poniedziałek, 6 lutego 2017

Z ponowną wizytą w browarze Noble Ale Works w Anaheim

Będąc w Anaheim, nie mogłem sobie odmówić wizyty w browarze, którym w zeszłym roku się zauroczyłem. Chodzi oczywiście o Noble Ale Works, czyli browar, którego piwa, dla mnie, to po prostu piwowarskie wiktuały. Jako, że JT Schmid's Restaurant & Brewery, leży całkiem niedaleko od Noble Ale Wroks, więc po kolacji w tym pierwszym, wraz z moim towarzyszem  podróży, wyruszyłem do tego drugiego właśnie. Po czterech minutach jazdy Uberem, byliśmy na miejscu.

To, co na samym początku mnie zaskoczyło, to nieco skromniejsza tablica z dostępnymi piwami, jakkolwiek mniej nie znaczy gorzej. 


Tak, jak rok temu, rozpocząłem 'zwiedzanie' piwnego portfolio od zestawu degustacyjnego zawierającego pięć różnych próbek. Zestaw się składał z: Life is Pitless (Cherry Grisette), Crowler Phil (Hazy IPA), Tongue Tickles (Double IPA), Man's Milk (Nitro Milk Stout) oraz A Little More Hazy A Little More Experimental (Hazy IPA). W przypadku ostatniego wyboru, dziewczyna przy barze popełniła błąd i zaznaczyła inne piwo, którego nie wybrałem, ale to szczegół.


Powiem tak, zacząłem degustację od piwa, które rok temu zapadło mi najbardziej w pamięć, czyli Man's Milk. tegoroczna degustacja tylko potwierdziła, że jest to wybitny Milk Stout i najlepszy, jaki kiedykolwiek piłem w życiu. Numere 1, czyli Cherry Grisette, to piwo dla miłośników kwasów. Mi smakowało, ale przy reszcie zestawu okazało się tylko piwem dobreym. Dwa piwa Hazy IPA zrobiły tego dnia robotę. Zarówno Crowler Phil, jak i A Little More Hazy A Little More Experimental, to 'ipki' wybitne. Ogrom doznań aromatycznych i smakowych po prostu mnie oszołomił, a pijalność? Pijalność, moi drodzy, wręcz wyśmienita. Dość powiedzieć, że resztę wieczoru, oprócz degustacji próbki Double IPA, spędziłem właśnie przy tych dwóch zacnych trunkach. Marzą mi się takie IPA w Polsce. Ciekawe, który polski browar zrobi pierwsze Hazy IPA. Na nauki zapraszam do Anaheim. 

Oprócz mniejszego menu i nowych piw, zaskoczeniem był także Noble Express Bar, który został zainstalowany w sąsiedniej sali, by zmniejszyć kolejki do głównego baru, a one w kulminacyjnych momentach są naprawdę ogromne, uwierzcie mi na słowo.



Ale nawet nowy przenośny bar, nie był największym zaskoczeniem tego wieczoru. Okazało się, że to dopiero przed nami. Tak, jak rok temu, przywiozłem do browaru polskie piwo. Tym razem był to Atak Chmielu z Pinty. Tak, jak rok temu, przy barze poczęstowano mnie darmowym piwem oraz powiedziano, że tu na sali siedzi i popija sobie piwo kilku Polaków. Okazało się, że pięciu dżentelemenów pijących tuż za naszymi plecami to polscy kamraci ze swoimi tubylczymi znajomymi. Nie było na co czekać, więc czym prędzej się zapoznaliśmy. Okazało się, że wszyscy są mieszkańcami Anaheim i okolicznych miejscowości z szeroko rozumianego Orange County. Dwóch z nich urodziło się w USA, a reszta przyjechała z rodzicami i osiedliła się za Atlantykiem, w momencie, gdy mieli 7-8 lat. Co ciekawe, wszyscy, nawet ci urodzeni w USA, mówili piękną polszczyzną, co w przypadku Polaków mieszkających u 'Wuja Sama", nie zawsze jest normą. 


Zaraz po poznaniu w ruch poszły piwa Noble Ale Works i Atak Chmielu. Mnogość wypitich trunkó, rozmowy o Polsce, Stanach o piwie, o dziewczynach i innych sprawach. Temu wszystkiemu nie było końca. No piwo lało się strumieniami i wszystko było wyśmienite. Mój kompan pił głównie tutejszego pilsa, który uwierzcie mi, wybierany był przez gości browaru nader często. Amerykanie w ogóle uwielbiają europejską klasykę, czyli pilsnery i piwa pszeniczne.


W tak doborowym towarzystwie, czas mijał niezwykle szybko. Crowler Phil w moim szkle, tego wieczoru, pojawił się chyba ze 4 razy. Tak, jak rok temu Man's Milk był piwem wyjazdu, tak tym razem to właśnie to Hazy IPA zrobiło mi 'American trip'. Aby nie być gołosłownym, to zaznajomieni polscy kumple, powiedzieli, że Noble Ale Works jest ich jednym z dwóch ulubionych browarów w całym Orange County. Przyznam, że się nie dziwię, bo dla mnie to numer jeden. No tego drugiego, czyli Bottle Logic Brewing, nie miałem okazji jeszcze odwiedzić, ale na pewno w najbliższym czasie nadrobię te zaległości. 

Podsumowując, będąc w Los Angeles, w okolicach Anaheim, nie ma możliwości, byście pominęli Noble Ale Works na swojej piwnej ścieżce. To tak, jakbyście polecieli do Paryża i nie zobaczyli Wieży Eiffela. Ja, w miarę swoich możliwości, odwiedzę ten browar, na pewno jeszcze nie raz. Genialny klimat, genialne piwa, genialna obsługa i genialni goście!

PS. Wielkie podziękowania dla polskiej ekipy za niesamowicie miłe przyjęcie, za fenomenalne chwile przy piwie, za odwózkę do domu (tak, tak moi drodzy, tam po piwie normalnie się jeździ autem), za wszystkie miłe słowa, no i za to, że spowodowaliście, że muszę planować kolejny wypad do Anaheim. Do zobaczyska!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz