Do napisania poniższego tekstu natchnął mnie ostatni film Marcina i Rafała, czyli ekipy Jabeerwocky, w którym chłopaki poruszyli temat piwnej turystyki. Jako, że co nieco czego innego oczekiwałem od tego filmu oraz, dzięki wielu pytaniom, które otrzymuję w tym temacie, postanowiłem dodać swoje trzy grosze.
W dzisiejszym wpisie, chciałbym wam przybliżyć to, w jaki sposób przygotowuję się do piwnych zagranicznych eskapad, czyli co, gdzie i jak?
Za granicę wybywam dosyć często i to zarówno prywatnie, jak i w celach służbowych. W momencie, gdy jest to wyjazd prywatny, to pierwszą rzeczą, którą robię to wymyślam sobie w głowie, dokąd chciałbym się wybrać i jakim środkiem transportu chciałbym się tam dostać. Jako, że oprócz piwa, moim wielkim hobby jest lotnictwo cywilne oraz latanie, to zazwyczaj planując podróż, patrzę dokąd mogę polecieć samolotem. Po uwagę biorę głównie loty bezpośrednie z Polski, ewentualnie te z maksymalnie jedną przesiadką. Można zatem rzec, że większość globu jest w moim zasięgu, nawet Nowa Zelandia, którą odwiedziłem ostatnio.
Biletów zazwyczaj szukam za pomocą wyszukiwarki Skyscanner, a także poprzez strony linii lotniczych. Subskrybuję także newslettery wielu linii lotniczych, między innymi LOT, Qatar Airways, Emirates, KLM, czy Finnair. Czynnie także się udzielam na forum Lotnictwo, czy portalu Pasażer.com. Dzięki temu wszystkiemu, mam dostęp do aktualnych i nadchodzących biletowych promocji. Uwierzcie, że w przypadku bardzo dalekich podróży, promocja robi wielką różnicę. Dość powiedzieć, że promocyjny powrotny bilet do Nowej Zelandii był o dwa tysiące tańszy, niż w przypadku ceny regularnej.
No, ale lotnictwo to nie wszystko, przecież to piwna turystyka, więc ważniejszym tematem jest piwo. Doskonale wiemy, jak duże piwne tradycje związane są z takimi krajami, jak Niemcy, Czechy, USA, Belgia, czy Wielka Brytania. Inne, te europejskie i te na innych kontynentach, dopiero od niedawna dla większości z nas kojarzą się z dobrym piwem. Dlatego też planując kolejną podróż, kolejny kraj, zawsze zerkam, czy w danym kraju oraz miejscach, które chciałbym odwiedzić, będzie mi dane poznać miejscowe piwowarstwo i czy w danych lokalizacjach będę miał okazję trafić na jakikolwiek browar. W tym wypadku, znowu internet podaje mi pomocną dłoń, a głównie chodzi o portal RateBeer. Po protu w wyszukiwarce wpisuję nazwę miejsca, hasło browary i nazwę portalu, np: 'Stuttgart, breweries, ratebeer'. Zawsze wtedy, jako pierwszy, w wynikach, pojawia się piwny przewodnik po danym miejscu, czyli w przypadku Stuttgartu 'Stuttgart Beer Guide'. Dzięki temu mam dostęp do browarów, brewpubów, pubów i sklepów z dobrym piwem. Zawsze sobie filtruję tylko do browarów i brewpubów. Dzięki temu otrzymuję listę tych tylko włąśnie przybytków.
Na mapie browarów i brepubów wyszukuję poszczególne z wyników i patrzę, gdzie się znajdują. Drukuję mapkę i spisuję w dokumencie Word wszystkie adresy oraz godziny otwarcia, które także drukuję.
Czasami odwiedzam także strony browarów i patrzę, czy są możliwości zwiedzenia browarów, ile to kosztuje i w jakich godzinach jest to możliwe? Czasami także piszę na dostępny w zakładce 'Contact us' adres mejlowy z zapytaniem o możliwość zwiedzenia browaru wraz z degustacją. Jest to dobre, szczególnie w przypadku browarów stacjonarnych, które przy browarze nie posiadają lokalu z kranami.
Następnie zabieram się za wyszukiwanie hotelu. W tym temacie, najczęściej pomaga mi portal Booking.com. Wiem, że są inne podobne portale, jakkolwiek powyższy polubiłem bardzo i mocno się do niego przyzwyczaiłem. Bardzo dobre w tym portalu jest to, że można bezpłatnie odwołać rezerwację nawet na dwadzieścia cztery godziny przed przyjazdem.
Podczas wyszukiwania noclegu, zazwyczaj ustawiam suwakiem zakres cenowy i klikam 'szukaj'. Przeglądam wyniki wyszukiwania i głównymi czynnikami, na jakie zwracam uwagę, to bliskość centrum miasta oraz opinie klientów.
Kolejnym elementem w planowaniu wyjazdu, jest sprawdzenie dojazdów z lotniska do hotelu oraz z hotelu do browarów. Dojazdy do hotelu najlepiej sprawdzać na stronach internetowych lotnisk, w zakładce 'How to get to/from airport'. O możliwości dojazdu z hotelu do browarów, najlepiej spytać miejscowych, w czym z pomocą przychodzą osoby na recepcji hotelu. W zależności od odległości polecają transport publiczny, taxi lub Ubera. Oczywiście można posiłkować się także internetem, jakkolwiek mi bardziej pasuje bezpośredni kontakt z miejscowymi.
Kolejnym ważnym elementem, akurat w moim przypadku, jest zabranie ze sobą kilku butelek polskiego piwa. Nic tak nie działa na lokalnych browarników i osoby za barem, jak mówisz, że specjalnie dla nich przywiozłeś coś polskiego do spróbowania. Taki miły gest, w browarze, zazwyczaj, otwiera wszystkie drzwi, a także powoduje, że druga strona traktuje Cię poważniej, zwraca na Ciebie większą uwagę. Można także liczyć na darmową degustację ze strony gospodarzy, którzy próbują w ten sposób podziękować za podarunek, który przeleciał niejednokrotnie tysiące kilometrów. Zazwyczaj zabieram ze sobą 5-6 różnych piw.
I tu powstaje pytanie? Jak przewożę te piwa? Otóż pakuję je do bagażu rejestrowanego. Owijam je kilkoma warstwami folii bąbelkowej i pakuję w bagażu. Ważne jest, by bagaż był w miarę pełny, by butelki luźno nie latały wewnątrz. Gdy wracam do kraju z piwami z danego miejsca robię podobnie, dodatkowo owijając zafoliowane butelki w zużyte podkoszulki, by jeszcze bardziej je zabezpieczyć. Powiem wam, że powoduję to, że nasze piwne skarby są maksymalnie zabezpieczone.
Zaraz po wejściu do danego brewpubu lub przed wejściem do browaru stacjonarnego, zawsze pytam obsługę o osobę decyzyjną, by zapytać się, czy jest możliwość zwiedzenia browaru. Tylko raz w trakcie moich podróży, odmówiono mi wizyty, a tylko dlatego, że nie było właścicieli i obsługa nie czuła się zobligowana do pokazania mi serca browaru. Poza tym, zawsze dane pytanie przyjmowano z wielkim uśmiechem i zadowoleniem, zwłaszcza daleko od Polski. Im dalej od naszego kraju, tym częściej browarnicy się dziwią, że człowiek przebywa tyle kilometrów, by zwiedzić browar, a nie inne atrakcje danego miejsca. Już to chociażby wywołuje w nich większą chęć, by oprowadzić nas po danym miejscu i poopowiadać o historii browaru.
Właściciele, piwowarzy i inne osoby zatrudnione w browarach, także z wielką ochotą słuchają tego, co sam przekazuję im o polskim piwowarstwie. O jego rozkwicie, o stylach warzonych w naszych browarach, o polskich odmianach chmielu i wielu innych ciekawych rzeczach. Często zadają pytania. Często także, podczas degustacji piwa, proponują lokalne przysmaki. Dzięki temu, możemy poznać co nieco z lokalnej kuchni.
Dzięki tymże rozmowom, możemy także dowiedzieć się co jeszcze, oprócz tego, co przed wyjazdem zaplanowaliśmy, możemy w danym kraju odwiedzić, to znaczy inne browary, puby, czy sklepy. Dowiadujemy się także, które najbardziej warto, a które mniej i od czego powinniśmy zacząć. Pomaga to bardzo, uwierzcie mi.
Oprócz powyższych, by lepiej przygotować się do wyjazdu, często kontaktuję się z moim serdecznym kolegą Marcinem z blogu Piwny Turysta, który jest chyba największym polskim piwnym obieżyświatem i który zawsze służy dobrymi radami w temacie piwnych podróży. Polecam zajrzeć na jego blog. Znajdziecie tam bardzo, ale to bardzo wiele ciekawych relacji z podróży, dzięki czemu zobaczycie, jak bogaty jest piwny świat.
W tym momencie, chyba wyczerpałem już wszystkie rady (dobre rady wujka Dobra Rada), które chciałem wam przekazać. Mam nadzieję, że choć w pewnym stopniu przydadzą się wam podczas planowania kolejnych zagranicznych, piwnych podróży i dzięki czemu piwna turystyka stanie się dla was łatwiejsza i bardziej przyjazna. Szerokiej drogi i na zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz