Końcówka maja, to tygodniowy urlop w Czechach, głównie w Pradze. By się tam dostać z Warmii, najlepiej jest jechać przez Wrocław, który to jest znakomitym przytankiem w długiej podróży do Czech. Nocując we Wrocławiu, można zregenerować siły, odwiedzić fenomenalne centrum stolicy Dolnego Śląska, a także wpaść do miejscowych browarów i sprawdzić kondycję tamtejszego piwowarstwa. Jednym z takich właśnie, jest Browar Stu Mostów.
Browar Stu Mostów, zlokilizowany jest niedaleko ścisłego centrum miasta, przy ulicy Jana Długosza 2. Otwarty jest w godzinach: poniedziałek-pątek 16:00-00:00, sobota 14:00-00:00 oraz w niedzielę 14:00-22:00.
Po wejściu do środka, wita nas browarnicza maszyneria, która cała zlokalizowana jest na parterze budynku. Na pierwszym piętrze, a właściwie na antresoli mamy wielokran.
Serce browaru, to trzynaczyniowa warzelnia o wybiciu 20 hektolitrów. Tuż obok znajdują się zbiorniki fermentacyjno-leżakowe o pojemności od 20 do 80 hektolitrów, a na zewnątrz mamy jeszcze nowe zbiorniki, jeszcze 'nie odpalone' o pojemności 100 hektolitrów.
Całę te machinarium, można podziwiać z antresoli, z której widać, jak na dłoni, jak się warzy piwo oraz ogólnie jak wygląda praca w browarze. Zrobione to tak wszystko, trochę po amerykańsku i bardzo mi się to podoba. Jak wyżej wspomniałem, na antresoli mamy wielokran, w którym oprócz tego, że możemy napić się miejscowego piwa, to także możemy wrzucić coś na ruszt.
Bar zaopatrzony jest w 10 kranów, z których 9, było zajętych przez miejscowe piwa, a pod jeden podpięty został cydr. Piwne menu dostępne przy barze, a także na wielkim, zawieszonym ekranie LCD.
Jak widać, tego dnia na kranie mieliśmy takie przysmaki, jak: pils, pszenica, APA, AIPA, IPA, Double Berliner Weisse, West Coast IPA, Hoppy Pale Ale i Pastry Imperial Stout. W trakcie wizyty w browarze, można zamówić deskę degustacyjną, co zawsze lubię, gdyż można sobie wybrać i spróbować to, czego chce się napić potem w wiekszej pojemności. Myśmy na start, zamówili piwa mocno chmielone, czyli: West Coast IPA, AIPA, Hoppy Pale Ale i pilsa. Mi najbardziej zasmakowała IPA z zachodniego wybrzeża, a mojej małżonce Hoppy Pale Ale. Dodatkowo, zamówiliśmy (zostaliśmy namówieni) na tego słodkiego 'imperiala' i powiem wam szczerze, naprawdę bardzo przyjemny sztosik. Ogólnie rzecz ujmując, wszystko, czego spróbowaliśmy, było smakowite, zatem strzelam, że to, czego nie spróbowaliśmy, też było dobre.
W Browarze Stu Mostó, oprócz dobrego piwa, całkiem smakowicie też można zjeść. My mieliśmy okazję skosztowania panierowanych słodowych kulek z serami, pieczoną papryką, salsą ogórkową, chilli i ziołami oraz tatar ... w chlebie, podany jak kanapki. Wszystko to naprawdę pyszne. Niestety, nie zrobiłęm zdjęcia tychże potraw, a szkoda, bo wyglądało to także fenomenalnie.
Ceny w browarze, mimo trudnych czasów i faktu bycia w tak europejskim mieście jak Wrocław, dość rozsądne, zarówno jeśli chodzi o piwo, jak i jedzenie.
Na parterze, mamy także sklepik z lokalnymi wyrobami, gdzie możemy zakupić butelkowe piwa browaru, a także merch.
Konkludując, Browar Stu Mostów, to bardzo fajne kraftowe miejsce na mapie Wrocławia, w którym to można bardzo miło spędzić czas, skosztować smakowitego piwa i dobrze zjeść. Szczerze polecam tym, którzy jeszcze nie mieli okazji jeszcze go odwiedzić.
Na koniec, chciałbym serdecznie podziękować Mariuszowi, czyli osobie, która oprowadziłą nas po browarze, opowiedziałą o historii tego miejsca, poopowiadała o piwach i zaproponował odpowiednie posiłki na późnopopołudniową porę. Dzięki wielkie jeszcze raz! Na zdrowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz