Drugim wiedeńskim browarem, który chciałbym wam przedstawić, jest piwny przybytek o angielskobrzmiącej nazwie The Highlander.
Browar mieści się w pięknej kamienicy, w bardzo urokliwym miejscu, tuż przy placu, o jeszcze śliczniejszej, szczególnie dla nas Polaków nazwie, a mianowicie przy Sobieskiplatz 4, choć niektórzy mawiają, że raczej jest przy ulicy Sobieskigasse 9. Tak, czy siak, miło na serduchu się robi. The Highlander otworzył się na klientów w roku 1997. Czynny jest codziennie, w godzinach 11:00-24:00.
Browar z pubem i restauracją, tak jak jego nazwa, w wystroju dość mocno brytyjski. Dużo drewna, zarónwo bar, jak i pozostałe umeblowanie. Do tego jeszcze przyjemna pubowa muzyka.
W rogu, tuż za barem umiejscowiona jest dwunaczyniowa, mała miedziana warzelnia.
Zbiorniki fermantacyjno-leżakowe znajdują się w piwnicy, jakkolwiek, tak samo jak w przypadku browaru 1516 Brewing Company, na miejscu nie było osoby, która mogłaby pokazać te dobra.
W browarze warzy się trzy piwa: jasny lager, marcowe oraz stout, które tworzą główny trzon oferty. Co jakiś czas, pojawia się jakieś okolicznościowe piwo, jak chociażby zielone na Dzień Świętego Patryka. Wszystkich trzech dostępnych piw, można spróbować, zamawiając deseczkę sampli, po 50 mililitrów każde. Podane w stylowych kieliszkach, w któych bardziej spodziewałbym się wódeczki lub Schnappsa, jakklwiek wygląda to bardzo pięknie i zmysłowo. Koszt takiego zestawu, to 4,10 euro, czyli dosyć sporo, jednakże można sprawdzić kondycję tych trzech specjałów i sprawdzić, czy zasługują na powtórzenie w większej ilości.
Z powyższej trójki, najbardziej zasmakowało mi marcowe. Przyjemnie słodowe i ciasteczkowe. Stout też był dobrym przedstawicielem stylu, ale miałem wrażenie, że był już ciut, ciut przeleżakowany. A lager? No, po prostu lager. Szybka pięćdziesiątka i po krzyku. Dwa z pierwszych piw, zamówiłem sobie w większych pojemnościach. Szczególnie marcowe dało mi jeszcze więcej satysfakcji. Dość powiedzieć, że to najlepsza marcówka tego wyjazdu, a było ich kilka, ale o tym w innych opowieściach.
Większe pojemności piw, które można zamawiać, to w przypadku stoutu 0,2 litra i pinta (lane jest z pompy i podawane w małym i większym nonicu) oraz dla lagera i marcowego 0,3 i 0,5 litra.
W browarze, jako że to browar restauracyjny, można też zjeść. Sam byłem niedługo po śniadaniu, więc wziąłem coś na mały głód, a mianowicie zupę krem paprykowy, który okazał się znamienitym, pysznym, lekko pikantnym wywarem.
Ogólnie rzecz ujmując, The Highlander to mały, przyjemny browarek restauracyjny, który oferuje niezbyt szeroką gamę piw klasycznych, jednakowosz całkiem dobrych, choć nie wybitnych. Poza tym, dobre miejsce do zapełnienia głodnego brzucha i po prostu, spędzenia wolnego czasu. Dobre miejsce wypadowe, do odwiedzin innego wiedeńskiego browaru, ale o tym w następnym odcinku. Wasze zdrowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz