czwartek, 23 lipca 2020

Z wizytą w Browarze Pinta w Wieprzu (warzenie jubileuszowego A'la Grodziskiego)

Na początku lipca, a dokładnie siódmego dnia tego miesiąca, wybrałem się na Żywiecczyznę, gdzie na zaproszenie ekipy Browaru Pinta, miałem okazję zwiedzić browar pionierów polskiego piwowarstwa rzemieślniczego oraz wziąć udział w wiekopomnym wydarzeniu, czyli warzeniu jubileuszowego A'la Grodziskiego.

Zacznijmy od browaru. Browar Pinta, w zeszłym roku, przestał być tylko browarem kontraktowym i przeszedł na swoje. Browar zlokalizowany jest tuż za rogatkami Żywca, w przylegającej miejscowości Wieprz. Mieści się w specjalnej strefie ekonomicznej, przy ulicy Przemysłowej 4. 


Co ciekawe, na rogatkach Żywca, z ogrodzenia browaru w Żywcu, ekipa tego arcyksiążęcego przedsiębiorstwa, może podziwiać, jak nasi rzemieślnicy warzą i wprowadzają na rynek piwa ze swojej stałej oferty oraz premierowe piwa. Nie jest tajemnicą poliszynela, że pracownicy żywieckiego browaru, po skończonej zmianie, idą do knajp by napić się piwa z ... Browaru Pinta.

Budynek z zewnątrz, być może nie oszołamia i wpisuję się w inne budowle przemysłowe znane nam ze wszelakich stref ekonomicznych, rozsianych po terenie całej Polski. Jakkolwiek wewnątrz, to już naprawdę bardzo przyjemnie i nowocześnie urządzone przedsiębiorstwo, choć nieco surowe, dzięki betonowym ścianom. Tuż po wejściu do środka, wszystkich gości browaru wita niewielki, ale bardzo ładnie urządzony i bogato zatowarowany sklep firmowy. W sklepie można kupić wszystkie piwa Pinty z aktualnej oferty i to w takich cenach, że chciałoby się mieszkać przy tym sklepie. Do tego cała masa szkła firmowego, odzież (koszulki i czapki z daszkiem) oraz akcesoria. Wszystko na wielki plus.


Przechodząc obok sklepu można wejść do serca browaru, czyli warzelni, pomieszczenia ze zbiornikami fermentacyjno-leżakowymi, rozlewni oraz magazynu i pomieszczeń socjalnych. Można także schodami lub ... windą (taką widziałem tylko w jednym browarze, w Pjongjangu) dostać się na pierwsze piętro, gdzie się biura browaru, kantyna, sala konferencyjna, pomieszczenia socjalne oraz magazyny słodu, chmielu, drożdży, chemii, etykiet. Dodatkowo, drzwi windy ozdobione są różnego rodzaju naklejkami przyjaciół browaru. Jest między innymi naklejka Browarnika Tomka.

Zajmijmy się sercem browaru. Warzelnia, bo o niej mowa, jak wspomniałem wyżej, mieści się na poziomie zero, choć można ją podziwiać także z balkonu na pierwszym piętrze. Trzynaczyniowa warzelnia o wybiciu 50 hektolitrów, pozwala na ciągłe warzenie, na trzy zmiany, co pozwala na zapełnienie największych zbiorników fermentacyjno-leżakowych (150 hektolitrów) w cyklu dwudziestoczterogodzinnym. 






Obok warzelni mamy pomieszczenie z kilkunastoma zbiornikami fermentacyjno-leżakowymi różnej objętości. Największe, jak wspominałem wyżej, mają 150 hektolitrów. W tych największych dojrzewa koń napędowy browaru, czyli Atak Chmielu.




Z leżakowni, idzie się wprost na rozlew, który w dniu mojej wizyty był wyposażony tylko w linie do butelek, jakkolwiek linia rozlewnicza puszek już stała gotowa do montażu. Akurat trwał rozlew innej dojnej krowy browaru, czyli Pierwszej Pomocy. Co interesujące i zadziwiające trochę dla mnie, to w przypadku zamontowanej linii rozlewniczej z browarze, butelki najpierw są etykietowane, a dopiero potem następuje rozlew piwa.







Spakowane, w kartony, butelki wędrują prosto do magazynu, umiejscowionego tuz obok rozlewu.


Obecnie, roczne możliwości Browaru Pinta, to około 20 tysięcy hektolitrów rocznie, co jak na polskie browary rzemieślnicze, jest ilością ogromną. Jedna czwarta tejże objętości, to Atak Chmielu, który jest najchętniej kupowanym piwem browaru. Kolejne pod względem ilości sprzedaży, to Pierwsza Pomoc, A ja pale Ale oraz Modern Drinking. 


Browar, jak sami widzicie, naprawdę duży, nowoczesny i dobrze rozplanowany, a tuż obok powstaje drugi, w którym warzone będą piwa, które potem będą lądowały w beczkach. 

Wizyta w Wieprzu, to nie tylko możliwość poznania browaru i jego możliwości, ale przede wszystkim okrągły, dziesięcioletni jubileusz uwarzenia prapiwa rzemieślniczego, czyli A'la Grodziskiego, który ekipa Pinty (wtedy jeszcze nie) wraz z Andrzejem Sadownikiem, uwarzyła w Browarze Grodzka 15. Tego dnia, założyciele oraz reszta ekipy Browaru Pinta, zaprosili do Wieprza nie tylko mnie, ale także resztę czołówki polskiej vlogo- i blogosfery, jednego z twórców pierwszego A'la Grodziskiego Andrzeja Sadownika wraz z małżonką oraz ludzi, którzy współpracują z browarem na płaszczyźnie mediów tradycyjnych i nowoczesnych oraz public relations. My wszyscy, oprócz zwiedzania browaru, mieliśmy okazje uczestniczyć w tym wiekopomnym wydarzeniu, podczas którego mogliśmy posłuchać o samej inicjatywie wskrzeszenia piwa grodziskiego, pokazaniu go szerszej publice, zamiłowaniu twórców odnośnie do tego trunku, a także posmakować tego sprzed dziesięciu lat i ostatniego piwa grodziskiego, które Andrzej Sadownik uwarzył w swojej domowej karierze oraz kilku innych, które Browar Pinta uwarzył na przestrzeni ostatnich kliku lat. 









Co w tej degustacji było najbardziej zaskakujące i najfajniejsze zarazem, to fakt, że dziesięcioletnie grodziskie z Grodzkiej 15 okazało się najlepsze. Jakby czas go w ogóle nie naruszył. Intensywny aromat, smak i brak oznak zepsucia. Dziwi to tym bardziej, że zostało uwarzone w browarze restauracyjnym i rozlane w warunkach, które bardziej przypominają piwowarstwo domowe. Reszta grodziskich? Hmm, no trudno napisać coś o nich więcej, niż tylko to, że się je skosztowało. 

W trakcie tego spotkania, przestawiony został także, w formie plakatu, wygląd A'la Grodziskiego, które się akurat warzyło. Na plakacie tym, wszyscy, którzy przybyli do Wieprza, mieli okazje złożyć swoje jubileuszowe autografy. 



Premiera jubileuszowego A'la Grodziskiego, ma odbyć się na początku sierpnia. Ja już nie mogę się doczekać tego piwa. Tak wspaniałe wydarzenie, może przynieść tylko same dobre doznania podczas degustacji. 

Jak widać, oprócz wizyty w browarze i udziału w warzeniu, spotkanie w Wieprzu, to także okazja to spotkania się z ludźmi, który po prostu kochają piwo, a wiadomo nie od dziś, że ... piwo to ludzie. 











Kończąc wpis, muszę przyznać, że czas spędzony w Browarze Pinta, z ekipą browaru, polską śmietanką blogosfery i wszystkimi osobami współpracującymi z browarnikami z Żywiecczyzny, był dla mnie czasem wyjątkowym, bardzo mile spędzonym i niezapomnianym. Za to, za dobre piwo, wspomnienia i fajną zabawę chciałbym Wam wszystkim podziękować. Do następnego razu! Wasze zdrowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz