sobota, 8 sierpnia 2020

Z wizytą w T.E.A. Time Brewpub w Krakowie

Początek tygodnia, przypadł na wizytę w Krakowie. Oprócz spraw personalnych, była to także okazja do odwiedzenia browarów zlokalizowanych w tym najbardziej turystycznym mieście w Polsce. Pomimo faktu, iż plany były ogromne, to udało się odwiedzić tylko trzy z nich. Jak stare polskie powiedzenie mówi: 'Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma!'. Pierwszym przystankiem na mojej piwnej wyprawie, był T.E.A. Time Brewpub.

T.E.A. Time Brewpub umiejscowiony jest w bardzo bliskiej odległości od zespołu zamkowego na Wawelu, a także od krakowskiego rynku. Umiejscowiony jest w narożnej kamienicy, przy ulicy Dietla 1.


Dla swych gości, miłośników dobrego piwa, czynny jest w godzinach od 16:00 do 1:00 w dniach niedziela-czwartek, w piątki od 16:00 do 2:00, a w soboty od 12:00 do 2:00.

Browar znany jest stałym bywalcom oraz turystom jako namiastka angielskiego pubu połączonego z browarem w naszych krajowych okolicznościach. Sam też tak się reklamuje i muszę przyznać, że przekraczając mury tego miejsca, człowiek zaczyna się tak właśnie czuć. Nie ma w tym ziarna przesady. 

Wchodząc do środka browaru, pierwsze co dostrzegamy, to duży bar, który nie jest wyposażony w tradycyjne krany, znane nam z innych piwnych miejsc w Polsce, a w typowe brytyjskie pompy. Jest ich w sumie osiem. 


Wokół baru, na ścianach mamy tablicę z dostępnymi piwami, informacje o deskach degustacyjnych a także wyrysowany proces warzenia piwa. Jest oczywiście telewizor, z którego, jak to w przypadku typowych brytyjskich pubów, leciał akurat mecz piłki nożnej. 



Zanim przejdę do bardziej szczegółowego opisu oferty browaru i jakości serwowanych tam piw, to przejdę do podziemi browaru i napisze kilka słów na temat wyposażenia browaru. Moim przewodnikiem tego dnia, był spotkany za barem Michał Bury, który już na samym początku mojej wizyty, poczęstował mnie szerokim uśmiechem i gromkim 'Dzień dobry!'. 


W piwnicy mieści się warzelnia, bardzo nietypowa jak na polskie standardy. Tworzy ją dwunaczyniowe machinarium firmy PBC. Kocioł zacierno-warzelny i kadź filtracyjna maja pojemność po 600 litrów (6 hektolitrów). 



W pomieszczeniu obok, znajduje się fermentownia, w której skład wchodzą trzy zbiorniki fermentacyjne, z których największy ma pojemność 720 litrów. Po uwarzeniu i schłodzeniu, piwa fermentują przez około tydzień czasu, po czym są rozlewane to typowych brytyjskich casków, czyli tradycyjnych angielskich beczek, w których część piwa dojrzewa, a część wędruje od razu na kran. 



Do warzenia swoich piw, piwowarzy browaru używają słodów z belgijskiej słodowni Malterie du Chateau oraz chmieli angielskich, a także polskich i amerykańskich. 


Oferta browaru jest dosyć szeroka. W dniu moich odwiedzin, dostępne były: typowe brytyjskie Peggy Brown (brown ale), Black Prince (porter angielski) oraz England's Glory (bitter), a także nowofalowe Petrosour (sour ale), Rye Konik (rye IPA) oraz z klasyki Helmut (Hefeweizen). Na sam początek, by spróbować każdego, na warsztat zostały zamówione dwie deski degustacyjne. Każda z nich to cztery piwa o pojemności 150 mililitrów każde. Taki zestaw w browarze kosztuje 17 złotych. 



Brytyjskie piwa, czyli bitter i brown ale, takie własnie typowo brytyjskie. Dość wodniste, bez piany, w których doznania słodowe grały główne role. Takie do szybkiego wypicia i zamówienia kolejnego. Naprawdę pijący czuje się jak w jakimś pubie w Zjednoczonym Królestwie. Jesli chodzi o brytyjską klasykę, to dość mocno i to na plus, wyróżniał się porter angielski. Mimo, że ja nie jestem fanem jakichkolwiek porterów, to te piwo tak gładkie, aksamitne, przyjemne aromatycznie i smakowo, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Tak samo, jak i żytnie IPA, czyli Rye Konik, którego oprócz próbki, wypiłem jeszcze dwie pinty. I gdyby nie trzeba było wracać do hotelu, to pewnie wypiłbym jeszcze ze dwie. Fenomenalne wprost piwo. Musze kiedyś na nie wrócić do Krakowa! Sour ale w porządku, choć ja nie jestem fanem kwasów, a pszeniczne, to typowa niemiecka klasyka, choć także troszkę wodnista. Porter i IPA rządzą! 

Degustacji towarzyszy bardzo fajna rockowa muzyka rodem z lat osiemdziesiątych i siedemdziesiątych, co jeszcze bardziej potęguje doznania przy raczeniu się miejscowymi piwami. W pubie, można zaopatrzyć się także w firmowe koszulki i bluzy. Jeden t-shirt sam sobie zakupiłem na pamiątkę.

Podczas wizyty w T.E.A. Time Brewpub, miałem także okazję, ponownie spotkać się z jednym z moich towarzyszy wycieczki do Korei Północnej, czyli Rafałem Kurbielem, miejscowym miłośnikiem dobrego piwa i współwłaścicielem takich krakowskich wileokranów, jak Multi Qlti, czy Weźże Krafta. Była okazja do pogadania, powspominania i po prostu, fenomenalnego spędzenia czasu przy dobrym piwie. 


Jak widać, T.E.A. Time Brewpub, to super miejsce, gdzie się naprawdę dobrze warzy, a wiadomo, że tam gdzie się dobrze warzy, tam się też dobrze darzy. Takie jest właśnie to piwne, w brytyjskim stylu, miejsce. Ja szczerze polecam wszystkim odwiedzającym Kraków, zwłaszcza, dwa trunki, które opisałem powyżej. Dzięki jeszcze raz za gościnę i do rychłego, ponownego zobaczenia. Wasze zdrowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz