Piątym, a zarazem - jak na razie - ostatnim browarem, który podczas mojego kwietniowego wypadu odwiedziłem, był Tenaya Creek Brewery.
Muszę się wam szczerze przyznać, że dość długo zbierałem się do odwiedzin Tenaya Creek, a to z powodu faktu, że znajdował się on dość daleko od hotelu, w którym się zatrzymałem, a poza tym czas odwiedzin browaru, to były moje ostatnie godziny w Las Vegas i w sumie, to bardziej myślałem już o pakowaniu się, niźli o piciu piwa. Jednakże moje hobby zwyciężyło i po paru chwilach zastanawiania się zamówiłem Ubera i wybrałem się do browaru.
Tenaya Creek Brewery mieści się na północy Las Vegas, przy 831 W Bonanza Road. Został otwarty w 1999 roku. Swoich gości przyjmuje od niedzieli do czwartku w godzinach od 11:00 do północy oraz w weekendy od dziesiątej do północy.
Tuż po wejściu, jedno od razu rzuca się w oczy - tłum ludzi w środku i prawie wszystkie miejsca siedzące zajęte. Aha, znaczy się tu się dobrze warzy i się nieźle darzy! Jak to na początku, chciałem odwiedzić serce browaru, jakkolwiek z powodu nieobecności któregokolwiek z piwowarów oraz dzikich tłumów, nikt z obsługi nie miał możliwości oprowadzenia mnie po wnętrzu browaru, więc załączam fotki zza szyby tylko.
Skoro nie dało rady zwiedzić parku maszynowego, to cóż było robić, czas najwyższy było zająć się tym, co warzy się w browarze. A gama dostępnych piw na kranach i w butelkach, była dość szeroka. Na kranach 14 piw własnych plus 13 kraftowych smaczków z zaprzyjaźnionych amerykańskich i zagranicznych browarów.
Wśród miejscowych piw, o których wyżej wspomniałem znajdziemy takie przysmaki jak: Pilsner, American Wheat, Pale Ale, American IPA, Tropical IPA, Blood Orange Imperial White Ale, Mothership Coffee Oatmeal Stout ( w wersji nitro także), Barley Wine, Imperial Stout, a także dwa z powyższych piw z dodatkami, czyli Pilsner z dodatkiem grejpfruta oraz American IPA z dodatkiem brzoskwiń i tangelo (krzyżówki mandarynki i grejpfruta).
Ja na pierwszy rzut zamówiłem Pilsnera, American IPA w dwóch wersjach, Coffee Oatmeal Stout oraz Barley Wine. Przyznacie, że mocny i treściwy zestaw?
Wszystkie piwa z zestawu bardzo wyraziste pod względem aromatycznym, jak i smakowym. Wypiłem je z wielkim smakiem i dość szybko i muszę wam wyznać, że nabrałem od razu ochoty na więcej. Coffee Oatmeal Stout to naprawdę był majstersztyk. Już na początku spowodował, że bardzo polubiłem Tenaya Creek.
Kilka chwil odpoczynku, zdecydowałem się więc na kolejny zestaw, w którego skład wchodziły: Orange Imperial Wheat Ale w wersji nitro, Imperial Stout, Tropical IPA, Pale Ale oraz Raiden (piwo z dodatkiem ziaren kakaowca, syropu klonowego oraz morskiej soli). To ostatnie wypiłem jako ostatnie, na deser że tak to ujmę i muszę przyznać, że czegoś takiego w swoim życiu jeszcze nie piłem. Naprawdę fantastyczny, smakowity, treściwy, pełny wywar! Poza tym reszta także wspaniała, a Imperialny Stout pewnie przypadłby do gustu większości naszych piwnych entuzjastów i uznali by go sztosem.
Po skończeniu dwóch zestawów, przyznaję się bez bicia, lekko mi w głowie zaszumiało, jakkolwiek postanowiłem zamówić coś jeszcze z oferty gościnnych browarów. Padło na Mikkelera i ich Berliner Weisse z dodatkiem malin i kawy. Hmm, iście interesująca ambrozja. Fenomenalne zakończenie wieczoru.
Dla tych niezdecydowanych i tych, którzy słabo znają się na piwie, browar przygotował koło fortuny, dzięki której można sobie wylosować piwo(a), które potem zostanie/zostaną mu nalane.
Oprócz piwa z kranów, na wynos można kupić piwo także. Dostępne zarówno w butelkach, jak i puszkach. Piwo to jednak nie wszystko, co Tenaya Creek ma do zaoferowania. Można zaopatrzyć się także, w typowe dla takich miejsc przekąski do piwa. W środku znajdziemy także dość dobrze zaopatrzony sklep firmowy, w którym możemy nabyć podkoszulki, koszule, etykiety, naklejki, szkło firmowe, czapki, otwieracze i inne ciekawe gadżety.
Kończąc wpis, muszę napisać, że wizyta w Tenaya Creek, z mojego punktu widzenia, bardzo, ale to bardzo udana. W tymże browarze warzy się naprawdę bardzo dobrze. Obsługa miła, uśmiechnięta, pomocna, po prostu profesjonalna.
Atmosfera w samym Tenaya Creek także bardzo dobra. W ogóle, to co w Stanach Zjednoczonych jest fajne to fakt, że idąc do takiego browaru sam, nie znając nikogo, po kilku chwilach zapoznaje się kilka osób, zaczyna się rozmowa i bardzo pozytywna piwna przygoda. Tak było także w przypadku mojej wizyty w Tenaya Creek Brewery. Polecam to miejsce bez dwóch, a nawet bez trzech zdań. Dla mnie atmosfera w środku i jakość piw, na równi z Banger Breweing.
Jak wspomniałem na samym początku, to był ostatni browar odwiedzony przeze mnie w Las Vegas. Wkrótce jednak może się to zmienić, gdyż na początku czerwca szykuje mi się kolejny wyjazd do miasta hazardu i grzechu, więc będę miał także okazję odwiedzić kilka innych browarów, które także wam tu opiszę. Na zdrowie zatem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz