Końcówka drugiego tygodnia kwietnia, to czas kiedy wraz z ekipą Praskiego Slalomu Piwnego, wybrałem się do Pragi, by zwiedzać browary (wkrótce szersza relacja z tychże), ale także po to, by po raz trzeci wziąć udział w Praskim Festiwalu Piwa.
Festiwal, który jak co roku odbywa się na praskich Holeszowicach, w tym roku zgromadził prawie 50 browarów z Czech (min. Sibeeria, Cobolis, Vik, Wild Creatures, Budvar, Klenot i inni) oraz zagranicy, w tym z Austrii (Bevog), Belgii (Bolder), Chorwacji (Mlinarica), Łotwy (min. Labietis), Niemiec (Vagabund), Hiszpanii (min. Laguar), Słowacji (Firstep), USA (min. Human Robot, czy Prison City), Wielkiej Brytani (min. Only With Love), Węgier (min. Mad Scientist), czy ... Luksemburga (Totenhopfen - pierwszy raz w życiu piłem piwo z tego kraju). Było też kilku przedstawicieli naszego rodzimego piwowarstwa, a postaci takich browarów jak: Brokreacja, Browarny, COYPU, Funky Fluid, Magic Road i Nieczajna. Polskę reprezentował także czesko-polski projekt Upside Down, który jest jedczocześnie dystrybutorem polskich piw w Czechach.
Mam wrażenie, że w tym roku, w odróżnieniu do poprzedniego, było więcej piw 'udziwnonych' jak się to mówi. W zeszłym roku, królował jasny lager, którego sam wtedy wypiłem kilkadziesiąt z kilkudziesięciu browarów. Dzieje się tak dlatego, że Czesi naprawdę lubią tę dziwniejszą stronę piwowarstwa, zgoła różną od ichniejszej, tej klasycznej. Było zatem dużo kwasów, czy pastry stoutów. W szkiełkach piwoszy było widać sporo piw zielonych, niebieskich, bordowych, czerwonych i innych. Jakkolwiek, Amerykanie, jak rok temu, przyjechali z dużo liczbą pilsów, naprawdę dobrych. Szacunek.
Dla mnie, największym zaskoczeniem, z najlepszymi piwami był czeski Wild Creatures z lambikami i blendami lambików, tych czystych i z owocami. Piwa dość drogie, ale warte swojej ceny.
W ogóle mam wrażenie, że ceny piw na festiwalu dość mocno podskoczyły, ale to może tylko moje takie wrażenie, bo za bardzo nie pamiętam zeszłorocznych.
Festiwal, w odróżnieniu chociażby od Warszawskiego Festiwalu Piwa, to impreza też mocno turystyczna, gdzie około połowy gości, to ludzie z zagranicy, w tym z Polski, Niemiec, Szwajcarii, Kanady, USA i innych.
Jak co roku, było też sporo jedzeniowozów, między innym sympatyczny kiełbasiano-szaszłykowy z Polski. Jakość jedzenia naprawdę dobra. Nawet zwykłe frytki, były super smakowite.
Tym razem, zrezygnowano z koncertów w hali wystawowej, co moim zdaniem jest dobrym krokiem, gdyż przy głośnej muzyce, dość ciężko było porozmawiać z ludźmi z browarów, jak i z tymi pijącymi piwo.
Poniżej spora dawka zdjęć z tego wydarzenia.
Jak widać, trochę się działo. Tutaj, chciałbym w swoim imieniu oraz imieniu mojego przyjaciela Michała, podziękować głównemu organizatorowi Praskiego Festiwalu Piwnego Miroslavovi Bradzie, za zaproszenie nas oraz uczestników Praskiego Slalomu Piwnego na to wydarzenie, za gościnę i wszelkie dodatki festiwalowe, które z tego wynikały. Mam nadzieję, że współpraca między nami rozkręci się i już nie możemy się doczekać kolejnej edycji festiwalu w kwietniu przyszłego roku.
Do zobaczenia i Na zdraví!