niedziela, 27 listopada 2022

Z wizytą w Automat Matuška w Pradze

Ostatni weekend listopada, to była dla mnie kolejna okazja, by odwiedzić czeską Pragę. Wszystko dzięki Michałowi Saksowi i jego zaproszeniu na alebrowarowe kranoprzejęcie w jednym ze stołecznych lokali z kraftowym piwem. Półtorej dnia w Pradze, zaowocowało nie tylko imprezą z piwami AleBrowaru, ale także wizytami w kolejnych praskich browarach i piwnych lokalach. Jednym z nich jest Automat Matuška, czyli nowe miejsce na piwnej mapie Pragi.
 
 
Ten piwny lokal, z minibrowarem w środku, został otwarty dla klientów nieco ponad dwa tygodnie temu. Zlokalizowany jest na skrzyżowaniu ulic Bubeneckiej i Dejvickiej. Otwarty jest codziennie w godzinach 11:00-24:00, poza niedzielą, kiedy to zamyka się dwie godziny wcześniej niż w pozostałe 6 dni. 
 
Jak wspomniałem powyżej, jest to zupełna nowość dla miejscowych miłośników piwa, jakkolwiek po tych kilkunastu dniach swojego istnienia, wyrobiła już sobie rzeszę klientów, co widać szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczornych, gdy w środku robi się naprawdę tłoczno.
 
Wnętrze utrzymane jest w klimacie dawnego polskiego baru mlecznego. Ściany obite białymi płytkami ceramicznymi i dość surowy bar zarówno ten z kranami z piwem, jak i ten drugi, w innym pomieszczeniu, z jadłem. 
 

 
Niech was jednak to nie zmyli, bo lokal jest bardzo nowoczesny. Po pierwsze w głównej sali, na ścianie mamy umiejscowione urządzenie, które mocno przypomina te, które widzieliśmy kiedyś na naszych dworcach kolejowych i lotniskach, na których wyświetlane były czasy, destynacje i numery peronów. Pamiętamy, gdy się wyświetlały nowe, to kosteczki z cyframi i literami, przeskakiwały układając odpowiedni czas i kierunek podróży. Podobnie tutaj, tyle że mamy tu zegar i podłączony Spotify. Gdy zmienia się kawałek urządzenie tak ustawia literki, by wyświetlało wykonawcę i tytuł piosenki, która właśnie leci. 
 
Mamy na ścianie też inkarnację zegara w postaci kreskówkowego mechanicznego piwosza, z ruchomymi oczami i ramianiem z kuflem piwa. Co kwadrans, zegar się uruchamia i piwosz kręci oczami, odpowiednio tyle razy, jaką wartość ma godzina. Czy jeśli jest np. trzecia, to kręci trzy razy i w zależności który wybija kwadrans, to tyle razy podnosi kufel do ust. Czyli, jeśli jesteśmy w knajpie i wybiła właśnie 15:30, to piwosz kręci trzy razy oczami i dwa razy podnosi kufel do ust. Znając tę zasadę i nie mając zegarka przy sobie, patrząc na te machinarium, możemy sobie łatwo odpowiedzieć która właśnie wybiła godzina.
 
Tak mnie ta tablica i zegar oszołomiły, że zapomniałem zrobić zdjęć i nagrać filmów. Wybaczcie! Musicie pojechać i zobaczyć to na własne oczy. 
 
Ale wróćmy do samego piwa. Tuż przy wejściu mamy salę z barem. Bar jest wyposażony w ciekawą kolumnę z dziewięcioma kranami. Oczywiście, podpięte są pod nie piwa z browaru Matuška. Piwa można zamawiać w dwóch pojemnościach, czyli 0,4 litra oraz 1 litr. Ta druga pojemność wlewana jest w wielkie, ciężkie kufle. 
 

 
Podczas wizyty, miałem okazję skosztować dwa miejscowe piwa, czyli Černý (stout) oraz California (American Pale Ale). Oba piwa bardzo pijalne i dobre. Na więcej nie starczyło czasu. Oprócz piwa na kranie, w lokalu można zaopatrzyć się w piwa butelkowe, do spożycia na miejscu lub do zakupu na wynos. Klasyka ta sama co na kranie oraz piwa specjalne i sezonowe.
 
Podczas degustacji pierwszego piwa, mieliśmy z Michałem takie szczęście, że spotkaliśmy właściciela i piwowara Adama Matuškę, który serdecznie z nami się przywitał i zaproponował dania miejscowej kuchni. Ja skorzystałem z ćwiartki kurczaka, a Michał uraczył się kanapką z łososiem i smakowitą sałatką z twarogiem i bakłażanem. 
 
Podczas kosztowania jedzenia i piwa, Adam poopowiadał nam trochę o historii tego miejsca, jak powstawało (samo przygotowanie lokalu do użytku trwało półtorej roku), o serwowanym piwie i jedzeniu, a także o tym, że w piwnicy znajduje się ... minibrowar, co mnie mocno zaskoczyło, gdyż myślałem że Automat Matuška, to tylko piwny lokal z wyszynkiem, bez produkcji. Zaskoczenie było tym większe, że to co zobaczyłem, okazało się najmniejszym komercyjnym browarem jaki odwiedziłem w swoim życiu. Adam 'oprowadził' nas po calym browarze. Moi drodzy, całe machinarium to dwunaczyniowa warzelnia o wybiciu 100 litrów (1 hektolitr) oraz cztery zbiorniki fermnentacyjno-leżakowe o takiej samej pojemności. Na zdjeciach widać tylko trzy takie zbiorniki, czwarty był umiejscowiony kilka metrów od warzelni niedaleko schodów. 
 




 
z Adamem Matuška
 
W trakcie wizyty, warzony był akurat pils i w powietrzu czuć było bardzo przyjemny aromat chmielu Saaz. Piwa warzone w tejże mikrowarzelni, nie trafiają na krany w lokalu. Są to piwa, które warzone są na zamówienie, np. na różnego rodzaju firmowe imprezy integracyjne, imprezy kulturalne i inne. Będąc osobą prywatną lub właścicielem firmy, można skontaktować się z właścicielami i ustalić uwarzenie takiego piwa na wyłączność. Naprawdę bardzo fajny pomysł z tym mikrobrowarkiem, nie sądzicie? Zauroczyło mnie to wręcz.
 
Jak widać, mimo lekko chłodnego klimatu rodem z baru mlecznego, miejsce bardzo ciekawe i bardzo piwne, w którym z czasem robi się coraz bardziej tłoczno i atmosfera też zaczyna być bardziej gorąca i przyjemna. W tle, słyszalny jest lekki harmider rozmów praskich piwnych lokalsów.
 
Będąc w Pradze, polecam Wam odwiedzić to miejsce, zwłaszcza że znajduje się tuż przy stacji metra Hradčanská (z okien lokalu widać wejście do metra), a także dość blisko innych zacnych praskich minibrowarów. Ja polecam bardzo! Wasze zdrowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz