poniedziałek, 26 lutego 2018

Z wizytą w Heineken Experience w Amsterdamie

Na początku lutego, ponownie wybrałem się po zagranicę naszego kraju. Tym razem zawitałem do Holandii, kraju pachnącego serami, mieniącego się tulipanami, pełnego kanałów, nie telewizyjnych, drewnianych chodaków, zielonego od trawy, aczkolwiek nie tej znanej z łąk i pastwisk. Przez prawie tydzień, miałem sposobność poznania Amsterdamu oraz piwnego oblicza tego największego miasta Holandii. 

Pierwsze swoje kroki skierowałem ku jednej z największych atrakcji turystycznych Amsterdamu, czyli Heineken Experience. 



Heineken Experience znajduje się przy Stadhouderskade 78, właściwie w samym centrum Amsterdamu. W budynku starego, zabytkowego browaru mieści się obecnie multimedialne, interaktywne muzeum. Wszystko mieści się w budynku dawnego browaru, w którym jeszcze do roku 1991 warzono piwo. Wejściówka do muzeum kosztuje 18 euro, w tym zwiedzający ma zapewnioną degustację piwa Heineken w postaci dwóch dużych i jednej małej szklanki, tego jednego z najsłynniejszych na świecie piw.

Zaraz po wejściu do muzeum, dowiadujemy się że miejsce to otwarte jest na wszystkich, niezależnie od koloru skóry, wyznawanej religii oraz orientacji seksualnej, a także podziwiamy przyjemnie pomalowane ściany. 



Jako pierwsze, zwiedza się ekspozycję poświęconą historii browaru oraz rodzinie Heinekenów. Możemy się dzięki niej dowiedzieć, że Gerard Adriaan Heineken w 1864 roku, mając 22 lata nabył mały, lokalny browar Amsterdamu De Hooiberg. Po dziewięciu latach Gerard Heineken zmienił nazwę tegoż browaru na Heineken.



W salach poświęconych historii Heinekena, możemy dodatkowo podziwiać historię logo marki, dawne plakaty, butelki, naczynia do konsumpcji piwa, a także wiele innych fotografii i eksponatów. 





Następnym etapem ekskursji po zabytkowym browarze, jest wizyta w pomieszczeniu, gdzie gość jest informowany o składnikach z których robi się piwo. Tu mamy do czynienia już z pierwszymi sygnałami, jak mocno pracownicy Heineken Experience są 'szkoleni' i indoktrynowani przez swoich pracodawców. Dowiadujemy się, jak wielce unikalną jest receptura piwa Heineken, że niemożliwym jest spotkania podobnie unikalnego piwa w innym zakątku świata. Na pytanie o słody i chmiele, dostaje odpowiedź, że są to dane niejawne, które nie mogą być zdradzone, by konkurencja nie miała możliwości uwarzenia równie unikalnego piwa. Dowiedziałem się tylko, że używane są chmiele z Niemiec i Czech. 



Kolejny etap zwiedzania, to chyba najprzyjemniejsza część wycieczki po muzeum, czyli zabytkowa warzelnia. 









Każda z kadzi ma pojemność powyżej 400 hektolitrów. Niektóre zachowane są w swoim oryginalnym stanie, a wewnątrz innych możemy podziwiać prezentacje multimedialne. Wszystko robi niesamowite wrażenie. 

Następnie zwiedzający jest przeprowadzany przez stajnie browaru, gdzie dowiaduje się jak bardzo ważne w historii browaru były konie i jak wielki wpływ odegrały w temacie dystrybucji piwa Heineken.


Niestety, o zapachu siana i końskiej derki w tym miejscu możecie zapomnieć. Przemieszczamy się dalej, do najnowszej części muzeum, tej najbardziej multimedialnej. 


Tutaj możemy się poczuć, jakbyśmy byli wewnątrz kadzi zaciernej i warzelnej, do której najpierw wlewana jest woda, potem wsypywany jest słód, a w dalszym etapie chmiel i drożdże. Dźwięki i to co dzieje się nad naszym i głowami, wprawia w lekkie oszołomienie i ma się wrażenie, że za chwilę można stracić równowagę i upaść. Kolejny etap to ruchoma podłoga, gdzie poznajemy kolejne etapy produkcji piwa, czyli rozlew, wyszynk oraz inne rzeczy, które w nowoczesnym browarze Heineken się dzieją. Wybaczcie, ze względu na ciemność w pomieszczeniu i szybko przemieszczające się klatki prezentacji, nie udało mi się zrobić fajnych zdjęć. 


Po multimedialnym oszołomieniu goście zapraszani są na mała degustację piwa Heineken, w trakcie której każdy ze zwiedzających ma powiedzieć 'Proost!', czyli 'Na zdrowie!'.

To, co jednak mi zrobiło chyba największą przyjemność, to możliwość zakupienia butelki piwa Heineken z etykietą, na którj możemy wpisać cokolwiek, co znajdzie na niej właśnie. Jest specjalna aplikacja, która pozwala każdemu, kto oczywiście za to zapłaci ... 6,50 euro ... na zaprojektowanie właściwego napisu. Ja, jak pewnie sobie wyobrażacie, skorzystałem z możliwości i zaprojektowałem sobie etykietę z podpisem Browarnik Tomek. Widać to doskonale na poniższym zdjęciu.


Kolejnym etapem zwiedzania jest dawna fermentowania, gdzie możemy pośpiewać podczas karaoke ... na rowerach, sprawdzić się w fachowym nalewaniu piwa Heineken (mi wyszło 100%, czyli super), poznać historię mariażu piłkarskiej Ligi Mistrzów i marki Heineken, pograć w piłkarzyki, a także skorzystać z innych multimedialnych dobroci, na które ja akurat zbytnio nie miałem chęci. 



Zwiedzanie wieńczy wizyta w muzealnym pubie. 



Zaraz po zakupie biletu w kasie, każda osoba dostaje gumową opaskę na ręku, która zawiera dwa metalowe żetony, które właśnie podczas ostatniego etapu zwiedzania, czyli wizyty w pubie, można wymienić na dwa duże Heinekeny. Tuż po wejściu do pubu, pierwsze co do nas dochodzi to bardzo głośna muzyka, taka adresowana do niezbyt wybrednego słuchacza. Drugie, co rzuca się w oczy, a właściwie w podeszwy obuwia, to klejąca się od rozlanego piwa podłoga. Właściwie każdy centymetr kwadratowy posadzki klei się masakrycznie. Kolejka do baru dość długa, a obsługa uwija się jak w ukropie. Szklanki nalewane są jedna za drugą. Przyznam, że z niemałym podziwem przyglądałem się jak ekipa nalewa w niesamowicie szybkim tempie, jedno za drugim, piwa do szkła. Wow! 



Sam skorzystałem z opcji i zamieniłem żetony na piwo. Wypiłem dwa dość szybo i co ciekawe ze smakiem. Nie było się czym mocno zachwycać, jednakże samo piwo, jego aromat, smak, lekkość i rześkość, były na nieporównywalnie wyższym poziomie, niż w piwach marki Heineken spotykanych, które możemy zakupić u nas w sklepach, restauracjach, pubach i innych miejscach serwujących piwo. 



Ostatnim etapem podróży po Heineken Experience, jest wizyta w sklepie firmowym Heinekena. Można w nim kupić wszystko, od piwa, poprzez szkło do piwa, ubrania, breloki, otwieracze, torby podróżne, sprzęt do golfa, książki, filmy DVD, tace, aż po kalosze i inne bardziej i mniej potrzebne rzeczy. Jeśli komuś nie udało się wyprodukować butelki z własną etykietą podczas zwiedzania muzeum, może także taką butelkę zamówić w sklepie podając napis sprzedawcy za kasą. Na gotową butelczynę czeka się do pięciu minut i odbiera w specjalnym punkcie.








Podsumowując, wizyta w Heineken Experience, to ciekawe przeżycie, jakkolwiek bardziej jako piwowarska ciekawostka, jako miejsce, w którym historia jednej z najpotężniejszych piwnych marek, spotyka się z rozrywką i komercją. Jakkolwiek prawdziwych piwnych wrażeń tutaj nie spotkamy. Tych trzeba poszukać w innych częściach Amsterdamu, ale o tym podczas kolejnych wpisów. Niemniej jednak wizyty w Heineken Experience nie żałuję i wszystkim, którzy mają zamiar wybrać się do Holandii, polecam odwiedziny w tym miejscu. W końcu to kawał historii marki, którą zna każdy świat i której piwa, każdy z nas kiedyś w życiu skosztował. Proost!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz