wtorek, 17 marca 2015

Rozmowy okołopiwne - Cudze chwalicie, swego nie znacie!

Spytacie się zapewne co to za temat i o co mi chodzi? Ano temat zrodził się w głowie po tym, jak ja jako Polak, uświadomiłem sobie, że my Polacy w większości, uwielbiamy wszystko co zagraniczne, najlepiej zachodnie, anglosaskie, amerykańskie, a wszystko co nasze uważamy za gorsze, nie warte uwagi, choć sami o sobie mówimy, że jesteśmy najlepsi, najmądrzejsi, najbardziej elokwentni, najmężniejsi i w ogóle eh i ach! No, ale o co mi chodzi dalej? Z czym ja mam taki wielki problem? Już tłumaczę.

Dziś, czyli 17 marca, jak się dowiedziałem, wypada Dzień Świętego Patryka. Jest to święto narodowe Irlandii. Chwała Irlandczykom za to i niech świętują. Niech się bawią, idą do kościoła, piją piwo, przekazują sobie znak pokoju, niech będą szczęśliwi przez cały następny rok aż do kolejnego Dnia Świętego Patryka. Tylko zastanawiam się, co mi, co nam do tego?


Wpatrując się w polubione strony fanowskie na popularnym serwisie społecznościowym, widzę, że dziś wszyscy, no prawie wszyscy celebrują święto narodowe Irlandii. Rozumiałbym, gdyby to chodziło o Polaków, którzy od wielu lat mieszkają na zielonej wyspie i są z nią związani emocjonalnie, zawodowo i kulturowo. Nie potrafię jednak zrozumieć faktu, że to święto celebrujemy tu w Polsce. Rozumiem, że jest okazja do napicia się piwa, nawet tego zielonego, ale żeby od razu celebrować święto narodowe Irlandczyków? Hmm, powiedzie pewnie - o co temu gamoniowi chodzi? 

Ano chodzi o to, że od prawie ćwierć wieku świętujemy Walentynki, Halloween (kurcze uwielbiam mimo wszystko piwa dyniowe), Dzień Świętego Patryka, a nie świętujemy Dziadów, Nocy Kupały, Sobótki, Podkoziołka, czy innych. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak miłujemy święta i obrzędy nie nasze, a naszymi wzgardzamy lub o nich zapominamy? Czy one są tak nudne, tak niekomercyjne, tak niefajne, tak wieśniackie, że należy o nich zapomnieć, a kultywować tylko te zagraniczne, niezwiązane w jakikolwiek sposób z Polską.

Rozumiem, że piwosze obchodzą Międzynarodowy Dzień Stoutu, czy inne tego typu. Akceptuję to i popieram, ale świętowanie święta narodowego Irlandii, hmm, tu już mam problem ze zrozumieniem tego, jakby nie patrzył fenomenu. Może to ja jestem już za stary, może za bardzo skostniały pod względem globalistycznym, może za bardzo biorę to do głowy, ale naprawdę nie widzę powodu, dla jakiego miałbym obchodzić święto narodowe państwa oddalonego o ponad 1000 kilometrów od granic Polski. Co więcej, chcę jeszcze dodać dziegciu do tego 'wywaru' zwanego Irlandią. Mam nadzieję, że już za kilkanaście dni, będziecie sowicie płakać do szklanek ze stoutami, jak dostaniecie od polskiej reprezentacji w eliminacjach do Euro 2016. Także moi drodzy Irlandczycy, ja dziś z Wami nie świętuję, pomimo faktu, że jestem po degustacji stoutu właśnie. Cieszcie się dzisiaj i radujcie Waszym świętem narodowym. Żyjcie najszczęśliwiej jak tylko się da, ale to i tak nie wzbudzi we mnie jakiejś większej emocji, aż do dnia meczu i mej radości po dziewięćdziesięciu minutach z polskiej wygranej, a irlandzkiej przegranej.

Na zdrowie moi drodzy Irlandczycy i inni których, na me bolące serce, święta w Polsce wielu ludzi obchodzi.

1 komentarz:

  1. Sądzę, że większość polskich świąt skutecznie wytępił Watykan. Noc Kupały, zdaje się powoli wraca do łask. O Sobótkach i Podkoziołku koniecznie chce teraz poczytać. Przyznam, że nazwę Podkoziołek słyszę po raz pierwszy w życiu.

    Jestem jak najbardziej za. Należy pielęgnować naszą kulturę. W Anglii zaproszono mnie raz na imprezę dla studentów. Nazywało się to chyba "International day". Zachęcano, że będzie żarcie z różnych stron świata i że mogę założyć swój ludowy strój. Zrobiło mi się przykro gdy pomyślałem o tym, że nawet nie wiem jak wygląda męski strój mazowiecki, a damski znam jedynie z opakowania wody mineralnej :/

    OdpowiedzUsuń