Ostatnie dwa tygodnie mojego życia, to urlop, który spędzałem w trzech różnych państwach - Tajlandii, Wietnamie oraz na Ukrainie. Zacznę od tego pierwszego w kolejności i tym razem zabiorę was na wyspę Phuket i do mieszczącego się tam browaru Full Moon.
Pisząc wpis o tymże browarze, postępuję dość niechronologicznie, gdyż to był ostatni piwny punkt, który odwiedziłem w Azji, jakkolwiek uznałem, że czemu nie. Wyprawa na Phuket, to był jednodniowy wypad z Bangkoku. Rano wylot, wieczorem powrót i to wszystko dzięki Thai Airways. Bilet w na trasie BKK-HKT-BKK, to koszt około dwustu złotych, a jest okazja, by przelecieć się tajskimi 'grubasami'. Ja miałem szczęście załapać się na Boeinga 747-400 (Jumbo Jet) oraz Boeinga 777-200.
No, ale wróćmy do piwa. Full Moon zlokalizowany jest w bardzo rozrywkowej części wyspy, czyli w Patongu. Oprócz plaży która z roku na rok, traci swój urok, mamy tu całą masę salonów masaży, dyskotek, pubów, a także wielką, plugawą, głośną galerię handlową Jungceylon, w której na parterze mieści się właśnie browar rzemieślniczy Full Moon. Od razu chciałbym zaznaczyć, że wybierając się do tego browaru, warto najprzód zaopatrzyć się w dokładne dane odnośnie do lokalizacji tego obiektu, gdyż miejscowi, nie mają pojęcia w ogóle o fakcie, że na ich wyspie jest jakiś browar i po piwo odsyłają do sklepów 7 Eleven.
Czas odwiedzin browaru, to był czas lekko przed południem i szczerze mówiąc obawiałem się, czy miejsce to będzie otwarte. Na szczęście browar otwarty jest codziennie od godziny 11:00 do 23:00. U drzwi browaru, przywitały mnie i moją sympatię, dwie miejscowe panie, które zaprosiły do środka. O tej porze browar, wraz z restauracją, był jeszcze pusty i przez kilkanaście chwil, byliśmy tylko jedynymi klientami.
Tuż po przekroczeniu wrót browaru, po prawej stronie wita nas dwunaczyniowa warzelnia, a tuż za nią pomieszczenie z tankami. Jedna z sympatycznych pań, otworzyła drzwi, bym mógł zobaczyć sprzęt i zrobić fotki, jakkolwiek, do środka nie pozwoliła wejść, a o tej porze, ani piwowara, ani właściciela nie było.
Pisząc wpis o tymże browarze, postępuję dość niechronologicznie, gdyż to był ostatni piwny punkt, który odwiedziłem w Azji, jakkolwiek uznałem, że czemu nie. Wyprawa na Phuket, to był jednodniowy wypad z Bangkoku. Rano wylot, wieczorem powrót i to wszystko dzięki Thai Airways. Bilet w na trasie BKK-HKT-BKK, to koszt około dwustu złotych, a jest okazja, by przelecieć się tajskimi 'grubasami'. Ja miałem szczęście załapać się na Boeinga 747-400 (Jumbo Jet) oraz Boeinga 777-200.
No, ale wróćmy do piwa. Full Moon zlokalizowany jest w bardzo rozrywkowej części wyspy, czyli w Patongu. Oprócz plaży która z roku na rok, traci swój urok, mamy tu całą masę salonów masaży, dyskotek, pubów, a także wielką, plugawą, głośną galerię handlową Jungceylon, w której na parterze mieści się właśnie browar rzemieślniczy Full Moon. Od razu chciałbym zaznaczyć, że wybierając się do tego browaru, warto najprzód zaopatrzyć się w dokładne dane odnośnie do lokalizacji tego obiektu, gdyż miejscowi, nie mają pojęcia w ogóle o fakcie, że na ich wyspie jest jakiś browar i po piwo odsyłają do sklepów 7 Eleven.
Czas odwiedzin browaru, to był czas lekko przed południem i szczerze mówiąc obawiałem się, czy miejsce to będzie otwarte. Na szczęście browar otwarty jest codziennie od godziny 11:00 do 23:00. U drzwi browaru, przywitały mnie i moją sympatię, dwie miejscowe panie, które zaprosiły do środka. O tej porze browar, wraz z restauracją, był jeszcze pusty i przez kilkanaście chwil, byliśmy tylko jedynymi klientami.
Tuż po przekroczeniu wrót browaru, po prawej stronie wita nas dwunaczyniowa warzelnia, a tuż za nią pomieszczenie z tankami. Jedna z sympatycznych pań, otworzyła drzwi, bym mógł zobaczyć sprzęt i zrobić fotki, jakkolwiek, do środka nie pozwoliła wejść, a o tej porze, ani piwowara, ani właściciela nie było.
Kończąc wpis, muszę nadmienić, że kilkugodzinny wypad na Phuket, był bardzo udany, a duży wkład w to miała wizyta w Full Moon. Super miejsce, bardzo miła obsługa, wyśmienite piwa i całkiem przyjemna muzyka lecąca z głośników. Będąc w środku, szybko zapomina się o tym, że jest się w wielkim centrum handlowym, co jest bardzo wielkim plusem tego miejsca. Wszystkim tym, którzy wybierają się na urlop do Tajlandii i chcieliby napić się dobrego rzemieślniczego piwa, polecam wizytę w Full Moon na Phuket. Tym, którzy jednak omijają tę wyspę z dala (rozumiem), chcę nadmienić, że piwa browaru, można dostać także w innych częściach kraju. Piwo, jak na warunki tajskie, jest szeroko dostępne. Wasze zdrowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz