Pierwszym browarem na nowozelandzkiej ziemi był Dr Rudi's Rooftop Brewing w Auckland. Browar miałem w swoich planach wizytowych, jakkolwiek trafiłem do niego nieco przypadkowo. Do Auckland przyleciałem o godzinie 4:00 rano, a do hotelu dotarłem około 6:30. Na moje nieszczęście, wszystkie pokoje były zajęte i musiałem czekać do 12:00, aż się mój pokój zwolni. Cóż było robić? Zostawiłem swoje toboły i ruszyłem, mimo wielkiego zmęczenia, poznawać największe miasto Nowej Zelandii. Tak zwiedzając, dotarłem nad wybrzeże i tam na jednej ze ścian, zobaczyłem nazwę tegoż właśnie browaru. Nie zastanawiałem się długo i czym prędzej wybrałem się w czeluści Dr Rudi's.
Dr Rudi's znajduje się przy zbiegu Corner Quay i Hobson Street, a jego taras położony jest w malowniczym klimacie jednej z miejskich przystani jachtowych.
Po wejściu do środka, wita mnie jedna z przemiłych, naturalnie uśmiechniętych kelnerek oraz bar, za którym dostrzegamy warzelnię i resztę sprzętu piwowarskiego. Mimo potwornego zmęczenia, wracają siły witalne i rodzi się apetyt na dobre piwo.
Warzelnia ma pojemność 10 hl. Do tego, w browarze jest zamontowanych pięć zbiorników fermentacyjno-leżakowych o pojemności także 10 hl. Browar w swojej ofercie ma piwa stale warzone, a także piwa sezonowe. Tego dnia na kranach było dostępnych pięć piw Dr Rudi's, a także osiem z innych browarów i jeden cydr.
Ja na pierwszą nóżkę, zamówiłem sobie deseczkę degustacyjną piw browaru, w skład której wchodziły: Beer Fest Lager, Self Titled Pilsner, Dutch Courage IPA oraz No Sleep Till Brooklyn APA.
Degustację rozpocząłem od lagera, który był bardzo delikatny w swojej formie i odbiorze. Dominujące delikatne nuty słodowe, na finiszu bardzo delikatnie zaznaczona goryczka. Piwo typowo orzeźwiające, na taką pogodę, którą akurat Auckland mnie przywitało. Jako drugi wpadł mi do rąk pils, który uraczył mnie swoją gładkością, pięknym aromatem nowozelandzkich chmieli oraz przyjemną, średnio intensywną i niezalegającą goryczką.
APA przywitała mnie intensywnymi nutami owocowymi i sosnowymi, które wręcz tańczyły mi na nozdrzach, a pożegnała mnie delikatną, owocową również, przyjemną goryczką. IPA natomiast, to wyraziste piwo, które charakteryzowało się aromatami owocowo-ziołowymi oraz przyjemną, dość wysoką goryczką na finiszu. Wszystkie piwa, jak dla mnie, fenomenalne. Czysta przyjemność podczas degustacji.
D trakcie delektowania się piwami z deseczki degustacyjnej poznałem, siedzącego obok mnie Stephen'a Wood'a, piwowara z innego miejscowego browaru Hallertau, który wraz ze swoją drugą połówką, namówili mnie do odwiedzin browaru, w którym Stephen właśnie warzy, ale o tym podczas któregoś z kolejnych odcinków.
Na drugą nóżkę wziąłem piwo The Kush (IPA) z Liberty Brewing, które również dostarczyło mi niesamowitych wrażeń, ale także spowodowało, że moje ciało jeszcze mocniej zaczęło domagać się snu. Dlatego też, była to ostatnia degustacja w tym browarze.
Podsumowując, moja wizyta w Dr Rudi's była krótka, ale za to bardzo treściwa, że tak to ujmę. Browar położony jest w fantastycznym miejscu, a piwa serwowane w nim są na bardzo wysokim poziomie. Do tego kapitalna obsługa i możliwość poznania ludzi z branży. To wszystko powoduje, że Dr Rudi's jest miejscem, do którego chce się wracać i w którym każdy piwosz znajdzie coś dla siebie. Żałuję tylko, że nie spróbowałem nic z miejscowej kuchni, która według Stephen'a, także jest warta grzechu. No nic, może podczas kolejnej wizyty w Auckland. Jak ktoś z Was będzie miał okazję być w Auckland, to serdecznie polecam wizytę w Dr Rudi's.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz