poniedziałek, 31 października 2022

Spółdzielczy zbiór jabłek dla Zuli Miodosytni Warmińskiej

Ostatnia sobota października, dla wielu moich znajomych, to czas, gdy przygotowywali się do celebracji 'zagramanicznego' wydarzenia pod nazwą Halloween. Mimo mojej wielkiej sympatii i pasji związanej z czaszkami i szkieletami, którą wyrażałem chociażby w swoich fraszkach i wierszach, to jednak zamiast krzyczeć 'Cukierek albo psikus!', w tym samym czasie, wraz z moimi bliskimi i znajomymi z kręgu warmińskich i mazurskich piwowarów domowych oraz paroma innymi osobami, między innymi takimi, którzy są mistrzami w paleniu i serwowaniu kawy, wybrałem się do Łomów (niewielka miejscowość niedaleko Olsztyna), by tam właśnie wziąć udział w pewnym bardzo ciekawym wydarzeniu. Chodzi mianowicie o jabłkobranie. 
 
 
Co to takiego? Otóż, opisywana przeze mnie jakiś czas temu Zuli Miodosytnia Warmińska, przymierza się do przygotowania cydru miodowego, na który oczywiście potrzebna jest pewna ilość jabłek. Więc łącząc przyjemne z pożytecznym, ekipa Zuli przygotowała wydarzenie, którego głównym punktem było zbieranie jabłek. Zwarci, gotowi i pełni sił, zebraliśmy się ekipą w Łomach i zaczęliśmy zbierać jabłka. 
 

 
Tego dnia, początkowo pogoda nie sprzyjała, ale wraz z biegnącym czasem robiło się coraz cieplej i bardziej słonecznie, co jeszcze bardziej dodawało wigoru podczas zbierania. Sam sad w Łomach niezbyt wielki, sprawiający wrażenie opuszczonego, niemniej jednak oferujący dla miłośników jabłek i cydrów, bardzo wiele. Dość powiedzieć, że na obszarze około jednego hektara, rosło co najmniej dziesięć różnych odmian jabłoni i jak się pewnie domyślacie, zbieraliśmy je wszystkie, nie bacząc na to, czy się zmieszają czy nie. Bo chodziło o to właśnie, by zebrać jak największy miks. Czyli finalny cydr miodowy, na pewno nie będzie, tak zwanym, 'single apple'.
 
W ciągu trzech i pół godziny pobytu w sadzie, mieliśmy zebrać 100 worków jabłek, a każdy worek to mniej więcej 30-40 kilogramów owoców, więc tak naprawdę trzeba było zebrać ponad trzy tony dobra na przyszły cydr. Ważnym bardzo było, by nie zbierać jabłek zgniłych, czy spleśniałych. Lekko obite i te nawet robaczywe, nadawały się bardzo. Zebranie takiego multum jabłuszek wydawało się to czymś bardzo karkołomnym, ale w kupie siła, jak to się u nas na Warmii mówi. Zobaczcie zresztą sami, jak to interesujące wydarzenie wyglądało. 




















 
 

Jako, że zbieranie jabłek to fizyczna praca, podczas której trzeba było wchodzić na drzewa, schylać się mocno, gdyż bardzo dużo jabłek ukrytych było w wysokiej trawie, jeździć taczkami i tagrać worki, więc w trakcie tejże mozolnej pracy, trzeba było od czasu do czasu, usupełnić płyny, o które zadbał właściciel Zuli i główny miodosytnik i cydrownik Kuba Wilk, zapewniając karton swoich flagowych Melaryi w trzech dotychczas znanych wariantach tonic, chmielony na zimno i imbir. Ach, podczas takiej pracy pić taką ambrozję, to sama przyjemność.
 

 
Do tego, oczywiście, można było posilić się wszystkimi dostępnymi w sadzie jabłkami.
 

Po zebraniu jabłek, trzeba było je przetransportować do auta. Niektórzy do tego używali taczek, a niektórzy tak jak ja, swoich własnych ramion (do dzis mam zakwasy). 
 

Jako, że ZUli Miodosytnia Warmińska znajduje się w Kabikiejmach Dolnych (trasa Olsztyn-Dobre Miasto), trzeba było przewieźć tam te wszystkie jabłka i jak się domyślacie, rozładować. Tak właśnie było, czyli ponownie bary do pracy.
 


 
Tam też, czyli w Kabikiejmach Dolnych, odbyła się jakby druga część tego sobotniego wydarzenia, ale zanim zaczęliśmy celebrować popołudnie, to gospodarze ugościli nas treściwą warmińską grochówką z wkładką kiełbasianą i golonkową, przygotowaną przez seniora rodu Wilków, a mianowicie pana Andrzeja Wilka. Pychota! Ach, sam wciągnąłem dwa talerze, a nie byłem w tym osamotniony. Dzięki tej kulinarnej uciesze, większość z nas nabrała sił na dalsze atrakcje, o których zaraz.
 

 
Pierwszą z powyższych atrakcji, była degustacja nowej Melaryi, która tak jak wersja z imbirem powstała także w dwóch wariantach. Mowa jest o Melaryi wiśniowej i jej wariantach sauté oraz z dodatkiem kawy z Kostaryki, którą wyselekcjonowa i wypaliła palarnia kawy z Piaseczna KawePale. Od razu nadmieniam, że obie wersje są świetne, ale ta z kawą, po prostu, miażdzy system. Już uprzedzam pytanie, w sprzedaży nowe trunki spod herbu Melarya pojawią się za około dwa tygodnie, jakkolwiek wersja z kawą, będzie limitowana.  
 

 
Po zasmakowaniu w nowych Melaryiach, zostaliśmy wszyscy zaproszeni na ekskursję po miodosytni, wraz z degustacją tego, w tankach. Można było skosztować, między innymi, smakowitego trójniaka wiśniowego. Pychotka!
 






 
By tego było mało, to finalizując wycieczkę po zakładzie, mieliśmy także okazję skosztować miodów pitnych, które już pod koniec roku pojawią się na półkach sklepowych. Jednym z tych specjałów, był arcyfenomenalny trójniak wrzosowy. No, pyszniejszego miodu pitnego to w życiu nie miałem okazji pić. Czekam tylko na moment, gdy będzie już dostępny do zakupu. 
 
 
Finał pięknej jabłczano-miodnej soboty miał miejsce pod wieczór, gdy ekipa palarni KawePale rozpoczęłą pokaz palenia i serwowania kawy oraz zaprosiła zebranych na cupping, czyli ocenę sensoryczną kawy. Dla niektórych, byłą to zupełna nowość, dzięki czemu mogli zobaczyć jaka jest różnica między kawą, jakbyśmy to nazwali, rzemieślniczą, a tą przemysłową. Cudowne zwieńczenia wspaniałego, pełnego wrażeń dnia. 
 

 
Jak sami widzicie, ostatnia sobota miesiąca, to był przegenialny czas dla nas wszystkich. Sporo dobrej, fizycznej, pożytecznej pracy oraz relaksu w różnych jego formach. Jak zapowiedział Kuba Wilk, impreza przyjmie, najprawdopodobniej, formę cyklicznej, więc już nie mogę się doczekać przyszłorocznej edycji. Nam wszystkim, pozostało teraz czekać na produkt finalny, czyli cydr miodowy (w końcu powstaje w miodosytni), którego nawa, ponoć ma nawiązywać do pewnego rodu żyjącego na Prusach, którego potomek osiadłszy na terenie dzisiejszej Wielkiej Brytanii, stworzył jedno z najbardziej znanych i lubianych literackich dzieł.  
 
A wam drodzy czytelnicy, jak się podobało? :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz