mi się uda, to w tym roku odwiedzę ponownie Lubelszczyznę, w czasie zbiorów oraz w czasie skupu chmielu. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować. Na koniec jednak chciałbym serdecznie Ci Paweł podziękować za wszystko, za gościnę, dach nad głową, super żarełko i genialną wycieczkę po okolicach. Wielki szacunek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz