Drugi weekend kwietnia, to wspaniały dla mnie czas. Tych kilka dni temu, wybrałem się do Pragi, w celu typowo piwnym. W tych dniach, postanowiłem odwiedzić dwanaście browarów (wkrótce relacje) oraz coroczną imprezę piwną pod nazwą Praski Festiwal Piwa (Pražský festival piva). Była to moja druga wizyta na tej imprezie. Pierwszy raz byłem na niej dwa lata temu.
Praski festiwal, któy tym razem odbył się w dniach 12-13 kwietnia, ponownie zasiedlił pawilon na stołecznych Holeszowicach. Dokładny adres to Bubenské nábř. 306, hala 13. Festiwal ten, mimo iż stołeczny i taki ogólnokrajowy, a nawet międzynarodowy, to w porównaniu chociażby do Warszawskiego Festiwalu Piwa, impreza dosyć kameralna.
W tym roku, festiwal gościł 50 wystawców (większość to browary), ale byłą też miodosytnia i to z Polski. Czeskich browarów było 23, reszta to zagranica. Z Czech, mogliśmy skorzystać z oferty takich znanych marek, jak chociażby: Sibeeria, Bad Flash, Axiom, Cobolis, Zichovec, Antoš, SQBRU, czy ... Budvar. Zagranica, to browary z USA, Wielkiej Brytanii, Danii, Chorwacji, Węgier, Austrii, Niemiec i Polski. Nasz kraj reprezentowały: Funky Fluid, Magic Road, Nepomucen, Pinta, Pinta Barrel Brewing oraz miodosytnia Quantum Satis Mead.
Większość piwa, jakie skosztowałem, to pilsy i inne lagery. Głównie z czeskich browarów, ale także z tych zagranicznych. Poziom większości z nich był wysoki, choć trafiały się i wpadki. W większości degustacji, towarzyszył mi serdeczny piwny kumpel Kuba Niemiec (The Beervault).
Ceny piw różne. Najtańsze oczywiście lagery, pilsy i ogólnie klasyka. Najdroższe pastry souery, imperialne stouty i tym podobne sztosiwa. Można było zamawiać piwa w pojemnościach 100, 200 i 300 mililitrów. Dostępne były też piwa w butelkach i puszkach. Płatność za pomocą opaski festiwalowej, którą doładowywało się na stoisku festiwalowym. Taka różnica między Pragą, a Warszawą.
Praski Festiwal, nie dość, że zdobywa coraz większą renomę w samych Czechach, to także jest coraz bardziej rozpoznawalny na świecie. Cała masa gości z zagranicy, w tym także z Polski. Jak pamiętam, dwa lata temu, z Polski oprócz mnie i Michała Saksa, były tylko dwie osoby z naszego kraju, które to mieszkają w Pradze. Tym razem, było sporo znajomych z branży piwnej, co bardzo mnie ucieszyło. Ucieszyło mnie też to, że sporo Czechów rozpoznało mnie, przywitało się i stuknęło szklaneczką piwa. Bardzo, bardzo mi się miło zrobiło.
Ogólnie rzecz ujmując, Praski Festiwal Piwa, to super impreza, bardzo kameralna, ale przyjemna. Do tego, jeszcze jedzeniowozy i ogródki piwo-imprezowe wokół pawilonu festiwalowego. Cacy. W tym roku, szerszy był także dostęp do toalet. Kolejek z 2022 już się nie uświadczyło.
Tak mi się podobało, że jeśli się nic złego nie wydarzy, to w przyszłym roku znowu się zjawię na kolejnej edycji Praskiego Festiwalu Piwa. Poniżej kilka zdjęć z tejże imprezy. Miało być więcej, ale tak miło było, że zapomniałem, że mam aparat z sobą. Przepraszam. W przyszłym roku się poprawię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz