wtorek, 18 czerwca 2019

Warzenie piwa Rosanke w Browarze Kormoran - zwycięzca z 2018 roku

Początek nowego tygodnia, to w Browarze Kormoran dzień specjalny, a mianowicie tego dnia, już po raz piąty odbyło sie warzenie piwa rosanke, czyli piwa, które wygrało zeszłoroczny Warmiński Konkurs Piw Domowych. Zwycięzcą tego konkursu był nasz rodzimy, olsztyński piwowar domowy Ireneusz Misiak. Od kilku lat startował w tym konkursie i zawsze do zwycięstwa w tej kategorii brakowało mu dosłownie mrugnięcia okiem jednego z sędziów i w końcu w zeszłym roku zdecydowanie pokonał konkurencję. Warto dodać, że w zeszłym tygodniu, Irek zdobył trzy medale w drugim Festiwalu Piwowarów Domowych w Warszawie (jedno złoto i dwa razy brąz). 

Ale wróćmy do warzenia rosanke. Irek i ekipa Browaru Kormoran umówili się na poniedziałek na godzinę siódmą rano. Mnie zaproszono także na to wydarzenie, co wiązało się z tym, że musiałem wstać grubo przed piątą. Ale czego nie robi się dla przyjaciół i dla super przygody. Punkt siódma, wszystko, no prawie wszystko, było gotowe. Brakowało tylko jałowca, po który, do pobliskiego lasu, do znajomego leśniczego, wybrał się Paweł Błażewicz. Pół godziny wcześniej, wszystko było już na miejscu. 

Początek przygody Irka z wielkimi garami, to garść instrukcji od głównego piwowara browaru, czyli Macieja Mielęckiego oraz ekipy warzelni. Dyskutując tak kilka chwil, Irek zrozumiał, że to nie będzie proste warzenie na garnkach w domu. Jakkolwiek, nie myślał by się poddać.



Chwila potem, to zbiór potrzebnych surowców i przyniesienie ich na warzelnie. Właśnie, tu przedstawiam składniki zwycięskiego piwa: słody (żytni, monachijski, wędzony Steinbach, pszeniczny, Caramunich, Cararoma, Special B), płatki owsiane, chmiel Iunga oraz gałązki jałowca, mięta, kwiat bzu oraz kurdybanek i drożdże. Przyznacie, że skład bardzo zacny, co już powoduje, że ma się smaka na to piwo warmińskich chłopów:






Jałowiec (dużą jego część), miętę, kwiaty bzu oraz kurdybanka, Irek zbierał sam w lesie i na łąkach, by później dowieźć to do browaru. Jak przystało na piwowara, Irek brał czynny udział w procesie warzenie, czyli wsypywanie surowców do kotła, chmielenie, cięcie jałowca, czyli wszystko to, z czym codziennie muszą mierzyć się pracownicy Kormorana. Podczas ciachania jałowca, w pomieszczeniu warzelni rozległ się fenomenalny zapach tej krzewiny, a do tego znaleziono w gałęziach opuszczone gniazdo.




Całą operacja trwała kilka godzin, co Irkowi bardzo przypadło do gustu, czego wyrazem był fakt, że co chwila wspominał o tym, by w niedalekiej przyszłości przenieść się z domowych, na takie właśnie większe kociołki. Tego szczerze, ja i ekipa browaru życzymy. Wierzymy, że z jego zdolnościami, zaangażowaniem, ambicją, to marzenie się spełni. 

Teraz musimy chwilkę poczekać na finalne piwo. Pojawi się ono na rynku ... Pozwólmy Irkowi i Browarowi Kormoran, pochwalić się tym faktem na dniach. Ja na razie milczę, trzymając wszystkich w napięciu. Wasze zdrowie warmińskim rosanke ... już wkrótce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz