Lotnisko Olsztyn-Mazury w podszczycieńskich Szymanach, nie należy do grona polskich portów lotniczych, które posiadają bogatą siatkę lotów krajowych i międzynarodowych, ale mieszkańcom województwa warmińsko-mazurskiego daje możliwość szybkiego wypadu do kilku miejsc w naszym kraju, chociażby do Krakowa. W sezonie, w każdą niedzielę, można sobie zrobić szybki 'round trip' do stolicy Małopolski właśnie, wylatując do Krakowa nieco po czternastej (Ryanair) i mając powrót z lotniska Balice zaplanowany na pół godziny po dwudziestej (LOT). Oba loty trwają około 45 minut, więc łatwo można sobie obliczyć, że w Krakowie mamy troszkę czasu na szybkie zwiedzanie.
Z tejże okazji i ja skorzystałem i wybrałem się na piwny wypad na południe Polski, by odwiedzić jeden z browarów w Krakowie, w którym nie miałem okazji jeszcze być. Szczegółnie, że cena na oba loty bardzo atrakcyjna, atrakcyjniejsza niż na alternatywę pociągową. Tym sposobem, udałem się w podróż lotniczą do Browaru Górnicz-Hutniczego.
Po wylądowaniu w Krakowie, wykorzystałem jedną z dostępnych aplikacji oferujących dowozy pasażerskie na terenie Krakowa i już po paru chwilach, byłem już na miejscu. Browar Górniczo-Hutniczy zlokalizowany jest w miasteczku studenckim Akademii Górniczo-Hutniczej, stąd też jego nazwa. Mieści się dokładnie, przy ulicy Budryka 4. Czynny jest codziennie od 12:00 do północy.
Przyjeżdżając na teren, na którym zlokalizowany jest browar, od razu dostrzegamy ten właściwy budynek, a to dzięki ogromnemu przeszkleniu, przez które dostrzegamy serce browaru, czyli warzelnię.
Przekraczając progi Browaru Górniczo-Hutniczego, to co od razu się rzuca nam w oczy, to pewnego rodzaju surowość wnętrza, czyli betonowe ściany (w części ozdobione motywami browarnymi), stal oraz drewniane wyposażeniem. Na ścianach, gdzieniegdzie, umieszczono także krasnale.
Po lewej stronie od wejśćia mamy bar, a za nim serducho browaru, czyli lśniącą, miedzianą warzelnię, prwdopodobnie 'dziesiątkę'. Niestety, dzień moich odwiedzin to była niedziela, przez co nie miałem okazji spotkać ani piwowara, ani menadżera, więc nic oprócz warzelni (widzianej zza baru), nie udało mi się zobaczyć, ani też nie dane mi było uzyskać większej ilości informacji o samym browarze.
W takiej sytuacji, nie było innego rozwiązania, jak skosztować miejscowego piwa. Na te miałem wielką ochotę, gdyż o piwie warzonym w Browarze Górniczo-Hutniczym, słyszałem same superlatywy. Tego dnia na kranie było dostępnych pięć piw: Pils, Pszenica, APA, Red Ale i Juwenaliowe.
Cztery pierwsze zamówiłem sobie, na początek, jako zestaw degustacyjny. Juewnaliowe sobie odpuściłem.
Wszystkie piwa, o dziwo, jakoś mocno mnie z butów nie wyrwały. No, oprócz jednego, a dokładnie Red Ale, które naprawdę okazało się rewelacyjnym trunkiem. Dlatego też skusiłem się na kolejne o znacznie większej pojemności. Reszta, czyli Pils, Pszenica i APA, no takie dla mnie jakby ugładzone, jakby uwarzone dla niezbyt wymagającego klienta, ale może taki był zamysł. Nie były to złe piwa, ale mając w głowie opinie innych, oczekiwałem większego 'WOW!'.
Bardzo sympatyczna ekipa obsługująca bar (chyba studenci Akademii Górniczo-Hutniczej, tak jak i większość klienteli), namawiała mnie jeszcze na portera bałtyckiego i to w trzech odsłonach (podstawa plus dwa leżakowane w beczce), jakkolwiek tego dnia było prawie 35 stopni Celsjusza, więc sobie odpuściłem, a że miałem tylko plecak z aparatem (bagaż podręczny), więc nie mogłem kupić na wynos, bo i tak by mnie wpuszczono do samolotu. Następnym razem więc może skosztuję tych cymesów.
W browarze można także zjeść. Ja zamówiłem sobie tylko małą przekąskę, a mianowicie skrzydełka kurczęce i przy akompaniamencie Red Ale, weszły jak złoto. Poza tym, podobno robią na miejscu bombową pizzę. Sprawdzimy następnym razem także.
Browar Górniczo-Hutniczy, co ciekawe i dość zaskakujące jak dla mnie, dość mocno współpracuje z firmą Carsberg Polska i na miejscu, można zaopatrzyć się w piwa Okocimia, te butelkowe i puszkowe, jak i na kranie. Dodakowo, tuż przy samym budynku, w którym Browar Górniczo-Hutniczy jest zlokalizowany, mamy także budkę firmową Browaru Okocim, zaopatrzoną w kilka kranów oraz lodówki z piwem butelkowym i puszkowym. Przyznacie, że dość niespotykana symbioza, jeśli chodzi o piwną polską scenę.
I jak się wam podoba ten krakowski browar? Ja sam, jestem zadowolony z wizyty, mimo faktu iż tak naprawdę, tylko jedno piwo mnie przekonało w stu procentach. Pewnie w przyszłości odwiedzę jeszcze raz, by zobaczyć więcej, by spróbować więcej i zjeść więcej i zakupić coś na wynos. Myślę, że będzie ku temu okazja. Być może znowu linie lotnicze zrobią mi niespodziankę cenową. Jeśli macie ochotę sami się przekonać, jaki jest ten 'akademicki' browar, to zapraszam na wycieczkę do grodu Kraka. Wasze zdrowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz