poniedziałek, 5 marca 2018

Z wizytą w browarze Brouwerij't IJ w Amsterdamie

Drugim rzemieślniczym przystankiem, podczas eksploracji amsterdamskich browarów, był Brouwerij't IJ. Nazwa browaru to taka holenderska gra słowna. 'Ij' nic nie znaczy, ale czyta się je tak samo, jak 'ej', które to znaczy jajko, więc można rzec, że to właśnie pomysłodawca miał na myśli. W logo browaru, zresztą jajko jest jednym z głównych bohaterów. W ogóle, browar mieści się we wspaniałym miejscu, bo w dawnych łaźniach, których budynek, ozdobiony jest wspaniałym wiatrakiem.


Brouwerij't IJ został założony w 1985 roku przez byłego punkowca Kaspera Petersona, który oprócz grania i radości jaką z sobą niosła muzyka punk rockowa (był członkiem grupy Drukwerk), kochał także piwo, szczególnie belgijskie style. Oprócz założenia browaru, także w nim mieszkał. Mieści się przy Funenkade 7. Zaraz po przekroczeniu wrót browaru, to co od razu rzuca się w oczy, to tłok. Miejsce jest bardzo popularnym miejscem zarówno wśród lokalsów, jak i turystów. 


Zaraz po wejściu do lokalu to, co od razu rzuca się w to elementy wystroju dawnych łaźni, czyli ściany ozdobione oryginalną glazurą oraz olbrzymia ilość butelek po piwach ze wszystkich stron świata. Wśród nich możemy spotkać między innymi polskie perełki. Dodatkowo, także oryginalna tablica z godzinami otwarcia łaźni.




Po rozejrzeniu się po tym lekko magicznym miejscu, podchodzę do baru, gdzie poznaję bardzo sympatycznego człowieka o imieniu Martijn, który to w późniejszych chwilach był moim przewodnikiem po browarze. Wycieczka, na którą mnie zabrał po czeluściach browaru trwała kilkanaście minut, podczas których dowiedziałem się wielu rzeczy, o których między innymi, przeczytaliście już powyżej. Dodatkowo, zostałem poinformowany o tym, że Brouwerij't IJ posiada także drugi browar, który mieści się kilkaset metrów od tego. Chodzi o to, że browar przy Funenkade 7 warzy piwo tylko na potrzeby lokalu przybrowarnego, a w tym drugim, większym, warzone są piwa, które dystrybuuje się na obszarze całej Holandii. W trakcie wycieczki, zobaczyłem cały osprzęt browaru, który prezentuje się tak, jak na fotografiach poniżej.








Sprzęt sprzętem, fajnie się na to patrzy, ale podczas wizyty w browarze, tym co nas najbardziej ciekawi, jest oczywiście produkt, który wychodzi z tychże metalowych zbiorników, czyli piwo. A jeśli chodzi o to, to w Brouwerij't IJ warzy się naprawdę bardzo dobrze. W momencie, gdy ja odwiedzałem to zacne miejsce, to na kranach mieliśmy takie wspaniałości jak: Plzen (coś ala Golden Ale), Natte (Dubbel), Zatte (Tripel), Ijwit (Witbier), Columbus (mocny Amber Ale), I.P.A. (Cascade IPA), Flink (Pale Ale chmielony Mosaic i Galaxy), The Don (Hoppy IPA chmielona Galaxy i Amarillo), Struis (Barley Wine), VLO (piwo specjalne, królewskie). 






Przyznacie, że wybór bardzo ciekawy,a  do tego ceny rozsądne. Ja, jak to zwykle u mnie bywa, zmówiłem sobie deskę próbek, która składała się z pięciu różnych piw, a wszystko to w cenie 10 euro. 


Na powyższej fotografii widać Pale Ale, Barley Wine, IPA, Witbier i Golden Ale. Co tu dużo mówić, wszystkie piwa bardzo, bardzo dobre i niesamowicie pijane, nawet Barley Wine. Na mnie największe wrażenie wywołały IPA i Witbier. Pierwsze bardzo mocno esencjonalne, chmielowe z wyraźną, niezalegającą goryczką. Witbier, to klasyka gatunku. Pić, pić i jeszcze raz pić i orzeźwiać się.


Jak wiadomo, piwo wzmaga apetyt i tu także Brouwerij't IJ ma dla swoich fanów coś w zanadrzu. Lokal współpracuje z miejscowymi masarniami, wędzarniami i serowarami, dzięki czemu, na miejscu można sobie skomponować całkiem fajne zestawy mięsno serowe i nie tylko. Smakuje to wszystko przewybornie i niesamowicie komponuje się z lanymi przez browar piwami. 



Przyznacie, że wygląda to smakowicie, takie też jest w rzeczywistości. Muszę wam zdradzić, że cały czas mam smak tego na języku i tęsknie dość mocno za tymi cymesami i już myślę, jak tu się ponownie wybrać do Amsterdamu. 

Po degustacji próbek i i smakołyków kulinarnych, postanowiłem spróbować jeszcze piwa Columbus oraz zdecydowałem się ponownie na I.P.A. Tak mi to ostatnie zasmakowało, że aż zakupiłem sobie właściwą koszulkę, a nowy znajomy zza baru Martijn, widząc mój zachwyt nad tym piwem, poczęstował mnie jeszcze jedną szklaneczką. Gdyby nie kolejne browary na nieboskłonie, to zostałbym dłużej i delektował się tylko tym piwem. 


Kończąc ten wpis, nie mogę napisać nic innego, niż tylko zaprosić was do Brouwerij't IJ. Miejsce to zachwyciło mnie niesamowicie: superancki klimat, wspaniali ludzie za barem, przepyszne piwa, fenomenalne jadło, czyli kraft pełną gębą. Będąc w Amsterdamie jest to punk(t) obowiązkowy i to pierwszy na liście.
 

Finiszując ten wpis, chciałbym jeszcze raz serdecznie podziękować ekipie Brouwerij't IJ, a szczególnie Martijnowi, za wspaniałe przyjęcie i za wszystko, co spowodowało, że tę wizytę zapamiętam do końca życia. Na zdrowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz